
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Mała Emilka szła raźno podświetloną aleją. Kolorowe, pulsujące strzałki umieszczone w szklanym chodniku, wskazywały drogę do domu. Dzisiaj była w wyśmienitym humorze. Rano ojciec obiecał zabrać ją w czasie wakacji na Księżyc. Zarezerwował miesięczny pobyt w turystycznej strefie. Dziewczynka od dawna marzyła o tej wyprawie. Większość znajomych Emilki po powrocie opowiadało niesamowite historie. Nie chciała być od nich gorsza. Przecież miała już osiem lat.
Park, który właśnie mijała, otulała przezroczysta kopuła. Gałęzie drzew poruszały się pod wpływem sztucznego wiatru. Tatuś opowiadał jej, że kiedyś można było bawić się w parku i biegać po trawie. Jednak Emilka nie potrafiła, a może nie chciała w to uwierzyć. Bo jak to. Przecież każde dziecko wiedziało, że rośliny są szkodliwe dla zdrowia. Zresztą zwierzęta też. Już dawno przecież odizolowano żyjące jeszcze okazy zwierząt na specjalnych farmach, do których nie było wstępu.
Przyspieszyła kroku. Jeszcze trochę i będzie w domu. Miała tyle do opowiedzenia nowej mamie. Nowej…zamyśliła się. Tęskniła trochę za poprzednią, bo ta, choć podobna, jest jakaś inna. Po tym jak mama Emilki zginęła w katastrofie kosmolotu, podczas klonowania dokonano pewnych zmian. Tak zdecydował tatuś.
Przy wejściu do wysokościowca dziewczynka szybkim ruchem przesunęła ręką po czytniku. Odczekała chwilę i drzwi rozsunęły się cichutko. Skierowała się do windy i powtórzyła czynność. I tym razem drzwi rozsunęły się posłusznie. Nacisnęła guzik z numerem 134.
W mieszkaniu było cicho i pusto. No tak, jeszcze nie wrócili. Na spotkanie Emilce wybiegł tylko Nafi, jej ulubiony pies. Jego metaliczne szczekanie brzmiało radośnie. Dziewczynka schyliła się i nastawiła Nafiego na opcję „sen”. Tak, nie miała w tej chwili ochoty na zabawę, chciało się jej jeść. Przechodząc do kuchni rzuciła okiem na wyświetlacz. Godz.17:18 12.04.2072 r.
Jeszcze dwa tygodnie i koniec wiosennego semestru. Już nie mogła się doczekać. W końcu czeka ją wyprawa na Księżyc. Podeszła do lodówki i wyjęła pojemnik z napisem „kolacja”. Nacisnęła przycisk na wieczku. Uruchomiony w ten sposób mały monitor, zaczął wyświetlać skład oraz wartości energetyczne jakie zawierał posiłek. Emilka pokiwała głową. No tak, mama znowu wcisnęła jej kolorowe energetyczne ciasteczka i wysokokaloryczny napój. Podobno dzieci w tym wieku muszą odżywiać się zdrowo. Jednak od czasu gdy w 2035 r. Unia Narodów Zjednoczonych zakazała produkcji pożywienia z roślin i mięsa, pozostało tylko sztucznie wytwarzane jedzenie. W ten sposób chciano zlikwidować wciąż rozprzestrzeniające się choroby przenoszone drogą pokarmową. Początek XXI wieku był prawdziwą apokalipsą, gdyż wciąż nowe choroby odzwierzęce przetrzebiły ludzkość. Nie miało to jednak znaczenia dla dziewczynki, więc gdy zaspokoiła głód, przeszła do łazienki. Dotknęła ręką czytnika przy kabinie prysznica. Dane z chipu wszczepionego w jej nadgarstek, pozwoliły na dobranie przez komputer zarządzający domem, optymalnej temperatury wody. W czasie gdy Emilka myła się, skaner medyczny dyskretnie sprawdzał jej stan zdrowia. Zielone światełka oznaczały zadawalający wynik.
Dziewczynka zdecydowała, że nie będzie czekać na rodziców. I tak przyjdą zmęczeni, nie mając dla niej czasu. Poszła więc do swojego pokoju, nałożyła wirtualne okulary, by przeżyć ciekawą przygodę w odległych galaktykach z nierzeczywistym przyjacielem. Takie zabawy pozwalały zapomnieć o doskwierającej samotności.
