- Opowiadanie: Michajło - Idiot Story

Idiot Story

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Idiot Story

– Ukradłeś go, gnido sflaczała! – Gospodarz Borrow, półork, wytknął grubym palcem nieco speszonego elfa, po czym jednym susem doskoczył do okutych żelazem drzwi i je zamknął a klucz schował. Szkoda, że zapomniał, że tą kieszeń miał dziurawą.

– Ależ ja go nie ukradłem, choć także nie pożyczyłem – Elf odważył się spojrzeć prosto w oczy Jacka. – można więc stwierdzić, że go sobie, wbrew pańskiej woli przywłaszczyłem na czas bliżej nieokreślony, z zamiarem późniejszego oddania.– Podniósł dumnie głowę, przewyższając rozmówcę, będąc tym samym dużo smuklejszy.

– Ale to nawet gramatycznie nie ma sensu! – Zauważył gospodarz.

– Widzę, że ma pan problem ze zrozumieniem moich słów, z których płynie czysta mądrość. – Odparł elf czując, że przejął inicjatywę nad głupszym stajennym.

– Zaraz ktoś inny będzie miał problem. – Pan Jack uśmiechnął się krzywo i chwycił pokaźych rozmiarów topór, który akurat leżał sobie oparty o drzwi do składziku z drewnem.

– Widzę, że ma pan zamiar zakończyć naszą rozmowę. – Elf zaczął się niepokoić. Sztylet, który wisiał mu u pasa był niczym w porównaniu z potężnym toporem gospodarza.

– Jakieś ostatnie słowa?! – Krzyknął półork, szykując się do szarży na złodzieja koni. Elf splunął mu prosto pomiędzy oczy i półork zaatakował. Przeciwnik jednak uskoczył a Jack wbił topór głęboko w bok konia. Zwierze błyskawicznie upadło i wydało ostatni dech, wraz z chwilą gdy zabójca konika wyjął oręż z ciała biedaczyska.

– Ty parszywy niedorżnięty goblinie – Wrzasnął gospodarz. Jego głos odbił się głośnym echem od wszystkich kamiennych ścian stajni i izby obok, w której mieszkał. – powieszę twoją głowę na ścianie!-Obaj zaczęli krzątać się po całym budynku. Elf miał w tej chwili problem, bo okiennice były malutkie. Przez to było ciemno i obaj co chwila potykali się o leżące na ziemi przedmioty. Półork nie dbał już o nic, próbując zgładzić elfa zniszczył już komodę, dwa krzesła, trzy doniczki, kilka talerzy, piecyk, skrzynie z paszą dla zwięrzęcia, drzwi łączące stajnię z "domem" i dwa filary podtrzymujące budynek. Z racji zatrzaśniętych drzwi elf nie mógł znaleźć drogi ucieczki. Był szybszy i zwinniejszy od pana Jacka, ale jego przeciwnik miał topór, który wydawał się mówić:"Proszę, zatrzymaj się, bo nie mogę trafić". Kolejny unik okazał sie złym posunięciem, gdyż błyskawicznym cięciem gospodarz przeciął kolejny filar. Spróchniałe drewniane sklepienie pod jażmem ciężkich dachówek i pozbawione podpór zaczęło groźnie trzeszczeć. Obaj stanęli i obserwowali, co się dzieje z sufitem. W akcie desperacji elf skoczył do drzwi i próbował je otworzyć, zaś stajenny szukał klucza.Ostatecznie, budowla się zawaliła i tak skończył się żywot półorka Jacka Barrowa i elfiego kupca, Milijasa.

