- Opowiadanie: Yorhn - Porzucony Świat część pierwsza

Porzucony Świat część pierwsza

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Porzucony Świat część pierwsza

Przeszłość stała się nierzeczywistą marą , odległą jak najbardziej niezrozumiały sen . Wszystko co było prawdą przeminęło , marzenia legły dawno już w gruzach . Wyniosłe hasła miłości i pokoju okazały się nic nie warte w konfrontacji z rzeczywistością . Człowiek przechodził swoisty regres cywilizacyjny , stał się dziki jak jego prapradziadowie . Wola przetrwania pchnęła go do najbardziej nieludzkich czynów , a umysł zaczął tworzyć schizofreniczne wizje wyidealizowanych miejsc które były jak zamek z piasku , realne dopóki nie zmyła go fala .

Fantastyczny twór cywilizacji postępu stał się dla ludzi największym wrogiem , tym który przypieczętował ich los . Struktury społeczne które od lat były w stanie rozkładu potrzebowały zaledwie jednego impulsy by rozpaść się na drobne części tak odmienne od siebie że ponowne ich złączenie nie było niemożliwe . Ludzki umysł uzależniony od sztucznie stworzonych ideologicznych struktur , przestał być jednostką otwartą na całość , a coraz bardziej stawał się być globalnym komputerem działający według ściśle określonych algorytmów które stwarzały pozór normalności . Każdy człowiek stał się anonimowy , a jego życie nie przedstawiało żadnej wartości . Szaleństwo stało się normalnością , które nie miało minąć już nigdy , a to jest historia upadku ludzkości …

 

 

1

 

Kieran zbudził się gdy pierwsze poranne promienie słońca pojawiły się w jego pokoju , wpadając przez brudne , dawno nie myte okno . Przetarł oczy i leniwie usiadł na skraju łóżka . Rozejrzał sie dookoła próbując sobie przypomnieć co robił wczoraj wieczorem , lecz był to daremny trud . Kolejny raz naćpał się jakiegoś gówna które z każdą następna dawką coraz bardziej upodabniało go do zombie , pozbawiając ludzkich cech . Kieran opuścił głowę i schował twarz w dłoniach . Codziennie gdy się budził obiecywał sobie że dziś jest dzień w którym zmieni swoje życie , przestanie brać narkotyki i pić nędznej jakości whisky , znajdzie jakąś porządną prace i będzie mógł zacząć wszystko od nowa . Żył tak w zawieszeniu już od kilku miesięcy , odkąd jego żona która nie mogąc znieść jego pijaństwa wystąpiła o rozwód . Wygrała i zostawiła go bez grosza . Wtedy też Kieran sięgnął pierwszy raz po narkotyki . Znajomy z pracy którą kiedyś miał powiedział ze to pomoże mu zapomnieć o problemach . Pomogło owszem , ale gdy ich akurat nie brał wszystko wracało ze zdwojona siłą , zaczął wiec brać coraz więcej i częściej aż stracił wszystko co jeszcze miał i stał się cieniem samego siebie .

Kieran wstał powoli kierując się w stronę toalety . Miał nadzieje że zimny prysznic ożywi go chociaż trochę . Marzył czasem o dniu w którym zimna woda zmyje z niego wszystkie grzechy które popełnił i uwolni jego dusze . Zawsze był niesamodzielny i oczekiwał że nie robiąc nic w jakiś cudowny sposób jego świat przestanie być tylko czarno biały i zamieni się kolorami .

Kieran nie był człowiekiem który nie potrafiłby sobie poradzić z otaczającymi go problemami . Był ich świadom jak nikt inny ale brakowało mu chęci . Tak bardzo przyzwyczaił się do sytuacji w jakiej się znalazł że wiedział że i tak kiedyś powróci do punktu wyjścia . Uważał ze każdy jego trud i tak jest daremny bo wszystko i tak skończy się jak zwykle . Właściwie po co coś zmienić ? Nie miał żadnej motywacji , żona go zostawiła , nie miał dzieci , jego rodzice odeszli już dawno temu . Mimo to codziennie marzył o zmianie , jednak było to tylko próbą uspokojenia własnego sumienia . Zapewnienie o zmianie zastępowało mu poranną modlitwę do Bogów .

W połowie drogi do toalety potknął się o pustą butelkę po whisky leżąca na dywanie wśród brudnych ubrań i zużytych kondomów . Kieran przeklął siarczyście i utykając wszedł do toalety . Odkręcił kurek i toaletę wypełnił dudniący dźwięk z rur . Prysznic zadrżał i po sekundzie trysnęła woda koloru brązowego której odór napawał go obrzydzeniem . Odczekał minute aż zmieni się na kolor przypominający chociaż trochę czystą wodę , a odór minie , i wszedł pod strumień . Pozwolił by zimna woda spłynęła mu po ciele powodując dreszcze . Oddychał szybko i ciężko próbując nie wyskoczyć spod lodowatego wodospadu . Stał w bezruchu z opuszczona głową opierając się rękoma o ścianę pokrytą popękanymi kafelkami koloru który tylko jedno przywodził mu na myśl . Gdy lodowata woda spływająca mu po ciele zaczęła sprawiać mu ból , zakręcił kurek i wyszedł z toalety owijając się brudnym i szorstkim ręcznikiem . Metr za drzwiami cofnął się by oddać mocz do muszli której ściany pokryte były jego rzygowinami z wczorajszego wieczoru , na których żerowały niezliczone muchy . Powstrzymał duszące go torsje na ten widok i odlał się z nieukrywaną ulgą . Nie zawracał sobie głowy goleniem czy myciem zębów , uważał że z brodą mu do twarzy a zęby i tak powypadały mu tygodnie temu . Gdy był już z powrotem w pokoju przeszukał stertę brudnych ubrań i nałożył te które uznał za najczystsze z nich , czarna koszulkę z wielkim napisem pierdol się oraz dżinsy na których można było znaleźć ślady obiadu sprzed dwóch tygodni . Nie trudził się w szukanie gaci czy też skarpetek , było mu wszystko jedno czy jego fiut leży grzecznie w gaciach czy też lata w te i we wte w jego nogawce . Usiadł na fotelu który stał pod ścianą i na pobliskim stoliku przeszukiwał stertę paczek po papierosach szukając papierosa w którejś z nich . W końcu znalawszy jednego odpalił go i głęboko się nim zaciągnął . Oparł głowę na fotelu i wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w sufit . Próbował przypomnieć sobie coś mu się śniło bo uważał że to dobrze robi na pamięć , i nawet argument że nie pamięta większości z ostatnich kilku miesięcy nie przemawiał do niego za tym by porzucić to bezsensowne zajęcie . Kieran uważał że skoro nie pamięta tego co robi na jawie to niech chociaż sny urozmaicą jego nędzną egzystencje . Karmił się swoimi fantazjami bo tylko to pozwalało mu na chwile szczęścia . Dopalił papierosa i poszedł do kuchni by wsadzić do mikrofali przeterminowane gotowe danie z Chicken O'Malley do mikrofali . Nastawił ja na pięć minut a w między czasie zrobił sobie drinka , whisky z lodem . Pił whisky wyłącznie czysta a każdego kto dodawał do niej sok czy inne pierdoły uważał za osobę godna powieszenia na murach miasta . Sączył swojego drinka obserwując karalucha biegającego bez celu po stole pełnym śmieci i zepsutego jedzenia . Zadał sobie pytanie czy on też był takim karaluchem ? Ścierwojadem poruszającym się wśród śmieci gówna tego świata ? Jego rozmyślania przerwał dźwięk mikrofali informujący że jedzenie jest gotowe . Dopił drinka i wyjął swój posiłek . Z odrazą stwierdził że śmierdzi jak zdechłe zwierze , jak można w ogóle coś takiego sprzedawać ? Przeszukał blat stołu w poszukiwaniu jakiegoś czystego widelca ale w końcu musiał się zadowolić obgryzaniem kości kurczaka ręką . Po skończonym posiłku wytarł ręce ociekające tłuszczem w spodnie i zapalił kolejnego papierosa którego znalezienie zajęło mu jeszcze więcej czasu niż pierwszego .

