
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Rogerowi dziękuję za pomoc.
Dźwięk dzwonu rozległ się niespodziewanie,
Potem krzyki ludzkie, potępieńcze łkanie,
Na polu przez wszystkich szkarłatnym nazywanym,
Zatrzymał się powóz, a w nim pani z panem.
Na koźle woźnica częstuje konie batem,
Lecz one jak człowiek przesiąkają strachem
Gdy czują złe licho, nie ruszą do przodu,
Wolą umrzeć tutaj, choćby nawet z głodu.
Pan jest wielce dobry i panią pociesza,
Ona robi się blada, umysł jej się miesza,
I czerwień namiętności wnet znika z policzka
Dłoń w dłoni schowana, medaliony ściska.
Niebo ciemnieje nagle, chmurami zasnute,
Granatowe połacie błyskawicami rozprute,
Wnętrzności samego Boga, jakby krew anielska,
Deszczem szyje niebo z chmurzastego cielska.
Pani mówi cicho, „To po mnie przybyli."
Pan zaprzecza temu, szepcząc, że się myli.
Woźnica ucieka, trwoga wichrem jego nogi niesie,
Kula z pistoletu trupem kładzie go przy lesie.
Konie rżą przeraźliwie, falują grzywami,
Pan wychodzi z karocy, tuli rękę pani.
„Bądź dzielna, najdroższa", wykrzykuje prędko,
I tuż po tych słowach nogi pod nim miękną.
Łapie się za serce, grot z piersi wyrywa,
Lecz to próżne starania, śmierć już pana wzywa.
Czekała na niego długo, pewnie lat tysiące,
Krwawą ścieżką znaczone, ogniem gorejące.
Tymczasem w powozie pani dłoń śliczną otwiera,
Na medalion kamienny z nadzieją spoziera.
Myśli krzyczą głośniej, niźli huczy burza,
Z zamczyska na skale orszak trupi rusza.
Na polu, gdzie szkarłat znów rozkwita różą,
Stoją łowcy znani, wampirom śmierć wróżąc.
Jest Bartłomiej Kula, co ma nogę z drewna,
Strzela z niej czasami, kiedy śmierć potrzebna.
Na białym rumaku siedzi pan Nikole,
Zawsze na ramieniu z wiernym mu sokołem,
W ręku trzyma kuszę, z której bełt przed chwilą,
Powalił na ziemię Pana, co był ze swą miłą.
Dalej, trochę z tyłu, anielskie oblicze
Prezentuje Damian, zwany Bożym Biczem,
Brzydzi się kompaniją, w której żyć mu przyszło,
Lecz już nie narzeka, co było to było.
Trzej panowie patrzą na wampira trupa,
Rzucają zaklęcia, już wiążą do słupa.
Ogień wzniecą niebawem, gdy ustąpi burza,
Spozierają na powóz, skrzypi napięta kusza.
Otwierają wrota, widzą piękną panią,
Lecz wiedzą, że wampir i na śmierć prowadzą,
Wiążą ręce, nogi, krzyżem przypalają,
Wyciągają krócice, srebrem nabijają.
Pani jest bezbronna, gdyż to święta ziemia,
Na niej wampir żaden mocy wszakże nie ma,
Pan leży bez życia, krew szybko paruje,
Wampirza posoka ziemię tu zatruje.
Pani sił ostatkiem do męża się tuli,
Łzami się zalewa, jakżeż go pokłuli.
Nagle czuje ogień w okolicy serca,
Upada na plecy, głowę swą okręca.
Widzi z tej niskości, niebieskie wierzeje,
Ktoś tam czeka w górze, radośnie się śmieje.
Rozpoznaje pana, ramię mu podaje,
Pan zlatuje z chmury, obok żony staje.
„Umarliśmy mężu, pójdźmy więc do nieba"
Pan pokręcił głową, na coś jeszcze czeka.
Pani wnet rozumie, bo oto z przestworzy,
Spada na trzech łowców, orszak niby boży.
Anielskie mają skrzydła, lecz cali są z mroku,
Biją siekierami, nie boją się uroków,
Tną przeklętych wojów, mordując ich szybko,
Pięć trupów leży w polu, co żywe to znikło.
Pani dziękuje aniołom, te przed nią klękają,
Pani całuje medalik, z przenajświętszą Panną.
Chociaż jest wampirem, to zawsze wierzyła,
Że w razie potrzeby, zjawi się niebiańska siła.
Dobrze pamiętała, że była człowiekiem,
Nigdy nie uśmiercała, nie kochała piekieł.
Z mężem żyli dobrze, tak jak zawsze śniła,
Tu po nich została krwawej miłości mogiła.
Pan jest wielce dobry i panią pociesza,
Ona robi się blada, umysł jej się miesza,
Czerwień namiętności znika z jej policzka,
Dłoń w dłoni schowana, medaliony ściska.
