- Opowiadanie: Morten - Nieskończoność

Nieskończoność

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nieskończoność

– Synku, kończ grę, idziemy do kościoła.

– Jeszcze chwila. Muszę dokończyć zadanie.

– Możesz to zrobić później.

– Nie, nie mogę. Jeżeli teraz się wyloguję, wszystko stracę. Nie po to tyle pracowałem, żeby teraz to wszystko zaprzepaścić!

– A nie da się jakoś tego zapisać?

– Gdyby to było takie proste…

– Synku, wiesz, że jestem szczęśliwy z twojego szczęścia, ale nie pozwolę na to, byś marnował życie przy tej grze.

– Z prawej, z prawej!

– Słuchasz mnie?

– Nie, nie! Uważaj, bo cie zabije!

– Synku!

– Za tobą, uważaj!

– Mówię do Ciebie!

– Nie! Wszystko stracone!

– Ty płaczesz? Płaczesz przez tę głupią grę?

– To nie jest głupia gra! Ty nic nie rozumiesz!

– Miarka się przebrała. Nie pozwolę, żeby gra miała na ciebie taki wpływ.

– Odwal się!

– Co powiedziałeś? Wracaj tu!

– Nienawidzę tego życia!

– Co ty wygadujesz?

– Nie chcę iść do kościoła! Nie chcę iść nigdzie! Chcę zostać tu na zawsze. Nie chcę więcej patrzeć na to gówno, które nazywamy rzeczywistością.

– Posłuchaj siebie!

– Nie jestem nienormalny. To ty jesteś nienormalny, skoro podoba ci się świat, w którym żyjesz. Mój świat jest dużo lepszy!

– To nie jest świat, to gra!

– Tak? A może to jest gra? Może tamten świat jest prawdziwy?

– Nie wierzę w to, co słyszę. Widzę, że nie mam innego wyjścia. Jedziemy do lekarza. Może on do ciebie dotrze.

– Proszę, zmuś mnie.

– Nie będę się z tobą siłował, synu. Jeżeli będziesz stawiał opór, to wezwę pomoc.

– A może to ja użyję siły? Przewidziałeś ten ruch?

– Odłóż ten nóż!

– Nie odłożę go.

– Boże, to niemożliwe! To musi być sen! Niech ktoś mnie w końcu obudzi.

– Masz rację, to sen.

– Synku, błagam cię, wróć do mnie. Wybacz, że straszyłem cię lekarzem, po prostu boję się o ciebie. Ta gra zmieniła cię nie do poznania.

– Do czego mam wracać? Do bólu, głodu i nędzy?

– Nie będziemy wiecznie biedni, obiecuję ci to.

– A obiecasz mi, że zwrócisz mi mamę?

– To… Tego nie mogę ci obiecać.

– A widzisz! W moim świecie wszyscy są nieśmiertelni; w moim świecie mama będzie żyła wiecznie.

– Chyba że ktoś ją skasuje.

– Jeśli ją skasują, to stworzę nową.

– W tym świecie też możemy stworzyć klona twojej matki, ale to już nigdy nie będzie ta sama osoba.

– A czy w tym świecie każdy może być bogaty? Czy w tym świecie wszyscy są piękni i potężni?

– Możesz być bogaty i potężny, jeśli na to zapracujesz. A jeśli chodzi o urodę, to wiesz, że to nie jest najważniejsze.

– Tak, oczywiście, najważniejsza jest miłość i wiara! Tylko co nam to da!

– Da nam, i to wiele, synu. Bóg stworzył ten świat tak trudnym, żeby tylko najlepsi pozostali dobrymi. Co z tego, że tu jesteśmy biedni, skoro po drugiej stronie czeka nas piękny świat?

– Piękny świat? Co będziesz w nim robił? Skakał po górach z uśmiechem na twarzy?

– W Bożym świecie wszystko jest takie, jak sobie tego zażyczysz. Możesz robić wszystko, co tylko zapragniesz. Żadna gra nie da ci takich możliwości.

– Jaka w tym logika? Jeżeli wszyscy będą robić to, co chcą, to w końcu dojdzie do momentu, w którym ich marzenia będą przeszkodą dla cudzych marzeń. Co wtedy?

– Nikt nie wie, jak wygląda raj. Możemy tylko gdybać.

– Ja wiem, jak by to wyglądało! Wszyscy będą urzeczywistniać własne marzenia, aż w końcu dojdzie do sporu. Powiedzmy, że ktoś stworzy budynek na miejscu, w którym ktoś inny chciał stworzyć fontannę.

