- Opowiadanie: Matka Teresa - Nors

Nors

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nors

Prolog

Biegł już dość długo. Zbyt długo. Tracił oddech.

– Stój, stój. – Głos wciąż go gonił. Ostatkiem sił wpadł w bramę, która nagle ukazała się jego oczom. Dałby głowę, że przed chwilą jej tu nie było. Pomyśli o tym później. Wsunął się w szczelinę w murze i starał wyrównać oddech. Odgłos butów stukających o bruk narastał. Wstrzymał powietrze. Bał się oddychać. O tym też pomyśli później. Głos kroków ucichł. Słyszał zły szept parę metrów dalej. Ani drgnął.

– Gdzie jesteś? Nie uciekaj. – Nie mogę się teraz ruszyć, bo mnie znajdzie. Wytrzymaj człowieku. Myślał przestraszony. Kroki odeszły w innym kierunku. Zaczerpnął powietrza i drżąc usiadł na stopniu.

– Od przeznaczenia nie uciekniesz. – Tym razem inny głos poderwał go do góry. Przed nim stał człowiek. Mężczyzna. Nie umiał określić jego wieku. W ręku trzymał miotłę. Odetchnął z ulgą.

– Mam nadzieję, że to nie było moje przeznaczenie. – Rzucił mężczyźnie monetę i powoli wyszedł z bramy.

Siedziała parę metrów dalej i płakała. Zaklął w duchu siarczyście i już miał zawrócić zanim ona odwróci się w jego stronę ale coś go zatrzymało. Coś jakby sumienie. Dawno nie używane. Nie znosił płaczących kobiet. Uważał, że używają płaczu jako formy szantażu. Stał, jakby wrośnięty w podłoże i wpatrywał w jej rude włosy. Co by nie powiedzieć rudzielec mu się podobał. To go zgubiło. Zrobił krok w tył. I jeszcze jeden a kiedy miał już zawrócić dopadł go jej głos. Twarz wciąż miała wciśniętą w kolana.

– Przecież wiem, że stoisz za mną. Nie masz dokąd uciec. Bramy już nie ma. – Odwrócił się szybko. Faktycznie, brama jak się pojawiła tak i zniknęła. Tylko ulica i ludzie zdający się nie widzieć ich przedstawienia. – Chciałam się tylko dowiedzieć czy to już naprawdę stracone.

– Co stracone? – wybuchnął – Nie było czego tracić.

– Może dla ciebie. Ja, ja naprawdę chciałam, żebyśmy to zrobili. Razem. – Zwróciła mokrą twarz w jego stronę. Zbyt małe piersi uwidoczniły się pod jasną bluzką.

– Taaa. Wcześniej chciałaś to zrobić z tym pożal się boże czarodziejem i z wampirem i jeszcze tym kowalem. – Usiadł wściekły obok. Wreszcie rozmawiali. Nie był to jej monolog o tym co mu ugotowała, jaką pościel ułożyła i ile dla niej znaczy. Wreszcie nie mówiła o tym jaka cudowna przyszłość przed nimi. – Zresztą znamy się dopiero tydzień a ty chciałaś zrobić ze mnie swojego mastera.

– Byłbyś cudownym masterem.

– Pewnie, ja i każdy inny, który by się napatoczył i zechciał. – Rzucił ostro i pożałował. Zaszlochała a ulica zakołysała się od jej płaczu.

– Przestań – próbował załagodzić – widzisz co się wyrabia.

– Nie mam ochoty patrzeć na tych wszystkich ludzi. Chodzą sobie tacy szczęśliwi i uśmiechnięci.

– Ty nie jesteś i nie będziesz szczęśliwa bo nie potrafisz.

– Czego nie potrafię?

– Być szczęśliwa. Kochać nie potrafisz. Nie masz najmniejszego pojęcia co to jest miłość.

– A ty wiesz?

– Ja też nie mam pojęcia. Ale nie zależy mi na tym żeby się dowiedzieć. – Spojrzał na drugą stronę ulicy i zobaczył człowieka z miotłą. – To ty wyczarowałaś tego mężczyznę?

– O co ci chodzi?

– No tego tam, na drugiej stronie ulicy. Był w bramie. – Poderwał się na nogi i pociągnął ją za rękę.

– Nie, nikogo nie czarowałam. – Nors zauważył, że człowiek zaczął odchodzić.

