- Opowiadanie: dziko - Eurodżin (szort)

Eurodżin (szort)

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Eurodżin (szort)

Asystent Kwiatkowski dzielnie walczył z popołudniowym kacem, ale czuł, że jeśli lada moment nie pojawi się wsparcie, czeka go sromotna porażka. Skrzypienie otwieranych drzwi, choć wielce nieprzyjemne, było iskierką nadziei na wybawienie. W pokoju pojawił się podekscytowany docent Raczko.

 

– Kupiłeś czystą? – padło fundamentalne pytanie.

 

– Remanent mają, pies ich jebał – westchnął przybyły. – Ale za to znalazłem butelkę z dżinem.

 

– Dżin jest syfiasty, no ale może z czymś się pomiesza… – westchnął Kwiatkowski.

 

Raczko pokręcił głową.

 

– Ale to nie jest dżin do tonika! – postawił na stole fikuśną butlę pokrytą niebieską emalią i złotymi gwiazdkami. – To taki duch powietrzny, geniusz, jak w lampie Aladyna.

 

– Geniusz w lampie? Co ty pierdolisz!?

 

– Nie znasz się ćwoku, to nie gadaj, tylko patrz!

 

Raczko odkorkował butlę. Wypełzły z niej kłęby dymu, które wnet uformowały się w gościa wyglądającego jak sprzedawca kebabów ubrany w ekstrawaganckie wdzianko od Armaniego.

 

– Witajcie, śmiertelnicy. Jestem tu, by spełnić życzenia władców lampy! – przywitało się dziwadło.

 

Kwiatkowski podrapał się w głowę, potem w tyłek, skrzywił się i rzekł:

 

– To może karton czystej?

 

– Proszę bardzo – odparł dżin i pstryknął palcami.

 

Na stole pojawiło się pudło z tuzinem ponętnych flaszek.

 

– O w mordę! – westchnął Kwiatkowski, przecierając oczy ze zdumienia. – Napijesz się z nami? – Pomimo przemożnej chęci zaklinowania kaca, mężczyzna pamiętał o świętych regułach polskiej gościnności.

 

– Nie wolno mi, jestem muzułmaninem – odparł dżin. – Ale mogę serwować alkohol niewiernym, tak jak w hotelach w Emiratach.

 

– No tak, to logiczne – mruknął Raczko.

 

– Co jeszcze potrafisz? – spytał Kwiatkowski, wyciągając butelkę z kartonu.

 

– No… prawie wszystko. – Duch wzruszył ramionami. – Ograniczają mnie tylko…

 

– He, he – Kwiatkowski wszedł mu w słowo. – A wścibską teściową byś mi zarąbał?

 

– Robi się! – odparł dżin, a w jego dłoni pojawił się nagle lśniący sejmitar. Wyfrunął przez okno i chwilę później z bloku obok dobiegł głośny krzyk. Dżin wrócił tą samą drogą, którą wyszedł, po czym bezceremonialnie wytarł zakrwawione ostrze w jedwabną chustę.

 

– Eeee… ja tak tylko… – Kwiatkowi otarł pot z czoła. – No cóż, może glinom się wytłumaczy, że mamuśka pocięła się przy robieniu sałatki…

 

Raczko przełknął nerwowo ślinę i opadł na krzesło.

 

– Ja pierdziu! – jęknął. – Chyba muszę zapalić – zwrócił się w stronę dżina. – Marzą mi się „Camele” bez filtra…

 

Dżin pokręcił głową.

 

– Mogą być tylko z filtrem – rzekł. – Widzicie, ja jestem eurodżinem i muszę działać zgodzie z regulacjami wspólnotowymi.

 

– No trudno, niech będą – westchnął Raczko i w tym samym momencie w jego dłoni pojawiła się paczka papierosów.

 

– Czegoś tu nie czaję. – Kwiatkowski zmarszczył brwi. – To teściową zarąbać można, a papierosów bez filtra palić nie można?

 

Dżin podrapał się w łysinę.

 

– No bo… – rzekł. – Nie ma dyrektyw na teściowe. Co innego, gdyby mamuśki figurowały choćby w obszarze Natura 2000…

 

– Teściowa nie żaba, nie podlega ochronie – skomentował Raczko.

 

– Muszę was na chwilę opuścić – wtrącił dżin. – Po każdych spełnionych trzech życzeniach składam raport do Eurostatu…

 

I zniknął.

