
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Przed jego oczami pojawiło się wielkie włochate stworzenie. Wzrostem przewyższało wiatę przystanku. Wielkie oczy skierowało na Andrzeja i natychmiast ruszyło w jego stronę.
Aga z przerażeniem patrzyła, nie na obiekt zainteresowania chłopaka, ale na jego twarz. Zrozumiała i zaklęła pod nosem.
– Co widzisz?
– Mmm… – próbował dobyć z siebie słowo, wskazując palcem potwora.
– Mów szybko co to jest. Ja nie mogę go teraz zobaczyć – wyjaśniła. Nic to nie pomogło. Przerażenie sparaliżowało jej towarzysza. Znów zaklęła. Złapała za jeden ze swoich kolczyków i nagniotła zielony element przypominający kamień szlachetny w jego wnętrzu. W rzeczywistości była to pigułka Many, która wyskoczyła na rękę. Aga połknęła ją natychmiast.
– Uciekamy – zarządziła, a gdy Andrzej nie zareagował uderzyła go otwartą dłonią w twarz. – Uciekamy. Gdzie on jest?
Oprzytomniał. Choć dalej nie mógł dobyć z siebie głosu, wskazał ręką włochate monstrum, które widział za plecami dziewczyny. Ta nie czekając, aż chłopak się namyśli, złapała go za rękę i ruszyła w przeciwnym do wskazanego kierunku. Chwilę trwało, aż złapał rytm i dorównał kroku swojej dziewczynie.
– Mały, duży, włochaty, oślizły? – pytała.
– Włochaty… duży – wydusił z siebie.
– Troll – zawyrokowała. – To kurwa nie dobrze. W prawo – krzyknęła, gdy przebiegali koło parku. Pomiędzy drzewami nie będzie taki szybki, tam go zgubimy.
– Przecież biegniemy chodnikiem, a nie między drzewami, to jak…
– My możemy. On nie – przerwała mu. Później ci wyjaśnię. Nie ociągaj się, jest blisko.
Pigułka zaczęła działać i teraz również Aga doskonale widziała kroczącego za nimi trolla. Wielkie zielone monstrum, z niezwykłą jak na taki wzrost zręcznością mijał kolejne drzewa. Tych drzew dziewczyna nie widziała, ponieważ ich tu nie było. Znajdowały się w innym świecie, a ich obecność zdradzał tylko nie prostolinijny ruch ścigającego ich nieczłowieka, który zaczął zostawać w tyle. W końcu zrezygnował, ale Agnieszka nie ustawała i nieustannie, motywowała Andrzeja krzykiem do dalszego biegu.
Dopiero gdy park się skończył zwolnili. Dziewczyna z biegu przeszła w szybki marsz, ale chłopak już całkowicie opadł z sił. Padł na kolana, na środku chodnika.
– On zaraz tu będzie – powiedziała niezwykle ciepłym głosem, podając mu rękę by wstał. Chwycił ją i wstał na trzęsących się nogach. Po chwili skręcili w inną uliczkę i wsiedli do autobusu, który właśnie podjechał na przystanek.
––––––––––
Minęli Stare miasto. Dwa przystanki dalej Aga stwierdziła, że tu będą bezpieczni. Wysiedli i ruszyli na poszukiwanie ustronnego miejsca na rozmowę.
– Nadal uważasz mnie za wariatkę? – zapytała.
– Jeśli zwariowałaś, to ja też – odpowiedział. Był cały spocony i ledwo trzymał się na nogach. – Powiedz mi o co tu chodzi. To jakieś narkotyki, tak?
– W pewnym sensie – zaprzeczyła kręcąc głową. – Po kolei. Musiałeś wypić chociaż odrobinę tego napoju, w barze. Odrobina wystarczyła, byś przeszedł na drugą stronę. Nie patrz tak, nie umarłeś – klepnęła go w ramię i wybuchnęła gromkim śmiechem, bardziej odreagowując stres, niż z wesołości. – Chodziło mi o to, że Mana z pigułki zadziałała jak połączenie z innym serwerem, jakim jest świat nieludzi. Stanąłeś pomiędzy obydwoma światami, albo nie… właściwie, to byłeś w obydwu na raz. Nasza syntetyczna magia jest tak… – długo szukała słowa. – Jest tak zaprogramowana, że widzimy tylko poruszające się w tamtym świecie stworzenia, jak nasz kolega troll.
– Nie nadążam – westchnął. – Czyli biorę tabletkę i po chwili jestem już w dwóch światach naraz. Bezsens. Jeżeli ten stwór tam był, to przecież mógł zniszczyć budynki, pozabijać niewinnych ludzi…
– Nie mógł. Połączenie działa mniej więcej tak: jak ty widzisz jego, to i on ciebie. Wtedy możecie oddziaływać na siebie materialnie. Gdy żyłeś sobie jak do tej pory w niewiedzy, nic takiego nie miało prawa się wydarzyć, bo on był tam, a ty tu i nie widzieliście się, nie wiedzieliście o swoim istnieniu, a tym bardziej nie mogliście się wzajem dotknąć. Jak duchy. Tak jest z większością ludzi.
– Dobrze już rozumiem. A co będzie dalej? Na co mi ta wiedza? – pytał. Aga westchnęła.
– To jest trudniejsza część…
– Zaczekaj – przerwał jej. Złapał za rękę i spojrzał głęboko w oczy. – Mam szansę się jeszcze wycofać gdybym chciał?
– Nie – wyrzuciła z siebie ciężką odpowiedź, która zawisła w powietrzu na dłuższą chwilę.
