
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Akcja należała do tych z serii dywersyjnych,ponieważ mimo roku trwania konfliktu,to starcie było jednym z pierwszych i o Czarnych niewiadomo było wiele, ale słowa ''byli silni'' padające z ust żołnierza ,który rok temu z nimi walczył i jako jeden z nielicznych powrócił do czynnej służby, oddają bardzo prosto i dobitnie stan faktyczny.
Pomieszczenie było dośc duże, obiekt nie wyglądał na tak obszerny, pomyślała młoda dziewczyna przykuta żelaznymi kajdanami do ściany. Gdy obejrzała się dokoła siebie zobaczyła 24 osoby w podobnym położeniu,częśc z nich była bardzo poważnie ranna i wymagała natychmiastowej pomocy lekarskiej.Więźniów pilnowało 5 postaci w czarnych niczym noc płaszczach z kapturami.Było w nich coś dziwnego, nietypowego.Normalni żołnierze po stoczonej walce uzupełniają sprzęt, leczą rany swoich towarzyszy ,a jeśli zaniedbują tak podstawowe czynności, to chociaż rozmawiają ze sobą w celu rozładowania emocjii nagromadzonych podczas walki,ale nie, oni stali oparci o ścianę,z założonymi rękam,zero rozmów,zero reakcjii,zero ludzkich odruchów.Lecz dziewczyna nie była zdziwiona, nie po tym jak z nimi ''walczyła''.
Akcja przebiegała niespodziewanie dobrze, w pełnym składzie weszliśmy do Okopu 77, możliwym było, że nikt tutaj nie stróżuje, tak twierdziło dowódctwo.Po niespełna 2 minutach okazało się, że kłotnie na temat nazwy ''okop'' były bezcelowe, miejsce gdzie się znaleźliśmy nie przypominało żadnej dotąd znanej budowli obronnej.''Okop'' był zbiorem kilku pomieszczeń połączonych ze sobą dośc długimi i szerokimi korytarzami.Każde pomieszczenie sądząc po jego rozmiarach, nadawało się do obrony, ale niepokój budziły korytarze, każdy z 100 osobowej grupy zadawał sobie pytanie :
-Po co te korytarze?
Nikt nie wiedział, a szkoda -pomyślała.
Po około 30 sekundach,może mniej wszystko się skończyło.Teraz ,kiedy powoli wychodziła z szoku, zaczęła sobie przypominac przebieg walki.Zakapturzone postacie były oddziałem specjalnym przeznaczonym do walki zarówno strzeleckiej jak i w zwarciu – wydedukowała.Później okaże się ,że nazywają ich Strażnikami, są piechotą srebrnego medalu,rozpoczynają piramide sił specjalnych Armii Czarnej. Mają na sobie czarną kolczugę, po sposobie poruszania wywnioskowała ,że musi byc bardzo lekka, wszystko działo się bardzo szybko,tylko tyle zobaczyła, u pasa mają przypięty całkiem normalnie wyglądający miecz jednoręczny, w rękach trzymają broń bardzo przypominającą AK-47, z tym ,że niezgadniecie jakiego koloru jest to cacko,całe czarne -pomyślała dobitnie i ewidentnie załamana swoim położeniem.
To był ich okop, wystarczyło 20 ludzi aby nas zmasakrowac w można rzec, ''rekordowym czasie''.Poruszali się niesamowicie szybko,żaden z naszych niezdążył oddac do nich celnego strzału,przynajmniej tak to wyglądało.W celu przeszukania tych pomieszczeń podzieliliśmy się na 5 grup, czyli każdy z przeciwników musiał wziąc na siebie piątke z nas. Najpierw rozpoczęli bardzo dokładny i intensywny ostrzał,gdy zaczęliśmy łapac w jaki sposób skutecznie się bronic, zaczęli walkę w zwarciu.Byli niczym demony, przetrwało 25 osób, z czego ponad połowa ma małe szanse na przeżycie. Pokonani nieszczęśnicy ciągle mieli nadzieję na przeżycie ,myśleli ,że ich odwaga zostanie nagrodzona i objawi się to udaną akcją ratunkową towarzyszy których wyśle dowództwo ,żądne informacjii na temat wroga oraz domagające się zwrotu BOHATERÓW ,którzy w imię sprawy podjęli się niebezpiecznej ,możliwe iż samobójczej misji. Byli w błędzie ,pomoc nie została wysłana ,ich istnienia wedle dowództwa nie były warte podejmowania ryzyka ,przecież wiedzieli na co się piszą.
Ciężko określic to ,ile czasu upłynęło będąc przykutym do ściany żelaznymi łańcuchamia ,ale młoda wojowniczka wiedziała ,że są w niewoli już dobre kilka godzin ,zaczynała powoli tracić ducha. W jej głowie rozpoczęła się retrospekcja ,która wedle powszechnej opini zawsze przychodzi przed śmiercią ,widziała swój wspaniały i pełen radości dom rodzinny ,w którym spędziła szczęśliwe i udane dzieciństwo ,widziała twarz pierwszej osoby ,którą prawdziwie pokochała ,widziała również nagrobek swego ukochanego i samą siebie ,która w agoni płaczu odchodziła od zmysłów. Niesamowite ,ciekawe jak bym się zachowała ,gdyby ten marsz żałobny odbył się dziś ,hmm… – pomyślała. Zdążyła obejrzeć z perspektywy czasu część swojego życia i uznała ,że niewiele by zmieniła ,no może nie dokuczałaby swojej młodszej siostrze z powodu jej piegowatej twarzy i krzywych nóg.
