
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Stał nad nim. W ciemnym pokoju, pozbawionym okien, gdzie dało się wyczuć silną woń wilgoci. Dusiła go prawie tak samo jak świadomość przytkniętej do czubka głowy lufy. Dotyk chłodnego metalu osłabiał go powodował, że zmieniał się w spoconą ze strachu galaretkę. Drżał. Ręce przywiązane z tyłu do oparcia krzesła starały się oswobodzić. Bezskutecznie. Tylko sobie poobcierał nadgarstki.
– Myślałeś, że mi uciekniesz? Że ominie cię kara?– odezwał się zimny głos oprawcy.– Nie sądzisz chyba, że mógłbym cię wypuścić?
Nie mógł odpowiedzieć. Miał przecież w ustach ten cholerny knebel. Nie mógł krzyczeć, splunąć na oprawce, ani zawołać o pomoc. Był całkowicie bezradny.
– Skończyły się czasy takich jak ty. Bezkarnych złoczyńców. Nie potrzebnie zmarnowałeś sobie życie. Mogłeś nie kraść, nie sprzedawać narkotyków… nie zabijać mojej córki. Mówią jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Muszę ci powiedzieć, że masz w takim razie bardzo niewygodne łóżko.
Nie wytrzymał. Fala cuchnącego moczu zalała mu spodnie. Część trafiła do nogawek i spłynęła w dół do butów. Bardzo drogich, skórzanych butów od Louboutin’a. W chwili obecnej dla ofiary, nie miało to już żadnego znaczenia.
Chłodna lufa wwiercała mu się w czaszkę, jakby chciała dostać się przez mózg do środka jego umysłu. Nagle dało się słyszeć trzask odbezpieczanej broni. Jeszcze chwila i będzie koniec, uczucie ulgi pojawiło się na twarzy ofiary. Padł strzał. Głowa opadła na pierś ofiary.
Nagle zapaliło się światło. Trup podniósł głowę i został oswobodzony przez morze asystentów, które zalało pokój. Oprawca podszedł do stolika z przekąskami i zaczął jeść sałatkę wegetariańską. Trup oczyszczony ze sztucznej krwi i ze zmienionymi spodniami, już nie zalanymi tą cuchnąca żółtą oranżadą, również poszedł coś zjeść. Gawędził sobie wesoło z oprawcą, zapalili po papierosie i rozeszli do domów.
Zgaszono światła. Nikogo już nie było. Tylko samotne krzesło stało niewzruszone w tym samym miejscu. Bez ofiary i oprawcy nie miało racji bytu . Ale jutro też jest dzień. Znów będzie kogo katować. A potem tylko: klaps, kamera i akcja. I kolejny świetny film znajdzie się na ekranach kin.
Tylko sobie poobcierał nadgarstki. - wyrzuć sobie, zbędne słowo.
Kilka literówek, przecinki poszły na browar, a aktora grającego ojca zamordowanej dziewczyny, zwolniłbym z posady. Albo scenarzystę. I jeszcze jedno: fantastyka?
Mastiff
Już w pierwszym akapicie masz konflikt, bo nie wiadomo, czy po pierwszym zdaniu podmiotem jest ten stojący, czy ten nad którym stoją. I tak masz praktycznie przez cały tekst, nie potrafisz zapanowac nad podmiotem. Dialogi - taka sztampa, że aż boli... Zaskoczenia - zero, oryginalności - zero... Nie chodż więcej tą drogą...
www.portal.herbatkauheleny.pl
1. Brak fantastyki.
2. Podpisuję się pod komentarzem Suzuki M.
Słaby tekst.
Pozdrawiam.
No niestety mi też się raczej nie podobało:/ chodzi o to, że takich tekstów w których opisywana akcja okazuje się snem, filmem etc. jest bardzo dużo nie robi to już większgo zdarzenia. Pointa nie zaskakuję więc, czyli nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Poza tym powtórzenia, np. słowo 'ofiara', czy 'trup'.
pozdrawiam:)
Chłodna lufa wwiercała mu się w czaszkę, jakby chciała dostać się przez mózg do środka jego umysłu - może to jest ten fragment fantastyczny, czy po prostu "tak jakoś wyszło"?
Nie wytrzymał. Fala cuchnącego moczu zalała mu spodnie. (...) Nagle dało się słyszeć trzask odbezpieczanej broni - pęcherz facetowi nie wytrzymał, bo grożono mu nieodbezpieczą bronią? Takie sceny zasze mnie męczyły w filmach, ale żeby umieścić taką w opowiadaniu?
...
Pozdro.
@Haskeer, pęcherz facetowi nie wytrzymał, bo grożono mu nieodbezpieczą bronią? - to wg mnie akurat jest możliwe. Co za różnica odbezpieczona, czy nie?? przecież zawsze można odbezpieczyć pistolet i natychmiastowo oddać strzał.
Nie lubie jak ktoś wytyka błędy na siłę, aby podnieść sobie samoocenę.
Ni ma fantastyki...
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
@Ogórke, masz racje, ale chciałem przez to powiedzieć, że grożenie nieodbezpieczoną bronią jest czymś... naciąganym. Po prostu dziwnym. Jak już wspomniałem, takie sceny mnie mocno odrzucają. Tak samo jest w przypadku tego tekstu. Bo jak można grozić nieodbezpieczoną bronią, nawet jeżeli ofiara o tym nie wie...
Dla Haskeera:
"Ale frajer! Grozi mi nieodbezpieczoną bronią! - pomyślał, przywiązany do krzesła mężczyzna. Tak go to rozbawiło, że nie omieszkał podzielić się spostrzeżeniem ze swoim oprawcą.
O dziwo, okazało się, że odbezpieczenie broni nie zajmuje nawet sekundy, a kat nie ma żadnego poczucia humoru. Kula rozwaliła łeb ofiary, zanim ta zdążyła się ze strachu zmoczyć w spodnie."
Ogórke ma rację. Co za różnica, czy broń jest odbezpieczona, czy nie? Ważne, że prawdziwa i naładowana.
Pozdrawiam.
No dobra, dobra...
Zwracam Ci honor Ogórke no i oczywiście Morfineksowi, autorowi tekstu, któremu wyrzucałem błędy, których najprawdopodobnie nie zrobił:)
Pozdrawaim i sorry za... pomyłkę:)
... I dzięki Eferelin Rand za dokładniejsze przedstawienie mojego błędu:)
Jeszcze raz pozdro.