
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Krew.Wszędzie wokół Ciebie…Oczywiście nie twoja.Twoich żołnierzy,towarzyszy,których wysłaleś na pewną śmierć…Znowu.A Ty jak zwykle budzisz się w kaluży krwi swoich podwładnych,po raz kolejny przeklinając wlasną glupotę i naiwność.Przez tyle lat powinieneś nauczyć się że to bezcelowe,poswięcac życie podkomendnych dla…..Czego? Kaprysu?Nadzieji?Rozpaczliwej pogoni za śmiercią?Za każdym razem kończącą się tak samo.Pole bitwy,krew,ciała przyjaciol i poczucie całkowitej pustki,gorycz porażki…Nie porażki,bezsensu twojego zycia i tego co próbujesz zrobić.I tak ciągle.Od tysięcy lat. A w tobie wciąż narasta pustka,samotność i coraz większa desperacja.Pozwól mi umrzeć,pozwól mi umrzeć.Lecz ty znów słyszysz w głowie ten bezlitosny,znienawidzony,drwiący szept.Dejmosie wstań,wstań Dejmosie-niepokonany wojowniku.Oczywiscie po tylu latach wciaż ją słyszysz i wiesz że ona nie odpuści.Hekate,stara,wredna jedzą.Ona dobrze wie że to nie byla twoja wina,ale nie pozwoli ci odejść,zakończyć twój marny,trwający tyle tysiącleci żywot.A przecież już kiedyś zginąłeś.Pod Troją,próbują pomściś śmierć przyjaciela zaszedleś za daleko w poczuciu pustki i rozpaczy.Parys…Przeklęty szcześciarz.Nie dość że zabił Achillesa to jeszcze udalo mu sie trafić ciebie.Bohater,pogromca wielkiego bohatera Greków. Żalosne,gdyby nie podstęp bogini czarów nigdy nie odważylby się stanąć do walki z Achillesem.Otrzymal dar bogini.Zatrute strzaly,pociski śmierci,które z usmiechem na ustach wręczyla mu Hekate, już wtedy planując zemstę na tobie.Bohaterski Parys,pionek w rozgrywce między bogami.Zginął blagając ją o pomoc,o ratunek.Modlłl się o ratunek patrząc na ostrze miecza Diomedesa.Ale ona nie przyszła.Wykorzystała go i opuściła.jak zwykle.Chociaż to marna pociecha,on i tak ucztuje w Elizjum między bohaterami jako pogromca Achillesa i Dejmosa-ucielesnienia strachu.Ironia losu.Dawny bóg strachu,który wraz z bratem siał popłoch na polach bitew,z utęsknieniem wypatrujący śmierci.Lecz Tanatos twój kuzyn i przyjaciel nie może po ciebie przyjść.Zabrał ci już wszystko co kochaleś.Brata,przyjaciół,cheć do życia oraz dumę,to szczególne uczucie że jesteś niepokonany,wieczny.Strach jest wszędzie mowiłl ci ojciec,bóg wojny i będzie zawsze a ty wraz z nim jako jego ucielesnienie.Potężny,dumny,świadomy ze to ty rzadisz Światem.Lecz nie tak to mialo wygladac.Brat miał być zawsze z tobą,ojcieć pomagać wam aż skończy się wasze długie życie odrzuconych bogów…Nie wspominaj już więcej.Czas ruszać.Przed siebie,tam gdzie toczy się wojna,potrzebny jest żołnierz,szukać nowej okazji do śmierci.Wstań,otrzaśńij się z piasków afgańskiej pustyni,otrzyj twarz z krwi i idź przed siebie,starając się nie patrzeć na ciała żołnierzy którzy zgineli,ponieważ ty szukałeś śmierci.W końcu to nic takiego. Śmierć kilku,kilkunastu,kilkuset ludzi,nauczłles sie tego przez te wszystkie lata na ziemi.Twoja droga jest wedrówką po trupach,ku śmierci.Zostawiasz ją za sobą,rozsiewasz koło siebie ale sam nie możesz jej dogonić.A głos w twojej głowie wciąż powtarza:Wstan Dejmosie,to jeszcze nie koniec twojej wędrówki,przed toba cała wieczność.
