- Opowiadanie: grzegorzchwaszcz - Virtumbra Corporation część 2

Virtumbra Corporation część 2

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Virtumbra Corporation część 2

BIG CITY LIGHTS DON'T SHINE FOR US[światła wielkiego miasta nie są dla nas]

2

Środek nocy, minęło około pół godziny od chwili wejścia przez trójkę na piąte piętro ruiny.

 

Chłodny wiatr zrywał się co raz. Wyszarpywał w śnieżnym płótnie smugi ziemistego pyłu. Jałowy miał pokrywał niemal całe pustkowia. W różnych regionach przybierał inną barwę i konsystencję. Na tych terenach był lekki, sypki, zrywał się przy najmniejszych podmuchach wichru. Powietrze szczypało mrozem i drobinkami wszędobylskiego kurzu. Gruba na trzy palce warstwa śniegu rozpościerała się, w stronę południa, aż po horyzont.

Pięciopiętrowiec mieścił się w centralnym punkcie kilkudziesięciu ruin ciągnących się linią wygiętą w kształcie litery "S". Widoku w stronę południową – stronę enklawy, nie zasłaniało nic. Promień murów osady Republiki Nowej Sprawiedliwości zdawał się mieć około dwóch kilometrów. Teren miasta otaczał czterokilometrowy pas ziemi pozbawionej jakichkolwiek zabudowań, większych wzniesień czy spadków terenu.

Aglomeracja, wpisana w niemal idealny krąg, wyglądała niczym szarobarwna mozaika. W kilkudziesięciu miejscach znajdowały się urządzenia generujące snopy białego światła. Zdawały się być skupione wokół terenów mieszkalnych. Nieoświetlona część enklawy pozostawała skryta pod płaszczem nocy i nie dawała możliwości obserwacji. Światło odbite od nisko zawieszonych chmur i jeden z naparów Shementeo dawały możliwość dostrzeżenia jedynie zarysów skrytych tam budowli.

Wśród oświetlonych zabudowań znajdowały się konstrukcje, jakie trójka znała z wędrówek przez pustkowia. Jednak te w Virtumbrze były odbudowane i wyglądały na zamieszkane. Zarówno niskie domy jednorodzinne, jak i wielopiętrowe kondygnaty mogące pomieścić setki mieszkańców. Żaden z tych budynków nie sięgał ponad poziom murów.

Naziemną sieć nici transportowych tworzyły ulice, teraz znaczone uparcie przez pojazd patrolujący miasto. Odcinek trakcji kolejowej znikał w ciemnościach północnej części aglomeracji. Nad ziemią zawieszone były tunele w kształcie rurek. Najwęższe z nich wychodziły z poszczególnych budynków, by następnie zbiec się razem i połączyć z chodnikami o większej średnicy. Te zaś, dołączone do jednego z trzech głównych tuneli, prowadziły do konstrukcji zlokalizowanej w środku miasta.

Obszar, jaki poddawał się nocnej obserwacji zajmował trzecią część metropolii. Jerome, Cass i Wąż byli zafascynowani fortecą do tego stopnia, że minęło pół godziny nim jeden z nich postanowił przerwać ciszę. Co ciekawe, od dobrych dwudziestu minut wszyscy trzej wpatrywali się w to samo miejsce – w centrum enklawy. Cassiusowi obłe kształty budowli kojarzyły się z cebulą. Znów był głodny. Jer podziwiał wieże otaczające centralną bulwę, smuklejsze od niej i uformowane na kształt pąków tulipanów. Wąż, podobnie jak starszy z braci, kartkował w pamięci jedną z tych ksiąg, zachowanych przez ich plemię. Widział zwierzęcy porządek w konstrukcji, było w niej coś z owadziego domostwa.

– Coś złego jest w tym budynku – Teo szepnął, wciąż zauroczony harmonią tworzoną przez spiralne elementy, obłe kształty i idealne proporcje, wciąż nie odrywając spojrzenia od ludzkiego ulu. Bracia przytaknęli na słowa towarzysza. Żaden z nich nie skomentował nawet świateł, pojazdu leniwie przemieszczającego się siatką asfaltowych nici czy samego muru. Interesował ich jedynie dziwny budynek w centrum miasta. Monumentalna budowla z centralnie umieszczoną strzelistą wieżą, która wznosiła się wysoko ponad poziom murów, mezmeryzowała i uwodziła.