Usiedli na napotkanej ławce. Andrzej długo się nie odzywał. Dziewczyna pozwoliła mu chwilę przemyśleć to co usłyszał. Powalczyć ze sobą, z własnym niedowierzaniem. I tak jest lepiej niż myślała. Spodziewała się, napadu szału ze strony chłopaka, albo przeciwnie – kompletnej ignorancji, a ten zwyczajnie siedział i słuchaj jej wywodu.
– Dlaczego mnie tam zaprowadziłaś? – zapytał wreszcie. Odpowiedź uwięzła dziewczynie w gardle. – Wybrali cię. Oni.
– Kto?
– Rada. Nie wiem co to za jedni… Andrzej, ja cię kocham – wyznała widząc jego gniewne spojrzenie. – Naprawdę. Ucieszyłam się, gdy to właśnie ty zostałeś wybrany, byś mógł dzielić mój sekret, a teraz, teraz wszystko się zmieniło. Ja naraziłam klan próbując uchronić cię przed wypiciem Chinotto i teraz poniosę za to konsekwencje, ale chce żebyś wiedział, że zrobiłam to dla ciebie. Zrozumiałam, że nie mam prawa decydować za ciebie. – Spuściła wzrok. Andrzej nic nie odpowiedział, tylko zbliżył się i delikatnie pocałował dziewczynę w policzek, a gdy ta podniosła głowę, w usta.
– Co teraz będzie w takim razie ze mną? – zapytał.
– Czeka cię koszmarne dwa może trzy dni. Z tego co mówiłeś, nie brałeś żadnych narkotyków. No to ten jest twoim pierwszym. Magia strasznie uzależnia – wyjaśniła.
– Odwyk nie wchodzi w grę? – Silił się na uśmiech. – Gdzie mogę ją dostać i za jaką cenę? Bo nic za darmo prawda?
– Nie wolno ci pod żadnym pozorem przyjąć Many dopóki nie przejdziesz pełnego cyklu przemiany. Twoje ciało będzie krzyczało i błagało o narkotyk, ale nie wolno ci, zapamiętaj to sobie, dla naszego dobra… Magia musi zapuścić korzenie w tobie, gdy jesteś w tym świecie. Gdy zażyjesz kolejną porcję, prawie na pewno przeniesiesz się materialnie na drugą stronę.
– Będzie źle? – zapytał.
– Jak cholera – odpowiedziała przytakując. – Cały dzień spędziłam skuta łańcuchami w piwnicy mego ojca.
– Boję się…
– To tylko trzy dni.
Zanim umieścisz następne części, postaraj się wyeliminować zdarzające się Tobie niezręczności.
Przed jego oczami stanęło wielkie włochate stworzenie. -> stanęło czy pojawiło się? A może zwyczajnie ujrzał ponad ramieniem dziewczyny, za plecami dziewczyny, wielkie i włochate?
Wzrostem przewyższało przystanek. -> jak to rozumieć, to przewyższenie przystanku? Jeśli o słupek, oznaczający przystanek, chodzi, to nie zadawaj zagadek, pisz o słupku, albo o wiacie na przystanku, czy podobnie, ale konkretnie. Bo przystanek to miejsce zatrzymywania się pojazdu, tylko miejsce.
Wielkie oczy skierowało w stronę Andrzeja i natychmiast ruszyło w jego stronę. -> powtórzenia. Wielkie też się powtarza w trzech zaledwie zdaniach...
Kamyk, który wyskoczył na rękę, okazał się tabletką Many, którą natychmiast połknęła. -> dlaczego okazał się, dopiero po wyskoczeniu na rękę, tabletką Many? Przecież świadomie wycisnęła tę tabletkę z kolczyka... Poza tym budowa zdania suderuje, że połknęła Manę, nie tabletkę. Problem zaimków, który warto znać i eliminować.
(...) wsiedli w autobus komunikacji miejskiej, który właśnie podjechał na przystanek. -> styl urzędowy plus śmiesznostka. Autobus komunikacji miejskiej. Tak piszemy referaty, nie literaturę. Jaki inny miał się zatrzymać na przystanku w mieście, przystanku w uliczce, nie na głównej arterii? Nadmiar informacji, nadmiar precyzji też szkodzi tekstowi i lekko śmieszy czytelników...
------------------
To nie wszystko, ale mam nadzieję, że pokazanie przykładów i wskazanie tropów dla własnych dalszych poszukiwań wystarczy. Samego pomysłu nie oceniam, na to jest za wcześnie, wydaje mi się. Powodzenia.
Dziękuję za komentarz. Edytowałem tekst i pozbyłem się tych i innych błędów.. Pozdrawiam
Pomysł coraz bardziej mi się podoba. Kibicuję ci.
Nie bardzo zrozumiałam motyw tego pościgu, z drzewami i bez drzew... No nie wiem, o co tam chodziło.
Zapowiada się ciekawie, tylko trochę się boję, że szybko polecisz w jakiś schemat. Już sam ten motyw z przemianą pamiętam z co drugiego nastolackiego opowiadania czytanego wieki temu na Quizilli.
A teraz poważniejsza sprawa: czy masz już napisaną całość? Czy wrzucasz na bieżąco? I czy masz już jakiekolwiek pojęcie w ilu cześciach to wrzucisz?
www.portal.herbatkauheleny.pl
Nie mam napisanej całości, ale posiadam ogólną koncepcję na dalszy ciąg i zakończenie. "Traktując nie pij tego" jako pierwszą część, zamierzam napisać jeszcze część drugą i trzecią.
No to trzymam kciuki, żeby wyszło Ci coś z rękami i nogami :)
www.portal.herbatkauheleny.pl