- Opowiadanie: Morten - Niekończąca się rywalizacja, część 1

Niekończąca się rywalizacja, część 1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Niekończąca się rywalizacja, część 1

Proszę o usunięcie tekstu, gdyż jego zawartość "nie wnosi niczego nowego", tak więc jego istnienie nie ma sensu.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Przepraszam za wszystkie błędy, które popełniłem, oraz za to, iż publikuję tę pracę w częściach.

Wynudziłam, czytało się wolno, całość robi strasznie naiwne wrażenie. Mimo, że tekst krótki i same dialogi i tak nie wytrzymałam całości, środek przeleciałam wzrokiem właściwie. Wygląda - na razie - jakbyś chciał koniecznie przedstawić czytelnikowi swój pogląd na świat i jakby to było jedynym celem tekstu - brak fabuły, brak postaci, dialog o życiu... Zwykłam powtarzać, że w takim wypadku należy zająć się pisaniem traktatów filozoficznych, a nie opowieści. Napisałeś jednak, że to w częściach, więc może się mylę i dalej okaże się, że jednak nie. Oby.

Natomiast uważaj z Antychrystem (antychrystem?). Kiedy człowiek widzi w portalu internetowym dla młodych pisarzy Antychrysta w opowiadaniu, pierwszą myślą jest z reguły "oesuuuu, znowu młody, gniewny, obrazoburczy, naprawdę, nastolatkom powinno się odcinać dostęp do internetu czy coś", bez względu na to czy nieszczęsny autor jest nastolatkiem czy nie. A kiedy do tego Antychryst wdaje się w rozmowę o życiu, śmierci i sprawiedliwości, kiedy jego rozmówcą jest dziecko... No, to jest strasznie banalny pomysł, zgrany do bólu, u tych bardziej krewkich czytelników powodujący zapewne walenie czołem w klawiaturę. Prawdopodobnie musiałbyś być bardzo, bardzo, BARDZO dobry żeby coś z tego było. I świadomy konwencji. I w ogóle.

Generalnie - strasznie słabo. Ale keep trying. Jest po polsku przynajmniej.

Podobało mi się. Tekst jest trudny, zmusza do myślenia. Musiałem się skoncentrować, żeby nadążyć za rozumowaniem Antychrysta. Niektóre partie wręcz przeczytałem dwa razy. Oczywiście nie wszystkim to się będzie podobało. Niektórzy lubią smoki, rycerzy, gonitwy, krew itp., inni chcą czytać o lotach miedzygwiezdnych, a inni 'traktaty filozoficzne'. "Bajki robotów" Lema też nie każdemu się podobają. Oczywiście, jeżeli miałoby z tego powstać opowiadanie, sam dialog nie wystarczy.
Czytając, mam wrażenie, że Antychryst swoim pokrętnym rozumowaniem ma zamiar wmanipulować chłopca w jakąś zbrodnię. Wmówić mu, że będzie szczęśliwy tylko będąc zły i wręcz powinien być zły, aby mógł zapanować raj. Być może na koniec namówi to dziecko na samobójstwo. Szatanowi zależy na zdobyciu kolejnej duszy i udaje dobrego.
Zgadzam się z June, że pomysł jest oklepany, ale sposób napisania TEGO dialogu jest inteligentny. Chociaż może trochę zbyt skomplikowany.
Bardzo dobrze opisałeś psychikę tego dziecka. Rodzice go biją- a on ich usprawiedliwia. W praktyce to ten jedenastolatek jest rodzicem dla swoich rodziców i się nie skarży, wręcz jest z tego dumny. Za zło w rodzinie obwinia siebie. Klasyczne, książkowe cechy dziecka alkoholików.
Nie mogę oceniać, ale będę czytał dalej.
PS. swego czasu napisałem coś o dziecku alkoholików, tyle że trochę inaczej, w opowiadaniu "Motyle". Jeśli chcesz, przeczytaj- jest tutaj w katalogu opowiadań.