Na ich szczęście Cass, który normalnie nie potrafił ustać spokojnie w miejscu nawet przez minutę, postanowił poszukać, diabeł wie czego, pod zawalonym stropem. I jak to zwykle bywało, jego upór i ciekawość, tym razem dodatkowo napędzane półgodzinną bezczynnością, spowodowały dotkliwe zniszczenia. Wąż nie mógł się nadziwić, jakim cudem Cassius zawsze musi wpakować się w największe gówno, a co lepsza wyjść z niego bez najmniejszego szwanku. Chłopak miał talent.

– No co? – młodszy z braci wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie, by po chwili poprawić szal skrywający usta. Stał dokładnie na skraju jednej z płyt, z jakich zbudowany był strop. Za jego plecami wzbijał się tuman kurzu i słychać jeszcze było rumor, z jakim kawałki gruzu spadały piętro niżej. Zachodnia ściana, widoczna za nowo powstałą wyrwą, szykowała się do odegrania wielkiego finału. Jerome i Wąż spojrzeli po sobie zdając sobie sprawę, że w centralnym budynku enklawy jest coś na prawdę złego, że całkiem możliwym jest, iż ułomność młodego ich uratowała i że po powrocie do osady:

– Dostaniesz takie lanie posrany skurwielu, że nawet Wąż Cię nie pozna. – Jerome wysyczał cicho, złapał brata za fraki by odciągnąć od krawędzi.

– Przepraszam. – młody przełknął ciężko ślinę. Słowa Jera przeraziły go dużo bardziej niż spowodowany wypadek, interesowały znacznie mniej niż zaciskany w dłoni, znaleziony przed chwilą przedmiot.

– Trzeba nam w drogę, namówimy się w bezpiecznym miejscu. Ten budynek nie ma cierpliwości do Cassiusa. – Wąż rzekł spokojnie uśmiechając się kącikiem ust. "Poor bastard" – pomyślał, uwielbiał takie chwile.

Koniec

Komentarze

Powiedz mi, jaki jest według Ciebie sens wrzucania tak krótkich fragmentów, w których nic się nie dzieje i które nijak nie działają zachęcająco na czytelnika?

www.portal.herbatkauheleny.pl

Moim głównym celem w 2 dotychczas zamieszczonych fragmentach jest zarysowanie realiów historii i przedstawienie bohaterówm. Zdaję sobie sprawę z tego, że dotychczas nie wydarzyło się wiele. Staram się zainteresować czytelnika drobnymi szczegółami, na przykład - co znalazł Cass? Czy też - w jaki sposób budynek mógł wprowadzić bohaterów w stan swoistego ogłupienia. Mnie by to zainteresowało, dlatego tak piszę.

Wygodnie jest mi pisać i zamieszczać małymi fragmentami, może to głupie, ale daje mi poczucie, że część tekstu jest gotowa.

Jeśli czegoś nie rozumiem i zamieszczanie dużej ilości fragmentów może służyć jakimś niecnym czynom, czy nie jest tu mile widziane(?), to zrozumiem i postaram się by kolejne epizody były dłuższe.

równie krótkie co część pierwsza, ale wydaje mi się, że nieco gorsza. rozdział poprzedni nawet mi się podobał, ten wydaje mi się jakiś niespójny, a i lekkie braki warsztatowe ujawniają się przy tego typu opisach.

Jeśli chodzi o zamieszczanie krótkich fragmentów, to według mnie jest trochę tak, że krótszy tekst przeczyta więcej osób, ale dłuższy większej ilości się spodoba. lub przynajmniej bardziej spodobać się może. czytelnik lubi, kiedy tekst ma początek, koniec i coś pomiędzy. poza tym publikacja tak krótkich fragmentów uniemożliwia czytelnikowi wczucie się w czytany tekst i zaburza jego równowagę (w tym fragmencie na przykład zdecydowanie za dużo jest części opisowej, co w kontekście całego tekstu napewno nie byłoby tak widoczne)

nie wspominając o tym, że czasami lepiej jest napisać więcej, odstawić na jakiś czas, poprawić wszystkie błędy i dopiero potem publikować. unika się w ten sposób ostrzału krytyki i popełniania większości błędów.