Nagle piątka strażników drgnęła jak na sygnał ,dobyli odruchowo broni. Chwilę później można było usłyszeć huk wystrzałów i dźwięk starcia się dwóch nurtów myślowych ,zaczęły śpiewać miecze ,których pieśń była dla młodej dziewczyny niezwykle upajająca. Pomoc jednak nadeszła ,do sali której ciągle broniło pięciu wojowników wdarła się jedna ,pojedyncza postać. W jego ruchach było widać pewność ,swobodę i niezwykłą arogancję ,dostojnicy w czarnych ,uświęconych tunikach z absolutną bronią w ręku zaczęli padać na ziemię ,ginęli tak cicho jak sami zabijali ,żaden nie przetrwał. Ów arogancki i zbyt pewny siebie szermierz zniszczył cały światopogląd młodej ,walczącej ze światem kobiety ,nie wierzyła w to ,że jej pogromcy zostali pokonani przez coś tak błachego jak pycha i arogancja drugiego człowieka ,który nie powinien ich dosięgnąć.
Wszyscy ranni zostali błyskawicznie wydobyci z kajdan i przetransportowani do szpitala polowego. Człowiek ,który sam jeden stanowił trzon ekipy ratunkowej wyglądał młodo, był średniego wzrostu ,miał ciemne włosy ,można powiedzieć iż był krępej budowy ciała ,innymi słowy ,dla tych którzy nie widzieli go w zwarciu wyglądał całkiem zwyczajnie ,a szacunek jakim go obdarzali inni wojownicy wydawał się czymś bezpodstawnym. Z drugiej strony, dobry obserwator ,który zna współczesne realia wojenne zwróci uwagę na to ,że jako jeden z nielicznych w tych czasach używa on długiego ,ciężkiego miecza ,co z kolei świadczy o tym,że żołnierz ten specjalizuje się w walce wręcz ,broń palna ma u niego niższy priorytet. Młoda wojowniczka zwróciła uwagę na jego zielone oczy ,które według niej były kocie i bardzo tajemnicze oraz na jego przyjazne i wesołe usposobienie ,uważała ,że człowiek ten bez przerwy chodzi uśmiechnięty ,ponieważ coś złego ma na sumieniu.
Będąc już w bezpiecznym miejscu ,młody oswobodziciel powiedział "dzień dobry" i podał rękę młodej wojowniczce , przedstawił się jako członek oddziału Straceńców ,który tradycją i strukturą czerpali od Lisowczyków ,bohaterów występujących w księdze bardzo starych legend ,pod tytułem "Planeta moich dziwnych snów i marzeń,Ziemia".
"Mam talĘt", odsłona sto siedemdziesiąta piąta.
1. Młoda dziewczyna, która jest przykuta łańcuchami do ściany (logiczne jest zatem, co wszyscy z nią w międzyczasie robili), gdy otwiera oczy, to zwraca uwagę na takie szczegóły, jak dokładna liczba otaczających ją ludzi - tak, tak,
2. liczebniki słownie zapisujemy,
3. przecinki się stawia tak, że najpierw jest słówko, potem przecinek, a na końcu spacja,
4. zdanie, które liczy pięćdziesiąt przecinków, jest zdecydowanie złym zdaniem,
5. cudzysłowa w tekście do niczego nie są potrzebne, ale jak się już pojawiły, to warto o konsekwencję w ich zapisie,
6. tekst jest niesamowicie bełkotliwy. Pierwsze akapity są tragicznie nonsensowne. Później pojawia się jeszcze narracja pierwszoosobowa, która potęguje chaos. Wywody przyczynowo-skutkowe wołają o pomstę do nieba.
7. Z drugiej strony, dobry obserwator ,który zna współczesne realia wojenne zwróci uwagę na to ,że jako jeden z nielicznych w tych czasach używa on długiego ,ciężkiego miecza ,co z kolei świadczy o tym,że żołnierz ten specjalizuje się w walce wręcz ,broń palna ma u niego niższy priorytet. -- z kolei słaby obserwator, który realiów nie zna, pomyśli, że koleś się z choinki urwał, albo go za przeproszeniem popierdoliło, że z mieczem na kałasze biegnie. Znaczy się, obraz świata jest niespójny albo źle przedstawiony.
Beznadziejne formatowanie tekstu, słaba i chaotyczna narracja, świat ad hoc. Ode mnie 1.
Na pocieszenie dodam, że im więcej praktyki, tym będzie lepiej. Zatem miłej pracy,
pozdrawiam
I po co to było?
Straszny bełkot.