- Opowiadanie: adamdabrowski85 - Limbo

Limbo

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Limbo

– Dlaczego tak razi? Zgaście to!

– Spokojnie! – powiedział niski głos, który jak by echem odbijał się, lecz nie w świetlistej pustce a w jego głowie.

– Korzystaj bo tam gdzie idziesz nie ma światła!

– Gdzie ja jestem?

– A gdzie chciał byś być? – W chwili gdy pomyślał o miejscu w którym chciał by się znajdować, jak by wystrzelony pocisk z pistoletu znalazł się w sekundzie na zielonej trawie. Pośród tłumu ludzi. Nie, nie ludzi, cieni ludzkich. Z trudem łapiąc oddech, próbując powstrzymać odruch wymiotny, który powodowało mrowienie w żołądku jak po kolejce górskiej.

– Ja poznaje to miejsce.

– Oczywiście, czyż nie sam je wybrałeś?

– Dlaczego nie widzę ich twarzy?

– Oni są nie ważni – odpowiedział głos w jego głowie – Dla niej tu jesteś!

Jak by po naciśnięciu przycisku zbliżenia jego oczom okazała się kolorowa postać. Wysoka dziewczyna w granatowej bluzie w której za długich rękawach chowała dłonie. Czarne, długie włosy, spływające po ramionach, bujały się na podmuchach delikatnego wiatru. Lekko spiczasty nos, smukła twarz uzbrojona w śliczny uśmiech niemal idealnie pasowały do długiej szyji którą niegdyś tak kochał całować.

– Tak, poznaje ją – westchną – byliśmy tacy szczęśliwi.

W tym samym momencie obraz wokół niego zniekształcił się. Kolory zaczęły słabnąc, w miejscach gdzie zaczęła przebijać jasność, wydęła się jak banka mydlana poczęły się ukazywać obrazy. Kolorowe retrospekcje ciemnowłosej dziewczyny. W jednej z baniek śmiała się, w innej biła na poduszki sypiąc pierzem, to jadła lody brudząc piegowaty nos bita śmietaną, to zaś tuliła się do niewidzialnej postaci starając się jak najmocniej do niej zbliżyć. Zatrzymał wzrok na projekcji w której patrzyła na niego. Z każdym centymetrem bliżej jak by niewidzialna ręką zaciskała się na sercu, nie mógł oddychać.

– Zabierz mnie stąd! Dlaczego mi to pokazujesz?

– Widzisz to co chcesz widzieć, ja tylko pilnuje żebyś nie mógł ingerować!

– Ingerować to znaczy ze mogę coś zmieniać w tych obrazach? – Nim skończył mówić poczuł jak by trawa pod jego stopami zniknęła. Uczucie jazdy na kolejce, żołądek podszedł mu do gardła i wylądował w znajomym miejscu

– Taaaak! – Zasyczał przeciągle głos w jego głowie – To od tąd się zaczęło!

Widział plączącą długowłosą dziewczynę, zdawała się być nie co starsza niż w poprzednich wizjach.

– Czuje jej ból! Zal, smutek, cierpienie! Jak by nagle zabrakło szczęścia na całym świecie! Ale… ale ja nie chciałem, przecież… Dlaczego mi to robisz? – próbował skryć twarz w dłoniach, ukryć płacz którego nie mógł powstrzymać.

– Ja? Czy to nie ty mnie tu zabrałeś? Nie ty chciałeś mi coś pokazać? – syk głosu świdrował mu w głowie – Może chciałeś się do czegoś przyznać?

– Ja… ja ją zdradziłem wtedy. Ale nie dla ciała, nie dla uniesienia. Dla zapomnienia! Tak, ja chciałem o niej zapomnieć! Ja ja kochałem ale wstydziłem się! Wstydziłem się złamanych obietnic! Ona była taka idealna a ja taki nie doskonały. Nie mogłem jej dać tego na co zasługuje! Chciałem uciec! Myślałem że zapomnę… my się tak bardzo kochaliśmy. – nie miał ciała ale mógł by przysiąc że czół smak własnych łez, czół w tej zawieszonej w powietrzu świadomości swoje dłonie wycierające słone stróżki z polików. Obraz falował jak smugi ulewnego deszczu na szybie.

– Jakie to szlachetne! Bo sam się popłacze! Przyznaj się że wcale o niej nie myślałeś! To największa krzywda jaką śmiertelnicy sobie wyrządzają. Nie tyle brak wiary w innych, innych jak kochającą osobę czy boga ale brak wiary w samych siebie! To się przedkłada na innych w twoim otoczeniu! Nie wierzysz w siebie nie wierzysz w innych! Nawet jeśli oni oddali by życie za ciebie to tego nie widzisz!

– Jak to?

– A tak to że ona nie potrzebowała niczego innego niż twojej miłości! Tak trudno uwierzyć wam w najczystrze z uczuć? Jesteście żałośni, wszyscy śmiertelni! Jeszcze większą żałością jest ulokowanie uczucia osoby wierzącej w miłość do końca życia w kimś kto miłości w ogolę nie zna! – Obrazy zanikły pochłonięte przez szarość, która zaczęła wirować wokół.