Słońce stało już wysoko na niebie gdy opuścił swoje odrażające mieszkanie . Kamienica w której mieszkał była stara jak świat i Kieran często zastanawiał się kiedy nadejdzie dzień gdy wróci wieczorem a zastanie jedynie po niej stertę gruzów . Nie mieszkało w niej wiele osób , na pierwszym piętrze pod jedynka stara Pani O'Donely która w miarę swoich możliwości starała się utrzymać jako taki stan tej i tak już rudery . Pod czwórką mieszkał Pan i Pani Connor którzy po utracie pracy przez Pana Connora zmuszeni byli do przeprowadzki w to zapomniane przez Bogów miejsce . W dzisiejszych czasach trudno było o dobrze płatna prace . Pod dziewiątką mieszkał syn Państwa Connor , Brian , który żył z handlu narkotykami , rodzice wyrzekli się go dawno ale muszą niestety znosić jego obecność bo Brian ani myśli o wyprowadzce . Młody Connor jest głównym dilerem Kierana a przy tym jego jedynym przyjacielem . Na poddaszu mieszkał Pan Mathews , były inżynier budowlany który budował między innymi Venezia Tower na Marsie , najwyższy budynek stworzony kiedykolwiek przez człowieka , trzy tysiące czterysta pięćdziesiąt piec metrów wysokości przy średnicy podstawy wynoszącej prawie czterysta metrów . Budynek może i najwyższy i najwspanialszy ale jego lokalizacja całkowicie nietrafiona , leżał on bowiem u stóp Olimpu , najwyższej góry w Układzie Słonecznym , przez co Venezia Tower zostało przyćmione do granic możliwości . Pan Mathews był odludkiem , rzadko wychodzącym ze swojego mieszkania , zakupy dostarczał mu Brian dodając zawsze coś od siebie aby Pan Mathews przeżył swoje ostatnie lata z uśmiechem na twarzy . Sporadycznie pojawiał się w kamienicy jej właściciel , John McBrain , który jednak bardzo szybko ja opuszczał , nierzadko z podbitym okiem . Kieran nienawidził tego miejsca ale nie było go stać na nic lepszego , zresztą połowa dzielnicy Stary Dublin , nie różniła się niczym od jego kamienicy . Jego krajanie od zawsze gdy tylko pojawiała sie okazja kolonizacji nowych ziem , poczynając od Ameryki aż po Sebeka w systemie Tau Ceti , byli pierwsi w kolejce . Tak wiec gdy po wielu latach terraformingu Księżyca i Marsa ogłoszono że przyjmują już one pierwszych osadników Dublin i cała Irlandia niemal wymarł . Ludzie nie zastanawiali się długo nad możliwością rozpoczęcia wszystkiego od nowa . Na Ziemi było zbyt wiele ludzi , ponad dwanaście miliardów , z czego siedem żyło w skrajnej nędzy , panował głód a ulicami rządziły gangi które tylko czekały aż jakiś nieuważny przechodzeń zapuści się późną porą w ciemne alejki , by pozbawić go jego jakże cennych wtedy organów . Po Wielkiej emigracji , jak ja nazwano po latach na Ziemi zrobiło się nieco więcej miejsca jednak rządy krajów nie za bardzo wiedziały co maja zrobić z całymi dzielnicami miast które opustoszały w ciągu kilku tygodni . Nie wzięli pod uwagę jak bardzo ludzie pragnęli odmiany i że spowoduje to tak masową emigracje . Na Ziemi pozostało sześć z dwunastu miliardów , prace miał każdy kto tylko tego zapragnął . Dobrobyt oczarował ludzi ale miasta wciąż pozostawały na wpół wyludnione . Wtedy też rząd światowy postanowił uprzemysłowić Ziemie , węsząc zysk w produkcji maszyn rolniczych dla osadników na innych planetach . Puste dzielnice zburzono a na ich miejsce postawiono fabryki . Kieran pracował właśnie w takiej fabryce . Codziennie od pół roku spędzał po dziesięć godzin przy taśmie produkcyjnej łącząc elementy konstrukcji traktorów , koparek , spychaczy , dźwigów i tym podobnych . Gdy jednak po wielu latach kolonie usamodzielniły się przemysłowo , zaczęto zamykać fabryki , jedna po drugiej a ludzie znów byli bez pracy wszystko wróciło do stanu sprzed Wielkiej Emigracji . Ziemia stała się reliktem przeszłości na której pozostali jedynie ci którzy bali się ja opuścić lub nie było ich na to stać ,stając się slumsem wszechświata .

