- Opowiadanie: crev - Jesienne odwiedziny (część druga "Wiosna")

Jesienne odwiedziny (część druga "Wiosna")

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Jesienne odwiedziny (część druga "Wiosna")

Link do części pierwszej: http://www.fantastyka.pl/4,3362.html

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Delikatny wiosenny wiatr smagał po twarzach, szarpał delikatnie włosy, niosąc ze sobą nieśmiałe zapachy pierwszych kwiatów. Poranne wstawanie do pracy stawało się coraz przyjemniejsze. Dawało się to zauważyć po twarzach chłopów na podgrodziu. Młodzi, jeszcze niedawno siedzący w domach mężczyźni, wstawali o świcie, aby przygotować się do pracy. Panny w ich wieku, choć mogły pospać nieco dłużej, wstawały równie chętnie, głównie po to, aby niosąc rankiem wodę spotkać właśnie jednego z owych mężczyzn. Słowem, stawało się pięknie, ptaki powróciły wyjątkowo szybko z dalekich krajów i umilały wszystkim czas, spędzony w pierwszych promieniach wschodzącego słońca. Spojrzenia zarówno zwierząt jak i ludzi, dawały jasno do zrozumienia, że kolejne pokolenie wkrótce będzie w drodze.

----

 

Gród był niewielki, wzniesiony na niewysokim, choć rozłożystym pagórku. Solidny drewniany mur na wzgórzu widać było jeszcze w lesie. Przed samym murem natomiast, niewielka polana zasiana była straganami kupców i rzemieślników. Jak grzyby po deszczu wyrastały znad polany kolorowe płótna, pokryte strzechą daszki i przeróżne inne konstrukcje w których oferowano różnorakie towary.

Z zachodu podchodził powoli niski, chudy mężczyzna. Widać było, że i on cieszy się tym wszystkim co przynosi wiosna. Spoglądał na dzieciarnię, na młode, chętne kobiety mizdrzące się do wojaków i szeptające sobie do uszu sekrety i lokalne plotki. Widział jak niby przypadkiem, panny rozchylały dekolty sukni i uśmiechały się zalotnie nawet do niego, który szczególnie atrakcyjny nie był.

 

Wiosna – pomyślał

 

Mężczyzna podszedł do targu, zerkał na wędzone ryby, kiełbasy, cudem przezimowane kapusty i inne pyszności rozpościerając szeroko oczy i oblizując usta. Kupował po trochu wszystkiego, co można było dostać do jedzenia, chleb, ryby, mięsa, nawet ciastka z jęczmienia i kukurydzy. Szedł dalej rozkoszując się zapachem dymu i skór. Trafił do rzemieślników. Ze względu na swoją raczej wątłą posturę, szybko minął cięższe miecze oraz kusze i kolczugi. Zatrzymał się przy sporym straganie na którym zamaskowany pod kapturem mężczyzna oferował krótkie noże, strzały i flakoniki z różnokolorowymi płynami. Obaj podali sobie ręce.

 

Pomóc w czymś – zapytał mężczyzna zdejmując kaptur

Tak, właściwie tak – odezwał się przybysz

 

W tym też momencie, gdy mężczyzna potwierdził chęć kupna, zarówno sprzedawca, jak i kilku stojących obok mężczyzn, zamarło w bezruchu i milczeniu. Kilku przełknęło ślinę i powoli odsunęło się udając zaciekawienie innym towarem, bądź machając do wyimaginowanych przyjaciół.

 

Chciałbym – kontynuował zdejmując czapkę – chciałbym, coś niewielkiego, coś lekkiego, zręcznego, brzydzą mnie wszelkie ostrza i inne równie bolesne, narzędzia do pozbawiania życia. Kończąc wypowiedź przybysz rozsunął lekko kamizelkę ukazując wypalonego nad piersią żurawia.

Mężczyzna i sprzedawca spojrzeli na siebie i milczeli chwilę. Rzemieślnik zerknął na stojącego obok chłopaka, który czyścił komuś buty i chrząknął znacząco. Młody natychmiast przerwał, chwycił malutki ruszający się woreczek przypięty do pasa i pobiegł w tłum. Kilka chwil później jakaś kobieta zakrzyczała a ludzie zbiegli się zupełnie opuszczając okolice straganu.

