
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Wstęp do książki będącej w założeniu prequelem "Novus Galacticus"
(zamieszczam w celu krótkiego nakreślenia realiów cyklu opowiadań)
Rozdział 3. Stacja
Data: 27 października 2082
Godzina: 16.10 czasu uniwersalnego
Miejsce: Okołoksiężycowa stacja orbitalna Prometeusz 2
– … Wszyscy członkowie załogi Explorera zgłoszą się na swoje stanowiska na pokładzie – rozległ się sztuczny, jakby zsyntetyzowany głos z głośników w holu głównym Stacji „Prometeusz2”orbitującej wokół Księżyca – Przypominam, że za dwadzieścia minut o 16.30 czasu Greenwich rozpoczyna się końcowe odliczanie do startu – mówił dalej.
Kapitan Matthew Thomas, wybrany jako dowódca pierwszej epokowej misji zmierzał szybkim krokiem przez długie korytarze stacji zmierzając w kierunku doku 1 i 2, przy których został zbudowany i był aktualnie przycumowany pierwszy statek skonstruowany specjalnie z myślą o pierwszej załogowej wyprawie międzygwiezdnej. Mimo opóźnienia statku, który przywiózł go na stację z Ziemi, nie mógł się spóźnić. Wiedział doskonale, że bez niego misja nie wyruszy. Zdawał sobie jednak sprawę, że uczestniczy w historycznych wydarzeniach, o których kiedyś na pewno dowie się opinia publiczna na Ziemi, tak więc spóźnienie może być kiedyś źle wspominane i przynieść wstyd jemu samemu i całemu programowi, w który przecież została zaangażowana cała rzesza ludzi. Matthew czuł na sobie spojrzenia wszystkich mijających go po drodze ludzi jak również czuł w swoisty sposób odpowiedzialność przed wszystkimi zaangażowanymi w projekt zarówno tymi których znał jak i jemu obcych, a także całą ludzkością. Wszyscy, którzy go mijali wiedzieli kim on jest i każdy z nich bez słów w głębi siebie życzył powodzenia jemu i całej załodze. Nikt z nich w tej chwili, tak podniosłej i wyjątkowej nie śmiałby życzyć porażki dowódcy wybranemu spośród kilkudziesięciu kandydatów oraz jego załodze złożonej z najlepszych, czyli w sumie 55 osób. Mężczyzna szedł coraz szybciej korytarzem, zbliżając się z każdym krokiem do szybu windy, która przetransportuje go z zewnętrznej części stacji wprost do jej centrum, sekcji o kształcie walca będącej jednocześnie osią obrotową stacji, która na obydwu swoich końcach miała umieszczone po 4 doki. Explorer został zbudowany przy dwóch z nich – przy dokach nr 1 i 2, które na czas jego budowy zostały wyłączone z użycia. Teraz ten statek w kształcie wydłużonego trójkątnego skrzydła o zaokrąglonych brzegach długi na 300, szeroki na 200 i grubości75 metrówoczekiwał na rozpoczęcie końcowego etapu odliczania do swojego pierwszego startu. Większość z 55 członków jego załogi była już na pokładzie i bądź przebywała już na swoich stanowiskach dokonując ostatnich testów urządzeń pokładowych, bądź też w przydzielonych im kabinach przygotowując się do startu. Dowódca Explorera doszedł w końcu do szybu windy i dotykając jednego przycisku na dotykowym ekranie swojego osobistego komunikatora przywołał windę. Po chwili nad wejściem pojawił się sygnał świetlny sygnalizujący jej przybycie. Drzwi się automatycznie rozsunęły i oczom Kapitana ukazały się dwie postaci członków ochrony. Ci przywitali go lekkim skinieniem głowy na co on odpowiedział im tym samym. Drzwi się zamknęły i winda ruszyła w górę w stronę centrum stacji . Czekało ich400 metrówjazdy windą gdzie w części wewnętrznej stacji znajdującej się pomiędzy zewnętrzną, a centralną, dalej przesiadka i dalsze350 metrówjazdy. Części zewnętrzna i wewnętrzna miały formę ściany bocznej walca o grubości150 metrówkażda. Zewnętrzna miała średnicę całkowitą1500 metrów, wewnętrzna z kolei 700. Centralna część, będąca równocześnie osią obrotu stacji, była „pełnowartościowym” wypełnionym walcem o średnicy200 metrów, jednocześnie będąc krótszą od obydwu pozostałych o około400 metrów, po około 200 z każdej strony, mając długość2100 metrówpodczas gdy obie pozostałe liczyły sobie ich 2500. Łączniki, które spajały konstrukcję w jedną całość miały przekrój kwadratu o boku25 metrów, w których znajdowały się między innymi szyby wind. Zostały one usytuowane po 4 w 4 płaszczyznach co500 metrówna całej długości stacji, a w każdej z tych 4 płaszczyzn zostały one rozmieszczone promieniście względem siebie co 90 º.