Kieran dotarł do swojej pracy , odbił tak jak co dzień kartę pracy , przebrał się w strój roboczy i udał się na hale . Dziesięć godzin pracy dla jednych było męka dla innych którzy pracowali tu zbyt długo jedyna rozrywką . Kieranowi było ona jednak obojętna , nie myślał o niej . Robił co do niego należy a czas skracał sobie liczeniem śrubek które wkręcił i rozmyślaniom gdzie dziś się spije i kogo przeleci w brudnej ubikacji pubu . Na początku dwudziestego pierwszego wieku ludzie postawili na robotykę . Całe fabryki mogło obsługiwać kilkoro informatyków , paru techników i cała armia robotów . Ludzie szybko jednak porzucili ten pomysł , roboty obdarzone tak zwana sztuczna inteligencja tak naprawdę nie były w stanie podejmować najprostszych decyzji . Ich program obejmował jedynie te zagadnienia do których były stworzone , gdy jednak napotkały jakiś problem , na przykład dostały zły zestaw śrubek , nie potrafiły sobie z nim poradzić . Po prostu wkręcały na siłę te które były pod ręka powodując tym samym milionowe szkody .

Inteligencja to cech która odróżnia nas od zwierząt , i nie da się jej stworzyć sztucznie . Dawniej tego nie wiedziano , a teraz jest już za późno żeby naprawić błędy . Ludzie tak bardzo wierzyli w swoja wyjątkowość , wręcz boskość , że nie przyjmowali do wiadomości że nie da się stworzyć inteligentnego robota takiego jak my sami . Jeszcze do roku 2135 każdy myślał ze to tylko kwestia czasu , jednak nikt przez poprzednie sto pięćdziesiąt lat nie zdołał tego dokonać . W końcu porzucono ten pomysł a roboty stały się domowymi kamerdynerami , pomocą kuchenną albo mięsem armatnim na frontach wielu wojen . Gdy tak się stało wielkie koncerny popadły w spore tarapaty . Potrzebowano rąk do pracy , tymczasem wszyscy już dawno siedzieli na księżycu , Marsie albo poza układem słonecznym . Tym sposobem każdy na Ziemi miał prace ale było ich wciąż za mało i każda z koloni zajęła się produkcja na własna rękę . Ich system był już na tyle rozbudowany że nie stanowiło to problemu . Ziemia stała się najbiedniejszym rejonem poznanego wszechświata . Kieran wiedział że jego sposób życia pasuje idealnie do tego miejsca i nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów . Świat dzieli się na biednych i bogatych , on należał do tych pierwszych i nie ma szans na zmianę tego . Gdy był mały chciał zostać podróżnikiem kosmicznym , odkrywać nowe planety i cywilizacje , nadawać gwiazdom nazwy i przeżywać mnóstwo przygód . Z biegiem czasu jednak zaczął pojmować że każde marzenie z dzieciństwa prędzej czy później będzie musiało się zmierzyć z rzeczywistością która zwykle niszczyła nawet te najwspanialsze . Gdy nie jesteś zdolny do marzeń , koszmary wypełniają twój umysł . Z gwiezdnego podróżnika stał się robotnikiem w fabryce maszyn rolniczych .

Dzień pracy dobiegł końca . Kieran przebrał się w swoje brudne ciuchy , odbił kartę pracy i wyszedł w chłód nocy . Udał się do swojej kamienicy ale już nie do swojego mieszkania . Poszedł do Briana , który już na niego czekał . Udali się razem do pubu nieopodal ich domu , paląc w milczeniu jointa . Przed pubem jak co wieczór o tej porze rozgrywała się ta sama scena . Oparci o latarnie mężczyźni i kobiety palili różnego rodzaju świństwa , chodnik należał do tych co wypili już za dużo i musieli sobie ulżyć , a róg ulicy okupowały dziwki które prawie nago próbowały zarobić , pewnie na edukacje dzieciaka którego sobie zrobiły bo uwierzyły dupkom w garniakach że wzięli tabletkę antykoncepcyjną . Głupie dziwki , wszędzie ich było pełno .

Przed wejściem do pubu stało dwóch wysokich mężczyzn , Kieran domyślił że to pewnie arabowie albo hindusi po kolorze ich skóry . Bramkarze przepuścili ich mierząc ich dokładnie wzrokiem . w gałkach ocznych mieli zapewne wszczepy rentgenowskie które pozwalały wykryć każde niebezpieczne narzędzie jakie przyszło ludziom do głowy zabrać ze sobą na nocną balangę . Świat jest pojebany – pomyślał Kieran – Żeby nawet przed pubem musieli stać bramkarze .

W środku panował nieznośny tłok i zaduch . dym z papierosów , cygar , jointów i Bogowie wiedzą czego jeszcze był tak gęsty jak wieczorna mgła . Kierana zaczęły szczypać oczy , jednak szybko się przyzwyczaił . W tle słychać było stara irlandzka muzykę urozmaiconą elementami techno . Brian szedł z przodu torując drogę do baru . Brian to był naprawdę potężny facet . Blisko sto kilo żywej wagi , mięśnie ukształtowane bardziej koksem niż ćwiczeniami , długie rude włosy splecione w warkocz i taka sama broda sprawiały że wyglądał bardziej jak norweg niż Irlandczyk . Wiking , człowiek północy . Kieran uśmiechnął się sam do siebie na tą myśl . Zanim się zorientował miał już w ręku kufel piwa Murphy's .

– Wiesz Kieran co ? – zapytał Brian w swoim stylu wiejskiego głupka

– Nie wiem co Brian ale zapewne zaraz się dowiem .

– Znowu się ze mnie nabijasz ? – zapytał Brian

– Ależ skąd , jestem tylko ciekaw – odparł Kieran i pomyślał że pomimo braku szczególnej inteligencji Brian ma coś w sobie co sprawia ze tak bardzo go ceni , nie wiedział tylko co …

– No to Ci powiem – kontynuował Brian – Są pewne rzeczy które się nigdy nie zmieniają wiesz ?

– Na przykład jakie ? – zaciekawił się Kieran

– Piwo i dziwki ! – wrzasnął Brian po czym zaśmiał się siarczyście przybił kufel z Kieranem i obaj śmiejąc się upili solidny łyk starego dobrego Murphy'iego , kolejnego reliktu przeszłości , który tylko potwierdzał tezę ze Ziemia to przebrzmiała melodia .