 

Czego więc szukasz? – zapytał sprzedawca

Czegoś, co nie upuszcza krwi. Może, piołunu?

 

Obaj uśmiechnęli się szeroko, najwyraźniej mimo, że pochodzili z różnych miejsc znali przedni żart o piołunie i koronie z ostu.

 

Sprzedawca wyjął z buta mały pakunek i pokazał mężczyźnie. Na płaskiej małej buteleczce w której znajdowało się nieco jasnej zielonej cieczy, widniał znak cechu, dwa wyjące wilki.

 

Biorę. Ile?

Dwieście dwadzieścia – odparł spoglądać ukradkiem na boki i udając, że to dobra cena

To Syryjski… – szepnął lecz nie zdążył skończyć

Wiem co to jest – odparł mężczyzna płacąc i odchodząc powoli

 

----

 

Zbliżał się wieczór, chłodne powietrze zapędziło już większość ludzi do domów. Jako ostatni przed zamknięciem grodu wszedł do niego niewysoki mężczyzna w czapce z piórem.

Panie strażnik, gdzie tutaj można przenocować?

Strażnik wskazał palcem na spory budynek i zaczął zamykać ciężkie drewniane wrota.

Pochodnie na murze zapłonęły a kilku łuczników rozpoczęło wartę.

 

----

 

Wychodząc z karczmy mężczyzna spostrzegł, że pod drewnianą wieżą siedzi przywiązana kobieta. Jego uwagę zwrócił niewielki tatuaż na łydce. Podszedł powoli. Kobieta siedziała z łańcuchem założonych na nadgarstkach za plecami, głowa zwisała jej bezwładnie. Ubrana była tylko w żółtą, dziurawą i ubrudzoną błotem szmatę. Gdy podszedł, podniosła głowę.

 

Nieźle cię urządzili – mężczyzna zaczął mówić

Nie wierzę, Odra we własnej osobie, czyżbyś zatęsknił z mną i odnalazł aż tutaj? – kobieta radując się wstała i podeszła tak blisko, jak pozwalał na to łańcuch

Nie łudź się za bardzo, trafiłem przypadkiem, ale widzę, że coś jednak nie wyszło – mężczyzna zaczął szperać w torbie

Ilu ci zostało – zapytała rzucając głową aby odgarnąć włosy?

Czterech – odparł – a ty ilu masz?

Czyżbyś zapomniał jak mam na imię? – kobieta uniknęła odpowiedzi samemu zadając pytanie oraz rozchylając nogi w taki sposób, aby zwrócić uwagę mężczyzny na inne obszary niż usta.

Tak więc, ilu masz? – ponownie zapytał

Kończę, mam już stu trzydziestu – uśmiechnęła sie ujmująco

Zostało czternastu – pomyślał

Idę. Może coś w tej sprawie będę mógł pomóc – powiedział oddalając się

Gdy odszedł nieco, kobieta podniosła zębami rzucone przez niego wcześniej ciastko

Odra! Córka grododzierżcy nie żyje!

Mężczyzna zwolnił nieco ale nie odwrócił się, poszedł dalej, wprost w kierunku głównego budynku.

Kobieta zjadła ciastko łapczywie i szybko, biorąc jednocześnie głęboki oddech. Chwilę później zemdlała i przestała oddychać. Uśmiech, okruchy i zielonkawy płyn nie znikał z jej twarzy.

 

----

 

W sporym pokoju obwieszonym skórami dzików i rogami jeleni gruby mężczyzna siedząc na wielkim krześle podpierał swą siwą głowę dłonią i widocznie rozmyślał o czymś ważnym.

Kim jesteś i czego chcesz? Jestem pogrążony w żałobie i nie mam ochoty przyjmować gości.

Ja właśnie w tej sprawie.

Jak niby, chcesz mi pomóc knypku, jak ulżysz w mym cierpieniu!? – Mężczyzna wrzasnął i sięgnął po drąg leżący na stole.

