- Opowiadanie: frodo1015 - Dzieje Złotego Miasta

Dzieje Złotego Miasta

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dzieje Złotego Miasta

Historia złotego miasta rozpoczyna się kiedy to na nie zaludnioną planetę w układzie planetarnym Kasjopei spadł fragment meteoru z odległej o tysiące lat świetlnych galaktyki. Meteor swym kształtem przypominał rakietę kosmiczną, która po niedługim czasie otworzyła się. Ze środka meteoru wydobył się na powierzchnię planety gwiezdny pył. Podobno wówczas poprzez niezliczone reakcje chemiczne gwiezdnego pyłu z gazami atmosferycznymi skondensowała się materia, a po jakimś czasie powstali pierwsi rozumni mieszkańcy tej planety – Drudainowie. Z biegiem lat tworzyli oni osady, wioski, miasta, aż w końcu wyłoniła się wielka cywilizacja.

 

Rok trwał tu 34 ogniwa solarne, ponieważ tyle trwał obrót planety wokół własnej osi. Jedno ogniwo solarne to w przeliczeniu na ziemski czas 46,5 godziny i oznaczało, że na słońcu dochodzi do eksplozji, w której wyrzucane

są wiązki promieniowania cis i trans jednocześnie. Społeczeństwo Drudainów żyło średnio 1800 lat w ich przeliczeniu.

 

Drudainowie przypominali ludzi. Jako nieliczni z całej galaktyki dążyli do jak najwyższego postępu technicznego oraz przemysłowego. Wykorzystując dobrze swoją wiedzę zadbali o to, aby nie niszczyć przy tym środowiska naturalnego. Posiadali oni głębokie szyby kopalniane zamykane szczelnie na różnych kondygnacjach. Wszystkie zanieczyszczenia, brudy, ścieki i odpady wrzucano do tych szybów. Trafiały one przez szczeliny do wnętrza planety, gdzie były trawione przez magmę.

 

Temperatury na powierzchni planety były zbliżone do ziemskich. Jedynie na ich wzrost wpływały okoliczne wulkany. Toteż połowę planety, na której zamieszkiwała ludność chroniły ciężkie generatory tarcz. Wytwarzały

one niewidzialne pole ochronne w których panowały normalne warunki i chroniły ludność przed kataklizmami pogodowymi wyłączając niestety trzęsienia ziemi. Na to jedno konstruktorzy nie mogli nic poradzić.

 

Druga zaś połowa planety powoli czerniała i niszczała z powodu nadmiernych ilości wulkanów. Piętrzyły się one niewyobrażalnie tworząc tak jakby naturalny komin usuwający nadmiar zanieczyszczeń z wnętrza planety w przestrzeń kosmiczną.

 

We wspomnianych wcześniej szybach kopalnianych wydobywano również ważny minerał – złoto; nie chodziło tu o to, że złoto jest rzadkim minerałem na Ziemi. Nie. Nie na tej planecie. Budowano z niego zatem wszelaką infrastrukturę i budowle architektoniczne. Stanowiło fundament gospodarki Drudainów. Budowle wykonane na tej podstawie mogły przetrwać tysiąclecia bez potrzebnej ich naprawy. Natomiast najdroższym i najrzadziej występującym pierwiastkiem na owej planecie był magnez wchodzący w skład przede wszystkim generatorów tarcz.

 

Najważniejszą osobistością w państwie był sam władca. Wybierany na okres dwustu lat zmieniał się, a nowego wyznaczała wysoka rada. Trzeci organ władzy stanowili matriarchowie – kapłani posługujący się umysłem

jako orężem. Lud ten wyznawał wiarę w jednego boga Akistofonolesa.

 

Gwiezdny pył, z którego powstała cywilizacja został szczelnie zamknięty kilometr pod ziemią, w miejscu, który znali jedynie władcy krainy. Jednakże nic wiecznie trwać nie może. Do tego pomieszczenia przypadkowo przekopali się górnicy i uwolnili demony z krwi i kości. Bestie te zostały stworzone podobnie jak i Drudainowie, lecz z braku światła ich ciała były zniekształcone.

 

Po tym zdarzeniu władca ponownie zamknął gwiezdny pył i zapieczętował wszelakimi znanymi sposobami, aby już nikt nigdy nie mógł dostać się do tajemniczej, nieokiełznanej energii. Stwory, które uciekły zostały wygnane poza tarcze ochronne na południowa półkule, gdzie ziemia od dawna nie wydała żadnego plonu.