 

2

 

Sean Ryan siedział przy swoim biurku imitującym prawdziwe drewno , w wielkim fotelu imitującym prawdziwą skórę . Przypominał bardziej tron niż zwykłe siedzisko . Kartkował nerwowo dokumenty które rano przyniosła mu panna Henley , jego osobista sekretarka . Przez okno jego biura , usytuowanego na sześćdziesiątym szóstym piętrze biurowca SkyTech , widać było panoramę miasta Dublin . Dzień miał się ku końcowi , słońce powoli chowało się za horyzontem . Sean odłożył dokumenty , oparł łokcie na biurku i przetarł oczy . Czuł się zmęczony , chociaż spędził w biurze zaledwie cztery godziny . Nie pracował dużo , nie musiał . Prace w korporacji SkyTech załatwił mu jego teść . Zaczął jako młodszy menedżer do spraw personalnych , by po dwóch latach i kilku awansach zostać dyrektorem do spraw personalnych . Sean wmawiał sobie że zapracował na to stanowisko własną , ciężką pracą , ale gdzieś w jego podświadomości istniała myśl która mówiła że wcale tak nie jest . Walczył z tą myślą od dłuższego czasu nie potrafił się jej pozbyć . Sean miał piękna młodą żonę , Mary , dwójkę dzieci , syna Alexieia i córkę Sylvie , dom na przedmieściach Dublina i psa o imieniu Dingo . Był przekonany że zapracował na to własnymi rękami , jednak gdzieś w nim siedział mały chochlik , czekający tylko by udowodnić mu jak bardzo się myli .

Korporacja SkyTech w której pracował zajmowała się produkcją sprzętu który najogólniej rzecz ujmując miał służyć do zabijania , począwszy od noży przechodząc przez broń palna wszelakiego rodzaju kończąc na bombach neutrinowych . Seanowi wielokrotnie zarzucano że przykłada rękę do śmierci innych ludzi ale nie robił sobie nic z tych przytyków póki jego pensja składała się z sześciu cyfr . Jego zadaniem było znajdowanie odpowiednich kandydatów do pracy w fabrykach orbitalnych SkyTech . Odkąd bowiem rząd światowy wprowadził zakaz produkcji broni na jakiejkolwiek z koloni cały przemysł przeniósł się na takie właśnie platformy . Zadaniem Seana było przeglądanie setek aplikacji nadsyłanych ze wszystkich koloni . Gdy wybrał już odpowiednich kandydatów przesyłał ich dokumenty dalej do ludzi którzy przeprowadzali rozmowy kwalifikacyjne po czym odsyłali mu aplikacje osób które przeszły je pozytywnie . Sean na ich podstawie wybierał kilku z nich i proponował im prace dla korporacji .

Sean spojrzał na zegarek , dochodziła ósma wieczór . Przetarł raz jeszcze oczy , wziął do ręki kilka dokumentów i odłożył je na bok . Nacisnął przycisk interkomu i niemal natychmiast usłyszał głos panny Henley .

– Tak Panie Ryan ?

– Sussie , wyślij proszę wiadomość do Pana Kovalskiego z prośbą o spotkanie . Dodaj że chodzi o strategie firmy odnośnie rekrutacji .

– Oczywiście Panie Ryan – odpowiedziała sekretarka – Właściwie to Pan Kovalski przesłał przed chwilą wiadomość adresowana do Pana .

– Co ?! – wzburzył się Sean – Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz ?!

– Przyszła dopiero kilka minut temu

– Czyli zmarnowałaś całe kilka minut , nie informując mnie o tym ! Sussie ! Do cholery ! Za co ja Ci płace ?! – zdenerwował się Sean

– Przepraszam Panie Ryan , już z nią do Pana idę – odpowiedziała skruszona .

Sean rozłączył interkom i nerwowo zaczął stukać palcami po blacie biurka . W chwile później drzwi jego biura otwarły się i do środka weszła Sussie Henley . Szybkim krokiem dotarła do Seana i podała mu kartkę papieru z wydrukowaną wiadomością od Pana Kovalskiego . Sean wziął ją i powiedział :

– Pan Kovalski to najważniejsza osoba w tej firmie , Sussie . Jeśli wysyła mi jakąkolwiek wiadomość to oczekuje że po sekundzie będę ją miał już na swoim biurku , w przeciwnym razie będę musiał znaleźć kogoś innego na twoje stanowisko , kto nie zlekceważy moich instrukcji dotyczących korespondencji , rozumiesz ?

– Oczywiście Panie Ryan – odpowiedziała zmieszana sekretarka .

– Mam nadzieje – Powiedział Sean i dodał sucho – Możesz teraz odejść .

Panna Henley z widocznym zakłopotaniem odwróciła się i opuściła biuro . Gdy zamknęły się za nią drzwi Sean wziął do ręki kartkę by przeczytać jej zawartość . Zrobił to aż trzykrotnie bowiem jej zawartość okazała się dość szokująca . W końcu odłożył kartkę , wstał i podszedł do okna . Przyglądał się przez chwile wieczornemu Dublinowi , po czym powiedział sam do siebie :

– Więc to już .

Przeczesał włosy dłonią , wziął głęboki oddech i wrócił do biurka . Z jednej z szuflad wyciągnął mały kluczyk i otworzył nim sejf ukryty za obrazem przedstawiającym konia w galopie . Wziął z niego gruby plik dokumentów i pobieżnie przekartkował . Rzucił je na blat biurka i po chwili wahania nacisnął przycisk interkomu .

– Sussie ?

Tak Panie Ryan ? – odezwała się natychmiast sekretarka

– Zmień treść wiadomości do Pana Kovalskiego . Napisz że chce się z nim spotkać jak najszybciej , jutro rano jeśli to możliwe .

– Oczywiście Panie Ryan – odpowiedziała Sussie .

Sean Rozłączył interkom i podszedł do barku w rogu swojego biura . Nalał sobie do szklanki whisky i pociągnął z niej duży łyk .

– Swiat zwariował – powiedział sam do siebie spoglądając raz jeszcze przez okno na swoje rodzinne miasto .

Odłożył szklankę na swoje miejsce . Zebrał z biurka dokumenty wyciągnięte wcześniej z sejfu , schował je do teczki i wyszedł z biura . Przekonany świadomością tego że dzisiaj już nic nie załatwi , udał się na dach biurowca i wezwał kopter który zawiezie go do domu .

– Jak ja to powiem Mary i dzieciom ? – zadawał sobie w duchu pytanie które towarzyszyło mu przez cały lot .

Gdy w końcu dotarł na przedmieścia , tuż przed jego domem , na trawniku o soczystej barwie zieleni , skrytej teraz w szarości wieczoru , powitał go jego pies, Dingo . Pogłaskał psa po głowie i rzucił mu jego ulubiony smakołyk . W oknach paliło się światło , mógł przez nie dojrzeć dzieci bawiące się w salonie i żonę krzątająca się po pokojach . Przystanął na chwile , odetchnął głęboko .

– Postaram się im to powiedzieć jak najdelikatniej – pomyślał i ruszył ku drzwiom .