Podszedł szybko do Odry, zdejmującego powoli czapkę i kłaniającego się nisko.

Mogę, daj mi szansę, co masz do stracenia?

Po co ja w ogóle zaczynam tę rozmowę? Siadaj więc.

Usiedli.

Nazywam się Odra Des Rabies, i jeśli taka twa wola mogę zmienić twą stratę tak, że cierpiał nie będziesz ni ty, ni twa małżonka, a wasza córka, nie będzie leżeć martwa w grobie jak to się teraz ma.

Krysan Wilkans – przedstawiając się mężczyzna podał rękę i szyderczo roześmiał – działaj więc, a otrzymasz czego zapragniesz. Krysan wstał i odwrócił się plecami do Odra. Przez spore okno widział jak w grodzie którym zarządzał wstaje kolejny słoneczny dzień.

Po chwili znów odwrócił się aby spojrzeć na milczącego gościa. Ten natomiast, kończąc właśnie zabawę jednym z winogron i odkładając je na miejsce rzekł:

Kiedy zmarła, jaki powód i wiek dziecka? – wstając Odra oznajmił, że wychodzi.

Zmarła wczoraj rano. Powód to jakaś rudowłosa kurwa czarownica, jutro będzie ścięta, co nomen omen przysporzy mi sporo kłopotów. Suka, okazało się, żurawia na łydce nosi – zawiesił na chwilę głos – córka miała lat dwanaście

Chciałbym jeszcze z twą małżonką porozmawiać – odparł Odra i wyszedł.

Krysan stał chwilę w osłupieniu i nie wiedział co ma właściwie myśleć. Zdał sobie sprawę, że obiecał obcemu spełnienie, każdej prośby za wskrzeszenie dziecka.

Gdy Odra opuścił pokój, mężczyzna chwycił pozostawione na stole winogrono. Jadł powoli, smakując zachwycał się nim tak długo, aż nie padł na ziemię i nie zmarł. Gdy jego głowa uderzała w drewnianą podłogę Odra wstrzemięźliwie witał już żonę grododzierżcy.

 

----

 

Łapać go! – wrzasnął dowódca straży widząc uciekającymi przed nim mężczyznę w czapce z piórem – to ten zamordował Krysana i Anelę!

Nie trwało długo, nim Odra został otoczony przez strażników.

Dwunastu mężczyzn z pikami zbliżało się do niego w szybkim tempie. Wiedząc, że szanse ma niewielkie, przeszperał szybko swoją torbę i wyciągnął jedno z ciastek. Wyjątkowo niewielkie i niekształtne. Ono właśnie miało być jego ostatnim posiłkiem. Złapał je w zęby i rozgryzł. Kropla zielonkawej cieczy popłynęła po brodzie aby w końcu spaść pod jego stopy. Pierwszy ze strażników dobiegł właśnie do rozkoszującego się smakołykiem niskiego i chudego mężczyzny i wbił mu pikę prosto w kark, łamiąc przy tym kręgi na szyi i pozbawiając Odra życia. Ten już, na całe dla siebie szczęście, nic nie poczuł.

 

----

 

Na wielkim placu, w promieniach ciepłego, wiosennego słońca stały dwa zaostrzone pale oraz wielka dębowa trumna, spoczywająca na porąbanym drewnie. W trumnie leżało ciało grododzierżcy Krysana i jego żony Aneli. Oba przystrojone w wiosenne kwiaty i drogie jasne szaty. Kobiety płakały a mężczyźni smucili się udając, że są twardsi niż w rzeczywistości. Kapłan namaszczał właśnie ciała olejkami i odprawiał uroczystą mszę w oparach lokalnych ziół.

Chwilę później wniesiono na podwyższenie dwa ciała z zasłoniętymi głowami. Pierwsza wniesiona została kobieta w żółtej szmacie. Posadzono ją koło jednego z zaostrzonych pali. Chwilę później wniesiono ciało niskiego mężczyzny i również posadzono go niedaleko drugiego pala. Lud zaczął kląć, pluć i rzucać zgnitym jadłem w ich kierunku.