– Chodź, myślę, że on zna odpowiedzi na wiele pytań. Musimy go dogonić. – I zaczął biec. A ona, jak wcześniej biegła za nim. Bo co innego miała zrobić. Nie chciała go stracić. Mężczyzna biegł wolno a jednak, pomimo, że zdawało się, że oni biegną szybciej, dystans nie zmniejszał się. Jasna cholera. Pomyślał Nors i jeszcze przyspieszył. To coś dla mnie a ona może mi się przydać. Musiał dowiedzieć się kim był ten człowiek i dlaczego stanął na jego drodze. Nauczył się, że nic nie dzieje się przypadkiem a to może coś znaczyć.

………………………………………………………………………………………………………………………

 

Od tego jak się wypowiecie zależy czy będę pisać dalej bo niewiadomo czy będziecie chcieli czytać dalej. Zapraszam więc do komentowania.

Koniec

Komentarze

Nie rozumiem o co w tym chodzi, nie podoba mi się, razi wszystko: od sposobu zapisu, po nielogiczności, powtórzenia i beznadziejne, krótkie zdania. Zastanawiam się, czy poświeciłaś temu tekstowi chociaż 5 minut i chociaż trochę nad nim popracowałaś. 

Jak dla mnie dalszą część możesz sobie darować. 

Może inni coś więcej tutaj dodadzą. 
 

Tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi... Jak dla mnie totalny chaos w przekazywaniu treści.
Dużo zdań do poprawki bo poprostu nie mają sensu.

Radze uporządkować myśli i zacząć od początku traktując "to" jako rozgrzewkę :) 

April - ja poczekam na jakieś Twoje dobre opowiadanie i wtedy podyskutujemy. Teraz nie widzę sensu.

Piotreq - A może łaskawie wskarzesz te zdania, bo póki co twoja wypowiedź nie ma sensu.

Ja też nie wiem o co tu chodzi i nie wiem czy chcę wiedzieć;)  Ale pisz dalej, bo jeśli masz sensowne wytłumaczenie dotyczące bramy, biegania za gościem z miotłą itd. - chętnie przeczytam i byś moze zmienię ocenę. Na razie nie porywa. Przed "a" pogubiłeś przecinki. Tekst "zbyt małem piersi" rządzi";)

Wiesz, co, nie bede sie sprzeczac z kims, kto najwyrazniej nie jest w stanie przyjac zadnej krytyki... ale powiem tak: zeby powiedziec, czy cos jest wartosciowe czy nie, nie trzeba wcale samemu pisac wiekopomnych dziel. moje opowiadania moga byc kiepskie, ale wcale nie oznacza to, ze nie mam prawa oceniac czyjegos tekstu. jesli tego nie rozumiesz, to nie mamy o czym rozmawiac. i moze powinnas sie zastanowic, co chcesz osiagnac wrzucajac swoje opowiadania na strone, gdzie oceniają sami amatorzy. 

koncze te pasjonujaca dyskusje, najwyrazniej nic tu po mnie:) 

R.V. - Dzięki za czytanie ze zrozumieniem. jedyny zauważyłeś, że sens będzie zapewne dalej. :) Za literówki przepraszam.

April. - konstruktywną przyjmę z przyjemnością ale "beznadziejnie krótkie zdania"  nią nie jest. A możesz wskazać te straszne powtórzenia? Jedyne które występują, są zamierzone. Tak jak i forma zdań. Ale może Ciebie nie nauczyli, że czasem im krócej tym lepiej. Ale to co piszę pewnie będzie dla ciebie nielogiczne. ;)

April - a swoją drogą to chyba zatrudnię się jako krytyk malarstwa. Nie znam się na tym, ale co to przeszkadza.

Moim zdaniem, tekst zdecydowanie do przerobienia i uporządkowania. Co z tego, że sens fabuły  czytelnik odkryhe w następny odcinkach, kiedy w pierwszym trudno sie doszukać jakiegokolwiek sensu?

Wstrzymał powietrze. Bał się oddychać. O tym też pomyśli później. – Pomyśli później o oddychaniu? Tuż po tym, jak z niedoboru tlenu straci przytomność? Czy może o strachu przed oddychaniem?