 

– Jak tak sobie głębiej pomyślę, to ma to wszystko wspólny mianownik – zamyślił się Raczko. – Bo popatrz, papierosy bez filtra są szkodliwe i teściowe są szkodliwe…

 

– Taaak – odparł Kwiatkowski, rozlewając czystą do musztardówek. – Kiedyś byłem eurosceptykiem, ale teraz widzę, że Unia faktycznie dba o ludzi.

Koniec

Komentarze

Ot, na takie deczko absurdalne euro-bizzaro mnie naszło.

Uprzedzając ewentualne pytania, to wątek teściowej nie jest w żadnym razie biograficzny, ja mamuśkę mam niewścibską i nawet nieźle się dogadujemy :)

Dosyć ciakwe, nawet zabawne.

Zdrowie!

Acha, daję 4 (c-z-t-e-r-y), four, vier, quatre.

Czegoś tu nie rozumiem, przed chwilą mogłem dodawać oceny, a teraz nie mogę:)

Miły tekst na poprawę humoru. Przynajmniej dla mnie.

Za poprawę nastroju zatem serdecznie dziękuję. 

Nie staraj się zrozumieć, ta strona jest jak cyklotron.

A tym, że przerobienie teściowej na plasterki znajdzie się w sprawozdaniu, jakoś się Kwiatkowski nie przejął...

Jak wyżej, też mi poprawiło humor. W kwestii techniznej, natomiast zastanawiam się nad słówkiem "scimitar"; nie powinno być czasami sejmitar? ;)

...a i jeszcze. Ale to nie jest dżin do tonika! – postawił na stole fikuśną butlę pokrytą niebieskiej emalią i złotymi gwiazdkami. - niebieską

Bardzo dobre. Przewrotnie dowcipne.

Poza tym, co wymienił Caal, wpadło mi w oko jeszcze:

„...było iskierką nadziei na wybawienia” - wybawienie, raczej?

 

"– Muszę was na chwilę opuścić – wtrącił dżin. – Po każdych spełnionych trzech życzeniach składam raport do Eurostatu…"

XDDD

 

Podoba mi się. ; D Daję 5, za czystą, niewinną i szybką rozrywkę. ; )

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki za uwagi, z tym scimitarem to faktycznie kalka z angielskiego, zapomniałem, że jest polski odpowiednik.

AdamKB - celna uwaga, ale z drugiej strony, sprawozdanie statystycznie nie musi zawierać szczegółów, a jedynie jakieś odhaczenie rodzaju usług wg. ichniejszego PKWiU i wówczas byłoby np. w punkcie 2.5.6a-1 - rozwiązywanie problemów rodzinnych.

(...) odhaczenie rodzaju usług wg. ichniejszego PKWiU i wówczas byłoby np. w punkcie 2.5.6a-1 - rozwiązywanie problemów rodzinnych.

Zacytowałem i przez dwie minuty trzydzieści pięć sekund rechotałem. Bardzo dobra riposta. Ale to w tekście powinno być!

Witaj!

 

Muszę przyznać, że dobre. Absurd lekki i przyjemny, a w dodatku kłujący jak szpilka wbijana w tyłek unijnego biurokraty. Podobało mi się.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Rzeczywiście fajna historyjka --- ale AdamKB ma rację. Szkoda, że jej nie podkręciłeś takimi absurdami, jak ten z komentarza.

pozdrawiam

I po co to było?

Obiecałem cztery, proszę.

Pozdrawiam.

Świetne, będziesz największym piewcą biurokracji od czasów Maxa Webera!

Krótkie i bardzo przyjemne. Jako że kilka razy się uśmiechnąłem, postawię 5 za poprawę humoru :)

Pozdrawiam

CzubekxD - ja z Webera magisterkę pisałem (acz bardziej z "Ducha kapitalizmu"), może dlatego czuję temat :)

Podobało mi się - przypomina mi się tekst o ACTA, zamieszczony tutaj kilka miesięcy temu - obnaża idiotyzmy niektórych dyrektyw. Dzięki!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Zdecydowanie wolę Cię w dłuszych formach. Twoje szorty zupełnie nie robią na mnie wrażenia.

www.portal.herbatkauheleny.pl

He, he, Suzuki, to nieco odwrotnie jak reszta tutaj, ale już o tym dyskutowaliśmy. A może Ty po prostu szortów za bardzo nie lubisz?

 

A na pocieszenie dodam, że mam w dalekosiężnych planach parę powieści... :-D

Nowa Fantastyka