
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Trisha wcisnęła czerwony guzik i winda ruszyła w górę. Klaustrofobia i lęk wysokości, z dziką satysfakcją pochwyciły dziewczynę w swoje szpony. Sięgnęła do torebki po haftowaną chustkę i przetarła nią spocone czoło. Zamknęła oczy i oparła się ciężko o jedną ze ścian windy. 11…12…13…! Zdawało jej się, że mijanie kolejnych pięter zajmuje całe wieki. Jak mogła się na to zgodzić? Kolacja na trzydziestym siódmym piętrze wieżowca Kiljan. Czyste szaleństwo! Nawet nie protestowała, gdy Reg Thompson w końcu zaproponował jej spotkanie. Kilka miesięcy cyber-rozmów przestało jej już wystarczać. Nawet nie zauważyła jak niewinny flirt zaczął ewoluować w zupełnie przeciwnym kierunku. Sama miała zbyt mało odwagi, aby pierwsza zainicjować spotkanie poza wirtualną rzeczywistością. Ale stało się! Oto ona, Trisha Carbo – zatwardziała singielka, rusza na spotkanie swojego przeznaczenia. Allysa i LaVerne trochę się z niej podśmiewały twierdząc, że zachowuje się jak napalona szesnastolatka, wzdychająca do gwiazdora z plakatu nad łóżkiem. Jak można zakochać się w kimś, kogo się nigdy nie widziało na żywo?, dogryzały,…nie traktuje Cię poważnie, dlaczego jeszcze się z Tobą nie umówił…?, …dla niego to tylko cybernetyczna rozrywka i nic więcej…! Trisha wiedziała jednak to, co zupełnie oczywiste. Głupie krowy były zazdrosne. Widziały Rega na zdjęciu, które przesłał jej po około dwóch tygodniach, od kiedy zaczęli ze sobą czatować. Wysoki brunet, dobrze zbudowany, zawadiacki uśmiech. Kolana miękły. 21…22…23…Przeklęty wieżowiec! Jeszcze chwila i dojedzie tą puszką do samej stratosfery! Co wiedziała o Regu? Rozkręcał właśnie jakiś własny biznes, ale nie zdradzał szczegółów by nie zapeszyć, regularnie odwiedzał miejską pływalnię i grywał w grabbla, miał własne mieszkanie, a za sobą trzydzieści cztery wiosny. 35…36…37…Trisha dopiero teraz odważyła się otworzyć oczy. Usłyszała krótki sygnał dźwiękowy i drzwi windy rozsunęły się. Opanowawszy dygotanie nóg, wyszła na długi korytarz wyłożony fioletowym linoleum. Ruszyła wolno w kierunku solidnych drzwi na jego końcu. „Podniebna Restauracja", przeczytała pozłacany napis na przybitej do nich tabliczce informacyjnej. Wzięła głęboki oddech i lekko odsłoniła dekolt. Pierwsze wrażenie może być decydujące. Pogrzebała w torebce i wydobyła krwistą pomadkę. Musnęła nią niezbyt pełne usta, uważając by nie wyjechać poza granice warg. Na koniec opryskała wodą perfumowaną okolice za uszami, nadgarstki i włosy, krztusząc się nieco od jej nadmiaru.
– Matko, ogoliłam nogi?! – jęknęła cicho i prędko przejechała dłonią po gładkiej skórze. – Uff!
Zarumieniła się lekko na wspomnienie kilku pikantnych rozmów z Regiem. Teraz, gdy miała spotkać się z nim twarzą w twarz, śmiałość uleciała niczym powietrze z przebitej opony. Kolejny raz wzięła głęboki oddech, przełknęła ślinę i pchnęła drzwi, wchodząc do środka. Znalazła się w dużym, przeszklonym pomieszczeniu, od podłogi po sam sufit. Za oknami przepływały białe chmury, a przy okrągłych stolikach siedziało kilka osób i sączyło cytrusowe drinki. Na końcu jasnej sali, na niskim podeście przygrywał nieznany Trishy, jazzowy band. Podeszła niepewnie do zaokrąglonego kontuaru. Błyskawicznie zmaterializował się za nim niebieskoskóry stwór w surducie i zwrócił ku niej troje oczu.
– Czym mogę służyć, szanowna pani? – zapytał uprzejmie, głosem z wyraźnie słyszalnym vibrato.
– Ja…byłam tu z kimś umówiona…– wystękała nieśmiało Trisha, nie ryzykując dokładnego przyjrzenia się gościom restauracji. – Reg Thompson. Czy byłby pan tak uprzejmy i rzucił okiem? Chyba jestem trochę za wcześnie…czy już gdzieś siedzi?
