
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– Bobrzyku wybierzesz się ze mną na lodowiec?
– Nie lubię zimna i mój ogon nie lubi wolę golić trawnik przed norą jenota.
– Ciebie też zwerbował.
– Nie to wcale nie bolało.
-, Ale pracujesz u niego.
– Tak jak wszyscy.
– Ja nie.
– A kim ty właściwie jesteś nigdy cię tu nie widziałem.
– To znaczy, że działa moja niewidzialność.
-, Ale przecież cię widzę.
– Jak to widzisz?
– Stoisz przede mną tylko nie rozpoznaję twojego futerka.
-, Bo ja nie mam futerka.
– To, czym się nakrywasz jak ci jest zimno?
– Wychodzę z siebie.
– I tam jest ciepło w tym siebiu?
– Jak na pustyni.
– Nigdy nie byłem na pustyni.
– Ja też nie.
– To skąd wiesz jak tam jest?
– Oglądałem foldery w biurze podróży.
– A co …
– Dość tych pytań szkoda czasu, to idziesz ze mną na lodowiec czy nie.
– Pójdę jak mi powiesz, jakim jesteś zwierzęciem?
– Jestem…
Ptak Lotu bezszelestnie przygwoździł bobrzyka i uniósł w górę.
– Nie poczekaj ptaku jeszcze mi nie powiedział swojej nazwy.
– To ja ci powiem.
– Znasz to coś?
– To nie coś tylko legwan.
– I ty go widzisz?
– Na tę swoją niewidzialność nabiera wszystkich.
– W takim razie zanieś mnie natychmiast do lamy.
– A to, po co?
– Jak to, po co, przecież to ona prowadzi biuro podróży.
– No i?
– No i muszę ją uprzedzić, że konkurencja wprowadza nowy kierunek ekspansji turystycznej.
– Jaki?
– Zwiedzanie lodowca.
Powinienem się śmiać?
No więc... nie. Starałam się, ale nie rozumiem. A chyba nawet w grafomaństwie dogłębnym coś sensownego powinno się kołatać. (Ale może mam za mało wysublimowany gust, gomennasai).
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Ja też nie bardzo rozumiem, o czym to jest. Ale podobało mi się! Nie wiem czemu, właściwie, ale czytałem z uśmiechem.
„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790
A ja z oczopląsem
Przypomniał mi się "Teatrzyk Zielona Gęś"... Trochę nonsensowny tekst... Pokręcony. Choć jak się wczytać, sens jakiś tam jest. Bóbr chce zakapować lamie, że ma konkurencje w branży turystycznej... W postaci legwana... A bóbr jest porwany przez Ptaka... (Który go zje?)
To mi sie podoba:
- To, czym się nakrywasz jak ci jest zimno?
- Wychodzę z siebie.
- I tam jest ciepło w tym siebiu? :D best fragment
Trudno oceniać coś, co nawet nie jest opowiadaniem. Sam dialog to troszkę mało, a jego absurdalność tylko pogarsza sprawę. Nie mniej, przeczytałem i nawet uśmiechnąłem się na koniec.
Pozdrawiam
Grafomania chyba nie ma sensu bez porządnej analizy. Ale ja jej nie zrobię :D
Jakie to miłe, że zechcieliście tu zajrzeć, oczywiście nie chcę wszystkich zadowolić. Życzę powodzenia w dalszej twórczej pracy.
Co?
Skojarzyło mi się to z jakąś rozmową dwóch pacjentów psychiatryka. Swój urok to ma, ale głębia w tym zawarta jest tak głęboka, że aż tonę :P
Pozdrawiam
No proszę i jest sukces przynajmniej jednego niezadowolonego utopiłem.