 

Powstała w ten sposób czarna rasa Drudainów. Zaczęła ona życie w nowych nieznanych warunkach, szybko się do nich przystosowując. Promieniowanie, wysoka temperatura i wiele innych czynników, zmutowało drugą rasę, a efektem tego był znaczny rozrost zarówno mózgoczaszki jak i innych części ciała. Nowe pokolenia nazwano olbrzymami.

 

Z biegiem lat wszystko ucichło i dopiero po pięciuset latach, do władcy Drudainów zaczynały dochodzić plotki o morderczych atakach na wioski w najodleglejszych zakątkach państwa. Potem przesuwały się one dalej, w głąb krainy.

 

Władca i rada uznali wysłać oddziały bojowników, by zatrzymać szalejących olbrzymów. Olbrzymy okazali się być wojownikami czarnej rasy. Na szczęście, choć nie trwało ono długo, zostali rozgromieni przez siły bojówki Drudainów. Wywieszono czerwoną rozetę na znak pokoju, jednakże był to jedynie podstęp i bojówka została starta z powierzchni ziemi. W odwecie władca Lunarkan – gdyż działo się to za jego panowania, wysłał kolejne oddziały. Jednak i te zostały pokonane.

 

Zaczerpnął więc rady kapłanów. Mając na uwadze ich zdolności wierzył, że powstrzyma falę grozy. Matriarchowie po długiej naradzie odrzekli mu, iż żaden typowy wojownik nie zatrzyma złowieszczych czarnych Drudainów. Powinien on stworzyć nową grupę obrony, najodważniejszych i najwaleczniejszych wojowników królestwa. Na te słowa wezwał zaraz mistrza fechtunku aby zebrał mu takich właśnie ludzi, lecz Matriarchowie zawyli.

 

– Nie wybieraj spośród mężczyzn, a wyucz młodych, a my przekażemy im wiedzę.

 

Lunarkan nie mógł czekać. Zabrałoby to zbyt dużo czasu, a wtedy krajem władaliby już olbrzymy.

 

Przez kolejne lata trwała wojna. Pomimo wszelkiego wysiłku szala zwycięstwa unosiła się po stronie wrogów. Mogąc stracić krainę przy pomocy rady, jej władca kazał budowniczym otoczyć wielkim murem kilkadziesiąt tysięcy morlenów terenu wysuniętego najdalej na północ, w którym to wybudowano by budynki potrafiące pomieścić wiele osób, a żyzny teren zagospodarować. Wówczas stworzenie nowej armii byłoby możliwe, myślał.

 

Populacja Drudainów wynosiła około 10 milionów istnień. Wobec tego umiejscowienie i wyżywienie całego społeczeństwa za murami było możliwe. Zaczęto wznosić jednocześnie budynki oraz obwarowania. Dzięki współpracy tysięcy osób w niedługim czasie tam, gdzie rozciągała się wielka polana, teraz wznosiły się obmurowane złote budowle. Tak oto powstało tak samo piękne jak i potężne złote miasto – Amon Rui, w którym panował dostatek.

 

Walki na frontach były przegrane. Czarni Drudaini zajęli największe miasta. Ostała się wyłącznie główna – stara siedziba władz, ale i ta została spisana już dawno na straty. Nie zniszczone generatory tarcz przeniesiono

do złotego miasta, a kraina niegdyś porośnięta bujną roślinnością została zniszczona. Koryta rzek wyschły odkrywając pod sobą zgubione lub porzucone ongiś przedmioty.

 

W roku 18010 legła obrona starej stolicy, a miasto znalazło się pod władzą olbrzymów. Od tego momentu większością półkuli północnej władała czarna rasa. Przez kolejne 5 lat oblegano Amon – Rui. Jako że miasto wytrzymywało ataki najeźdźców, wodzowie czarnej rasy zmienili dotychczasowe plany. Miasto co kilka ogniw solarnych było atakowane

z różnych stron, żeby skupić uwagę Drudainów na obronie. Olbrzymy zaś wykorzystali swoje zdolności oraz siłę do skonstruowania maszyn kopalnianych z materiałów, które zagrabili. Niespodziewane ataki miały na celu zdezorientować obrońców złotego miasta. Umacniano mury i obsadzano je liczniejszymi oddziałami. W ostateczności miasto zaatakowano wielką armią z jednej ze stron aby skupić uwagę żołnierzy i władcy. W tym samym czasie pod ziemią wielkie maszyny kopały tunele przedzierając się od strony westalki, czyli tylnej bramy. Mało liczne garnizony tylnej bramy nie dały rady rozgromić maszyn wyłaniających się wewnątrz murów w różnych częściach miasta. Olbrzymie mechaniczne krety były swego rodzaju transporterami przenoszącymi olbrzymów, a po krótkim czasie nie użytkowania wybuchały niszcząc pobliskie budowle.

