- Opowiadanie: Hejhacz - Przygody kapitana Mirmiła. Części 4-5.

Przygody kapitana Mirmiła. Części 4-5.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przygody kapitana Mirmiła. Części 4-5.

Rozdział 4 

 

Ucieczka

 

Godz. 7.00 czasu galaktycznego. Sytuacja podobna do wczorajszej, lecz nieco inna. Do celi Kapitana wparowało 5 gwiezdnych żołdaków. Brutalnie go obudzili, poczym spętali sznurem i zaprowadzili na szubienicę.

– Moglibyście być trochę milsi – powiedział kapitan Mirmił – W końcu i tak niedługo zginę.

– Cicho bądź – rzucił tylko mundurowy.

W końcu wprowadzili Mirmiła do sporej sali. W sali było mnóstwo średniowiecznych narzędzi tortur, a na samym środku stała okazała szubienica. Wokół niej było mnóstwo krzeseł, miejsca na pewno starczyłoby dla tuzina osób.

– Witaj drogi Mirmile. – powiedział Arcimes. – Czy podoba ci się moja prywatna średniowieczna sala tortur? – Większości z tych maszyn już nie używam, gdyż po prostu są już tak przestarzałe że… . Ale ta szubienica wygląda prawie na nową nieprawdaż ?

– Pff, pozwolę sobie nie odpowiedzieć na dwa powyższe pytania. – uciął Kapitan

– Szkoda. Bo być może to były twoje ostatnie słowa. Chłopcy odwiążcie go, skrępujcie mu tylko ręce z tyłu i zakneblujcie. Ale trzymajcie ! Żeby wam nie uciekł.

Nasz kapitan nie mógł wyrwać się z umięśnionych rąk żołnierzy. Został odwiązany, lecz miał splecione sznurem ręce i zakneblowane usta, przez co dało się słyszeć tylko głuche stękanie. 3 żołnierzy stanęło na wszelki w wypadek przy Imperatorze, który miał zamiar spokojnie sobie siedząc oglądać śmierć naszego kapitana, a dwóch pozostałych odprowadzało kapitana na szubienicę. Jeden z nich już zawiązywał sznur na szyi Mirmiła, kiedy nasz kapitan trzymany przez drugiego, poczuł coś przy jego boku. To był pistolet blasterowy, który był tuż, tuż na wyciągnięcie ręki.

– Teraz albo nigdy pomyślał kapitan i wyrwał z impetem pistolet z kabury u boku żołnierza.

– Hej co jes… aaachhh – zdążył wydobyć z siebie jeden z mundurowych.

Kapitan zaczął się kręcić i strzelać dokoła, zabił wszystkich żołnierzy i dzięki znanej tylko sobie sztuczce, zdołał przestrzelić sznur na szyi i wypchnął językiem knebel z ust. Kiedy zauważył że nikt go nie trzyma rzucił się do ucieczki. Przebiegał przez wszystkie korytarze. Panicznie szukał wyjście. W trakcie ucieczki uwolnił sobie ręce więc pobiegł do celi i wziął swoje rzeczy, które tam zostawił. Chciał już wybiec z celi gdy zobaczył przed sobą Arcimesa.

– No, no, no próbujemy uciekać ,nieładnie. – powiedział prezydent, poczym strzelił do kapitana.

Mirmił zdołał uniknąć pocisku i przeprowadził kontratak. Wyprowadził z pistoletu dwa strzały oba celne, trafił w rękę Arcimesowi.

– Ty, ty… – próbował coś powiedzieć ranny Imperator.

– Adios Amigo – rzucił na pożegnanie dzielny Kapitan.

Kapitan pobiegł korytarzem w kierunku wyjścia ewakuacyjnego, które zauważył wcześniej.

– Łapać go! – dało się słyszeć krzyk Arcimesa.