Winda powoli zbliżała się do wewnętrznej części stacji. W końcu zatrzymała się i wszyscy trzej jej pasażerowie wysiedli. Dowódca Explorera podszedł na chwilę do jednego z okien będących w pobliżu, gdzie akurat było widać pogrążoną prawie w połowie w mroku Ziemię i ogarnęło go dziwne uczucie. Oto już niedługo miał on, jako jeden z pierwszych ludzi, mieć możliwość oglądania podobnego widoku… ale innej planety, podobnej, aczkolwiek jednak zgoła odmiennej od znanej mu Ziemi. Wiedział, że nieprędko zobaczy z powrotem swoją ojczystą planetę więc w chwili oczekiwania na drugą windę patrzył i patrzył i cieszył się każdą sekundą, w której może ją oglądać. Czuł się trochę jak dziecko opuszczające rodziców i udające się w szeroki świat. Przecież Ziemia jakby nie patrząc jest swoistym rodzicem… to na niej się urodził i wychował. W młodości marzył o podróżach na inne planety zamieszkane przez inne istoty. Wiedział jednak, że nie ma praktycznie żadnych szans, że ziemska technika na to pozwoli za jego życia. Nie wiedział wtedy jak znakomita większość Ziemian o istnieniu projektu „DEEP SPACE”. Dopiero z czasem wraz z rozwojem całego projektu, gdy zwiększał się jego zakres konieczne stało się wtajemniczenie większej ilości osób także i Matthew został zaproszony do udziału w programie. Aby podjęte działania mogły nabrać intensywności i przyspieszyć potrzebni byli inżynierowie, naukowcy i badacze, wojskowi oraz cała rzesza innych, głównie osób które będą pracować na miejscu przy budowie najpierw Prometeusza2, apóźniej też statku. Oczywistym stał się fakt, że w tym wypadku niemożliwe stanie się przed nimi utrzymanie tajemnicy istnienia portalu więc decyzją Rady Nadzorującej zostali oni wtajemniczeni. Jako odnoszący wysokie wyniki w Głównej Europejskiej Wojskowej Akademii Naukowo – Technicznej Matthew wraz z swoimi zainteresowaniami i zdolnościami był obiecującym oficerem, którego warto było pozyskać dla programu. W listopadzie 2075 roku odezwali się do niego przedstawiciele sekcji rekrutującej nowych partnerów dla potrzeb projektu. Przedstawili mu wstępny ogólny zarys całej operacji bez wdawania się w szczegóły, udało się i pozyskano bardzo cennego uczestnika, któremu z czasem, wraz ze wzrostem zaangażowania i jego zasług dla programu zostało zaproponowane dowodzenie pierwszą misją. Matthew początkowo wahał się i miał wątpliwości co do zaangażowania się w program. Pomimo jednak tego jego wrodzona ciekawość i chęć dążenia ku nieznanemu wzięły górę i ostatecznie zgodził się na udział. I oto teraz stał tu… na pokładzie ogromnej jak na te czasy stacji i ostatni raz przed odlotem podziwiał przez okno widok rodzimej planety. W głowie myślał o tym wszystkim co doprowadziło go do chwili obecnej, wszystkie wydarzenia poprzedzające chwilę obecną w ułamku sekundy przemknęły mu przed oczami.