Kiedy jesteś synem boga wojny,ale jednoczesnie jesteś samotnym,zdesperowanym,zagubionym nieśmiertelnym,którego życie jest pasmem porażek ,rozczarowań i śmierci ludzi ci bliskich,po kilku tysiącleciach przebywania na ziemi
dobrze wiesz jak przeżyc nie zdradzając swojej prawdziwej tożsamosci.Ludzie nie potrafią zauważyć że ciała porucznika Coopera nie znaleziono na pustyni w Afganistanie.Błąd,zauważają ,ale nie przywiązują do tego wagi.W końcu był to tylko jeden z niemal 200 żołnierzy którzy zgineli tego dnia w bitwie której nigdy nie planowano.Niespodziewany,nagły atak terrorystów na bazę wojskową i kontrofensywa wojsk tam stacionujących.Później poległych ogłoszono bohaterami wojennymi,przyznano im ordery,odbyła się defilada….ludzkie brednie.Ciekawe jak zareagowaliby gdyby poznali prawdę o bitwie.A poległy tam porucznik J.A. Cooper stoi po zmroku nad swoim grobem i nie może powstrzymać gorzkiego uśmiechu cisnącego mu sie na usta.Już tyle razy oglądaleś własny grób ,a wciąż nie możesz pojąć po co to wszystko.Trumny,kwiaty,żałoba,ordery,defilada…Skoro i tak poległym to już niepotrzebne.Ludzie to egoiści.Nawet pogrzeb krewnego to dla nich tylko okazja do tego ,by kwiaty i marmurowy nagrobek wypeliniły im pustkę po zmarłym.A ty wciąż umierasz jako nieropoznawalny żołnierz bez rodziny.I tak w kółko od Troi.Walka,śmierć i głlos mówiący :"wstań Dejmosie".A później jest jeszcze gorzej.Pustka,pogrzeb tych którzy zgineli razem z tobą i watpliwości czy to ma jakiś sens?Czy nie łatwiej spróbować ułożyć sobie życie tu na Ziemi?Znaleść pracę,mieszkanie,rodzinę.Nie rodzine nie.Nie chcesz znowu powtarzać tego co zdarzyło sie w Tartarze całe wieki temu.Bo wciąż nie możesz zapomnieć surowej twarzy twego wuja Hadesa,mówiącego ci że nie może nic zrobić.I twarzy Hekate,wściekłej,zrozpaczonej,pałajacej pragnieniem zemsty.A przede wszyskim pamietasz ją.I nie możesz zapomnieć, chociaż chcesz .Ale nie o niej ,tylko o tym co sie stało.Poczucie winy zniknęło już dawno,to nie bylo tak jak mówi Hekate.Nie mogłeś nic zrobić.Mogleś tylko patrzeć jak twój dom płonie.A wraz z nim twoje szczęście i rodzina. I co z tego ze dorwałeś tego wiecznie usmiechniętego gnojka i wsadzileś mu jego skrzydlate buty głęboko w dupe.Wraz ze swoim mieczem.Hekate nigdy ci nie wybaczyła i nie wybaczy.Tego dnia straciła córkę,jej największy skarb.Co z tego ze ty czuleś podobnie i tak rzuciła na ciebie te parszywą klątwę.Nigdy więcej jej już nie spotkasz,nie dane będzie ci umrzeć ,nie zaznasz szczęścia w swoim życiu ,a będziesz żył wiecznie.Nie wierzyłeś.Aż zginąłeś pod Troja.I obudziłeś sie koło zniszczonych murów tylko po to żeby oglądac śmierć przyjaciół.Diomedesa,Odysa,Manelaosa….wszystkich którzy byli ci bliscy. I ten znienawidzony głos nie dający spać w nocy.To twoja wina,tylko twoja.Nie pozwolę ci o tym zapomnieć.Więc nie zapominasz.Ale nie dla tego że ona tak chce to ty nie chcesz zapomniec o swojej żonie i dzieciach.Wciąż, pomimo upływu czasu, widzisz ich wesołe twarze,słyszysz śmiech synów i poważny
głos Akne;dzieci do domu,przyleciał wuj Hermes, przywitajcie sie.Przyleciał wuj i przywiózł niespodziankę.Plonąca…
Budzisz sie w koszarach w Izraelu zlany potem.Śnili ci sie ojciec i brat.Byli szczęśliwi, lecz jednoczesnie zasmuceni, przygnębieni.Dobrze pamiętasz co mówili.Już niedlugo Deimosie, już niedługo sie spotkamy…..Będziemy znowu razem.Ona tez czeka.Nie poznasz jak bardzo zmieniły się twoje dzieci. Teraz wstań i idz do miejsca które ci wskażę.