 

Na podwyższenie wszedł młody chłopak z niewyrośniętymi jeszcze wąsami i wyjątkowo inteligentnym wyrazem twarzy, chrząknął.

Dziś skażemy i ukażemy dwójkę, która przyczyniła się do śmierci, panujących nam Krysana i Aneli. Obaj przyczynili się do tej tragedii, której nie możemy puścić płazem tylko dlatego, że oboje już nie żyją! Śmierć córki panującej nam pary, była stratą przeogromną, śmierć tych dwoje, jest stratą niewyobrażalną… – gdy chłopak czytał mowę pożegnalną pod stos drewna podłożono i podpalono siano.

W tym samym momencie kilku sporych mężczyzn podniosło i na umówiony znak nabiło na pal oskarżonych poczynając na zadkach i kończąc na przełyku, zaśmierdziało wnętrznościami.

 

Tłum zawył wściekle i zamilkł zdejmując czapki.

 

Chwilę później zaczęło wiać.

Mężczyźni, którzy pomagali nabijać ciała na pale padli na ziemię i trzymając się za głowy wyli przez parę chwil, aby zamilknąć i umrzeć pośród tłumu. Rozpłynęły się ich szaty, chwilę później zgniło mięso pozostawiając na wierzchu tylko białe kości. Tłum zaczął uciekać we wszystkie strony, tratował się i niszczył wszystko, byle tylko uniknąć domniemanie podobnego losu. Ziemia, rozerwała się dokładnie w miejscu dawnego muru i pochłonęła go doszczętnie w czarną otchłań. Z głębokiej, pozostawionej po nim szpary zaczął wiać niezwykle silny wiatr, wyrzucający w powietrze, podbiegających do jego granicy ludzi. Zaczęło robić się ciemno. Kolejny podmuch wichru, ugasił ogień pod trumną i zerwał z pali dwa ciała. Trupy, które niedawno spokojnie leżały przy nich, teraz chwytały i zabijały tych, którzy biegali najwolniej. Jeden z nich chichocząc, podniósł tacę na datki i założył na głowę opasłego kapłana kryjącego się w wąskiej uliczce. Taca zaczęła się kurczyć by po chwili zmiażdżyć głowę człowieka tak, że oczy zupełnie wypłynęły mu ze swojego naturalnego miejsca bytowania. Zrobiło się ciemniej. Drugi trup chwytając za ogon przepłoszonego konia zawył niczym wilk. Gdy wycie ustało koń był już pozbawiony wszelkiego mięsa a jego kościste nogi rozbiegły się w cztery strony strasząc i tak przerażoną już wystarczająco ludność. Trup chwycił za żuchwę jedną z dziwek i po chwili puścił, zwracając wolność. Nagle, z nieba spadły wielkie, ostre tafle lodu, miażdżąc ludzi i budynki. Tafle w ciągu paru chwil zniszczyły doszczętnie gród zasypując go warstwą wystającą ponad wysokość drzew. W ciągu kilku chwil cały lód zamienił się w wodę. Ta jednak, nie rozlała się na boki kończąc powstały tutaj koszmar, nie pozwalał na to silny wiatr wywiewający z szpary po murze. Wśród wody bezwiednie kręciły się i tonęły ciała ludzi i zwierząt oraz resztki ich chat, płyn zmieniał powoli barwę na coraz ciemniejszą i gęstniał powoli.

Półkole wody wisiało nad ziemią jeszcze przez chwilę by rozpłynąć się jak mgła i zniknąć zupełnie między drzewami.

 

----

 

Z zniszczonego miasta wyszło kilka osób. Był wśród nich, Odra Des Rabies była Ego Syphlos Allofon kobieta z tatuażem na łydce, był Krysan i Anela i była młoda kilkunastoletnia dziewczynka, która szybko pobiegła do grododzierżcy aby się przytulić i rozpłakać w jego objęciach.

Spotkali się wszyscy na gruzach dawnego miasta. Obok leżały ciała.

Krysan spoglądał na zmianę na zgliszcza i swoją córkę. Gdy zauważył mężczyzną w czapce z piórem zrozumiał, że przyszedł czas zapłaty, zostawił dziecko w objęciach żony i podszedł do Odra.