W chwilę później pojawił się sygnał świetlny taki jak poprzednio oznaczający przyjazd windy, której drzwi się otworzyły, do której wszyscy trzej panowie z pośpiechem i bez słów weszli. Po krótkiej chwili byli już w centralnej sekcji stacji. Drzwi się otwarły i Kapitana Thomasa przywitał sprawujący aktualnie funkcję dowódcy stacji Generał Jonathan Richardson. Nastąpiło powitanie przez skinienie głowy obu wojskowych, a następnie uścisk ręki – salutowanie bowiem w powstających Siłach Kosmicznych zostało zlikwidowane, jako zbyt silnie kojarzące się z dawnym obrazem sił zbrojnych, które w ramach integrującej się ludzkiej cywilizacji od kilku lat przechodziło gruntowną reformę swoich struktur.
– Kapitanie – wypowiedział stanowczym tonem dowódca stacji – witam na Prometeuszu 2. Szkoda, że nie ma czasu, chętnie zaprosiłbym Pana do siebie. Jest Pan słynny przez swoje osiągnięcia i zasługi dla programu.
– Dziękuję Generale… – odpowiedział rozmówca – też żałuję – po czym dodał – Postępy w pracach przy wykańczaniu kolejnych sektorów stacji są pod Pańskim dowództwem wprost zdumiewające. Przy mojej ostatniej wizycie pół roku temu sektory E[1]–15 do E–20 i I[2]–15 do I–20 były jeszcze pozbawione ścian zewnętrznych, a teraz widziałem, że szkielet konstrukcji widać z zewnątrz już tylko przy 19–kach i 20–kach. To robi wrażenie.
– Owszem… dostaliśmy więcej dźwigów i robotów budowlanych i w odpowiedzi na moje sugestie przysłano nam więcej wykwalifikowanych ludzi do pracy i oto efekty.
– Koniecznie chce Pan, aby prace zostały jak najszybciej ukończone – zauważył po chwili Kapitan.
– Zgadza się… w końcu chcemy by możliwie najszybciej stacja stała się punktem startowym statków udających się w misje przez portal, które, ufam, rozpoczną się na dobre po pomyślnym powrocie Pańskiego statku i załogi po udanej tej pierwszej misji.
– Też takie jest moje przekonanie – potwierdził Thomas, po czym dodał – stacja może się także stać w przyszłości naszą wizytówką i pierwszym miejscem odwiedzonym przez potencjalnych przedstawicieli obcych cywilizacji których możemy napotkać.
– Wie Pan… nie pomyślałem w ten sposób… ale taka możliwość rzeczywiście istnieje – przyznał Generał – i musimy być na nią przygotowani.
– Za dwie minuty rozpoczyna się końcowy etap odliczania do startu – przerwał w tym momencie znajomy już kapitanowi komputerowy głos – załoga Explorera pilnie zgłosi się na swoje stanowiska.
– No to koniec rozmowy – zauważył Thomas – czas wyruszać.
– Powodzenia dla Pana i pańskiej załogi – życzył na koniec Generał, uścisnął dłoń rozmówcy po czym obaj Panowie ruszyli w przeciwne strony. Kapitan Thomas w kierunku doku, gdzie został przycumowany statek, Generał Richardson w stronę centrum dowodzenia w samym środku części centralnej stacji.