Po przebudzeniu,szybko sie ubierasz i wychodzisz.Zaraz zmiana warty.Twoja kolej.Aż do switu.Kolejny dzien w wojsku jak tysięce wcześniej.Przyzwyczaiłeś się do nowego systemu wojska i wojny.Nie podoba ci sie ona lecz…..Ludzie to tchórze.Gdyby dać im miecze zaczęliby nimi w siebie rzucać .Nie mają odwagi wyjść wrogom na spotkanie….
Świt.Czerwone,krwawe słońce budzi świat do życia.Helios na swoim rydwanie znow przemierza niebo.Ale ludzie nie są w stanie tego zauważyż.Wyrzekli się starych bogów i udają że oni nie istnieją.Nic bardziej mylnego.Są tu i żyje im sie całkiem nieźle.
Apollo ma sieć aptek w Stanach,Zeus jest politykiem,Atena wykłada historię starożytności na uniwersytetach całego świata,a Hefajstos ma fabrykę samochodów w Chinach.Tylko ty jestes małym, zagubionym bożkiem strachu.Nawet Pan,ten brzydki,rogaty,kochaś ma lepiej.Koncertuje w nieoświetlonych salach,grając na tej swojej trzcinowej fujarce.A ty? Błąkasz sie po całym swiecie probując znaleźć śmierć.A ona ci ucieka i śmieje się z Ciebie szyderczo.
Sęp siada wokół ciebie.Sęp święte zwierzę twojego ojca.Co on tu robi? Patrzy na ciebie i,chyba ci słońce zaszkodziło,uśmiecha sie do Ciebie.Słyszysz głos w swojej głowie.Chodż za mną boskie dziecie.Staw czoła swojemu przeznaczeniu.Kiwasz głową i podążasz za wyraźnie zadowolonym ptakiem….
Wędrowka przedłuża się.Czwarty dzień wędrujecie przez pustynie.Mineliście już Półwysep Synaj i przez Pustynię Arabską kierujecie sie w głąb Egiptu.Nie wiesz czemu nie podróżujecie drogą,rzeką,lub autobusem,nie wiesz też czemu sęp nie leci lecz idzie przed toba swoim kaczym chodem jak marna imitacja przewodnika.Milczącego,lecz godnego zaufania.Chyba…..
Noc na pustyni jest przygnębiająca.Wszędzie wokoło piasek,chmury zaslaniają niebo,zimno przenika Cię na wskroś.Dobrze przynajmniej że dzięki twojemu sępiemu towarzyszowi masz jedzenie i wodę.Lecz brak jakiegokolwiek życia nie działa na Ciebie pocieszająco.Krajobraz świetnie uzupełniają kości ludzi i zwierząt w niezbyt subtelny sposób przypominające Ci gdzie jesteś.
Lecz ty dobrze wiesz że nie dana ci jest śmierć w tych piaskach. Dlatego dalej idziesz za ptakiem-przewodnikiem,ulubionym zwierzęciem twojego ojca.Wiesz,a właściwie masz nadzieje,ze wypełnia ono wolę Pana Wojny.Jeśli nie….to może być ciekawie.Ptak nie odezwał się od czasu wejścia do Egiptu.Wcześniej był gadatliwy,mówił wiele o tym co dzieje się u innych bogow.Mówił o problemach Posejdona z czystoscią wód,o tym że ludzie nie boja się Hadesa licząc na zbawienie po śmierci,opowiadal o innych herosach i o mnóstwie innych mało ważnych rzeczy.Lecz gdy weszliscie do Egiptu zamilkł.Na wszystkie twoje pytania odpowiadał tylko "Później,nie tu,na miejscu dowiesz sie wszystkiego".Więc czekasz cierpliwie, bo czujesz ze wasza wedrówka dobiega kresu.
Asuan.Czemu akurat tu przywiódł Cie sęp? Odpowiedź jakiej udzielił byla prosta.Po ucieczce przed Tyfonem Ares schronil sie w okolicach Jeziora Nasera.Stoi tam ukryta przed ludzmi świątynia Aresa i Hekate.Nie dane ci było dowiedzieć się co ma wspólnego twój ojciec z tą wiedźmą.Wiesz tylko że musisz odwiedzić światynię.Czujesz że czeka w niej twoje przeznaczenie.
