- Opowiadanie: Gradia - Dziwaki-cudaki.

Dziwaki-cudaki.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dziwaki-cudaki.

Spotkałam kiedyś pewnego ducha. Dziwny był. Próbował mi wmówić, że tak naprawdę żyje. Był tak przejęty tym, żebym w końcu mu uwierzyła, że aż skoczył z mostu. Co prawda nie udało mu się zginąć, ale w ogóle się tym nie przejął i dalej próbował mnie przekonać. Zaprowadził mnie do budynku, w którym kiedyś pracował. Ludzie, gdy go zobaczyli, zaczęli wrzeszczeć i uciekać jak najdalej się dało. Niektórzy nawet wyskoczyli przez okno. Duch stwierdził, że to wszystko przeze mnie, bo oni na jego widok nigdy tak nie reagowali. Próbowałam mu odpowiedzieć, ale ten już przeleciał przez ścianę. Tak, zupełnie mu nie przeszkadzało, że żywy człowiek by tego nie zrobił. Dziwny był, prawda?

Później, kiedy duch zaczął mi znowu wmawiać, że jest żywy, podeszła do mnie kobieta, cała we krwi, i powiedziała, że ona nie jest wampirem, tylko lubi ludzką krew. Chciała to udowodnić wbijając kły w moją szyję, ale jej uciekłam. Lubię swoją krew i nie zamierzałam się nią z nikim dzielić.

Ich się nie można było pozbyć. Chciałam od nich uciec, mówiąc, że muszę iść do domu, ale oni tylko pokiwali głowami i poszli za mną.

Nawet przed moim domem nie miałam spokoju. Spotkałam tam nagiego mężczyznę, który był pokryty sierścią. Mówił, żebym się nie bała, on tak naprawdę nie jest wilkołakiem, tylko lubi zmieniać postać podczas pełni księżyca. Mówił coś o przyjemnym łaskotaniu, gdy wyrasta sierść. Dziwak, prawda? Też mu to powiedziałam, ale chyba mnie zignorował, bo wszedł do domu, usiadł na kanapie i zaczął oglądać telewizję.

A w nocy to dopiero było! Obudziło mnie nagłe stukanie w podłogę. Pomyślałam sobie, że to pewnie wampir albo wilkołak, więc wstałam i już chciałam na nich nakrzyczeć, gdy zobaczyłam przed sobą centaura. Przeprosił mnie i powiedział, że nie chciał mnie obudzić, ale jego towarzysz – wskazał na swoją dolną część – zawsze robi dużo hałasu. Powiedział, że położy się koło szafy, gdzie był wolny kawałek podłogi, ale co chwilę się zatrzymywał i strofował swoją koniowatą część, żeby była cicho. To był dopiero dziwak!

Ale na drugi dzień spotkałam chyba największego cudaka ze wszystkich. Jedno mu się chwali: kulturalny był – zapukał do drzwi. Kiedy mu otworzyłam, powiedział mi, że musi mnie zabrać do szpitala, bo jestem chora i stwarzam zagrożenie. Dobre sobie. Przecież niedawno się badałam i okazało się, że jestem zdrowa jak ryba! Odpowiedziałam mu, że powinien raczej zająć się pewnym duchem, wilkołakiem, wampirem i centaurem, bo to oni są jacyś dziwni. Wtedy spojrzał na mnie. Tak nieładnie. Nie spodobało mi się to. Od razu go znielubiłam, nie powinien tak na mnie patrzeć. Zawołał swojego kolegę. Pomyślałam sobie, że może mnie posłuchał i zabiorą tamtą zgraję z mojego domu, ale ci tylko chwycili mnie mocno za ręce i zaprowadzili do samochodu. Zero kultury! Żeby tak kobietę traktować! No i przyprowadzili mnie do pana, panie doktorze. Teraz pan rozumie, że jestem całkowicie zdrowa? To wilkołak, wampir, centaur i duch są jacyś dziwni. Ale wie pan co, panie doktorze? Lubię ich, może i są dziwni, ale to mi już nie przeszkadza. I mogę panu coś powiedzieć w sekrecie? Ale proszę się nachylić, nie chcę, żeby ktoś niepożądany się o tym dowiedział. O, tak dobrze. Oni tutaj przyjdą i mnie zabiorą. Jestem tego pewna. Nie musi się pan o nic martwić, panie doktorze. Zaopiekuję się nimi.

Ale panie doktorze, o jakim leczeniu pan mówi? Przecież jestem zdrowa, niedawno miałam badania! Gdzie mnie zabieracie? Co to za pomieszczenie? To mi się nie podoba!

Panie doktorze… Oni i tak po mnie przyjdą i stąd zabiorą, jestem tego pewna. Nie pozwolą, żebym była tutaj taka sama. To w końcu moi przyjaciele.