Zanim do nich dotarł pojawiła się w nich jego żona . Oparła głowę o framugę pozwalając włosom zakryć część jej twarzy . Splotła ręce i uśmiechnęła się ciepło do męża . Sean pomyślał że wygląda jak porcelanowa laleczka z wystawy sklepu z zabawkami . Filigranową figurę starały się zdominować długie nogi które na pierwszy rzut oka zdawały się nie pasować do reszty figury . Sean miał czasem wrażenie że są zbyt długie w porównaniu z reszta ciała , dysproporcjonalne . Długie nogi opinały niebieskie tradycyjne dżinsy które uważane były za staroświeckie . Wszyscy nosili teraz gumowe spodnie opinające ciało niemal do bólu . Sean przypomniał sobie dzień w którym poznał Mary . Studiował wtedy na prestiżowym uniwersytecie w Cork na południu Irlandii . Jego współlokator namówił go pewnego czwartkowego wieczoru na imprezę . Sean poszedł na nią niechętnie , nie lubił imprezować , a szczególnie nie w pierwszy dzień weekendu . Wolał się uczyć na Niedzielne egzaminy otwierające każdy nowy tydzień studiów . Podobno w XXI wieku ludzie mieli niedziele wolne od nauki i pracy , i Sean często myślał o tym jakby to było .

Ulegając namowom współlokatora , niejakiego Henriego van Saara , udał się na wspomnianą imprezę . Klub studencki do którego się udali był przepełniony zapachem potu i papierosów co przyprawiało go o mdłości . Kilka głębszych pozwoliło mu jednak szybko zapomnieć o tych niedogodnościach . Henri jak to miał w zwyczaju , zalał się w trupa i zniknął Bogowie raczą wiedzieć gdzie . Sean został sam przy stoliku zadowalając się obserwowaniem falującego w rytm muzyki tłumu . Wtedy zauważył Mary . Tańczyła w rytm elektronicznej , pulsującej muzyki , jak zahipnotyzowana . Obserwował ją przez dłuższy czas , a gdy wreszcie usiadła przy stoliku zebrał się w sobie i podszedł do niej .

Sean nie był zbyt biegły w kontaktach damsko-męskich , nie wiedzieć czemu kobiety po prostu go unikały . Podszedł do dziewczyny siedzącej przy stoliku i zadał pytanie tak banalne że aż śmieszne :

– Mogę się przysiąść ?

Dziewczyna spojrzała na niego jak na niedorozwiniętego i powiedziała :

– Znamy się ?

– Nie osobiście ale widuje Cię czasem na zajęciach z podstaw historii

Mary zmierzyła go wzrokiem .

– Usiądź – powiedziała w końcu .

Sean poczuł się jakby spadł mu kamień z serca . Chociaż raz w życiu dziewczyna nie zbyła go od razu . Dalej sprawy potoczyły się dla niego nad wyraz dobrze . Okazało się że Mary uwielbia historie , spędzili wiec całą noc na rozważaniach na temat Cezara , Napoleona , Roosvelta i wielu innych postaciach historycznych . Sean był oczarowany tym z jaka pasją Mary opowiadała o zdarzeniach które działy się setki lat temu . Zauważył w niej pasje która całkowicie go oczarowała . Pierwszy raz spotkał kobietę która nie ma osiemdziesięciu lat i lubi rozmawiać o przeszłości . Sam nie był wielkim fanem historii ale pod wpływem Mary odkrył w sobie dusze historyka .Zajęcia z podstaw historii wybrał przypadkiem , samemu nie wiedząc właściwie dlaczego . Tamtego wieczoru przypomniał sobie teorie sprzed dziesiątek lat , efekt motyla . Twierdziła ona że każde słowo i każdy czyn , nawet najbardziej niepozorny , ma wpływ na na coś innego . Każde słowo które się wypowie lub nie może mieć wpływ na coś większego . Siedział więc przy stoliku słuchając jak Mary mówi o historii ludzkości i zastanawiał się co by było gdyby do niej nie podszedł . Ta myśl nawiedzała go często w jego późniejszym życiu . Co by było gdyby ? Pewnie gdyby nie podszedł do niej tamtego wieczoru , Mary miałaby innego męża , życie i dzieci .

Sean stał przed swoja zoną w progu ich domu myśląc o efekcie motyla a ona wpatrywała się w niego swoimi wielkimi i pięknymi niebieskimi oczyma . Przytulił ją mocno i szepnął do ucha że ja kocha . Mary wzięła go za rękę i poprowadziła do salonu gdzie czekały na niego jego dzieci . Mały Alexi bawił się ze swoją siostrą tabletem wirtualnym , rysując różnego rodzaju stwory wykreowane w ich wyobraźni . Była to ich ulubiona zabawa , pojedynek potworów .

Sean stał przez chwile w drzwiach salonu gdy dzieci go zauważyły . Rzuciły się mu na szyję szczęśliwe że ich ojciec wrócił do domu . Sean przytulił je mocno i pogłaskał delikatnie po głowie . Dzieci przywitały ojca i po chwili wróciły do zabawy . W między czasie Mary zniknęła w kuchni aby podgrzać mężowi obiad w mikrofali . Doszedł go zapach smażonych ziemniaków i kurczaka . Spojrzał jeszcze raz na swoje dzieci i pomyślał o tym jak wielka próba czeka je w najbliższym czasie .

Mary zawołała go do kuchni i Sean posłusznie udał się na posiłek . Przez cały czas jego żona obserwowała go z przeciwległego końca stołu aż wreszcie powiedziała :

– Co się stało ?

Sean przeżuł kęs który miał akurat w ustach , przełknął i głośno westchnął .

– Pamiętasz jak mówiłem Ci o projekcie nad którym ostatnio pracowałem ?

– Pracujesz nad wieloma – zauważyła Mary .

– Tak – zgodził się Sean – Ale chodzi mi o ten o którym rozmawialiśmy na początku roku .

– Mamy sierpień Sean , wątpię żebym pamiętała to o czym rozmawialiśmy ponad pół roku temu – rzuciła jakby od niechcenia .

– Racja – odpowiedział i pociągnął łyk wody ze szklanki – chodzi mi o ten związany z Alfą Centauri .

Mary zamarła w bezruchy by po chwili gwałtownie się wyprostować i powiedzieć niemal z wyrzutem :

– Chyba nie masz na myśli Anubisa ? Tau Ceti już wam nie wystarcza ?

Sean spokojnie przeżuł kęs mięsa kurczaka .

