- Opowiadanie: staniczy - Braciszek się śmieje i ma w policzkach dołeczki

Braciszek się śmieje i ma w policzkach dołeczki

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Braciszek się śmieje i ma w policzkach dołeczki

Była jesień a świat znów oszalał. Marek nie mógł się z tym pogodzić. Nie mógł się pogodzić, bo był wkurwiony.

 

Wichury energetyczne hulały po ulicach, mieniąc się wszystkimi możliwymi i nieprawdopodobnymi barwami jesieni. Jakby impresjonistyczny obraz się wściekł i zaczął tańczyć do speedcore'u. Żadne porównanie nie oddaje, jak przyprawiający o szaleństwo rozum i zmysły był ten widok.

 

Nie. To nie mogła być jesień. To ja znów musiałem oszaleć – myślał sobie Marek.

Jednak to była jesień, nawet, jeśli Marek stracił wiarę we własną poczytalność. Któżby nie stracił na jego skromnym miejscu? Kogo nie poniosłyby nerwy?Jak, żyjąc w świecie logiki i prawdopodobieństwa, można stawić czoła niepoczytalności materii? I gdzie się kończą odbicia, ustawionych dokładnie naprzeciw siebie, zwierciadeł?

 

Spróbujmy odpowiedzieć.

 

 

 

Zanim zaczął się ten cały cyrk, Marek Konwicki nudził się niepomiernie. Istniały odpowiednie przyrządy, mierzące poziom nudy. Istniały przyrządy na wszystko.Włączył bore-o-metr. Mógł się przecież mylić.

– Jesteś znudzony życiem. Wiesz, że nie ma pytań bez odpowiedzi, świat jest skończony. Wszystko, co mogło zostać odkryte, zostało odkryte i opatentowane. Jedyne, co możesz, to wykonywać bezsensowne prace, które mają utrzymać cię w zdrowiu psychicznym. I imprezować. Możliwe, że nigdy wcześniej nie byłeś tak znudzony – poprawnie stwierdził bore-o-metr.

Konwicki się wściekł. Rzucił ustrojstwem w ścianę, ale nie po to przecież wszystko zostało odkryte i opatentowane, by jakiś młokos mógł sobie lub innym podmiotom zrobić krzywdę. Bore-o-metr przylepił się do ściany i łypnął niewidzialnym okiem. Młody i gniewny właśnie miał coś powiedzieć, ale świat zwariował i to kompletnie. A potem jeszcze raz.

 

Długo trwało, zanim znalazł odpowiedź na pytanie o przyczynę owych ekscesów materii. Wystarczyło zapytać, ale młodzi nigdy się nie słuchają i szukają na własną rękę. Ech, ta młodzież…

 

-Dlaczego, gdy miałem 17 lat, świat oszalał a potem zrobił to jeszcze raz?– zapytał, stary już, Konwicki.

-Świat, w którym żyjesz, jest światem idealnym. Dlatego czasem, pozwala mu się zwariować. Tak, by takie typy, jak ty, miały co robić.– Maszyna wiedząca zrobiła, stosowną do wieku Marka, pauzę w wyjaśnieniach. – Szukanie odpowiedzi ostatecznej jest całkiem czasochłonnym zajęciem, prawda?– stwierdziła retorycznie.

Marek pokiwał głową i umarł. Nie zdążył się spytać o zwierciadła.

 

Koniec

Komentarze

1. To ja znów musiałem oszaleć. - myślał sobie Marek.-- bez kropki po oszaleć,
2. jego, skromnym, miejscu -- co to znaczy skromne miejsce? Przecinki niepotrzebne,
3. znudzony. - poprawnie stwierdził bore-o-metr. -- znów bez kropki po znudzony,
4. sobie, lub innym podmiotom -- bez przecinka przed lub,
5. tak poza tym, to bez sensu jest ten tekst. Masz jakiś pomysł, ale wykonać go już ci się nie chciało. Rzucasz trzy krótkie scenki, z których później wyciągasz wielce uniwersalny przekaz. Występuje dysonans między treścią a formą, który powoduje -- jakby to ująć -- niestrawność przy próbie odbioru. Postaraj się napisać tekst na jakieś osiem stron, gdzie twój pomysł będzie obudowany sensowną fabułą. Na tę chwilę ode mnie 1+.
pozdrawiam

I po co to było?

To było... inne. Czyżby zmiana na lepsze wkradała się powoli w te podwoje, progi?

Zastanawiam się, skąd się wziął taki a nie inny tytul. Niestety, nie umiem na to pytanie odpowiedżieć. 
Sam zarys pomyslu jest interesujący. Wykonanie - do bani.
Chyba jest to jednak notatka - zapis pomysłu na większy tekst. Do powaznego przepracowania,  rozszerzenia i nasycenia akcją, jak to wczesniej napisal Syf. 
Pozdrowienia.

Pierwsze dwa akapity -- jak dla mnie -- są świetne. Później z szafy wyłazi potwór i wali w łeb Wielką Maczugą Rozczarowania. Odczucia podobne jak u syfa i Rogera.

Dziękuję za poprawienie błędów interpunkcyjnych.
Formę pozostawię w wersji oryginalnej, surowej i nieprzystępnej dla wyrafinowanych podniebień literackich.
To był krótki utwór poetycki o jesieni, napisany pod wpływem melancholii. Przepraszam, wszystkich prozaików.
Co do braciszka.. uznałem, że "Wielki Brat się śmieje"- jako wskazówka do interpretacji będzie rażącą i toporną oczywistością. Wyszło tak, że czuję się odrobinę jakbym stworzył utwór podobny do, recenzowanego przez Lema, "Gigamesha" Patrick Hannahana.
Wstyd mi z jednej strony a z drugiej nie mam zamiaru nic w tym utworze zmieniać.

Mi się podobało, bo jak dla mnie ten utwór jest liryczną całością. Przez chwilę poczułem się bohaterem tego świata i kilka refleksji pojawiło się mojej głowie. Odbicie luster w lustrach? Wieczność i nieskończoność. Świat idealny musi czasem zwariować by się nie rozpaść. Dobrze, że chociaż ludzie umierają w tym świecie.
Spróbuj wysłać tutaj http://www.portalliteracki.pl/
Pozdrawiam serdecznie i ode mnie masz 5. Nie każdemu jak widać taka pisanina odpowiada:)

a jakby tak zjeść wszystko i wszystkich?

Co to w ogóle jest? Niech mi Autor napisze, bo nie wiem. Przeczytałem, a nie wiem. 

Nowa Fantastyka