Koniec

Komentarze

Z jednej strony wydaje się całkiem sympatyczne, ale zaraz też widać wewnętrzną sprzeczność całego tekstu -- skoro bohaterka jest chora, to skąd reakcja innych ludzi na widok ducha? A jeśli jest zdrowa, to dlaczego ją zamknęli? Przecież łatwo udowodnić, że ma się ducha, wampira i centaura w domu.

Mam tylko zastrzeżeni co do tego fragmentu:  Wtedy spojrzał się na mnie. Tak nie ładnie. Nie spodobało się to. Od razu go znielubiłam, nie powinien tak na mnie patrzeć. Zawołał swojego kolegę. Pomyślałam sobie, że może mnie posłuchał i zabiorą tamtą zgraję z mojego domu, ale ci tylko chwycili mnie mocno za ręce i zanieśli do samochodu. Jest trochę niezrozumiały.
Pozatym opowiadanie jest w porządku ;) Najbardziej zaciekawiła mnie postać centuara, który miał problem ze swoją drugą połową. Taki lekki i przyjemny tekst :)

Exturio - chodzi o takie normalne badania,zdrowotne. A reakcję innych ludzi sobie po prostu wyobraziła :) Ale właśnie zastanawiałam się nad zmianą tego fragmentu.
IpMan - chodziło mi o spojrzenie - zdziwienie, a następnie zawołanie po kolegę, który siedział w samochodzie, żeby ją zabrać do szpitala:) I cieszę się, że się spodobał tekst :)

Wtedy spojrzał się na mnie. Tak nie ładnie. - taki tekst kojarzy mi się z pięcio letnią dziewczynką, a nie dorosłą kobietą. No chyba, że takie myślenie jest spowodowane jej chorobą.

Próbowała mi to udowodnić, zamierzając wbić swoje kły w moją szyję, (...).
Za dużo zaimków dzierżawczych. Wybór, który zostawić, należy do Ciebie.
Lubię swoją krew i nie potrzebuję się nią z nikim dzielić.
Nie potrzebuję czy nie zamierzam, nie mam zamiaru, nie chcę? Użyłaś 'potrzebuję' kolokwialnie --- sprawdź znaczenie w słowniku.
Nawet przed moim domem nie miałam spokoju.
Zaimek dzierżawczy zbędny. Dopiero co bohaterka zamierza wracać do domu, a powrót oznacza, że do swojego, tego, w którym mieszka.
(...) ale chyba mnie nie zrozumiał, bo tylko wszedł do mojego domu, (...).
Co ma zrozumienie do wejścia razem z bohaterką? Raczej 'nie przejął się moimi słowami, razem ze mną wszedł do domu'. Bo dlaczego 'tylko'?
Wtedy spojrzał się na mnie. Tak nie ładnie. Nie spodobało się to.
Po co zaimek zwrotny w pierwszym zdaniu? Wystrzegaj się tego błędu, kolokwializmu powszechnego i bezsensownego. Drugie zdanie --- albo 'nieładnie', bo 'nie' z przymiotnikami piszemy razem, albo 'bynajmniej nie ładnie'. Komu się nie spodobało? Chyba narratorce, więc brakuje zaimka.
(...) chwycili mnie mocno za ręce i zanieśli do samochodu.
Zaraz, zaraz. Chwyć kogoś za ręce i spróbuj nieść... Pod ręce --- a, to już lepiej, ale nie nieśli, lecz poprowadzili.
--------------
Rozochociłaś się? To nawet dobrze. Tekścik sympatyczny, żartobliwy pomimo stworów ciemności i fiksum dyrdum protagonistki. Tylko, wiesz, dokładniejszy przeglądzik przed wstawieniem przydałby się... Jak każdemu opowiadaniu, nie tylko Twojemu.

IpMan - tak, takie myślenie jest spowodowane przez chorobę.
AdamKB - nawet nie zauważyłam, że zapomniałam zaimka "mi" w zdaniu "Nie spodobało mi się to" :) I właśnie czytałam przed upoblikowaniem, ale widocznie mój umysł nie wyhaczał błędów :)

@Gradia: tekst trzeba odstawić na przynajmniej kilka dni, żeby znaleźć błędy. Musisz dać sobie czas na zapomnienie go. :)

Exturio, ja należę do ludzi niecierpliwych i w końcu pewnie bym nie wytrzymała i i tak wstawiła :)

Bardzo sympatyczne. Wdzięczny i ciekawy temat na szersze opowiadanie.

@RogerRedeye - cieszę się, że spodobało Ci się moje opowiadanie :) ale nie wiem, czy wyszłoby lepiej, gdyby było dłuższe :)

Nic nowego do tematu nie wniosę i stwierdzę tylko, że fajne i sympatyczne ;)

Wspólne zycie pod jednym dachem kilku stworów z rozległej krainy fantasy i kobiety, pojmującej życie najzupelniej racjonalne - z tym małym wyjatkiem, że jest chora psychicznie i są one wytworem jej imaginacji - wzajemne dostosowywanie sie. ustępowanie, docieranie, wytwarzanie nawyków, rozmowy, pogawędki, poszukiwanie  w sklepach wlaściwego mięsa dla wybrednego i grymasnego wilkołaka, wspomnienia itp. moglyby byc kaptalnym tematem. 
Koniec byłby fenomenalnie zaskakujący. 

