
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Mark siedział w eleganckiej restauracji hotelowej sącząc tropikalnego drinka. Była i słomka, i parasolka. Tak jak być powinno. Martwił się tylko o wydarzenia poprzedniego wieczoru. Ściślej mówiąc to właściwie o ich brak. Nie lubił, gdy cokolwiek działo się inaczej niż przewidywał.
– Jane, chodźmy na górę. Chwila siesty przyda nam się w tak upalny dzień.
– No dobra, rzeczywiście jestem dziś jakaś taka przyciapana – odpowiedziała świeżo upieczona małżonka podnosząc się z krzesła.
Mężczyzna leżał na łóżku próbując zasnąć. Jednak od godziny nie mógł zmrużyć oka. Często miewał takie sytuacje, szczególnie w chwilach napięcia. A było czym się niepokoić. 'A jeśli nie nadejdzie? To byłby dopiero wstyd!'. Wtem poczuł delikatne drganie łóżka. 'Co oni tam robią?' – pomyślał wyglądając za okno. W pewnej chwili poczuł gwałtowne tąpnięcie. Ręcznie robione kieliszki 'Made In Gdzieś Tam' spadły ze stolika rozbijając się na tysiące drobniuteńkich kryształków. Tąpnięcie powtórzyło się. I znowu. Jane otworzyła oczy nie wiedząc co się wokół niej dzieje. Mark stracił równowagę i upadł na kolana. 'Matko Boska! Szybko! Szybko! Może zdążę!'. Chodząc na czworaka przesuwał się powoli w stronę drewnianej szafki nocnej. Trzęsienie ziemi rozhulało się na dobre. Z sufitu sypał się tynk. Młoda kobieta wydała z siebie przerażający krzyk przyjmując 'crash position'.
Na korytarzu dało się słyszeć poruszenie. Ktoś z obsługi włączył alarm. Jednak Mark nie zwracał na to wszystko uwagi. Przed swoimi oczami widział tylko jeden przedmiot. Wyjął go pospiesznie z szuflady
i odpalił system. 'No, jedziesz! Prędzej do cholery!'. Wtem ze stropu oderwała się jedna z potężnych belek przygniatając leżącą na podłodze Jane. Dziewczyna straciła przytomność. Mężczyźnie drżały ręce. Serce waliło jak młot. Pospiesznie wpisał hasło i zatwierdził je. Kiedy wcisnął Enter, z trudem wstał z ziemi i przemieścił się na balkon spoglądając na kilkumetrową falę tsunami, która pojawiła się nad horyzontem. Wysyłając śmiertelnie ważny komunikat miał poczucie dobrze wypełnionej misji, a jego wnętrze przepełniała duma. Wtem mężczyzna usłyszał ogłuszający dźwięk potężnej trąby, który na moment wypełnił wszystkie zakątki jego umysłu. Tego co ujrzał nie dało się ubrać w żadne słowa.
W tym samym momencie wszyscy znajomi Marka, nie wykluczając wiecznie zrzędzącej teściowej, otrzymali krótką wiadomość:
'Gorące pozdrowienia z nieco spóźnionego, ale pięknego Końca Świata. Jest cudownie! Doskonale się bawimy. Jane również przesyła buziaki. Do zobaczenia z powrotem w Nowym Jorku.
Pierwszy końcoświatowicz, Mark Jones'
21.05.2011r.
Hmm, fajne. Końcówka mnie zaskoczyła, przez co szort podobał mi się. Jeśli chodzi o błędy, to źle zapisujesz dialogi, poza tym interpunkcja kuleje. Pozdrawiam
Mastiff
nie za bardzo wiem o co chodzi z dialogami :/ poza tym był tylko jeden...:P
- No dobra, rzeczywiście jestem dziś jakaś taka przyciapana. - odpowiedziała świeżo upieczona małżonka podnosząc się z krzesła.
Po kropce powinieneś zacząć z dużej litery. Tak był tylko jeden i w tym tylko jednym strzeliłeś byka:)
Mastiff
okej, poprawiam :)
Ekhm... To nadal nie jest poprawny zapis. Kropki powinno w ogóle nie być, a "odpowiedziała" z małej litery. Mortycjan opisał zasady tutaj.
Całość... Cóż, przeczytać można, choć nie zachwyca ani nie zaskakuje. Taka przeciętna scenka.
Pozdrawiam
No tak, masz rację exturio. Przepraszam Autora za wprowadzenie w błąd.
Mastiff
Posrane w sensie zakręcone ;)
spoko ;) mam nadzieję, że teraz dobrze^^
Dobrze:).
Mastiff
Hm, jeżeli Twój szorcik nie okaże sie proroczy, to niech mi teraz ten samozwańczy prorok zwróci pieniadze za alkohol i tuzin męskich prostytutek w strojach piratów, zamówionych na tę specjalną okazję :P
No i nie było końca świata....
Z sensem, nawet nawet.
dziękuję:)
W takim tekście można ocenić co najwyżej styl, i to tylko do pewnego stopnia. Powiedziałbym, że jest poprawnie, ale:
Cóż to znaczy "przyciapana" - po co takie słowotwórstwo?
Po co angielski wtręt - "crash position"?
I jeszcze wiele podobnych uwag mógłbym podać.
Mogło być dużo lepiej. Po prostu.
przyciapana - to słowa wypowiedziane przez bohatera, mogą więc być kolokwialne, poza tym podoba mi się to słowo :)
crash position - polskie odpowiedniki tego słowa brzmią dużo gorzej i nie są zbyt popularne, a crash position ma się kojarzyć katastrofą lotniczą. Wolalbyś 'pozycja zderzeniowa' czy coś w tym stylu?
Duoglasowi Adamsowi do pięt nie dorastasz... Jak dla mnie słabo. Przecinków więcej nie ma, jak jest i cały tekst, mimo że krótki, sprawia wrażenie pisanego na siłę.
www.portal.herbatkauheleny.pl