– Wątpię, żeby coś takiego mogło mieć miejsce. Boży świat jest nieskończony, więc każdy znajdzie dla siebie miejsce.

– A co jeśli dwie osoby będą chciały zbudować dwie różne rzeczy w tym samym miejscu, bez względu na nieskończoność świata? Może akurat spodoba im się akurat to miejsce. Może zachwyci ich ten sam widok?

– Patrzysz na Boże Królestwo przez pryzmat człowieka, synu. W tamtym świecie nie ma rywalizacji, nie ma chorób, nie ma wszystkich przywar naszego życia. Wszyscy są sobie równi.

– Skoro nie ma wszystkich przywar naszego życia, to co motywuje ludzi do dalszego życia?

– Tam nie mieszkają ludzie, synu.

– To nie jest odpowiedź na moje pytanie!

– Byty, które mieszkają w tamtym świecie, nie potrzebują motywacji. Cieszą się samym szczęściem?

– Naprawdę chciałbyś żyć w świecie, w którym ludzie siedzą i się do siebie uśmiechają?

– A kto powiedział, że będą siedzieć i się uśmiechać? Mogą robić czego tylko zapragną.

– A więc wracamy do mojego pytania: co się stanie, jeśli dwie osoby będą chciały stworzyć dwie rzeczy w jednym miejscu?

– Zapominasz o jednej bardzo istotnej rzeczy, mój synu. Tamtym światem rządzi Bóg, najuczciwszy sędzia naszego wszechświata. On na pewno rozstrzygnął by ten spór tak, żeby każdy był szczęśliwy.

– A niech rozstrzyga, co z tego!

– Jak to co z tego?

– To i tak nie zmienia faktu, że tamten świat byłby beznadziejny! Tworzysz nieskończoną ilość rzeczy na nieskończonej powierzchni, nie mając ograniczeń czasowych! To tak, jak byś wpisał w grze ekonomicznej kod na nieskończoną ilość funduszy. Wszystko w jednym momencie traci sens.

– Nasza rozmowa nie ma sensu, synu. Cały czas patrzysz na raj jako człowiek. Nie jesteś w stanie go sobie wyobrazić, tak jak nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, że wszechświat nie ma końca.

– To porównanie jest bez sensu. Chcesz wiedzieć, jak jest naprawdę? Tak naprawdę nie ma żadnego raju i nigdy nie będzie. Człowiek od początków swego istnienia marzy o tej magicznej krainie, licząc na to, że tam zazna wiecznego spokoju. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że szybko znudziłoby mu się życie bez bólu, nędzy i głodu.

– Bo nie może sobie tego wyobrazić!

– Oszukujesz sam siebie, tato. Nie może sobie tego wyobrazić, bo to jest bez sensu. Nieskończoność ma sens, a to nie ma żadnego. Ma to taki sens jak pragnienie powietrza, gdy się dusimy, albo pragnienie jedzenia, gdy jesteśmy głodni. Wszystko kończy się, gdy pragnienie zostanie zaspokojone. Raj jest najwyższym pragnieniem człowieka, co nie oznacza, że nie da się go zaspokoić.

– Ja wiem swoje, ty swoje. Możemy gadać w nieskończoność, a i tak mnie nie przekonasz.

– Bo jesteś ślepy!

– Dla mnie to ty jesteś ślepy.

– Kiedyś wielcy filozofowie próbowali znaleźć podstawową zasadę rządzącą tym światem. Wiesz, jaka jest ta prawdziwa zasada?

– Skończmy już tę dyskusję.

– Prawdziwa zasada jest taka, że świat jest pod każdym względem nieskończony. Z tego powodu nasze marzenia o raju także pozostaną nieskończone.

– Skoro nie wierzysz w raj, to po co grasz w tę głupią grę? Po co ci ta nieśmiertelność, ta nieograniczona potęga, skoro to wszystko i tak nie ma sensu? Gdyby wszyscy myśleli tak jak ty, to już dawno nie byłoby ludzi na ziemi. Wszyscy by się pozabijali.

– Gram w tę grę, bo tak trzeba.

– Tak trzeba… Ha, ha, ha! Dobre sobie. A może ja uważam, że trzeba ci wykasować tę grę?

– Nie masz się z czego śmiać. Człowiek zawsze jest niezadowolony, zawsze dąży do zmian. Tak pozostanie na zawsze.

– Już mnie głowa boli. Skończmy tę bezsensowną rozmowę.