Kapitan szybkim, rytmicznym krokiem szedł korytarzem w kierunku doku, z każdą chwilą zbliżając się do statku od którego dzieliło go już tylko około200 metrów. Po drodze minął jeszcze trzech pracowników stacji. Dwaj z nich byli zwyczajni i niczym szczególnym nie zwrócili jego uwagi. Trzeci natomiast wydał mu się nieco dziwny już gdy widział go z większej odległości. Gdy się zbliżył Matthew celowo zwolnił kroku i przyjrzał się dziwnemu osobnikowi. A miał on rzeczywiście bardzo osobliwy wygląd. Przy wzroście jak ocenił sporo ponad190 cmbył masywnie zbudowany i całkowicie pozbawiony włosów oraz jakiegokolwiek zarostu a jego skóra miała lekko blady kolor, aczkolwiek zbliżony do koloru człowieka rasy białej. Przy tym spojrzenie tegoż osobnika na kapitana oczami z całkowicie czarnymi źrenicami i pozbawionymi tęczówek podczas kilkusekundowego mijania się wydało się Thomasowi takie jakby głęboko go przenikało na wylot. To wywołało u kapitana podświadomości pewne podejrzenia. Gdy po jego wyminięciu Matthew jeszcze obejrzał się na oddalającego się wielkoluda dostrzegł kolejny symptom jego „dziwności”. Miał on w obu rękach po sześć palców co ów jegomość starał się skrzętnie ukrywać nosząc roboczy uniform z nieco za długimi rękawami, które utrudnić miały dostrzeżenie dodatkowego palca w każdej z obu dłoni. Co do obecności dodatkowego palców stóp Matthew mógł już tylko snuć domysły. Spotkanie tego „nietypowego” osobnika wbiło się dowódcy Explorera w pamięć na tyle mocno, że myśli o nim długo nie dawały mu spokoju. „Czy był to człowiek z pokaźnym zespołem anomalii genetycznych, a może obcy należący do innego gatunku ludzi z innej planety, który żyje w ukryciu wśród Ziemian?” to pytanie nurtowało kapitana Thomasa ale jak się okazało nie przez zbyt długi okres czasu.
Wreszcie Matthew stanął przed drzwiami śluzy, do której był przycumowany statek. Teraz czekało go już tylko przejście łącznikiem między stacją a okrętem. Drzwi były dość masywnie zbudowane i tak też wyglądały. Całe wejście miało kształt trapeza równoramiennego z lekkimi zaokrągleniami zamiast rogów długiego na 6 i wysokiego na niemal3 metry. Na same zaś drzwi składały się trzy skrzydła w kształcie trójkątów, dwóch rozsuwanych na boki, trzecie do góry. Kapitan po chwili przybliżył do czytnika swój osobisty cyfrowy niewiele grubszy od dwudziestowiecznej karty kredytowej dysk identyfikacyjny w kształcie niewielkiego kwadratu, pełniący jednocześnie rolę dokumentu tożsamości, karty płatniczej i mobilnego wyposażonego w ekran dotykowy o wysokiej czułości urządzenia komunikacyjnego. Na ekranie będącym częścią czytnika umieszczonym w ścianie obok drzwi w niemal tej samej chwili pojawił się napis potwierdzający tożsamość, światło nad wejściem zmieniło kolor z czerwonego na zielony upoważniający do wejścia czemu towarzyszyło otwarcie się drzwi. Za nimi 10 lub15 metrów korytarza, który w rzeczywistości był łącznikiem między stacją a statkiem, na końcu tegoż korytarza znajdowały się kolejne identyczne drzwi, tym razem wejściowe na pokład, przez które Matthew również po chwili przeszedł w identyczny sposób, po wykonaniu identycznych czynności jak przez poprzednie, po czym znalazł się na pokładzie, gdzie powitał go pierwszy oficer Explorera pochodzący z Rosji porucznik Dimitri Adamow.
[1] EXTERNAL – zewnętrzny
rozległ się sztuczny, jakby zsyntetyzowany głos z głośników ---> jeśli sztuczny, to na pewno syntetyzowany.
Przeczytałem "po łebkach". Fa-tal-nie na-pi-sa-ne!
Jeje jeje wyliczeń ile, numerów!
Jakbym znowu na politechnice był
Migała gwiazdeczka, więc zajrzałem, kto i co "pisnął", a potem jakoś tak z przyzwyczajenia przewinąłem na tekst, zerknąłem i osłupiałem. (...) dysk identyfikacyjny w kształcie niewielkiego kwadratu, (...).
Śmiać się czy płakać?