Jakie jest twe życzenie? – zapytał mając nadzieję, że będzie w stanie je spełnić.

Odra podał mu coś do ręki.

Uwielbiam je, coś pięknego, są różne, jednemu trafia się tak kruche, drugiemu miękkie, nawet jeśli okazują się niezdrowe i tak je uwielbiamy, nie sposób znaleźć dwóch identycznych. Ja i pani Ego, dostaliśmy od losu, zupełnie przypadkowo, dwa przypalone, czarne i niesmaczne. Rozumiesz?

Krysan zbladł, dał jednak znak, że rozumie i zjadł podając także żonie i córce.

Cała trójka padła na ziemię i przestała oddychać.

Odra i Ego odwrócili się i skierowali w stronę dawnego wyjścia z grodu. Wychodząc obdarzyli się namiętnym pocałunkiem i już po chwili wylądowali w wysokich krzakach spółkując głośno.

Gdy skończyli spojrzeli ostatni raz na nietknięty piękny drewniany gród. Na jego obrzeżach stał uroczy targ, z niezliczonymi straganami i ludźmi cieszącymi się z wiosennego słońca.

Tylko nieliczny widzieli, że na drzewach wiszą szarpane wiatrem mgławe trupy. W oknie wierzy, mężczyzna z kobietą i córką padli sobie w objęcia i spojrzeli na tłum zajmujący się jak zawsze codziennymi sprawami.

 

A zapłata? – zapytała odchodząca Ego

Osiemnastu – odpowiedział.

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Tekst na poziomie szkoły podstawowej, co nie usprawiedliwia autora, nawet jeśli ma trzynaście lat. Dukaj zdaje się miał lat szesnaście jak wygrał konkurs w NF.Rada na przyszłość - jeśli nie masz pojęcia o sexie, nie pisz o sexie.

no ok ale konkretnie to co?

W sumie wszystko. Pierwszy akapit według Gwidona powinien brzmieć tak - szła wiosna.
Drugi akapit - gród, postawiony na wzgórzu i okolony drewnianą palisadą, budził się do życia.Na podgrodziu kupcy rozstawiali kramy, dziewki wdzięczyły się do mężczyzn.
Itd.

czyli chodzi Ci o to, że za bardzo się rozpisuje? :)

Gwidon, nie wszyscy są Dukajami i nie wszyscy będą pisarzami, ale ważne, że Autor próbuje. Nie wiem też ile Autor ma lat, ale jeśli faktycznie miałby ich 13, to ja czytałem wiele gorszych opowiadań trzynastolatków. Ale skupiając się na samym tekście, to z gwidonem zgadzam się w pełni - mocno niedopracowany.
Przede wszystkim dialogi - przecież wiesz, crev, że tak się ich nie zapisuje, bo robiąc to w taki sposób wprowadzasz jedynie chaos. O błędach, literówkach i tym podobnych nie będę wspominał bo jest ich całe mnóstwo i musisz ciągle ćwiczyć, pisać, czytać, aby było lepiej, a w końcu będzie - to gwarantuję. Dlatego skupię się na pozytywach. Opisy, może nie zawsze są udane, ale dobrze, że są w ogóle, bo działają na wyobraźnię, pozwalają zobaczyć co chcesz nam przedstawić. Pomysły też masz i to całkiem niegłupie.
Ogólnie opowiadanie nie sprawia najlepszego wrażenia, ale naprawdę nie jest też najgorsze. Pozostaje dalej pracować. Efekty przyjdą z czasem. Powtórzę więc: dużo czytaj, dużo pisz i odkładaj tekst do "leżakowania", aby po jakimś czasie spojrzeć na nie z nieco innej perspektywy. Wrzucaj, gdy sam już będziesz pewny, że nic lepszego z nim nie zrobisz.
Pozdrawiam

dzięki za opinie, co prawda mam trochę więcej niż 13, ale póki co może nie będę tego zdradzał ;)

i postaram się coś tam w przyszłości wykrzesać normalniejszego :)

pzd

Nowa Fantastyka