- Opowiadanie: andyk77 - Smacznego

Smacznego

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Smacznego

– Chodź, pójdziemy na spacer – poprosiłam mojego chłopaka. Wieczór był taki piękny, a ja miałam taką wielka ochotę przejść się gdzieś. Wyjść z domu.

Słońce zachodziło. Ogromna, czerwona kula skrywała się za horyzontem. Chmury odbijały jego krwisty blask. Było cudownie.

Poszliśmy w stronę starego cmentarza. Lubiłam bardzo to miejsce, gdyż panowała tam zawsze taka cisza i spokój.

Zagłębiliśmy się w cień pomiędzy stare, ogromne drzewa, milczące groby i wspomnienia. Czułam obecność dusz tych wszystkich zmarłych, którym być może zakłócaliśmy spokój naszą obecnością.

Zrobiło mi się nagle bardzo chłodno. Zadrżałam.

„Mógłby mnie przytulić" – pomyślałam.

Mój ukochany wyczuł to i objął mnie mocno. Jego silne ramiona dawały mi poczucie bezpieczeństwa.

– Wierzysz w duchy? – spytałam.

– Nie. To są bzdury. Dusze po śmierci idą do raju, ewentualnie… – pokazał palcem w dół. – Zjawy i upiory to tylko wymysł ludzi, żeby straszyć niegrzeczne dzieci. Nie, nie wierzę w duchy.

– Powinieneś spróbować. Ja wierzę, że one istnieją. Są nawet tutaj, na tym cmentarzu.

Rozejrzał się i wzruszył ramionami. Pewnie mi nie uwierzył. Może miał rację…

Wokół nas pełno było starych, w większości zrujnowanych grobów. Z trudem można było odczytać nazwiska zmarłych. Stare, pochylone drzewa zdawały się prowadzić niemą konwersację ze zmarłymi.

Noc nadeszła szybko. Gęsty mrok rozjaśniały tylko nieliczne znicze. Dziwne, że w ogóle ktoś jeszcze je zapalał. Ich nikłe płomienie drgały niecierpliwie poruszane niewyczuwalnym dla nas wiaterkiem. A może to nie wiatr, tylko dusze w ten sposób pragnęły wydostać się z miejsca ich wiecznego spoczynku, aby przeżyć choć dzień wśród żywych…

Ścieżki przestały być widoczne. Szliśmy niemal po omacku.

Nad płomieniami świec zaczęły tworzyć się szare, gęste mgiełki. Zauważyłam to i dziwny dreszcz przebiegł moje ciało. Mocniej przytuliłam się do mojego chłopaka.

– Nie bój się – szepnął. – Żadne duchy nie istnieją.

Jego głos nie był jednak już taki pewny, jak poprzednio. Czułam, jak rośnie w nim napięcie. Starał się być spokojny, ale cały czas zerkał nerwowo na boki. Uśmiechnęłam się. A więc cmentarz wywarł na nim wrażenie.

Nagle dobiegł nas dziwny odgłos. Zamarliśmy nasłuchując. Przez chwilę panowała cisza, która ponownie została przerwana przez ten dźwięk. Coś jakby przesuwanie kamienia po kamieniu. Albo odsuwane płyty grobowca…

Spojrzałam na mojego faceta. Był chyba bardzo przerażony. Czyżby się domyślił? Ścisnął mnie mocno za rękę. Uśmiechnęłam się.

– Uciekajmy – usłyszałam kiedy zaczął biec ciągnąc mnie ze sobą.

Uciekaliśmy co sił w nogach przed goniącymi nas głośnymi oddechami prosto z zaświatów. Wszędzie otwierały się groby, z których wydostawały się półprzeźroczyste zjawy, na wpół rozłożone ciała, bielące się kości. Dookoła poruszały się niewyraźne kształty. Otaczały nas i szeptały. Cały czas szeptały. Chciały ofiary, aby zaspokoić swój głód.

Wyjście jednak było już niedaleko. Jeszcze tylko kilka metrów. Przyspieszyliśmy. Wolność była tak blisko. Już prawie byliśmy na zewnątrz. Jeszcze tylko dwa kroki…

Jeszcze tylko jeden…

Nagle chłopak potknął się i przewrócił pociągając mnie na ziemię. Upadliśmy. Niemal udało mu się wydostać z cmentarza, ale nie mogłam mu na to pozwolić. Pochwyciłam go za nogę i przytrzymałam. Nie mógł uciec. Był nasz. Musiał zaspokoić nasz głód. Wyssiemy jego siły witalne, abyśmy mogli istnieć.

Kształty zacieśniły krąg wokół nas.

Smacznego bracia i siostry.

Koniec

Komentarze

Pomysł taki jakiś oklepany, zaś puenta zaskakuje naiwnością. Chyba każde inne zakończenie byłby lepsze - dla przykładu niechby 'cośkolwiek' rozszarpało oboje na strzepy (z detalami) albo zaskoczenie i konsternacja, bo i ona i on są 'czymśtam' ;)

Jak czytałam początek to miałam wrażenie, jakby moja "ulubiona" sąsiadka zdawała mi relację. "wieczór był piękny, ja miałam ochotę się przejśc, było cudownie" - trochę banalnie zabrzmiało wg mnie.
pozdrawiam

Cóż, nie uważam, by było to bardzo złe, ale podpisuję się pod wypowiedziami poprzedników - naprawdę banalne. To za mało, by chwycić za serce. 
Poczytaj opowiadania kilku wiodących na tym portalu osób, zobaczysz co się tutaj kultywuje i na co zwraca uwagę.
Cóż więcej mogę powiedzieć? Będę śledził Cię dalej :) 

Nowa Fantastyka