 

Słyszał zły szept parę metrów dalej. Ani drgnął.
- Gdzie jesteś? Nie uciekaj. – Nie mogę się teraz ruszyć, bo mnie znajdzie. Wytrzymaj człowieku. Myślał przestraszony.– Tu mamy zagmatwanie w dialogu. Nie bardzo wiadomo co kto mówi.

 

- Od przeznaczenia nie uciekniesz. – Tym razem inny głos poderwał go do góry. – głos nie może nikogo poderwać do góry. Za pewne chodziło o to, że na dźwięk tego głosu wstał, podskoczył, zerwał się… I w taki sposób należało to napisać.

 

Przed nim stał człowiek. Mężczyzna. Nie umiał określić jego wieku. W ręku trzymał miotłę. Odetchnął z ulgą. – A tu mamy mix z podmiotami. Nie wiadomo kto odetchnął, kto trzymał miotłę.

 

Coś jakby sumienie. Dawno nie używane. – Jako, że sumienie jest czymś od nas niezależnym, trudno mówić o używaniu go. Oczywiście, mogło się odezwać, ale inne sformułowanie byłoby tu milej widziane. Może, że odezwało się uśpione do tej pory sumienie, czy coś w tym stylu?

 

Faktycznie, brama jak się pojawiła tak i zniknęła. Tylko ulica i ludzie zdający się nie widzieć ich przedstawienia. – Chciałam się tylko dowiedzieć czy to już naprawdę stracone. – Nie bardzo wiem jaką funkcję pełni tutaj to zdanie. Do czego się odnosi. Chodziło o to, że zamiast bramy zobaczył ludzi, nie dostrzegających ich przedstawienia? (Jakiego przedstawienia? Rozmowy w sensie?)

 

Zwróciła mokrą twarz w jego stronę. – Niby ok, ale lepiej brzmiałoby tu sformułowanie – zalaną łzami, czy coś podobnego. Bo przecież płakała.

 

Jasna cholera. Pomyślał Nors i jeszcze przyspieszył.- przecinek, zamiast kropki.

 

No to mam nadzieję, że to powyżej już uznasz za konstruktywną krytykę. Opowiadanie, cóż. Jako sam fragment, faktycznie bez sensu. Bo i trudno z tak nikłego tekściku wyłapać choźby najmniejszy zaczątek fabuły. Największym bezsensem jest właśnie wstawianie takich kawałków. Dopisz resztę, popraw, przemyśl i dopiero daj na portal, a na pewno, po przeczytaniu zamkniętej całości, jęki o bezsensowność się skończą.

Co do krótkich zdań, to według mnie są tutaj ok. Nadają pewnego dynamizmu. 

Na jeden to nie zasługuje na pewno według mnie, bo poza kilkoma bykami nie ma tragedii. Ale jednak coś więcej by się przydało, żeby mieć pogląd na całość.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fasoletti mnie wyręczył

Dodam coś od siebie żeby nie było:
Pomyślał Nors i jeszcze przyspieszył. To coś dla mnie a ona może mi się przydać ( co takiego?-  drugie zdanie zupełnie bez sensu)

A co do twojego ataku na April to twoje zachowanie jest skandaliczne... Wrzucasz tu swoje opowiadanie prosząc o opinię, a gdy ktoś odważa się na krytykę to Ty stwierdzasz, żeby napisał coś lepszego, bo póki co nie będziesz z nim dyskutować.
Każdy, a przedewszystkim przeciętny czytelnik (a na tej stronie jest ich wielu) ma prawo wyrazić swoją opinię o tekście nie zależnie od tego czy pisze lepiej od ciebie czy nie pisze wcale. Nie zapominaj o tym, że to właśnie od niego zależy czy twoje książkki lub opowiadania zacznął znikać ze sklepowych półek.

Do opowiadania nic nie miałem, gdyż uważam, że nikogo nie należy skreślać(bo za kilka lat może doszlifować swój talent) Jednak na podstawie tego jak się zachowujesz mogę stwierdzić, że nie nadajesz się na pisarza ( a to dlatego, że nie potrafisz pogodzić się z prostą krytyką tj. "nie podoba mi się i już")
Prawdziwy pisarz potrafi przegryźc każdą krytykę (zarówno konstruktywną jak i zawartą w podanych wyżej słowach). Z jednej wyciąga wnioski, drugą puscza mimo uszu... Na tym to polega, a kłótnia z prostym czytelnikiem może Ci tylko zaszkodzić...

Pozdrawiam. 

Nowa Fantastyka