Ale Mirmił już był daleko. Okazało się że nie był w budynku tylko w głębokich podziemiach, o czym świadczyły strasznie długie schody prowadzące w górę do wyjścia. Nasz kapitan po opuszczeniu podziemia jeszcze długo biegł przed siebie, kiedy usłyszał zbawczą dla niego wiadomość.

– To chodźcie zbierać się, w końcu lecimy z powrotem na Hetrę – wypowiedział jeden z ludzi wsiadających do latającego śmigacza.

W momencie kiedy usłyszał, że ktoś wymawia nazwę kochanej Planety Matki jego imperium, od razu przyspieszył.

– Hej. Wy poczekajcie. – wołał – Zabierzcie mnie ze sobą.

– O co pan taki wystraszony i brudny – spytał właściciel śmigacza.

– Jestem nowym kapitanem Imperium Mirmił’ów . Zostałem porwany. Proszę zabierzcie mnie do domu.

Właściciel pojazdu jeszcze długo wpatrywał się w Mirmiła

– Dobrze wsiadaj pan – odparł w końcu – Dowieziemy pana, w końcu stamtąd pochodzą ja i moja rodzina.

Kapitan Mirmił strasznie się cieszył że wraca do domu, był tak zmęczony że zasnął w śmigaczu. Nawet nie świadom, że zdarzenia, które miały miejsce w lochach zmienią dalsze losy jego rodzinnego Imperium

 

 

Koniec części 4 

 

Rozdział 5

Historia

W czasie kiedy nasz bohater podróżuje na Hetrę, przybliżmy sobie jego historię. Mirmił jest synem Restrewa i Lubawy Kasztenan. Wychowywał się w dobrym domu, chodził do dobrej szkoły i miał dość dobre dzieciństwo. Dlaczego dość dobre a nie całkiem dobre ? Otóż, ojciec Mirmiła był podkapitanem Imperium Artesów (pomocnikiem kapitana) słynnego kapitana Ciapciarapciapa ( nie sądźmy go po nazwisku). Kapitan Imperium Artesów był bardzo młody jak na kapitana. Był Młodszy nawet od Mirmiła (Ciapciarapciap miał wtedy zaledwie 14, a Mirmił ma 20) i najmłodszym kapitanem w historii Galaktyki . Ojciec Mirmiła zginął w skutek błędu kapitana, który podczas X Wojny Międzyimperialnej w powrocie ze zwycięskiej bitwy lądując swoim kapitańskim statkiem zagapił się i wleciał prosto w wieżę kontroli lotów. On przeżył, ale Restrew niestety nie.

Za ten błąd kapitan, który dokonał wielu rzeczy niemożliwych, został zdegradowany, oraz wygnany z imperium. Mirmił miał wtedy 9 lat. Potem było już wszystko gładko. Mirmił w wieku 13 lat skończył szkołę podstawową im. Mirmiła założyciela, potem gimnazjum im. Zwycięstwa Listopadowego (zwycięstwo to było na planecie Matce Hetrze kiedy komuniści nie chcieli stworzyć osobnego państwa tylko przyłączyć się do Estianów. Oczywiście zostali pokonani a Estianowie z nienawiści zaatakowali ich imperium. ), potem poszedł na studia informatyczne, potem do szkoły biznesu, a na końcu zaocznie zaliczał budowę statków kosmicznych. W wieku 19 lat postanowił zostać komandosem od zadać specjalnych ( w których trzeba myśleć. A takich Komandosów którzy zastanawiają się nad wykonaniem rozkazu jest uwierzcie mi naprawdę mało). Dzięki sprytowi i inteligencji szybko dostał się na kwalifikacje kapitańskie, które ukończył jako jeden z lepszych, no a potem jak wiecie ukończył egzamin główny i pasowano go na Kapitana.

No, to koniec historii Mirmiła. Statek dolatuje na Hetrę, czas zakończyć rozkminianie przeszłości i wziąć się za teraźniejszość.

 

Koniec części 5 

Koniec

Komentarze

O Jezu kolczasty. 

Uśmiałem się.

Nowa Fantastyka