– Niestety tak co do pierwszego pytania i nie dla drugiego . – powiedział w końcu

Mary schowała twarz w dłoniach i siedziała tak przez kilka sekund aż w końcu ocknęła się i uderzyła pięścią w stół tak mocno że wylała wodę ze szklanki Seana . Spojrzała mu głęboko w oczy tak jakby dopiero co zastrzelił Dingo . Sean przerwał jedzenie , oparł podbródek na skrzyżowanych dłoniach i gdy miał już coś powiedzieć odezwała się ponownie .

– To za szybko ! Mówiłeś że to potrwa jeszcze co najmniej kilka lat ! Na bogów Sean , nie minęło nawet pół roku !

– Wiem , ale dzisiaj dostałem wiadomość od Kovalskiego

– Pierdole Kovalskiego – krzyknęła Mary , ale szybko się uspokoiła uświadomiwszy sobie że mogły słyszeć to ich dzieci – to miało nastąpić dopiero za kilka lat ! – kontynuowała .

– Wiesz dobrze że nie ja o tym decyduje – próbował usprawiedliwiać się Sean

– To po co mi naopowiadałeś tych wszystkich bajek ?

– Sądziłem że …

– Ty zawsze tylko sądzisz – przerwała mu Mary – Obiecujesz mi i dzieciom coś a potem nie dotrzymujesz słowa . Odkąd jesteśmy razem ciągle mnie kłamiesz ! – Przerwała by szybkim ruchem przetrzeć spocone czoło – Najpierw że rzucisz picie , potem że znajdziesz normalną prace …

– Przecież mam prace !

– Nie chodzi mi o pieniądze Sean do jasnej cholery ! Pracujesz w SkyTech !

– To nie ma nic do .. – nie zdążył dokończyć gdy Mary ponownie weszła mu w słowo

– Właśnie ze ma na litość boską ! Twoja popieprzona korporacja wymyśliła sobie plan rodem z filmów sci-fi a ty nie dość że się na to zgodziłeś to jeszcze wciągnąłeś w to swoja rodzinę !

Sean stracił apetyt , odłożył widelec który trzymał w dłoni , potarł swoją kilku dniową brodę , spojrzał na swoją żonę i powiedział :

– Chyba nie chcesz tu zostać gdy to wszystko …

– Jasne że nie chce do cholery ! – ponownie przerwała mu Mary – Zresztą tu nie chodzi o mnie , myślałam wtedy o dzieciach . Ostatnimi czasy myślałam też o innych rzeczach Sean .

– O jakich ? – zapytał zaciekawiony

– Naprawdę chcesz wiedzieć ? – zapytała Mary , wpatrując się w męża wzrokiem niemal obłąkańczym .

– Chce – odpowiedział niepewnie Sean

– Czemu ta wasza firma , znaczy korporacja , czy jak ja tam zwiecie , zamiast pozbyć się kłopotu u podstaw chowa głowę w piasek i udaje że nie widzi problemu . Chowa się za kurtyna milczenia , tajności i innych bzdetów , wymyślając taki chory projekt którego szanse powodzenia wynoszą tyle co trafienie szóstki w loterii !

Mary przypominała w momencie wypowiadania tych słów Seanowi węza który dopadł swoją ofiarę i wtacza w jej układ krwionośny truciznę . Sean spojrzał na swoja żonę spokojnie ale już wiedział ze ta rozmowa w żaden sposób nie zmieni jej poglądu . Było to normalne , prawie naturalne . Nikt nie zachowałby się na jej miejscu inaczej , nawet wszechwładny Kovalski , właściciel SkyTech .

– Wiesz że tego problemu nie da się rozwiązać – powiedział w końcu

– Problemu ?! Tak to teraz nazywacie ?! O Bogowie ! Sprowadzacie to do rangi problemu ?! Czy wy jesteście normalni ?! – Mary krzyczała na tyle donośnie że Sean zdawał sobie sprawę że dzieci na pewno już słyszą kłótnie rodziców .

– Do cholery jasnej Mary !- wybuchnął w końcu Sean – Rozmawiamy o rzeczach ważniejszych niż moralność ! Powinnaś się cieszyć że udało mi się załatwić to co załatwiłem do tej pory ! – Po wykrzyczeniu tych paru zdań poczuł jakby kamień spadł mu z serca . Zbyt długo skrywał wewnątrz siebie emocje które napędzała jego żona .

Mary patrzyła na niego w milczeniu przez dłuższą chwile . Sean oddychał ciężko starając się uspokoić nerwy . Po dłuższej chwili spostrzegł że w drzwiach kuchni stoi Alexi i Sylvia . Brat obejmował młodszą siostrę która cicho płakała .

– Kurwa mać – powiedział pod nosem Sean

Mary spiorunowała go wzrokiem . Sean zorientowawszy się co zrobił , szybko odwrócił się na krześle imitującym drewno w stronę dzieci .

– Alexi – zaczął – jesteś już prawie mężczyzną i do tego godnym swojego nazwiska z tego co widzę – skomplementował syna .

Alexi głaskał powoli siostrę po głowie nie patrząc na ojca , udając że wcale go nie widzi .

– Staram się ojcze – odezwał się w końcu Alexi

Sean przytaknął milcząco po czym wstał od stołu , podszedł do syna i uklęknął tuż koło niego .

– Niedługo czeka nas bardzo długa podróż , podczas której nie zawsze będę mógł być przy was – przerwało mu pogardliwe parsknięcie Mary które jednak zignorował – potrzebuje zastępcy szeryfa – kontynuował Sean

– Szeryfowie istnieli w XX i XXI wieku , jeździli na koniach i strzelali z rewolwerów ojcze . Nie mam rewolweru – powiedział Alexi , czym zaskoczył zupełnie ojca .

– Masz absolutną racje synu – odparł Sean – Ale czy wiesz że największe czyny nie pochodziły z lufy rewolweru ale z serca ?

– Jak to ? – zapytał zaciekawiony chłopiec

– Masz już siedem lat prawda Alexi ? – niespodziewanie zapytał Sean

– Tak ojcze – odpowiedział Alexi

– Poznasz zatem w najbliższych latach , w szkole , historie ludzi którzy nie zabijając innych ludzi potrafili zmieniać świat . I wiesz co ?

– Co ?

– Myślę ze jesteś właśnie jednym z nich . To jak ? Chcesz być moim zastępcą kiedy mnie nie będzie w domu ?

– A gdzie będziesz – zapytał chłopiec

– Tuż obok was , ale byłbym spokojniejszy gdybym wiedział że ktoś taki jak ty pilnuje twojej siostry i matki .