"I czerwień namiętności wnet znika z policzka ..." Chyba lepiej. jeżeli idzie o trzeci wers tej zwrotki - - usuwa się powtórzenie zaimka "jej".
Przepraszam. Meksiko, zacząłem czytać i nie mogłem sie powstrzymać od suhestii. Już nie będę.
Wybacz.
Podkradłem Reger :) niby kilka słów a już brzmi lepiej :)
historia jest taka sobie, ale i tak nie mogłem się oprzeć :D
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?
Oj śmiało :) sugestie zawsze mile widziane.
Zależało mi na rytmie wiersza. Ogólnie nie lubię rymowanek, inne piszę:P
Pozdrawiam :)
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?
Mogę napisać parę sugestii? Historia jest fajna, bo typowo balladowa. Taka do śpiewania, opowiadająca jakąś historię. Ale, moim zdaniem, w wierszu ewidentnie plącze się rytm, niekiedy czasy, a niektore wersy sa niezrozumiałe.
Jasne, że możesz.
Komentarze do tego służą :)
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?
"Na koźle woźnica częstuje konie batem," - dalej w zwrotece masz czas teażniejszy, aa przy okazji zwrotka odzyskuje rytm.
Pani mówi cicho, „To po mnie przybyli ..."
Pan zaprzecza temu, szepczac, że się myli.
Woźnica ucieka, trwoga wichrem jego nogi niesie,
Kula z pistoletu trupem kładzie go przy lesie.
Tutaj jest powtorzenie - "jego" / "go", ale za to ostani wers jest czytelny, a powtórzeni mozna jakoż potem zlikwidować ... Zwrotka wydaje sę być rytmiczna.
Idę na papieroska.
Widziałeś kiedyś dobre licho? Bo ja nie. No dobra, złego też nigdy nie widziałem, ale wiesz chyba, o co mi chodzi. :p
Rytm bardzo poplątany. Jeżeli częściej pisujesz wiersze, to proponuję przypomnieć sobie lekcje polskiego poświęcone ich budowie. Naprawdę pomocne. O rytmie wiersza decydują przede wszystkim długość wersu, średniówka i akcenty. Rozpisałem się szerzej nad ten temat pod konkursowym utworem uthMotara; nie będę się powtarzać. Wiersze dobrze układa się w tabeli.
Jeśli idzie o treść, to historia całkiem fajna, nie całkiem sztampowa jak niektóre o wampirach, a to plus. Dla mnie jednak trochę przegadana. Ciężko mi się czytało, wypatrywałem końca. Myślę jednak, że poprawienie rytmu i delikatne strzyżenie tu i tam mogą jeszcze uczynić z tego wiersza poważną konkurencję dla aktualnej czołówki. Na razie z pewnością nią nie jest.
" Niebo ciemniejąc nagle, chmurami zasnute,
Otwierając swe wnętrze, błyskiem gromów prute,
Pokazuje gniew Boga, i już czarna krew diabelska,
Deszczem przeszywa ziemię z chmurzastego cielska."
Ta zwrotka w oryginale jest jakby niezrozumiala. I chyba jest najsłabsza. Ta jest chyba bardziej czytelna.
Idę na papiersoka.
Dzięki panowie za uwagi.
Zaraz się wezmę za poprawianie, tylko jeszcze coś mam do roboty.
Ale wcześniej: na papieroska trza:D
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?
Podobało mi się. Poziom prac konkursowych wzrasta, jak widzę.
Dźwięk dzwonu rozległ się niespodziewanieie,
Potem krzyki ludzkie, potępieńcze łkanie,
Na polu, przez wszystkich, szkarłatnym nazywanym,
Zatrzymał się powóz, a w nim pani z panem."
No i mamy w zwrotcelepszy rytm.
"Konie rżą przerażone, falują grzywami,
Pan wychodzi z karocy, tuli rękę pani.
„Bądź dzielna, najdroższa", wykrzykuje prędko,
I tuż po tych słowach nogi pod nim miękną.
Lub też może - "Konie rżą przerażliwie (...( "
"Łapie się za serce, kołek z piersi wyrywa,
Lecz to próżne starania, śmierć już pana wzywa."
"Tymczasem w powozie pani dłoń śliiczną otwiera,"- lub :
Tymczasem w powozie pani dłoń rozwiera,
"Myśli krzyczą głośniej, niźli huczy burza,
Strzela z niej czasami, kiedy śmierć potrzebna.
" Zawsze na ramieniu z wiernym mu sokołem,
"Brzydzi się kompaniją, w której żyć mu przyszło,
Lecz już nie narzeka, co było to było.
"Rzucają zaklęcia, już wiążą do słupa "
Ogień wzniecą niebawem, gdy ustąpi burza,
"Teraz trza im powóz dokładnie przeszukać."