– Bezsensowna, tak? Dla mnie wszystko jest równie bezsensowne, więc jeszcze cię trochę pomęczę. Chyba że mam się zabić tym nożem.

– Nie wygaduj głupstw.

– Nie oszukujmy się, tatusiu. Dobrze wiesz, że mnie na to stać.

– Chyba naprawdę nie obędzie się bez lekarza.

– Lekarz nic na to nie poradzi. Zresztą nieważne. Według ciebie po śmierci obudzę się w raju, tak?

– Dobrze wiesz, w co wierzę synu, w co obaj kiedyś wierzyliśmy.

– Tak, racja. Dobrzy obudzą się w niebie, a źli w piekle. Jakie to naiwne. Wiesz, co naprawdę się stanie? Obudzisz się w innym świecie. W świecie, który sam kiedyś stworzyłeś.

– W świecie… O czym ty w ogóle mówisz, synu?

– Mówiłem ci już, że nasze marzenia o raju pozostaną nieskończone, a także że człowiek zawsze jest niezadowolony z obecnego stanu rzeczy.

– Jest niezadowolony, bo tak to stworzył Bóg! Kiedyś, kiedy będziesz stał u boku Stwórcy, wrócisz pamięcią do tej rozmowy i będziesz śmiał się z głupot, które wygadywałeś.

– Z tego powodu tworzymy książki, filmy, gry… Chcemy stworzyć własny świat, w którym wszystko będzie tak, jak my tego chcemy. Nawet naukowcy bawią się w Boga. Oni jednak nie są kreatywni i próbują skopiować świat, w którym obecnie żyjemy. Wszystkie te starania, prędzej czy później doprowadzą do stworzenia kolejnego świata.

– Nie doprowadzą, bo zanim to nastąpi, Bóg osądzi tych nikczemników, którzy próbowali niszczyć świat, który on zbudował.

– Wszyscy przeniosą się do tego świata, licząc na to, że w końcu stworzyli raj. Przez chwilę wszyscy będą szczęśliwi, ale w końcu pojawi się pierwszy problem i w ten sposób wszystko zacznie się od nowa – i tak w nieskończoność. Wiesz, dlaczego gram w tę grę? Bo mam nadzieję. Wierzę tak jak każdy, że kiedyś uda nam się stworzyć ten raj. Wierzę i nie wierzę jednocześnie. Tak naprawdę mnie to nie obchodzi. Cieszę się tym, co jest, i mam gdzieś, co będzie dalej. Wiesz, dlaczego powstała religia?

– Religia nie powstała, synu. Religia jest nieskończona jak sam Pan Bóg.

– To mędrcy stworzyli religię, by nadać innym sens życia. Stworzyli domniemany raj, by człowiek dążył do niego całe życie. Później pazerni ludzie wykorzystali to do manipulacji innymi. Wiesz, dlaczego człowiek umiera? Umiera, żeby zapomnieć, po co tu jest. Gdybyśmy żyli wiecznie, w końcu każdy straciłby sens istnienia. A tak umieramy, budzimy się nieświadomi niczego i cieszymy się dążeniem do stworzenia raju.

– Nie wszyscy umierają jednocześnie. Wiedza przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, więc każdy w końcu zacznie zastanawiać się nad sensem istnienia. Tak to stworzył Bóg. Każdy musi wybrać ścieżkę, którą chce podążać. Jedna prowadzi do Boga, druga to potępienia.

– Masz rację. Właśnie z tego powodu wszyscy dążą do tego, by stworzyć inny świat.

 

Ciąg dalszy wkrótce!

 

Koniec

Komentarze

Faktycznie, gdybyż dziecko pchnęło tym nożem swego ojca, nie utraciłby ten świat wiele na śmierci równie zaplutego i pazernego teologa.

Zawsze mógłbyć to ojciec- ksiądz :) Naciągnięte by to wtedy bylo, ale.. Co do opka sama tematyka jakoś średnio mi przypadła do gustu, ale to tylko moje zdanie. Trochę brakuje mi tych odgłosów odpaszczowych, a sama dyskusja momentami bywa sztuczna. A teksty ojca dyrektora zaiste dobrze odwzorowują klapki na oczach co niektórych duchownych. W normalnej rodzinie, gowniarz dostałby chyba jednak po tyłku i na tym by się skońćzyło. Podkreślam, chyba. Wrażenie całkiem niezłe.

Mógłby nawrócić ojca po pijaku, dodając mu trochę uśmiechu - " Why so serious?":>

Nowa Fantastyka