
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
O godzinie 7:00 Marek znalazł się przed wejściem do szkoły. Jednak nie był sam. Przed szkołą czekali już na niego koledzy i koleżanki z jego klasy. Teraz Marek zupełnie się pogubił.
– A oni co tu robią – pomyślał. – nigdy przecież przychodzili tak wcześnie do szkoły. Co tu jest grane – myślał w duchu. – chyba naprawdę coś przeoczyłem. Ale przecież wczoraj byli normalni. I rodzice też. Nic już zupełnie nie rozumiem.
Marek podszedł do swojej klasy i przywitał się.
– Cześć wszystkim – powiedział
– Cześć – odpowiedzieli wszyscy chórem.
– Co się stało, że tak wcześnie przyszliście do budy. Nigdy wam się to nie zdarzało – zagadnął.
– Kiedyś musi być ten pierwszy raz – odrzekł Piotrek, największy kujon w klasie.
– Może masz rację – odparł Marek i już się więcej nie dopytywał, choć wydawało mu się to bardzo dziwne.
******
Do rozpoczęcia zajęć pozostało jeszcze 40 minut. Marek wraz z kolegami Piotrkiem i Kamilem postanowił, że wyskoczą na chwilę do sklepu po jakieś jedzenie, bo właśnie uświadomił sobie, że jeszcze nic dzisiaj nie jadł. Wyszli więc ze szkoły i udali się do mieszczącego po drugiej stronie ulicy sklepu. Tam kupili sobie coś do jedzenia i szybko wrócili do szkoły.
– Słuchajcie – zagadnął Marek – zauważyliście, że niebo jest dzisiaj jakieś takie dziwne. Ma zupełnie nie swój kolor
– Trudno tego nie zauważyć – odezwał się Kamil, który w szkole pełnił rolę największego podrywacza. Miał dużo fanek, które nie mogły się oprzeć jego urokowi. Każda dziewczyna, obok której przechodził wzdychała na jego widok, a jego zapach perfum powodował, że chciały się z nim kochać na korytarzu szkolnym. Kamil jednak podchodził do tego wszystkiego z dystansem, co powodowało większy podniecenie u dziewczyn, a jednocześnie stwarzał wrażenie niedostępnego.
– Ktoś nam zabarwił niebo – zaśmiał się Piotrek.
– Widocznie aniołkom wylały się farbki i dlatego mamy taki kolor – powiedziała Karolina, która dłuższy czas przysłuchiwała się rozmowie chłopaków. Jednak w gruncie rzeczy przyszła do Kamila. Chciała się z nim umówić.
*****
Marek wyjął z kieszeni komórkę i zobaczył że dochodzi 8:00. A więc za chwilę zaczynają się zajęcia.
– Trzeba by się powoli zbierać – pomyślał.
Dokończył drożdżówkę kupioną w sklepie i udał się do szatni, w celu pozostawienia w niej rzeczy. To samo zrobili Piotrek i Kamil. Cała trójka tworzyła dość zgraną paczkę. Wszędzie chodzili razem. Trzymali się razem. Byli po prostu najlpeszymi kolegami. Znali się jeszcze z podwórka. Jako małe szkraby uwielbiali psoty małe i duże.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Może poczekam na ten ciąg dalszy, bo na razie nie wiem, co tu komentować. Pozdrawiam.