- Opowiadanie: padzik07 - Sieci Akt 1

Sieci Akt 1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sieci Akt 1

Akt 1

Scena 1

Na scenie stolik po lewej drzwi.

Na scenę wchodzi rodzina żydowska. Ewa, Iza i Jerzy.

Jerzy uruchamia radio na stole.

Radio

Armia niemiecka zbliża się do warszawy! Ale my dzielni warszawiacy nie poddamy się i będziemy walczyć do końca! Prezydent miasta zapowiedział iż utrzyma stolicę najdłużej jak będzie mógł.

Ojciec(Jerzy) wyłącza radio. Matka(Iza) i córka (Ewa) płaczą. Ojciec obejmuje je.

Jerzy

Warszawa nie padnie. Słyszałyście… . Będziemy walczyć o każdą ulicę.

Ewa

Wyrywa się spod rąk ojca.

Niemców nie da się powstrzymać! Słyszeliście co oni robią z takimi jak my?!

Jerzy

Wstaje.

„Takimi jak my"?! Jestem Żydem i się tego nie wstydzę!

Iza

Nasza córka ma rację Jerzy. Niemcy brną na przód niepowstrzymani. Warszawa padnie prędzej czy później.

Jerzy siada. Opiera brodę o rękę, myśli smutny.

Drzwi otwierają się. Wchodzi Andrzej Maliniak, za nim syn Żywisław(Żywek).

Andrzej

Słyszeliście? Niemcy idą.

Iza

A co ty taki szczęśliwy jak zawsze? Już zapomniał jak mu babkę zabili Niemcy?

Andrzej

Zły.

Co było a nie jest nie pisze się w rejestr. O! A wśród Niemców na pewno są i jakieś chłopy od interesów.

Ewa

Oburzona

Oni tu idą spalić warszawę a ty myślisz tylko o interesach?

Andrzej

Do Jerzego.

Stul pysk tej smarkuli bo jak nie to…(!)

Chce uderzyć Ewę, Jerzy łapie go za rękę.

Jerzy

Won! Twoje interesy to twoja sprawa! I twa noga w tym domu nie postanie!

Andrzej

Andrzej odchodzi. Na pożegnanie dodaje:

Zapamiętam to!

Grozi palcem.

Jerzy

Gbur i prostak! Za grosz przyzwoitości.

Siada.

Pukanie do drzwi.

Jeśli to ty Maliniak, to lepiej pomyśl drugi raz nim zapukasz.

Pukanie do drzwi.

Jerzy wstaje żeby otworzyć.

W drzwiach stoi Żywek.

O, mały zdrajca narodowy.

Żywek

Chciałem przeprosić za ojca. On…

Jerzy

Nawet nie chcę o nim słuchać!

Iza

Daj mu dokończ kochanie.

Żywek

Dziękuję. Nie wiem co w niego wstąpiło.

Iza

Usiądź. Nie pozwolę gościom stać w progu!

Jerzy

Oburzony.

To ja jestem gospodarzem tego domu i nie…

Milknie pod spojrzeniem żony.

Żywek

Dziękuję. Czy moglibyśmy zostać sami?

Jerzy

Jeszcze czego! Żebym ja cie… !

Iza

Kochanie! Zawarłeś umowę z Maliniakiem!

Jerzy

Mój błąd. Oddać córkę za chleb. Za błędy trzeba płacić. Zostawiamy was, tylko żeby mi nie narozrabiać! Jak by co to jestem w kuchni Ewa.

Ewa

Tato!

Rodzice wychodzą.

Więc co chciałeś Żywek?

Żywek

Nie chcę cię do niczego przymuszać. Jak nie chcesz tego ślubu to…

Ewa

To co?! Niby mnie zostawisz? Ha! Po ty co mi zrobiłeś nie dam ci się tak łatwo omamić.

Żywek

Ewa. Ja…

Ewa

Jesteś jak twój ojciec! Myślisz że nie zapomniałam tamtej? Jak się z nią całowałeś? To nie był pocałunek dla przyjaciółki Żywek! Mnie nie oszukasz!

Żywek

Ewa! Ja chcę to naprawić… Daj mi szansę. Proszę.

 

Ewa

Masz ją. Ostatnią.

Żywek

Dziękuję. Ja naprawdę cię kocham. Tamta to była tylko…

Ewa

Nawet mi o niej nie wspominaj!

Żywek

Przyszedłem zapytać się o termin.

Ewa

Jak najszybciej Żywek. Chce to mieć już za sobą.

Żywek

Pójdę już. Powiem ci jak już wszystko ustalimy z tatą.

Ewa

Też chce mieć coś do powiedzenia!

Do mieszkania wpada Andrzej.