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Widzę, że najlepiej będzie, gdy napiszę normalną książkę :)

Traktatem filozoficznym to tego nie da się nazwać. Pominąwszy fakt, że nie wnosisz do ludzkich rozważań NIC nowego, nadto nie ustalasz nawet własnego punktu widzenia ni nie próbujesz przedstawić jakiejkolwiek wizji. Wszystko to takie rozmemłane, surowe, niespójne. No i nudne jak ten but, niestety.

    Widzę, że najlepiej będzie, gdy napiszę normalną książkę :)
    Taki wniosek powinieneś wyciągnąć dużo wcześniej, po skrytykowaniu Twoich poprzednich "dialogoopowiadań". Owszem, można wszystko zawrzeć w rozmowie, ale tworząc tego typu tekst sam zauważysz, że taka forma ustępuje klasycznej.
    Kwestia zachowania równowagi, znajdowania złotego środka, nie jest nowa. To nie budzi moich zastrzeżeń, ale dobór rozmówców już tak. Antychryst i jedenastolatek... Prędzej pasowałby do tego anioł, wydelegowany w tej sprawie po założeniu przez chłopca bloga. Tak myślę.

A niechże sobie ustala rozmówców jakich chce, to nie jest meritum sprawy. Kto mówi, że Antychryst nie ma prawa dziecku świata tłumaczyć? Na pewno zrobiłby to lepiej niż skrzydlaty golas z trąbką.

To ja też się trochę poczepiam ;p Poslużenie się dialogiem i tylko dialogiem uważam za bardzo kiepski pomysł. Na poczatek przydało by się jakieś wprowadzenie, dosłownie kilka słów opisania sytuacji i sceneri, żeby można było sobie to wszystko ladnie w glowie poukladać. Bo ja mam wrażenie, że wszystko dziejesię w jakiejś czarnej otchłani.

"- Zdradzę ci największą tajemnicę tego świata.
- Największą tajemnicę tego świata?
- Tak, największą tajemnicę tego świata." - powtarzając to trzy razy, nie podkreślasz, że ta tajemnica jest największą tajemnica świata, tylko znudzasz czytelnika.

Druga sprawa. Może się nie znam, bo w sumie czytam tylko ksiązki, ale w żadnej przezemnie przeczytanej, nie występują tak rozbudowane dialogi bez przerywników (nie wiem jak to nawzac ;p) Chodzi o schemat. Ktoś cos mówi i myślnik, po czym następóje opis, ze coś zrobił, albo  co sobie pomyslał itd. Wystarczy zajrzeć do jakiejkolwiek książki i sobie porownać. I nie mowię, że po kazdej wypowiedzi miałoby być cos takiego, tylko, ze gdzieniegdzie, by się cos takiego w dialogu przydało, zwłaszcza, gdy robi sie już naprawdę nudno.

Sama treść dobrze napisana i trochę bardziej przejrzyście u mnie by przeszła.


 

Niedawno czytałem taką książkę "Baśń o myśli ostatniej" o rzezi Ormian w czasie I Wojny Światowej. Rzuciłem w trakcie, bo opisy tortur dla mnie były zbyt dosadne. Przywołuję ją jednak dlatego, bo tam każdy rozdział zaczynał się rozmową duszy umierającego starego Ormianina (którego rodzice zginęli w czasie ww. masakry) z duchem przewodnikiem, odprowadzającym go na tamten świat. Ich dialogi nastrojem i stylem bardzo mi przypominają twój. Nawet tym powtarzaniem słów, które krytykuje Marin. Popatrzcie sobie jak jest w życiu: w taki sposób rozmawia ktoś inteligentny z kimś dużo mniej rozgarniętym- powtarza słowa i mówi prostym językiem, aby być dobrze zrozumianym. Ja osobiscie zaliczyłbym te 'powtórki' na plus.

Ja nie krytykuję, tylko wyrażam własną opinię o tekście i ewentualnie to, czego w nim mi zabrakło ;) oczywiście, można by się z tym zgodzic lub nie. 

Gdybym mógł nagrodzić pana Tomasza kciukiem w górę, to niechybnie bym to uczynił :)

Nowa Fantastyka