Koniec

Komentarze

Rób odstępy od myślinków przy dialogach. Poza tym są one (dialogi) błędnie zapisane. Powtórzenia, literówki. Dziwne te zdania, głównie ciężko się je czyta przez wymieniony już brak spacji - poprawa tego szkopułu nie wymagałaby wiele czasu, a już inaczej patrzyłoby się na tekst. Samo opowiadanie nie zachwyca, pomysł jakiś taki nijaki, kłótnia, która kończy się śmiercią bohaterów - mnie to nie porwało. Druga rzecz, że i fantastyki w tym prawie nie ma, tyle że jeden z bohaterów jest elfem.
Pozdrawiam

Nieco ufantastyczniłem. :P
Teraz stajenny jest półorkiem. (Wiem, że profesja nie pasuje do rasy, ale liczy się oryginalność)

Faktycznie "idiot story".
Błędnie zapisane dialogi, polecam poradnik Mortycjana, to odnalezienia w przepastnych czeluściach hajdparku.  
Już pierwsze zdanie odstrasza. Jako wstęp jest całkowicie niepotrzebne. 
Podniósł dumnie głowę, przewyższając rozmówcę, będąc tym samym dużo mizerniejszy - nie wiem, co chciałeś powiedzieć tym zdaniem, a to chyba źle.
wytknął grubym palcem nieco speszonego elfa, poczym okrężnym ruchem powędrował do okutych żelazem drzwi - pomijając fakt, że "poczym" piszemy raczej "po czym"... Nie mam pojęcia, jak można wędrować okrężnym ruchem. Dziwne to jakieś takie.

Rozumiem, że cały tekst został napisany tylko po to, żeby dać dojść do głosu głupawemu elfowi z jego niezbyt śmieszną gadką? 
Dialogi, prócz wspomnianego złego zapisu, charakteryzują się całkowitym odrealnieniem, przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić przedstawioną rozmowę.
Tekst ani odkrywczy, ani śmieszny, ani straszny, ani tragiczny. Nijaki.

Pozdrawiam
 

poczym okrężnym ruchem powędrował do okutych żelazem drzwi i je zamknął. – Jak się wędruje okrężnym ruchem? To jakich rodzaj chodu z Akademii Śmiesznych Kroków Benny Hilla?

 

Schowawszy klucz, zapomniał, że tą kieszeń miał dziurawą. – Najpierw schował klucz, a dopiero potem zapomniał, że ma dziurawą kieszeń. Czyli chowając go, jeszcze pamiętał, iż jest dziurawa. To po co go tam chował?

 

Podniósł dumnie głowę, przewyższając rozmówcę, będąc tym samym dużo mizerniejszy. – Podniósł głowę, stając się wyższym, ale jednocześnie zmalał. Skurczybyk…

 

Elf splunął mu prosto pomiędzy oczy, wtedy zaatakował. – A jakby tak zamiast „wtedy” dać „i”? Bardziej po polskiemu by brzmiało.

 

Elf splunął mu prosto pomiędzy oczy, wtedy zaatakował. Przeciwnik jednak uskoczył a Jack wbił topór głęboko w bok konia. – Aha, czyli w ten sposób. Więc po „wtedy” pasowałoby napisać kto zaatakował. Bo z kontekstu wynika, że elf.

 

Zwierze błyskawicznie upadło i wydało ostatni dech, wraz z chwilą gdy zabójca zwierzęcia wyjął oręż z ciała biedaczyska. – Nie wiem co mi tu oprócz powtórzenia szwankuje, ale szwankuje na pewno. I to cholernie.

 

-Ty parszywy niedorżnięty goblinie! - Wrzasnął gospodaż. – No nie…

 

Jego głos odbił się głośnym echem od wszystkich kamiennych ścian stajni i izby obok, która pełniła funkcję domu Jacka. – A nie lepiej napisać po prostu że w niej mieszkał?

 

Exturio wrecz przeciwnie. Tekst jest cholernie zabawny. :P Pod tym negatywnym względem, fakt, ale zawsze :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fas - czasami bawi mnie grafomania i dziwne wybryki różnego rodzaju "tfórcuf", ale ten tekst się nie umywa... Jest jakiś potencjał, dlatego nie chcę się nabijać, już i tak odstraszyłem wystarczającą ilość potencjalnych autorów. ;)
Kwestia odpowiedniego ukierunkowania, po prostu. 

Pozdrawiam 

Nowa Fantastyka