Andrzej

Tu jesteś! Co ty jeszcze robisz u tych, ech nie ważne.

Żywek

Już idę tato.

Żywek wstaje i idzie do taty. Ewa idzie do kuchni.

Andrzej

NA prawdę chcesz mieć do czynienia z tymi ludźmi? Cały czas chcesz tego ślubu?

Żywek

Tak tato. Ja ją kocham.

Andrzej

Macha od niechcenia ręką.

To mnie nie obchodzi. Jak mają już pieniądze to może chociaż ślub i wesele sfinansują.

Wchodzi Jeży.

Jeży

Znowu ty? Nie mówiłem ci czegoś?! Zjeżdżaj mi stąd!

Andrzej

Ja tu w sprawie naszych dzieci sąsiedzie! I mi tu nie groź bo się odwinę!

Jeży

Jak ja ci się odwinę! Ja ci się odwiną! W obcym domu gospodarzowi wygrażać? Ty chamie! Ja ci dam córkę! Po moim trupie chyba!

Spluwa na podłogę.

Andrzej

Mieliśmy umowę Jeży! A umów chyba dotrzymujesz. Co?

Jeży

Pamiętam, pamiętam. I dotrzymam! A żebyś sczezł z tymi twoimi umowami! Sczezł!

Andrzej

Idzie wojna sąsiedzie. Teraz masz ostatnia chwilę by pokazać jaki jesteś honorowy. Później mogą być problemy.

Jeży

Musimy to obgadać. Masz niestety rację.

Męższczyźni wychodzą. Na scenę wchodzi Ewa i Iza.

 

 

Iza

Czemu ty nie chcesz tego ślubu kochanie? Żywek może być dobrym mężem. O jego solidarności mogę zapewnić, a jak on przystojny! Och sama bym za niego wyszła w twoim wieku.

Ewa

To wychodź. Droga wolna! Ja za niego nie wyjdę.

Iza

Nie rób scen córeczko. Twój ojciec miał umowę z panem Andrzejem.

Ewa

To było jeszcze pięć lat temu! Mamo! Poza tym Maliniak go wtedy zmusił.

Iza

Wiesz jaka była wtedy nasza sytuacja. Gdyby nie nasz sąsiad twój tata nigdy nie uregulował by tego długu! Nie miała byś co jeść.

Chce pogłaskać córkę po policzku ale taj odtrąca jej rękę.

Ewa

Ja go nie kocham mamo!

Iza

Nie rozumiesz że musisz za niego wyjść? Nawet bez tej umowy była byś zmuszona! Wiesz do czego Maliniakowie są zdolni byle by tylko dopiec swego!

Ewa

Mamo!

Iza

Dość gadania! Ojciec już wraca! Trzeba obiad dawać!

Obie wychodzą ze sceny.

 

 

Scena 2

Ten sam pokój jak w scenie pierwszej.

Iza Jeży i Ewa przy stole.

Iza

Jutro twój wielki dzień kochanie. Szósty września. Zapamiętamy ten dzień do końca.

Jeży

Na pewno jest jakieś wyjście. Musi być jakiś sposób.

Iza

Kochanie, to już jutro. Nic się nie da zrobić.

Ewa

Jedyny sposób to żeby Niemcy tu weszli. Wtedy nikomu śluby w głowie nie będą.

Iza

Wypluj te słowa! Jak w ogóle możesz tak mówić?!

Ewa wychodzi z pokoju zła.

Kochanie. Ja…

Jeży ją obejmuje.

Jeży

Też tego nie chcę kochanie. Też tego nie chcę.

Radio

W nocy z 6 na 7 września 1939 roku Warszawę opuścił Naczelny Wódz, przystąpiono do ewakuacji sprzętu i amunicji z centralnych magazynów Warszawy. Niemcy zajęli stolicę.

Strzały z odbiornika. Radio ucicha słychać tylko szumy

Radio powoli cichnie.

Na scenę wchodzi Iza Jeży Ewa i Żywek.

Iza

I co Ewa nie było tak strasznie?

Ewa

Ślub w konspiracji to nie było moje marzenie. No i moje przewidywania się nie spełnił. Niemcy są i…

Żywek

Powinienem o czymś wiedzieć kochanie?

Uśmiecha się.

Jeży

A gdzie twój ojciec, Synu?

Ostatnie słowo mówi z niechęcią.

Żywek

Został żeby posprzątać. A co? Tak ci go brak, Tato?

Ostatnie słowo przesadnie akcentuje.

Możecie nas zostawić?

Iza

Daj im się sobą nacieszyć mężu.

Ewa

Ha ha.

Rodzice wychodzą.

Żywek

No kochanie.