– Przy tamtym stoliku, droga pani – stwór uśmiechnął się i wskazał błękitnym palcem – Czeka już jakiś czas. O tam, proszę spojrzeć!
Trisha opornie obejrzała się na salę i uchwyciła wzrokiem dwuosobowy stolik, tuż pod szklanym oknem wieżowca. Siedział przy nim…
– To pomyłka! – rzuciła Trisha zduszonym głosem i zaczęła przeszukiwać zawartość torebki – To nie jest Reg Thompson, mam tu gdzieś jego zdjęcie. Pokaże panu…
– Zapewniam, że to właśnie Reg Thompson. – powiedział spokojnie stwór – Jest naszym częstym klientem, zazwyczaj zamawia homara i smażone krykasy. Dziś jednak wstrzymał się z zamówieniem do pani przyjścia.
Trisha raz jeszcze rzuciła okiem na wskazany stolik. Siedział przy nim korpulentny, łysiejący mężczyzna. Dodatkowe, trzecie oko mrugało nerwowo na środku czoła, w pulchnych dłoniach ściskał kurczowo bukiet tulipanów. Z całą pewnością nie wyglądał na kogoś, kto regularnie odwiedza pływalnie i grywa w grabbla.
– Proszę! Proszę spojrzeć! – wycedziła Trisha przez zaciśnięte zęby i z wściekłością rzuciła na blat kontuaru odbitkę fotografii. – Oto Reg Thompson! Powtarzam, że musiał się pan pomylić…
– To Ted Thompson – ocenił stwór przyglądając się uważnie fotografii – młodszy brat Rega. I powtarzam pani, że to nie jest żadna pomyłka. Mężczyzna, który czeka na panią przy tamtym stoliku, to Reg Thompson we własnej osobie.
– Zostawiłam chyba odkręcony kran…tak, o mój Boże! – wymamrotała Trisha przytłumionym głosem – Jeśli nie wrócę i nie sprawdzę, nie da mi to spokoju…oh, a jeśli zaleje mieszkanie…nie, nie muszę wrócić! Przepraszam pana, do widzienia!
Trisha wystrzeliła z Podniebnej Restauracji niczym pocisk armatni, przebiegła po fioletowym linoleum i dopadła windy naciskając wściekle guzik. 36…35…34…20…9..8..7…Przeklęta winda! W głowie Trishy dudniły głosy rozchichotanych Allysy i LaVerne. Tak. Teraz dopiero będą miały niezły ubaw.
"(...) i winda ruszyła w górę. Klaustrofobia i lęk wysokości z dziką satysfakcją pochwyciły ją w swoje szpony." - Nie wiedziałem, że windy mogą cierpieć na lęk wysokości?
"(...)zważyła w dłoniach biust" - Jeszcze mogła odważników dołożyć.
Ogólnie, to miernawe - takie coś mogłoby się znaleźć góra w Bravo Girl A.D 2054.
Pomysł całkiem ciekawy, przerysowanie sieciowej randki. Nigdy nie wiesz kto kryje się po drugiej stronie interentowego czatu. Poza błędami, która wytknął przedmówca, nie dostrzegam większych wpadek. Troszkę przy krótkie. Brak detali sprawia, że fajny pomysł się spłaszcył trochę. Tyle od mnie. Pozdrawiam. :)
Na szczęście edycja pozwala na korektę :> Dzięki za uwagi, te jak zawsze cenne ;)
O, i nawet avatar zmieniła autorka - widać wie, co najlepiej zachęca do czytania!
Może nie jest to nazbyw pomysłowe, ale, moim zdaniem, całkiem zgrabnie napisane. Napięcie, oczekiwanie i wreszcie ogromny zawód bohaterki udzielają się czytelnikowi. Co prawda motywy fantastyczne minimalne, zmienienie barmana w potwora i tyle. To samo mogłoby się rozegrać w normalnym świecie. Ale generalnie nie najgorszy tekst.
Pozdrawiam
Fakt, że motywów fantastycznych nie ma w tekście zbyt wiele, dlatego zastanawiałam się czy umieszczać tutaj ten szort...no ale jednak :) Również pozdrawiam :)
Nie wiedziałam, że może mnie znudzić tak krótki tekst, a jednak.
Warsztatowo nie zachwyca, fabularnie też, ale może dlatego, ze zwyczajnie nie lubię czytać tak banalnych historyjek
A dla mnie znośne. Historyjka prawie z życia wzięta.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Dolna strefa stanów średnich, gdyż fantastyka pretekstowo-ozdobnikowa.