– A dostane odznakę ?

– Oczywiście że tak – potwierdził Sean – Dam ci ja jutro . To jak ? Umowa stoi ?

Alexi popatrzył na matkę , jednak w wyrazie jej twarzy nie znalazł żadnej odpowiedzi . Spojrzał więc na ojca i powiedział ?

– Dobrze ojcze .

Sean uśmiechnęła się szeroko przytulił swoje dzieci , po czym wstał , założył swoja kurtkę i bez słowa opuścił dom .Wsiadł do najbliższego koptera i poleciał z powrotem do biura pomimo późnej godziny . Pobyt w domu wzbudził w nim coś czego nie spodziewał się odkryć , coś czego wcześniej nie czuł . Pierwszy raz w życiu poczuł się odpowiedzialny za czyiś los . Czuł że głównym powodem była wiadomość od Kovalskiego . Siedząc w kabinie koptera wpatrywał się w gwiazdy na niebie rozumiejąc jak wielka odpowiedzialność na nim spoczywa .

– Świat zwariował – powiedział sam do siebie

– Co Pan mówił ? – zapytał pilot do którego nie dotarły słowa pasażera

– Mówiłem że świat zwariował – powtórzył Sean

Chwile po tym nad Dublinem rozpętała się burza . Deszcz uderzał o blaszane parapety budząc ludzi i zaganiając koty do piwnic kamienic . Nieliczni przechodnia którzy zmierzali zapewne na nocne zmiany kryli się pod parasolami sklepów i wiatami przystanków . Sean wiedział że moze to być ostatnia burza nad Dublinem .

 

3

 

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest umrzeć ? Czy po śmierci czeka na nas gloria i życie wieczne w szczęściu i dobrobycie , a może na zawsze będziecie tęsknić za bliskimi którzy zostali na Ziemi ? Czy wszystko co obiecywali wam kaznodzieje wszelkich religii kiedykolwiek się spełni ? Czy traficie do nieba , przybijając piątkę świętemu Piotrowi , a może przywita was Allah , obdarowując setka dziewic ? Być może nawet nie będziecie wiedzieć że umarliście bo to Budda rządzi światem i zanim się zorientujecie będziecie już w nowiutkim ciele jakiegoś bobasa który dopiero co ujrzał pierwsze promienie Słońca .

 

Neil Strong miał zaledwie dziewiętnaście lat , sześc miesięcy i dwa dni , ale wiedział już że nigdy nikt nie zrozumie istoty życia .

Neil był wyrzutkiem , miał ojca alkoholika , którego nie widział już od trzech lat , a jego matka umarła gdy miał szesnaście lat . Ojciec twierdził że Neil nie jest prawdziwym mężczyzną i nie potrafi postawić na swoim bo wciąż żyje w świecie marzeń które i tak nigdy się nie spełnią .

Neil urodził się w zamożnej rodzinie . Jego matka była profesorem biologii a ojciec cenionym inżynierem budowlanym . Pierwsze lata życia opływał w luksusie . Dzieci z przedszkola i podstawówki zazdrościły mu markowych ubrań i najlepszych zabawek . Gdy trafił do gimnazjum wszystko się zmieniło . Jego ojciec , Angus , otrzymał awans i zakazał swojej żonie , Annie , by pracowała . Do głównych zadań ojca należało podpisywanie umów z kontrahentami ze wszystkich zakątków Ziemi i nie tylko . Szybko przerodziło się to w całonocne libacje podczas których , według ojca , przypieczętowywano podpisane kontrakty . Angus popadł w alkoholizm w wyniku czego stracił prace . Matka Neila widząc co się dzieje , postanowiła wrócić do pracy . Nie potrafiła przemówić mężowi do rozumu więc samo zaczęła troszczyć się o rodzinę . Pozwalała Angusowi na całonocne imprezy i nie powiedziała na to nigdy ani słowa . Bała się że Angus od niej odejdzie . Psychologowie już setki lat temu zauważyli tą anomalie . Kobieta która naprawdę kocha swojego mężczyźnie nie jest w stanie od niego odejść , nawet jeśli ten otwarcie daje jej do zrozumienia że ma to gdzieś . Annie była , niestety , jedna z nich . Tak bardzo kochała swojego męża że nie mogła go zostawić nawet jeśli gdzieś w głębi niej mocnym czerwonym światłem jarzyła się żarówka z wielkim napisem : UCIEKAJ OD NIEGO . Matka Neila w końcu jednak pękła . Nie mogąc odejść od człowieka którego kochała , a który jednocześnie krzywdził ja bardziej niż ktokolwiek inny na świecie , zabiła się . Po pogrzebie Annie , Angus przyszedł do pokoju syna objął go ramieniem i powiedział jedyne ciepłe słowa jakie kiedykolwiek Neil usłyszał od swojego ojca :

– Nie rozpaczaj synu , jesteś mężczyzną tak jak ja , damy rade .

Wiele osób mogłoby uznać te słowa za beznadziejną próba bycia ojcem w chwili rozpaczy , jednak dla Neila był to jedyny przejaw ojcowskiej miłości jakiego zaznał w całym swoim dotychczasowym życiu . Paradoksalnie poczuł wtedy że nie łączy go z ojcem nic poza wspólnymi genami .

Dwa dni po śmierci swojej matki Neil uciekł ze swojego domu , w poszukiwaniu miłości , w którą uparcie wierzył , i której nie spodziewał się tak naprawdę nigdy odnaleźć. Znalazł prace jako barman , a po jakimś czasie dostał się na studia w Canterbury , w co sam nie mógł uwierzyć zważywszy że szkołę średnią kończył zaocznie . Mało komu to się udało , ale on , Neil Strong dokonał tego i wierzył że trzyma świat w szachu .