Ewa

W głowie ci się poprzewracało od tych ślubów. Moje uczucia wciąż są takie same!

Żywek

Trochę szacunku dla nowego męża!

Ewa

Nie poznaje cię! Mówisz zupełnie jak swój ojciec!

Żywek

Teraz też to twój ojciec! Po za ty czas spożytkować nasz miesiąc miodowy.

Ewa

Nawet nie myśl że pójdę z tobą do łóżka!

Żywek

Więc cię tam zaciągnę! Jesteś teraz moją żoną! Msz mnie słuchać.

Zaciąga szamoczącą się żonę za scenę.

Słychać stłumione odgłosy kłótni i bicia.

Wchodzi Jeży i Iza

Jeży

Tak zbiję tego smarkacza że go ten jego ojciec nie pozna! Ja mu dam!

Iza

Uspokój się proszę!

Jeży

Bronisz go jeszcze po tym co zrobił naszej córce? Oj, za bardzo się rządzi ten Maliniak w roli męża, za bardzo!

Iza

A gdzie on w ogóle teraz jest?

Jeży

Nie widziałaś jak wyszedł? Jak mu w łóżku nie wyszło to pewnie poszedł się ojcu żalić.

Iza

O! O wilku mowa!

Wbiega zdyszany Żywek.

Żywek

Zabrali tatę!

Iza

Kto?

Żywek

Niemcy! Złapali go jak kończył sprzątać po weselu!

Iza

Niby za co? Przecież nic nie zrobiliśmy!

Żywek

Nie wiem. Kiedy zbliżałem się do wejścia wdziałem jak wsadzają go do auta. Zawieźli go na Pawiak. Ponurzcie, proszę!

Jeży

Po tym co zrobiłeś Ewie? Nigdy! Radź sobie sam!

Wchodzi Ewa. Kuleje.

Ewa

Pomórz mu tato. Proszę

Jeży

A niech to. Masz szczęście. Jedziemy.

Mężczyźni wychodzą.

Iza

Jak ty go możesz jeszcze bronić?

Ewa

Ja się go boje mamo… On…

Iza

Już spokojnie kochanie.

Ewa

Przed ślubem był inny. Nawet myślałam że może nam się jakoś ułoży.

Iza

Nikt nie mógł tego przewidzieć kochanie. Nawet my.

Ewa

Przejdę się. Niedługo wrócę mamo.

Iza

Uważaj na siebie.

Ewa wychodzi.

Iza siada przy stole.

Po chwili do pokoju wchodzi trzech Niemców.

Iza

Co się stało?

Niemiec 1

Zamknij się żydowski psie!

Niemiec 2

Ha ha. Patrz jak się kuli! Żydowska dziwka boi się że się z nią zabawimy!

Niemiec 3

Chcesz się nią zabrudzić? Ja bym bał się tego dotknąć. Ha ha.

Niemcy łapią Izę, ta się szamocze.

Iza

Poszczajcie! Nic nie zrobiłam!

Niemiec 2

To my ci to powiemy!

Niemiec 3

Patrzcie jaka wygadana! Ty ją trzymaj! Ja się brzydzę.

Rzuca Izę na podłogę.

Niemiec 1

Nawet tego butem nie tknę.

Niemiec 2

A ja z przyjemnością!

Kopie Izę w brzuch.

To lepsze niż patrzenie jak żebrzą o jedzenie!

Niemiec1 i 2 chwytają Izę pod ramię. Podnoszą ją i wywlekają z pokoju.

 

 

Koniec

Komentarze

Istna fantastyka!... Żeby Żyd zrezygnowałby z szansy na zysk?

Nie widze powodu, dla którego nie miałbyś przedstawić tej fabuły w formie opowiadania... drugim Goethem to ty raczej nie zostaniesz, więc zmień może formę?

No proszę, nawet scenarzystę tutaj mamy. Niebawem przyjdą do mnie koledzy, to poczytamy z podziałem na role:). Tak, na poważnie, to podpisuję się pod opinią kolegi, wyświetlonej wyżej. To dział opowiadań, a nie scenariuszy. Pozdrawiam

Mastiff

Nie podoba mi się forma tego tekstu. To nawet nie jest scenariusz, bo zapisuje sie go inną czcionką (Verdana), no i trochę inaczej wygląda. Nawet nie mam zamiaru wgłębiać się w ten tekst. Nie przeczytam. I zgodzę się z kolegami wyżej. Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ciekawa teoria. Scenariusze to TYLKO teksty napisane czcionką Verdana. Muszę pojechać do Hollywood i im to powiedzieć, przecież wszyscy oni popełniają tak karygodny błąd!
A tak na serio. Koń by się uśmiał.

Nowa Fantastyka