
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
– To niewykonalne.
Niewysoki, śniady mężczyzna z ledwo ukrywaną irytacją popatrzył na młodszego kolegę, który właśnie wygłosił opinię z charakterystyczną dla siebie arogancją. Drażniło go w Młodym wszystko – od wzrostu, przez klasyczną nordycką urodę, po chyba na stałe przyklejoną do twarzy minę: „Ja jestem po najlepszych uczelniach, śpię na forsie, a wy to proch pod moimi butami”. Niby wykazywał talent bestiara, ale tak nędzny, że Szczurołap był pewien, iż facet wylądował u nich tylko za sprawą opieki wujka generała. Bo stanowili elitarny oddział, taka nobilitacja, szlag by go…
Niemniej jakieś się tam zdolności do kontroli zwierząt posiadał, więc nie można go było po prostu wykopać z Zielonych. Choć wielu o tym marzyło, bo arogancją smarkacz wkurzał wszystkich niepomiernie.
Oczywiście, to właśnie Szczurołapa obrał sobie za główny cel zaczepek. Mimo że posiadali ten sam stopień, Indianin, który był w Zielonych znacznie dłużej, był powszechnie szanowany przez kolegów i podziwiany za niezwykły talent, jaki posiadał. Szczurołap na swoją pozycję zapracował i to wymuskanego białego doprowadzało do białej gorączki.
– Jak mówię, że niewykonalne, to niewykonalne! Nie ma możliwości, by zdołać opanować każde zwierzę. Nawet Księżniczka nie potrafiłaby tego.
Księżniczkę, ich dowódcę, sztucznie wyhodowano w celu wytworzenia najsilniejszego bestiara, jaki kiedykolwiek istniał. A że, jako Dziecię Wojny, była dobra też we wszystkim innym, stanowiło tylko skutek uboczny.
Jak wezwana do tablicy, przy stoliku w kantynie, gdzie kłócili się obaj mężczyźni, zmaterializowała się szczupła kobieca sylwetka.
- Załóżcie się.
Młody osłupiał.
– Co?
– Zakład. Jeśli Szczurołap zdoła zmusić do posłuszeństwa zwierzaka, jakiego mu wyznaczysz, to przejdziesz przez obóz bez spodni i gaci. Jeśli nie – on to zrobi.
– Ale, pani…
– Mam dość waszych kłótni. To rozkaz.
Mężczyźni popatrzyli na siebie z nienawiścią. I nagle, jak jeden, wyciągnęli do siebie prawice. Szczurołapowi bardzo się nie spodobał błysk złośliwości w oczach rozmówcy…
Pojedynek zgromadził cały oddział. Wszyscy byli ciekawi, co przygotował Młody dla przeciwnika.
Blondyn z tajemniczym, choć ociekającym złośliwością uśmiechem rozstawił na środku placu niski płotek z klocków w otwarty z jednej strony okrąg. Następnie przytargał worek czegoś.
– Dobra, dowódca mówiła, że masz opanować dowolne zwierzę, jakie ci wskażę. Oto, czego chcę – masz te zwierzaki, co je mam w worku, zapędzić do padoka, który ustawiłem.
Z tymi słowami wysypał na ziemię stertę… ślimaków?
Szczurołapa zamurowało. Miał zostać zaganiaczem ślimaków?!
Wyraźnie widział złośliwe rozbawienie Młodego. Nie pozwoli kpić z siebie smarkaczowi!
Sięgnął po flet.
Następnego dnia wszyscy w obozie mogli podziwiać w pełnej krasie aryjski tyłek najlepszego studenta drogich uczelni.
Średnio mi się podobało. Raczej przewidywalne, któryś musiał z gołą dupą po obozie przelecieć...
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Myślę podobnie, jak mój przedpisca. Jakiś taki "bez ikry" ten szort. Gdybyś to rozwinął, Autorze i wtrącił jakąś "zmyłę" - może by coś z tego było. A tak... nie ma za bardzo co komentować, mówiąc otwarcie. Pozdrawiam
Mastiff
I nawet nie ma się z czego pośmiać...
Czegoś brakuje. Gdyby był opis pędzących ślimaków byłoby ciekawiej. Stawiam 3
Głupawe.
Też niewiele wyniosłem z tej lektury. Jak na tak krótkie opowiadanie finał powinien być zaskakujący, a z przyczyny którą podał Fasoletti, nie zaskoczył. To wręcz wynikało z fabuły. Gatunek zwierzęcia, jeżeli miał być słupkiem milowym, po którym akcja dostanie kopa, też nim nie był. Natomiast nagromadzenie nazw własnych aż się prosi o tekst znacznie obszerniejszy i bogatszy w wątki.
masz fajny, dowcipny styl opowiadania. a świat wykreowany przez ciebie - to nie możliwe, żeby zawrzeć go w tak kródkim opowiadaniu ale ślimaki były slabe. Ja przez sekunde pomyślałam, że w worku będzie kobieta, wiem, głupia jestem (bez męskiego szowinizmu bo jestem kobietą).
Dajże spokój, po co Władca Zwierząt, żeby powiedzieć kobiecie, co ma robić? ;]
Nie 'powiedzieć', tylko zmusić do posłuszeństwa. To byłby niezły zwrot akcji. Kobieta... Tylko, że wtedy dokoła obozu drałowałby pewnie Szczurołap. I wtedy puenta by miała właściwą wyrazistość. Moim zdaniem to naprawdę dobry pomysł, ifyoucan89 (bez męskiego szowinizmu, choć nie jestem kobietą) ;P
A mnie te ślimaki naprawdę rozśmieszyły.
Jeśli chodzi o cały tekst, to może genialny nie jest. Napisany poprawnie, ale za wiele z lektury nie wyniosłam. Poza uśmiechem i wizją pędzonych slimaków:D
Niech będzie 4.
Mnie się podobało. Poczatkowe zdania trochę za długie, ale warsztat dobry. No i short jest całkowity z puentą. Pozdrawiam