Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Gdak wysiadał z malutkiej karety, gdy rozłożyste koniki ulały farcianą puszkę, w której nie było żadnej, ale to żadnej kapustki ni gruszki, a obce homary łowiły marchewkową pietruszkę w kształcie "penis-srał" na domiar dobrego muszelki brzdąkające musi kał rozpruwały dziki wrzask. Bydlęce krwawniki zasmarkały wielmożnego jegomościa śliniącego się na własny smród pełen kakaowych bakalii i waniliowych lodzików upstrzonych po brzegi śluzem zdechłego śledzia rozmechaconego pulpetami drapiącymi słodki zad mikroskopijnego robala toczącego ropniejącą pizzę margharittę pleśniejącą od wielu lat pod warstwą czerstwgo "serka spod grzybka" chodowanego między siniejącymi paliczkami romantycznych ogrodów pielęgnowanych odbytem wyperfumowanego bobasa zniewolonego popędem niezaspokojonych burdeli. Wiśniowe syropy ulały deszczowym błotkiem we wnętrznościach zdychających namiotów wsród bystrookiej sawanny zamieszkałej przez prymitywny gatunek zbuków delikatnie rozpościerających szklisty posmak kiełbasianych pomarańczy rodzących brzydki patos ruminego kowala powstrzymującego wytrysk orgazmicznego wiatrochronu, a kosmiczne staruchy wąchają śwież/rzutkie móżdżki maluszków władczego pędu ku urwanej fosie krabich gał. I pośród tego niczego przeciekał ślisko miodowy korpus matowego od wrażeń Gdaka przy czym wielorożec szklistych barw usmażony na frytkę polaną ptasim kechupem rozbijał strusie jajo pełne podgrzanego nawozu jadowicie wżerając się w przymknięte z rozkoszy powieki naszego dojrzewającego bohatera.
– Uff…co za ulga zamarzać od samych rozmazanych jąder aż po kamienie zatrutego oka.
– A spróbuj ją posmyrać blaszanym papilotem zaostrzonej grypy…zobaczysz kutasi smak uciekający pustynną aleją pomostu umysł-dusza gnijącej wyobraźni podstarzałej suki wyjącej parującym strumyczkiem ryżej cieczki.
– Pomiędzy nami a światem jest jeszcze krab, bubel i hujowy kucharz cuchnącego smaczku.
– Rozmyślania przy sraniu po zepsutej kapuście nie służą waleniu Henia Kwiatka…
Tak oto kontemplujący Gdak przemycił schizofreniczny klej i rzucił się w stronę rodzacej się planety Ziemia oblepiając po drodze androida seksownego siedlisko bezpruderyjnej smakoszki moczowego anti-plastyku-anty-plastiku. Przyczepiony jak rozchapana zwierzyna rozdmuchana przeciwległym biegunem wiatru roztruskawił mlawy brzask kolistego molo przepływającego ocean dzikiej flaszki ulewającej ropę czystej vaginy będącej źródłem dla rdzewiejących rzek wlewających białe cienie w stronę sanatorium nieuleczalnych czarodziejów z bajki zwanej "Burym kiblem i pokraką mrzącego sikacza". (cyt.:"…kibel kibel pokaż żółtą srakę dam Ci kufel pełen zaszczanej kaki…"). Szczęśliwy, że odnalazł bezsens życia i pokusę pederastycznej śmierci przechadzał się skrajem ożywającego cmentarza różowiutkiej ropuchy gdy nagły wybuch ugasił jego zasmarkany żołądź. Teraz to już chciał się spóścić w rudziutki kał!
– Mr. Gdak?
A już się zaczynałam zastanawiać, gdzie też podział się przesławny i niedościgniony mistrz von Urinov...
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
W pełni zasłużone 1
Zgadzam się z prosiaczkiem - W pełni zasłużone 1. I jeszcze jedno, wbrew powszechnej opini o wulgaryzmach, pisze się: chuj.
Gdak wysiadał z malutkiej karety, gdy rozłożyste koniki ulały farcianą puszkę - po tych słowach już zaczęło mnie to męczyć. Później tylko na siłę śmieszny i wulgarny tekst.
Miałem nadzieję że sytuacja sie unormuje i całe zamieszanie "rozejdzie sie po kościach" - tą publikacją von Urinow zmusza mnie do ujawnienia kolejnych częsci dziennika barona...
Dlaczego to robisz? Pytam otwarcie...
Panopticu/duchu Vladislava - DLACZEGO BRUKASZ PAMIĘĆ SWOJEGO MISTRZA I STWORZYCIELA?
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)