Świątynia jest ogromna,ciemna,i pełna magii,jak wszystkie miejsca kultu Hekate.Ale widac tu również sępy,wilki,i smoki symbole twojego ojca,oczywiście jako płaskorzeźby.Ściane pod którą stoi oltarz zdobi kolejna płaskorzeźba.Ze wzruszeniem ale i niepokojem oglądasz wizerunki dwóch chłopców jeżdżących na smokach.Nad nimi stoi surowy meżczyzna w zbroji.Ares i jego dzieci.Dwójka z nich.Ukochani synowie.Reszty rodzeństwa nie ma.Po drugiej stronie widac Hekate z corka.Starsi patrzą na siebie tajemniczo.Dziwne. Nie słyszałeś żeby twój ojciec był czczony tu w Egipcie.Nagle slyszysz szelest za tobą.Odracasz sie powoli i patrzysz prosto w czarne,mądre,pełne gniewu, dobrze znane Ci oczy.Oczy w których widać nienawiść i cierpienie.Patrzysz w nie i wiesz że w tej światyni spotkałeś przeznacznie.Wzdychasz i wtedy przeznaczenie przemawia do ciebie"Dejmosie jestem tu,jestem przy tobie". Po chwili świat sie rozpływa a ty czujesz ze ulatujesz.Nareszcie,myslisz,i wtedy
tracisz przytomność…..
bardzo proszę o komentarze i wskazówki co jeszcze mógłbym poprawić.jest to moje pierwsze opowiadanie ale prosze bądźcie szczerzy :).
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy juz od pierwszego zdania, to gigantyczna ilość błędów: brak spacji, albo niepotrzebne spacje; to samo dotyczy przecinkow; literówki; wielokropek, to 3 kropki :)
Wrzucając Twój tekst do edytora MS Word, zobaczyłem podkreślony prawie cały. Co to możer oznaczać? Dla mnie jedno - absolutną niestaranność. A to z kolei nie nastraja przychylnie do Autora.
A treść? Mogłoby to być nawet sympatyczne opowiadanko.
Masz czas do pn wieczoru. Popraw błędy.
Pozdrawiam
Odstępy, przede wszystkim. To jest jeden wielki zlepek tekstu, którego natychmiast odechciewa się czytać.
Pytanie nie powinno brzmieć "co jeszcze mogę poprawić", tylko "czego nie muszę poprawić".
Po pierwsze, taka jednolita bryła tekstu nie tylko sprawia, że odechciewa się czytać, ale wręcz uniemożliwia czytanie. Po drugie, masa literówek, zagubionych spacji i innych takich, które pokazują brak szacunku dla czytelnika i nie nastrajają pozytywnie względem autora. Zasada jest taka, że po kropkach i przecinkach stawiamy spację. Zawsze.
Po trzecie, może i masz pomysł, nie wiem, nie udało mi się przedrzeć przez pierwszy blok tekstu, ale z pewnością nie wiesz, jak go wykorzystać. Pisanie do odbiorcy to ryzykowny krok, bo musisz mieć pewność, że czytelnik utożsami się z bohaterem, a do tego trzeba naprawdę dobrego warsztatu, którego raczej jeszcze nie masz.
Ostatnia uwaga na dziś: w opowiadaniach nie ma zwrotów grzecznościowych. "Ci", "ty", "twoje" i inne takie piszemy małą literą, chyba, że cytujesz list.
Pozdrawiam
Rany Boskie! Wrzuciłem to do Worda i na wstepie zalała mnie fala czerwieni. Chłopie, po znakach interpunkcyjnych stawiamy spacje. To było pierwsze wrażenie. Teraz zobaczymy ile będe w stanie przeczytać, choć podejrzewam, że łatwo nie będzie...
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Nie, jednak się nie da. Alt Ci chyba nawalił, bo z ł, ą, ę masz spore problemy :P Przeczytałem pare zdań, ale nie zrozumiałem z nich kompletnie nic. Podejrzewam, że nawet nie zrobiłeś korekty przed wrzuceniem tego tutaj. Tak, że się w tym paprał nie będę, może ktoś inny da radę. Ja odpadam.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Kurcze, ja tez nie zdołałam przebrnąć...przykro mi.