Czyli tak właściwie tekst nie jest skończony i wrzucasz go na bierząco? A do tego nie masz pojęcia, czy w ogóle go skończysz i ile części bedzie miał?

www.portal.herbatkauheleny.pl

*bieżąco :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Dla mnie, najbardziej przy czytaniu przeszkadza bałagan z przecinkami. W paru miejscach, musiałem czytać po kilka razy, zeby zrozumieć, co piszesz i do którego rzeczownika tyczą się przymiotniki i czasowniki. Przykład:
 1 "Cassiusowi obłe kształty budowli kojarzyły się z cebulą, znów był głodny. Jer podziwiał otaczające centralną bulwę, smuklejsze od niej, wieże ukształtowane na kształt pąków tulipanów. Wąż, podobnie jak starszy z braci, kartkował w pamięci jedną z tych ksiąg zachowanych przez ich plemię."
na mój gust, powinno być tak:
"Cassiusowi obłe kształty budowli kojarzyły się z cebulą. Znów był głodny.
Jer podziwiał wieże otaczające centralną bulwę, smuklejsze od niej i ukształtowane na kształt pąków tulipanów ( zamieszanie z wieżami- który opis do czego) . Wąż, podobnie jak starszy z braci, kartkował w pamięci jedną z tych ksiąg, zachowanych przez ich plemię."
2 "- No co? - młodszy z braci wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie by po chwili poprawić szal skrywający usta. Stał dokładnie na skraju jednej z płyt, z jakich zbudowany był strop. Za jego plecami wzbijał się tuman kurzu, słychać jeszcze było kawałki gruzu walące się piętro niżej, a ściana za nowo powstałą wyrwą szykowała się do odegrania wielkiego finału."
poprawiłem na:
"- No co? - młodszy z braci wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie, by po chwili poprawić szal skrywający usta. Stał dokładnie na skraju jednej z płyt, z jakich zbudowany był strop. Za jego plecami wzbijał się tuman kurzu i słychać jeszcze było rumor, (słychać dźwięk, nie rzecz) z jakim kawałki gruzu spadały piętro niżej. Ściana,(która ściana?) widoczna za nowo powstałą wyrwą, szykowała się do odegrania wielkiego finału."
Niby niewiele, ale lepiej się czyta.
Zgadzam się z Suzuki- poleciałeś w drugą skrajność i za bardzo poszatkowałeś tekst.

Tak - pisze na bieżąco i nie wiem czy skończe. Myślałem, żeby napisać 12-20 fragmentów. Większość o głównych bohaterach, o długości jak tekst powyżej do 2 razy dłużyszch + teksty odnoszące się do innych miejsc oraz przeszłości w celu nakreślenia tła dla realiów i budowy klimatu. Główny wątek chcę zdynamizować i doprowadzić do miejsca, w którym przygoda będzie się zamykąć.

Postaram się napisać obszerniejszy fragment przed kolejnym zamieszczeniem, taki żeby dało śię w niego wgryźć :)

Dziękuje za uwagi Tomaszu, pozostaje przyznać mi się do winy, zwrócę szczególną uwagę na przecinki przed nastepnym zamieszczeniem. 

Ja podejrzewam, że jak tak dalej będzie szło, to góra czwarta część będzie ostatnią, pod którą zobaczysz komentarze. I nie jest to złosliwosć z mojej strony, tylko realia tego portalu. No, chyba, że Tomasz się zaweźmie i będzie Cię komentował dopóki mu starczy cierpliwości :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

:] To też dziękuję Suzuki i biorę sobie tą radę do serca. Nie zamieszczam, dopóki nie napiszę czegoś zdatnego do wgryzienia się i idę studiować przecinki.

Studiuj, studiuj. Nie tylko przecinkologię. Odmień sobie słowo "ul". Sprawdź, mezmeryzm czy mesmeryzm. Czy przytakuje się na coś, czy czemuś / komuś... Rury najwęższe czy o najmniejszej średnicy, czyli najcieńsze?
Nie przestrasz się tych studiów. Będzie coraz łatwiej w miarę wdrążania się w tematy.

prawdopodobnie potraktowałbym, tak samo jak "Kryptę Vylariona". Ostatni komentarz przy trzeciej części ( z serdeczną radą, żebyś się tak nie spieszył z publikacją, dopóki nie poprawisz warsztatu), a potem już bym tylko zerkał, czy coś się poprawiło. Czyli, masz Suzuki rację.

Nowa Fantastyka