
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– Zostaw mnie! Słyszysz! – Ton jej głosu nie pozostawiał złudzeń na jakąkolwiek dwuznaczność, przypisywaną kobietom, które mówiąc nie, myślą tak.
Ella starała się uciec. A zmysły zaczynały z nią pogrywać, potęgując każdy bodziec, który docierał do jej znużonego ciała. Szelest spadającego klonowego liścia był dla jej uszu hałasem porównywalnym z tornadem, pożerającym miliony takich liści na swej drodze, a leśna ścieżka wydawała się szlakiem nie do przebycia dla zwykłego śmiertelnika.
Biegła po omacku, bo jej zaciśnięte, skurczone powieki okradały ją z widoku mijanych drzew. Drżała przed ich otwarciem, a myśl o spojrzeniu za siebie przyprawiała ją o mdłości. Wyciągała tylko sztywne ręce, by uniknąć bolesnego zderzenia. Jej racjonalizm wyparował, a w jego miejsce pojawiło się zwątpienie, przerażenie i pytanie „co się ze mną dzieje?”.
– Zaczekaj! – Do jej uszu dotarło rozdzierające wołanie Sama, po którym impulsywnie spojrzała w tył. Czuła, że wpatrując się w niego, sprawia mu ból – prawdziwy, namacalny, fizyczny. Chłopak w tej chwili poczuł przeszywający ucisk w prawej nodze, który natychmiast utrudnił mu pogoń za Ellą. Dziewczyna szybko się zreflektowała, odwróciła głowę i z wielką nienawiścią wbiła palce w swoje powieki, zapominając o ucieczce.
– Ello, co ty wyprawiasz?! – krzyczał przerażony Sam, a głuche echo podsycało atmosferę upiorności. Dobiegał do niej kuśtykając, w momencie, gdy niesforne krople krwi zaczęły z wolna przeciskać się pomiędzy jej palcami, zawzięcie kaleczącymi powieki. Złapał ją za nadgarstki, by odciągnąć jej dłonie od oczu. Krzyk wyrwał się z jego ust, gdy zobaczył, do czego Ella zdążyła doprowadzić.
– Boże, Ella, spójrz na mnie! Co jest do diabła z tobą?
– Nie chcę na ciebie patrzyć, nie mogę, rozumiesz?! – krzyczała, próbując uwolnic dłonie z uścisku. – Coś dziwnego dzieje się z moimi oczami… one przynoszą innym ból.
– Co ty wygadujesz! Dziewczyno, otrząśnij się. Cały ten cyrk, to dlatego, że od ciebie odszedłem? Jesteś jakąś masochistką…
Ella przez cały ten czas chciała uchronić Sama przed cierpieniem. Do teraz. Nagle odezwał się w niej żal porzuconej dziewczyny, rozgoryczenie, pogarda dla jego pewności siebie i tłumiona odraza. Wbiła w niego wzrok – zrobiła to świadomie, z premedytacją i wyrachowaniem, które można dojrzeć w oczach oprawcy, wtedy, gdy znika pozorna ugodowość.
Sam wrzasnął z bólu. Czuł, że jakaś obca siła paraliżuje jego nogi, a nieludzki pisk rozdziera jego głowę. Upadł na kolana i dłońmi zatykał uszy, z których lała się strużka krwi. Jego działanie było bezsensowne, bo hałas bynajmniej nie pochodził z zewnątrz. Zanim jego organizm popadł w błogi stan wiecznego znieczulenia, zdążył zakrzyknąć ochrypłym głosem:
– Ty suko…
Ella przetarła krew z oczu dłońmi, które już nie drżały. Zawiązała sznurowadło i powolnym krokiem skierowała się ku leśnej polanie, przyobleczonej w krzywe promienie zachodzącego słońca.
"Nie chcę na ciebie patrzyć" - patrzeć.
Nie podobało mi się. Dużo zdań na siłę przekombinowanych. Gdybyś to napisała prostszym językiem, tekst o wiele lepiej by się czytało. Poza tym nadużywasz zaimków. Przykłady:
"Ton jej głosu nie pozostawiał złudzeń na jakąkolwiek dwuznaczność, przypisywaną kobietom, które mówiąc nie, myślą tak." - okropne zdanie.
"Biegła po omacku, bo jej zaciśnięte, skurczone powieki okradały ją z widoku mijanych drzew." - już pomijam ideę biegania po lesie po omacku, ale dlaczego nie napisałaś po prostu, że ma zamknięte oczy?
Sama fabuła też nie powala, a i średnio też się kupy trzyma. Dziewczyna ucieka, bo jej spojrzenie rani ludzi. Z kontekstu jednak wynika, że chłopak, który ją goni, był z nią w związku i wtedy jakoś go nie raniła, bo już dawno byłby trupem. Inna sprawa, że nie rozumiem, dlaczego chłopak ją goni, skoro, jak wynika z wypowiedzianych słów, to on od niej odszedł. Dalej też jest dziwnie, bo dziewczyna tak bardzo nie chce go skrzywdzić, że aż próbuje wydłubać sobie oczy, ale już chwilę później ni z tego ni z owego zmienia zdanie i gościa zabija. Co jest grane?
Słaby tekst.
Pozdrawiam.