Zmęczona Emilka położyła się do łóżka. Sen przyszedł szybko. Światła same przygasły, pokój wypełniło świeże powietrze – to cicho pracował dom.
cdn.
To właściwie nie jest opowiadanie, a właściwie sam opis świata. Szkoda, ponieważ spodobała mi się przedstawiona wizja i myślę, że tekst skorzystałby, gdyby go rozbudować i dodać jakąś fabułę.
Parę błędów wyłapałem tak na szybko:
1. "Miał to być miesięczny pobyt w turystycznej strefie. Większość dzieci ma to już za sobą. Nie chciała być gorsza. Ma już przecież 8 lat." - trzy razy czasownik "mieć" w jednym ciągu. Trochę niezgrabnie to wygląda. Ponadto mieszasz czasy w tym fragmencie i później w tekście też. Nie rozumiem, dlaczego nie ma czasu przeszłego w każdym zdaniu. Lepiej byłoby: "Większość dzieci miała to już za sobą". "Miała już przecież osiem lat".
Ponadto liczebniki co do zasady piszemy w tekście słownie.
2. "Drzewa w parku, który znajdował się za przezroczystą kopułą" - za kopułą, czy pod kopułą?
3. "gdyż wciąż nowe choroby odzwierzęce przetrzebiły ludzkość w milionach." - moim zdaniem lepiej byłoby bez pogrubionych słów.
Pozdrawiam.
Dzięki za komentarz...to krótkie opowiadanko leżało troche w "szufladzie":). Chodziło mi właśnie o taki "opis".
Jeśli pozwolisz...wprowadzę tych klika sugerowanych zmian:)
pozdrawiam
Czym to miało być? Opisem bardzo sztampowej futurystycznej rzeczywistości?
Warsztat masz dobry, ale zupełnie brakuje tu jakiejkolwiek oryginalności.
hmm...pierwsze koty za płoty;)
kilka poprawek tu i tam dokonałam
Arctur Vox tak to to właśnie miało być. Garść przemysleń/heh futurystycznych?. W "wyświetlaczu" kryje się data powstania tych wypocin...nie było jeszcze wtedy ptasich i świńskich gryp;).
pozdrawiam
Niby sztampowe "świat za 50 lat", fakt, ale bardzo zgrabnie opisane. Niby opisujesz świat, ale w rzeczywistości wrzucasz do niego czytelnika i to już pokazuje, że umiesz pisać, bo nie każdy to potrafi. I jeszcze dyskretnie wywoływać przy tym emocje. Ciąg dalszy nastąpi? W takim razie jestem ciekawa, bo wymyslić świat to jedno, ale sprawnie nim "zarządzać" i wrzucić do niego fabułę to drugie.
Pozdrawiam i trzymam kciuki
Więc tekst powstał 17 Grudnia 2004 roku? ;]
ArcturVox :) widzę, że łatwo było to rozszyfrować/zgadza się miesiąc i rok
ten cd. to może pochopnie wpisałam
ale to tak dla mobilizacji;)
Nowej...zamyśliła się.
Nie zrozumiałem. Co ,,nowej"?
Skoro matka zginęła (a w zasadzie nie została z niej nawet mokra plama), to co klonowano?
Przepraszam, o czym był ten tekst? O tym, jak dziewczynka nie może się doczekać podróży na Księżyc i o jej kolacji?
pomyśl...gdyby wszystko można było logicznie wytłumaczyć...nie byłoby już tak fantastycznie ;)
Wydaje mi się, że fantastycznie nie jest synonimem do bezcelowo, albo bezsensownie. Uraczy mnie Autorka odpowiedzią na moje pytanka?:)
no tak...jesli chodzi o klonowanie mamy...a dlaczego mam zdradzć? może jeszcze ten temat wykorzystam...hehehe
a serio faktycznie nie zdradzę tego problemu;)
jeśli tak to odczytałeś...to jest to tekst o dziewczynce jedzącej kolację
A może Autorka po prostu nie wie? Autorko, ja nie chcę być złośliwy, to dla Twojego dobra- zastanów się o czym chcesz pisać. Pomyśl, potem poczyń, uczyń, zrób.