 

Wszystko skończyłoby się tragicznie gdyby nie młodzi rekruci, trenujący w celu stworzenia nowej armii, zapoczątkowanej przez Matriarchów. Stłumili oni wrogów wewnątrz murów. Z nich wszystkich pozostała jedynie garstka – mianowicie 99 żyjących rekrutów. Fala najeźdźców tym razem została pokonana.

 

Lata później rozpoczęła się ostateczna rozgrywka, w której to ów 99 najlepszych wojowników złotego miasta stoczyło bój z hordami olbrzymów. Dzięki nieustępliwości walecznych Drudainów wytępiono wszystkie istnienia czarnej rasy.

 

Następnie rozpoczęły się podróże złotej armii, w których toczyli oni bitwy, zawierali sojusze z cywilizacjami z innych planet, gdyż z biegiem czasu utworzono naziemne portale kwantowe oraz wędrowali w poszukiwaniu przygód.

 

Dzieje złotego miasta nie zostały jeszcze zakończone, ponieważ ich potęga cywilizacyjna rozwija się, a złota armia stanowi ważny element równowagi sił panujący we wszechświecie.

Koniec

Komentarze

"Rok trwał tu 34 ogniwa solarne, ponieważ tyle trwał obrót planety wokół własnej osi."

 

A cykl dobowy to jak funkcjonował? Słońce zapieprzało dookoła świata czy może wieczny dzień trwał?

A potem przybyli Space Marines, którzy ogniem i plasmą wypalili wszelkie ślady obcego życia, mordując i niszcząc w imię Imperatora wszelkie skażone herezją istnienie. URAAAA!

Do książek. Marsz.

Oświetlona była tylko połowa globu, Arcturze.

Z koncepcji koncentrycznych stref klimatycznych można sporo "wycisnąć". Ale najpierw trzeba nauczyć się pisać poprawnie, potem przestać bawić się w galopady na skróty, obmyślić sensowną fabułę...

Ten tekst, jego poziom i treść sugerują, że Autor ma bardzo dużo czasu na spełnienie kolejnych warunków napisania bestsellera. Innymi słowy --- jest bardzo młody...

We wspomnianych wcześniej szybach kopalnianych wydobywano również najcenniejszy minerał – złoto; nie chodziło tu o to, że złoto jest rzadkim minerałem. Nie. Nie na tej planecie. Otóż złoto występowało tu jak węgiel
na ziemi. Budowano z niego zatem wszelaką infrastrukturę i budowle architektoniczne. Stanowiło fundament gospodarki Drudainów. Budowle wykonane na tej podstawie mogły przetrwać tysiąclecia bez potrzebnej
ich naprawy. --- ehe.
pozdrawiam

I po co to było?

Najcenniejszym surowcem jest surowiec najpowszechniejszy? To skąd bierze się jego "cenność"?

I jak u licha buduje się z metalu szlachetnego?! Rżnęli cegły

Wiecie fantastyka opiera się na wyobraźni; osiągania rzeczy niemożliwych i nieosiągalnych.

Właśnie jak na przykład budowania z metali szlachetnych. Niemożliwe, a jednak. I od tego jest wyobraźnia żeby te szare komórki pobudzić do pracy i myślenia. A nóż będziemy mieć kiedyś kolejnego Einsteina.

Jak chcesz się bawić w fantastykę, to wymyśl sobie nowy pierwiastek o przykładowej nazwie unokutasonum, który występuje na twojej planecie w ogromnych ilościach, albo po prostu zajrzyj na wikipedię i zobacz, dlaczego ze złota nie da się nic zbudować, a za to z jakich metali można. Inaczej tworzysz głupotę. Nie oczekuje się od ciebie wykładu z fizyki, ale minimum wiarygodności.

pozdrawiam

I po co to było?

"A nóż"

A nóż mi się w kieszeni otworzył

"Drudainowie przypominali ludzi za wyjątkiem wiedzy i mądrości. Jeszcze nie wiedząc, jako nieliczni z całej galaktyki dążyli do jak najwyższego postępu technicznego oraz przemysłowego. Wykorzystując dobrze swoją wiedzę zadbali o to, aby nie niszczyć przy tym środowiska naturalnego."

Styl taki sobie. Powtórzenia (wiedzy - wiedząc - wiedzę), poza tym fragmentami wyglada to jak szkolne wypracowanie - "przypominali ludzi za wyjątkiem wiedzy"? Czy wiedza jest elementem wyglądu? "Jeszcze nie wiedząc" - czego nie wiedząc? A to tylko mały fragment...

Dzięki Achika, bo ja polonistą nie jestem. O to mi chodzi żeby ktoś mi wskazówki dawał na przyszłość tego rodzaju. A nie zniechęcał do pisania.

Nie trzeba być od razu polonistą, żeby znać język, którym się włada od mniej więcej trzeciego roku życia..

Dużo czytaj. To opmaga opanować slownictwo (również kontekst użycie niektórych słow - koleżanka z tekstu obok napisała o dziewczynie "przywdzianej w suknię", bo coś jej dzwoniło, ale nie do końca...), styl i składnię. Reszta przyjdzie wraz z ćwiczeniami.

 

Zgadzam się z tobą frodo1015. To my mamy w czasie czytania jakiegokolwiek fantastycznego czasopisma czy też książki poruszyć wyobraźnią. Jeśli dużo osób nie rozumie co znaczy słowo "fantastyka" to te "osoby" powinny zajrzeć w słownik języka polskiego. To nie jest wiedza historyczna i fizyczna oparta na prawdziwych danych, tylko wiedza fantastyczna.
"dlaczego ze złota nie da się nic zbudować, a za to z jakich metali można. Inaczej tworzysz głupotę" (...). Np. z "uroptonu" i to nie jest żadna głupota, a jeśli tego nie rozumiesz nie powinieneś zajmować się fantastyką. 

Pozdrawiam

To nie jest wiedza historyczna i fizyczna oparta na prawdziwych danych, tylko wiedza fantastyczna.  

Wiedza fantastyczna? Gdzie ją wykładają?

 

Na uniwersytetach katolickich jak sądzę

W ogóle co to, zajawka przyszłej powieści? jesli tak - nie pisz jej, proszę.

Z biegiem lat tworzyli oni osady, wioski, miasta, aż w końcu wyłoniła się wielka cywilizacja.

WTEM! się wyłoniła, zza tych miast?

Jedynie na ich wzrost wpływały okoliczne wulkany.
A może: na ich czasowy wzrost wpływały jedynie...? Poza tym okoliczne, czyli co - dookoła planety latające? Bo okoliczne w danym miejscu, np. koło Warszawy by wpływaly, ale na calą planetę musialy by z jej okolicy wpływać, co trochę jakby nie ma sensu.

MATRIARCHA?! Wtf?

Owszem, istnieje pojęcie matriarchatu, ale zbyt wielkiego związku nie widze.

 

Moim zdaniem tekst jest strasznie zły. Przykro mi.

LOL, przecież to jest wszystko wymyślone. I tak ma być. Widzę że niektórzy to strasznie mocno po ziemi stąpają.

Dziwi to Ciebie? Oburza może nawet? Wniosek jeden: jeszcze nie wiesz, że tam, gdzie wszystko dozwolone, gdzie nie obowiązuje choćby minimum logiki i prawdopodobieństwa, tam nie ma o czym pisać i czytać. 

Ale z takich poglądów, jaki zaprezentowałeś, kiedyś się wyrasta, więc za jakiś czas przyznasz nam rację.

Mnie osobiście to nie zaciekawiło. Taki bardziej szkic czy zalążek tekstu, niż opowiadanie. W dyskusję o fantatsyczności w fantastyce nie będę się zagłębiał, napomknę jednak tylko, że nawet w fantastyce musi obowiązywać jakaś logika. Jeśli twoja rasa jest "podobna do ludzkiej", to siłą rzeczy musi zachowywać się podobnie jak ludzka. Trzymaj się też jednego toku rozumowania. Napisałeś, że Drudaini żyli 1800 lat według swojej miary czasu. Ok, fajnie. Tylko, że później piszesz, że od powstania czarnej rasy (jakkolwiek dwuznacznie rasistowsko by to nie brzmiało) do ważnych wydażeń minęło 500 lat, czyli de facto nawet nie jedna trzecia życia statystycznego Drudaina. A rozumiem, że to miał być czas długi. No, chyba, że się mylę.

Nowa Fantastyka