– Miną byś prawdziwe uczucie nawet jeśli by ci je podać pod nos! Brzydzę się wami, waszą krótkowzrocznością i samolubstwem!

– Tak, przyznaje się! Bylem samolubny! – próbował przekrzyczeć wewnętrzny głos rozrywający jego bębenki.

– Wiec nie ma dla ciebie ratunku zdrajco! – Z wirującej szarości strzeliło światło, przeszyło go i zaczęło wciągać. Kolejka, ucisk w żołądku, odruch wymiotny lecz zdołał wykrzyczeć po raz ostatni

– Poczekaj! Co się z nią stało!?

Zapadła cisza, wir i pochłaniająca światłość przepadły. Nieprzenikliwa ciemność otulała go ze wsząd. Rozejrzał się lecz nic nie mogło przebić mroku. Prawie nic pomyślał z zadowoleniem bo zauważył diament w oddali. Lśniący na ciemnym tle niczym światełko w tunelu. Podpłyną w morzu ciemności i ze zdumieniem spostrzegł ze to nie kamień szlachetny lecz łza. Zbliżył się, na jej powierzchni dostrzegł obraz. Przerywający niczym stary projektor obraz.

– Glosie? Jesteś? – Rozejrzał się w okol – co to jest?

– Niestety ona cie kochała, w mieszaninie żalu, smutku i nienawiści była tez nadzieja! Nadzieja dla ciebie.

– Co? Jest dla mnie nadzieja?

– Nie powiem ze jest to po mojemu ale dzięki tej kropelce możesz zmyć swój najcięższy z grzechów. W twoim przypadku – niestety! Możesz wybrać miejsce gdzie chcesz spędzić resztę wieczności!

Miał wrażenie ze ktoś mu podał rękę w ciemności, zapalił światło, kolory pokonały szarość, . Uśmiechną się do siebie poczuł delikatny podmuch wiatru, który pchał go do góry, w stronę światła i ciepła.

– Poczekaj! A co z nią? Ona tam jest?

– Twoja ofiara jest tam gdzie reszta samobójców. Tam gdzie nie ma szczęścia ani spokoju, nie ma światła a jedynym kolorem jest ciemność!

– Wiec pozwól zająć mi jej miejsce! Zmyj jej grzechy i daj odpocząć od męki!

– Zrobione! Głos zanikł w pustce, ciemność zafalowała i wessała jego jaźń szybciej niż zdążył zrozumieć co tak naprawdę zaszło.

Niski głos rozbrzmiewał teraz w światłości. Równie mocny ale i łagodny.

– Kolejne dwie duszyczki na dobrej drodze do zbawienia. Zbawienie przez poświęcenie!

Koniec

Komentarze

Cześć

– odpowiedział głos w jego głowie – Dla niej tu jesteś! pytam się poważnie: czy była jakaś rezolucja w sprawie kropek? Bo to już jest jakaś maniera pisania.

z tond! - chyba jednak nie.

Syk głosu kół w bębenki - a może syk głosu opona w bębenki?

Nie powiem ze jest to po mojemu ale dzięki tej kropelce możesz zmyć swój najcięższy z grzechów. W twoim przypadku niestety! Możesz wybrać miejsce gdzie chcesz spędzić resztę wieczności! - najgorsza wypowiedź jaką widziałem na tym portalu.

Dotrwałęm do końca, nie wiem w jaki sposób.

oceniam na 1 za wykonanie, brak pomysłu i ogólne wrażenia.

Autorze polecam Ci zacząć uważać na lekcjach polskiego.

 

NIECHAJ UMROM PROWOKATORZY

z tąd! --- kaszana,

ja nie dotrwałem do końca. Edytor chyba pokazuje błędy, a autokorekta powinna je naprawiać.

pozdrawiam

I po co to było?

Syk głosu kuł w bębenki ---> to już po wprowadzeniu poprawki?

Wieszcz pisał: W minach kruszec kując młotem... Mówi Tobie coś wytłuszczenie?

Nawet nie dolna strefa stanów niskich. Niestety.

 

"smukła twarz uzbrojona w śliczny uśmiech" - natrafiłam kiedyś na "twarz ozdobioną grymasem", więc w sumie nic nie powinno mnie dziwić... ale jednak zdziwiło.

 

Z trudem łapiąc oddech, próbując powstrzymać odruch wymiotny, który powodowało mrowienie w żołądku jak po kolejce górskiej. - Właśnie dowiedziałem się, że po wypiciu kolejki górskiej można dostać mrowienia w żołądku :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Masakra. Można jedynie uśmiechnąć się i przyłożyć dłoń do czoła. Już w drugiej linijce zaczyna się potok błędów, a to chyba nie świadczy zbyt dobrze ani o autorze, ani o tekście. Mam szczerą nadzieję, że to prowokacja. Jeśli nie... cóż, moja wiara w ludzi właśnie trochę spadła.

Nowa Fantastyka