Proponuję zastąpić wersem - " Dłoń Nikoli e wnętrzu powozu sie nurza' - w ostatnim wersie brakuje rymu.
"Wyciągają krócice, srebrem nabijają ". (chyba ładne ...)
"Na niej wampir żaden mocy wszakże nie ma, "- bez przecinka.
"Łzami się zalewa - jakżeż go pokłul !"i
Rozpoznaje pana, ramię mu podaje,
Pan zlatuje z chmury, obok żony staje.
Umarliśmy mężu, pójdżmy więc do nieba" = chodżmy - sztampowe ...
Spada na trzech łowców, orszak niby boży. -- chyba bardziej dynamiczne
"Anielskie mają skrzydła, lecz cali są z mroku,"
"Tną przeklętych wojów, mordując ich szybko
Pięć trupów lezy w polu, co żywe to znikło.
Że w razie potrzeby, zjawi się niebiańska / niebieska siła.
" Kwie nigdy nie wyssała, nie kochala piekieł."
"To po nich tu została milościa krwawiąca mogiła."
Może, Meksiko, coś z tego wykorzystasz.
Myślę , ze jeżeli coś chcialbyś wykorzystać, najpierw wprowadz zmiany na twardym dysku.
Pzdrawiam.
All rights for Meksiko.
Roger jeszcze raz dzięki za pomoc :) fajnie, że Ci się chciało.
Świętomir dzięki za przeczytanie. Żaden ze mnie poeta, zatem przepraszam za wszelkie bobole i niedociągnięć
TomaszMaj cieszę się, że tak uważasz :)
pozdrawiam Panowie :)
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?
Witaj!
Nieźle, nieźle. Tutaj akurat zastosowałbym się na Twoim miejscu do rad RogerRedye'a. Niektórym wersom przydałby się lifting. Treść całkiem ok i forma też ładnie. Po pierwszych dość żałosnych wybrykach, ten konkurs nabrał rozpędu i całkiem ciekawego poziomu!
Pozdrawiam
Naviedzony
Ale praca jeszcze nie do konca skończona ...
Pierwsza zwrotka łączy się z drugą - chyba trzeba rozdzieliić ...
Sprawdż pisownię slowa " jakżeż" - takl bylo w mojej sugestii.
Wers ostatni proponuje skrócić o " z ". Łamie się w tym wersie rytm Brzmiałby tak : " Tu po nich została krwawej miłości mogiła."
Ten wers poniżej chyba jednak bez przecinka: "
"Na polu, przez wszystkich szkarłatnym nazywanym,"
Bardzo zgrzyta ten wers; "Teraz trza im powóz dokładnie przeszukać." - nie ma rymu z wersem trzecim w tej zwrotce.
Poproś Selenę - może cos wymyśłi ...
Myśle, że zmiany wyszły tekstowi bardzo na zdrowie, a po ostatecznej redakcji - będzie super, hiper wampirzycko, elegijnie i zarazem balladowo.
Pozdrawiam.
Przepraszam, przeczytalrem teraz dokladnie. Jeszcze jedna sugestia:
" Łapie się za serce, grot z piersi wyrywa,".
Pan, jak wynika z dalszych zwrotek, zbojecko został ustrzelony z kuszy. Kołek w tym wersie, w kontekście następnych zwrotek, nie pasuje i brzmi nieco dziwacznie. Teraz poczytam pozostale wiersze konkurencji ... ale juz nie będę nic sugerowal.
Miilo bylo.
Naviedzony dzięki :) Uwagi Rogera cenne, zatem czerpię ile mogę.
Jeszcze raz dzięki Roger. Co do tego "grotu" to się zastanawiałem, ale bełt też grot posiadał, więc jest dobrze.
Oczywiście, że "jakżeż" a nie "jakżesz" :D
pozdrawiam :)
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?
Zapomnialem o Nawiedzonym. Sorry.
Witaj, Nawiedzony !
Jesteś niedokladny. Sprobowalem nieco poprawć jedną zwrotkę wiersza tej Autorki - tak z rozpędu. Z plowy sugestii Ranferiel akurat skorzystala, likwidując wykrzyknik, zastępując go wielokropkiem i przestawiając położenie wyrazu " me". Z drugiej polowy zrezygnowala.
Szkoda. Ostatni wers tej zwrotki brzęczy.Może i jest lovercraftowski, ale gubi rytm - co najmniej jedna sylaba za duzo.
Bywa.
Pozdrawiam!
RR
Mi się go lepiej czyta tak jak napisała go Ranferiel, ale nie zamierzam się z Tobą na ten tamt sprzeczać. De gustibus est non disputandum.
Chyba wszystko zostało już powiedziane, dodam tylko, że mnie się podobało ;)
Pozdrawiam
arya
dzięki arya :)
a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?