- Opowiadanie: Puk. - K03022003

K03022003

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

K03022003

Niebo rozświetliła cienka nitka błyskawicy przeszywająca chmury na skraju horyzontu. Metropolia przystanęła w trwodze nabożnego skupienia, niczym Jerycho dnia siódmego. Potężny huk wbił przechodniów w ziemię. Stanęli na chodnikach ulic, alejek i placów zjednoczeni z betonem. Tramwaje i samochody trwały w miejscu. Zatrzymane w pędzie dźwiękiem, który dział się wokół.

Koniec

Komentarze

Fajnie napisane, dobrze się czyta. Sporo literówek. W sumie to taki opis przypadkowo zaobserwowanej sytuacji, bo ani nie możemy polubić, czy też znielubić bohatera (choć opisy wskazują, że może się okazać dobrym facetem lub zgoła odwrotnie, to na duży plus), ani niewiele z tego właściwie wynika. Ot sytuacja gdzie nagle człowiek ze szczytu stacza się na sam dół, ale nie wiemy czemu, nie wiemy czy mu współczuć, czy nie... Co w sumie ma swoje plusy. Czyżby tekst miał być sweg rodzaju memento mori połączonym z hiobowym cierpieniem?

Metropolia przystanęła w trwodze nabożnego skupienia, niczym Jerycho dnia siódmego. – Nie pasuje mi to porównanie. Siódmego dnia Jerycho zostało zrównanie z ziemią, a wątpię, by jego mieszkańcy, nie znający przecież boga Izraelitów, trwali w nabożnej trwodze.

 

Stanęli na chodnikach ulic, alejek i placów zjednoczeni z betonem. – ja wiem, że można się zjednoczyć z kimś w walce o coś itp. Ale zjednoczyć się z betonem?

 

Zatrzymane w pędzie dźwiękiem, który dział się wokół. – Dźwięk mógł rozbrzmiewać, a nie dziać się.

 

Mieszkańcy ocknęli się po chwili. Miasto daremnie rozbłysło tysiącem kolorów. – Czyli wcześniej stało się czarnobiałe? Nie bardzo rozumiem o co tu biega.

 

Chcieli ukryć się w domu (wcześniej stosujesz liczbę mnoga, więc i tu by pasowało. Bo wychodzi na to, że masa ludzi chciała się ukryć w jednym tylko domu), zanim przyjdą deszczowe chmury zapowiadane potężnym gromem. – Jeśli był grom, to i chmury musiały być. Z czystego nieba gromów nie ma.

 

Oszołomieni jej bliskością mężczyźni patrzyli znacząco dłużej niż wypadało. – Też mam wątpliwości co do tego zdanka. A gdyby tak sformułować to inaczej, że wpatrywali się w nią dłużej niż wypadało?

 

Urządzenie zaczęło lekko wibrować. Poczym wypluło z chrzęstem wałeczków krótką informację.

 

Wyciągną z portfela złotą kartę i rzucił na stuł. – Auć!

 

Sztywne palce błąkały się w licznych kieszonek. – A nie błądziły ( albo szperały) po licznych kieszonkach?

 

Wyciągną je ruchem gwałtownym, nie do końca opanowanym przez mózg. – Ta druga część zdania brzmi głupio. Pierwsza, że wyciągnął je gwałtownie nie wystarczy?

 

Przez chwilę pogrążył się w mocy skórzanego fotela. – A cóż za cudowna moc miał ten skórzany fotel?

 

Koła Shelby S2 boksowały przez chwilę na betonie podziemnego parkingu. – buksowały. Koło to nie Mike Tyson :P

 

Shephard włączył muzykę i z większą swobodą nacisną pedał gazu. Silnik zawarczał mocą czterystu pięćdziesięciu koni mechanicznych.
Ewa chwyciła delikatnie jego kolano. – Ciekawy ten silnik. Nawet kolano posiadał.

 

Pieszczoty Ewy zapowiadały wspaniałą przyszłość. – Hmm, wcześniej pisałeś, że będzie to krótka znajomość. Więc słowo „przyszłość” ma tu chyba nieco zbyt daleko idący kontekst. A może „wspaniałą noc” byłoby lepiej?

 

Gdy patrzył na ogoloną gładko czaszkę zakutą w połowie przez metalowy hełm nie potrafił znaleźć właściwszego określenia. – A nie miała czasem w hełm tej czaszki zakutej? Bo to tak, jakby więzień był zakuty przez, a nie w kajdanki… Zresztą, jak można ogolić czaszkę? Przecież to kość. Jasne, że jest powiedzenie „ogolić sobie czachę”, ale stosowane raczej w slangu i do tego tekstu nie bardzo pasuje.

 

- Proszę położyć nieprawidłowo działające karty na biurku – odezwał się jej zimny głos. – Głos stał obok i mówił zamiast niej? Czy może to ona się zimnym głosem odezwała?

 

Mnie się podobało średnio. Kilkanaście zdanek które jakoś szczególnie rzuciły mi się w oczy wypunktowałem. Cos mi się widzi, że jakiejkolwiek, nawet minimalnej korekty przed wrzuceniem tu tekstu nie było.

Fabuła jest dziwna, w sumie nie wiadomo czemu bohater został bankrutem ani co sie do tego przyczyniło. Według mnie ta niejasność to wcale nie zaleta, a raczej wada, nie pozwala się ustosunkowac do bohatera. Jest mi zupełnie obojętny. Co innego, gdyby na przykład okazało się, że całyu majątek zdobył kradnąc, a teraz to wyszło. Pomyslałbym wtedy: Dobrze Ci tak skurwysynu. 

A tak, niestety. Żadnych emocji tym tekstem we mnie nie wywołałeś.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka