
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
To nieco dziwne, prawda? Myśli o nieludzkich czynach, których nie byłbyś w stanie popełnić w żadnym stanie. A może się mylę? Może już to zrobiłeś? Może myślałeś o tym najzupełniej świadomie? W takim wypadku obawiam się, że nie ma dla ciebie ratunku.
Podświadomość. Właśnie tak nas nazywacie. Nie przesłyszałeś się, nas. Nie jestem przecież sam.
Zastanawiasz się zapewne, kim jesteśmy? Jesteśmy tymi, kim możesz zostać ty. Brzmi niejasno? Już wyjaśniam.
Prawdą jest, że istnieje coś po śmierci. Człowiek jest rozliczany za swoje czyny i trafia do odpowiedniej "szufladki". Ci, którym się poszczęściło, mają szansę na reinkarnację, inni zostaną w zaświatach i tam będą wieść zupełnie przystępne i normalne życie. Część z nich może nawet nie spostrzec różnicy w porównaniu z ziemską egzystencją.
Gorzej ma ta bardziej liczna grupa "złych" ludzi. Dostają oni szansę na nie-do-końca uczciwą wymianę – mogą odkupić swoją twarz w zamian za sprowadzenie wskazanej ilości ludzi do tej części zaświatów. Tak właśnie powstajemy my, błąkający się po świecie niewidzialni Beztwarzowi. Naszą "bronią" jest umiejętność wnikania do czyjegoś umysłu. O, jak bardzo nam to ułatwiacie zasypiając, odurzając się, czy w jakikolwiek inny sposób ograniczający pracę waszego mózgu! Wtedy jest o wiele prościej, uwierz. My jesteśmy właśnie twoją podświadomością.
Och, zapomniałbym. Wspomniałem o braku twarzy – jest to, powiedzmy, efekt uboczny bycia w tej gorszej części otchłani. Bez facjaty nie można przejść na tą drugą stronę.
Jeżeli to przez nasze działania faktycznie zboczysz na złą ścieżkę i również zostaniesz potępiony – jesteś "zaliczony" jako punkt jednego z nas – dlatego też gdy polujemy we dwoje na jedną ofiarę, walczymy ze sobą. Uwierz mi, nie jest to czysta i uczciwa walka – już nieraz byłem podpalony, próbowano odciąć mi kończyny czy zrzucano na mnie ciężkie przedmioty.
Na nasze nieszczęście, przed trafieniem do ludzkiego świata, zadbano o to, by ból był udręką tak wielką, że szaleństwo to najłagodniejsze, co może ci się przydarzyć. Wywleczono nasze nerwy na zewnątrz i obdarto nas ze skóry. A "ci lepsi" napawają się zapewne naszym cierpieniem. Uwierz mi, nie jest to radosna perspektywa.
Być może zastanawiasz się teraz, czemu ci to wszystko powiedziałem? Odpowiedź jest prosta. Jesteś ostatnim punktem, którego potrzebowałem.
Witaj w grze.
/krótkie opowiadanie, próba napisania "czegoś innego". Jestem ciekaw jak mi to wyszło, więc czekam na Wasze opinie.
Zacząć trzeba od tego, że to nie jest opowiadanie, a sam szkic. Pomysł jak pomysł. Zrób z tego przyzwoity tekst, to pogadamy.
Mimo to, do opisu wkradło się sporo chaosu. Te stopnie wtajemniczenia są opisane tak, że trzeba ze trzy razy przeczytać, żeby wyłapać, kto kogo gdzie ma zabrać.
Bez oceny, bo i nie ma czego oceniać. Chyba, że gałę chcesz, to mogę wystawić.
pozdrawiam
I po co to było?
Coś z pogranicza Creepypasty i "byłem-zbyt-leniwy,-żeby-rozpisać-z-ładem-i-składem-zajebisty-pomysł-który-przyszedł-mi-do-głowy".
No zdecydowanie opowiadanie to nie jest... a samego szkicu pomysłu nie ma co oceniać. Jako początek czegoś mógłby być interesujący. Ale zgadzam się też z syf. że w tekście, nawet tak krótkim, panuje straszny chaos. Dopracuj i odpicuj, to może wyjdzie z tego coś fajnego.
Robocza notatka, by pomysł nie został zapomniany. Coś innego? Na czym inność polega?
Pomysł jest z pewnością ciekawy, ale jak pisali moi poprzednicy to nie jest opowiadanie. Nie ma praktycznie żadnej fabuły, treści. Po prostu przychodzi postać, opowiada o pomysle autora i wychodzi. To nudne, przynajmniej dla mnie. Ciekawsze byłoby stworzenie całej historii walki między człowiekiem, a tymi beztwarzowcami. Nie musiałbyś nam wyjaśniać zawiłości świata, pewnych prawideł domyślilibyśmy się sami.
Co do samego pomysłu na świat - jak pisałem, jest niezły. Dziwi mnie jednak jedna rzecz. Piszesz, że beztwarzowcy tracą swoją twarz w wyniku bycia w otchłani i bez niej nie mogą przejść na drugą stronę. Dlaczego? W twarzy jest dusza? Czemu twarz jest taka ważna? Jest to (dla mnie) błąd logiczny tekstu. Równie dobrze źli mogli by tracić nogi, ręce albo głowy.
Otwieram stonę, czytam i nic.
Gdzie to ma ręce i nogi?