 

Mary Adams mieszkała w niewielkim domku nad morzem w małej miejscowości , zwanej Brindlington , we wschodniej Anglii . Miasteczko było zamieszkane głównie przez imigrantów z Europy wschodniej wśród których rodowici Anglicy byli rzadkością . Mary lubiła bawić się na plaży w dzielnicy która nie cieszyła się dobrą renoma wśród mieszkańców Brindlington . Mama zawsze powtarzała jej że to nie miejsce dla młodych angielskich dam . Mary zupełnie nie wiedziała o co też chodzi jej matce . Kiedy miała dziewięć lat podsłuchała rozmowę rodziców w której bardzo nieprzychylnie wypowiadali się o imigrantach . Pod tym względem nie odbiegali jednak od innych angielskich mieszkańców . Mary nie rozumiała dlaczego jej rodzice tak nieprzychylnie wypowiadali się na temat imigrantów . Uwielbiała bawić się z innymi dziećmi które cały czas śpiewały piosenki w niezrozumiałym dla niej języku , a ich nogi nie mogły spoczywać w jednym miejscu przez choćby chwile . Pasjonował ja ich świat w którym muzyka odgrywała bardzo ważna role . Tańczyła z nimi do melodii granych na gitarach , przy ognisku , na plaży . Pewnego dnia zapytała ojca o to dlaczego nie lubi przyjezdnych mieszkańców miasteczka Ojciec wytłumaczył jej to w następujący sposób :

– Widzisz Mary , do Anglii przybywa wiele ludzi z wielu krajów , w różnych celach . Mój pra-pra-dziadek opowiadał mojemu pra-dziadkowi a ten mojemu dziadkowi , który z kolei opowiedział mojemu ojcu , a mój ojciec mi , że kiedyś do Anglii przybyli bardzo żli ludzie żeby zniszczyć nasz piękny kraj .

Mary doskonale wiedziała o co chodzi . Ostatnio nauczycielka historii z jej szkoły , panna Adams , opowiadała im jak wyglądała Anglia na przełomie dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku . Żyli wtedy ludzie , przeważnie z bliskiego wchodu albo Azji mniejszej , którzy przyjeżdżali do Anglii , prosili o obywatelstwo , a gdy je już dostali to wysadzali się w powietrze . Mary nie rozumiała do końca słowa "wysadzić się w powietrze" ale wiedziała że skutkowało to śmiercią innych ludzi , czyli niczym dobrym .

Tak więc ojciec Mary , zatwardziały konserwatysta , uważał że każdy kto ma paszport z kraju wschodnio-eurpoejskiego , jest terrorystą , czychającym tylko na jego życie . Dla Mary było to niepojęte . Jak ludzie mogą chcieć wysadzać się w powietrze ? Skoro cały czas spędzali na muzykowaniu , gdzie tu znaleźć czas na jakieś wybuchy ?

Mary wraz z wiekiem stała się "ambasadorką" imigrantów Anglii . W wieku osiemnastu lat gdy studiowała historie sztuki poznała pewnego chłopca . Wywrócił jej świat do góry nogami jak to zwykle bywa gdy ktoś zakochuje się po raz pierwszy . Mary unikała słowa miłość , ale wiedziała że to uczucie puka już do drzwi jej serca .

Zycie jest nieprzewidywalne . Nigdy nie wiadomo co stanie się za minutę , godzinę , dzień lub miesiąc . Dlatego tak wiele ludzi nie planuje przyszłości , żyją z dnia na dzień , oczekując tego co nieoczekiwane . Jest jednak grupa która wszystko ma zaplanowane i wie jakimi ścieżkami się uda . Co je łączy ? Jedna i ta sama rzecz o której myślą jedynie w innych kategoriach . Nie można żyć bez planów , a nawet marzeń , tak samo jak nie da się żyć według planu i mieć nadzieje że się powiedzie realizując marzenia . Dopiero życie pokaże kto miał racje . Co zatem robić do tego czasu ? Odpowiedz jest prosta : nic . Nie da się zmienić tego co ma być , nasze przeznaczenie i tak się dopełni . Czy warto zatem walczyć ? To pytanie jest bez odpowiedzi tak samo jak to czy Bóg istnieje . Jakie odpowiedzi znajdzie człowiek ? Proste : to w co wierzysz daje Ci siłę , i skora ta siła Cie napędza , wierz w to , bo i tak nie wiesz nic , a śmierć będzie odpowiedzią na wszystko .

Mary i Neil wierzyli właśnie w tą idee , i gdyby nie to że spotkali się na uniwersytecie Canterbury , idea ta umarła by w zapomnieniu w świecie który zachłysnął się swoja własną doskonałością . W świecie postępu , kultura , nie stymuluje już duszy , dusza stała się kulturą postępu . Zarówno Mary jak i Neil wierzyli że te słowa zdefiniują niebawem cały progres ludzkości . Jak wszyscy młodzi , wierzyli w coś co , istniejąc jedynie w ich umysłach , nie miało żadnych szans , ale oni tego jeszcze nie wiedzieli , byli zbyt młodzi . Domeną młodości jest wszak dążenie do urzeczywistnienia idei , które dla nich same są rewolucyjne , jedyne i prawdziwe . Młodym jednak nie da się tego wytłumaczyć . Zawsze będą starali się buntować za wszelka cenę , i nie można z tym walczyć , bo może im się kiedyś udać . Co wtedy pozostanie z naszego świata ?

Na zgliszczach zawsze wyrasta coś nowego , lepszego . Czy zatem do tego zmierza świat ? Do własnego upadku ? Może paradoksalnie tylko upadek może nas obronić przed unicestwieniem ? Nowa nadzieja , nowy ład , nazywano to już w różny sposób , ale zawsze na początku , dumnie stało : NOWY .

Koniec

Komentarze

Oj ciężko się to czytało. Przede wszystkim jest w tym strasznie dużo różnego rodzaju błędów. Kropki i przecinki po spacjach (horror!), brak kropek i przecinków tam, gdzie być powinny, kulawa składnia, mnóstwo powtórzeń, kwiatki typu "musiał zadowolić się obgryzaniem kości kurczaka ręką (chyba ze ludzie w tej rzeczywistości zdołali wyhodować sobie zęby na rękach, nie wiem...), ciągle mnie kłamiesz, tą idee ( ideę!) i inne. Nie zaznaczę wszystkiego bo jest tego po prostu za dużo. Przymknąwszy oko na błędy da się czytać, ale trochę to nudne. Przyznam, że czekałam, aż coś się stanie, wyjaśni, dowiem się do czego ta historia zmierza... Ale się nie doczekałam. Rozumiem, że to dopiero pierwsza część jakiejś powieści w odcinkach, ale wprowadziłeś tu nie jeden, a 3 wątki, z których nic nie wynika. Mocno to zniechęca do dalszego czytania.

No niestety, w tej formie tekst nie nadaje się do czytania. Przede wszystkim jest strasznie niechlujny (przed znakami interpunkcyjnymi nie robimy spacji, a ogonki przy ę i ą to nie są tylko niczego nie wnoszące dodatki). 

 

Inna sprawa, że wrzucajac tekst w częściach, jako debiutant, raczej nie możesz liczyć na duży odzew. Proponuję, żebyś najpierw wrzucił coś krótszego i będącego całością samą w sobie.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nowa Fantastyka