Hm... Po takim przykładzie mnie zaciekawiłeś i stwierdzam, że rzeczywiście mogłoby być to opowiadanie dłuższe :) nie wpadłam na to wcześniej, ale może w przyszłości uda mi się wymyślić coś podobnego :)

Materiał zdecydowanie na coś poważniejszego, niż lekturka pięciominutowa. Ach, gdybym dostawał pięć groszy za każdy zmarnowany tu potencjał opkowy...

(To bym miał dużo groszy już)

Kto wie, czy nie będzie kiedyś czegoś poważniejszego? :) W końcu przecież można to rozwinąć.

No to do dzieła, Gradio.

Wyjawię, że mam pomysł na inne opowiadanie, które, mam nadzieję, będzie mieć zaskakujące zaskoczenie :)

Przyjemny tekst, ale zgodzę się z przedmówcami, że pomysł ma zdecydowanie potencjał na coś większego.

Pozdrawiam.

Przychylam się do powyższych opinii. Mam tylko jeszcze jedną wątpliwość - najpierw brzmi to tak, jakby ducha znała dłużej, natomiast z wampirzycą, wilkołakiem i centaurem spotkała się pierwszy raz, a ostatnie zdanie - że to przyjaciele. Przy chorobie chyba nie byłaby zdziwiona, ze ktoś się pojawia. W całym tekście powinna mieć do nich podobne podejście - może być znudzona, zirytowana albo przestraszona (ucieka przed wampirzycą, która później jakby nic siedzi w jej domu). Ale raz tak, raz tak? Chyba że to jakieś "skoki" choroby...
Co do charakteru bohaterki - chorzy psychicznie potrafią być bardzo przekonujący. Mnie infantylizm bohaterów zwykle drażni, ale to już twój wybór. Gdyby obok niej byli inni, "normalni" bohatorowie, to byłoby bardziej strawne.

Duch stwierdził, że to wszystko przeze mnie, bo oni na jego widok nigdy tak nie reagowali.

A to zdanie super - jak najbardziej logiczne, że wina musiała być po stronie bohaterki;-)
Dialogi z takimi upartymi stworzeniami w powyższym stylu byłyby świetne.
Ale już powodu ucieczki, do tego przez okno, w tej sytuacji nie widzę. Gdyby wcześniej facet wpadł do pracy z uzi, a na koniec sam się zastrzelił - sens ucieczki by był, ale tak? Ludzie lubią racjonalizować, więc myślę, że szukaliby najpierw rozsądnego wyjaśnienia.

Czekam na opowiadanie, mogłoby się zacząć od zajazdu szpitala;-)

Piwak, co do wyskakiwania przez okno - bohaterka była w pewnym budynku, a ludzie koło niej biegali (pewnie się gdzieś spieszyli), co ona odebrała za ucieczkę (bo w końcu była z duchem) oraz widziała ludzi, którzy albo myli szyby, albo po prostu jakoś przez nie wyglądali, co ona odebrała inaczej :)
A od wampira przestała uciekać, bo widziała, że jej nie nie zostawi, a jako że przestała atakować, to w końcu ją zaakcpetowała :)
I nie obiecuję, że będzie kolejna część :)

Ech, czyli zdecydowałaś się na chorobę? Swoją drogą można to też połączyć - może mieć np. schizofrenię, ale też dziwnych przyjaciół:-) Fajny temat, szkoda by tak to zostawiać.

Tak, jak na razie zdecydowałam się na chorobę, ale kto wie, może się to zmieni? :) Jak na razie nie mam pomysłu na dalsze drążenie tego tematu, dlatego nic nie obiecuję :)

Tekst pisany dosyć infantylnym językiem i pomysł tak oklepany, że przypomina jakiś dowcipas, typu: Panie doktorze, jestem zdrowa, tylko niech pan zabierze te czerwone ludziki z biurka. Już pierwsze zdania cechuje zaimkoza. 
Poza tym, tekst do bólu jest przewidywalny. Nie ma nic złego w przewidywalnych tekstach, jeśli posiadają inne walory- ten chyba właśnie miał zaskoczyć i sprawić, że złapię się za głowę, mówiąc ,,No, no, no, a jednak! Hihihihih". Nie było ani jednak, nie było też hihihih. Ani śmieszno, ani straszno. 

Ten tekst miał śmieszyć? Być może, ale nigdzie nic takiego nie pisze. Bądźmy lepiej Polakami! Marudźmy!

nic takiego nie pisze
Co robi?  

Nic takiego nie jest napisane. Mój błąd. Przepraszam.

Ależ proszę;). 
Pozdrawiam.  

Nowa Fantastyka