
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Jan Kowalski poszedł z konewką do szkoły, a tam ścięte kwiaty.
Przyznam, nie przeczytałem do końca. Jakoś nie bardzo mnie ten pomysł zaciekawił. Nie twierdzę, że jest kiepski, ale do mnie nie przemawia. Warto byłoby, żebyś w niektórych dłuższych zdaniach nie zapominał o przecinkach.
"Duchy przeszłości wracają, widać jednak tylko ją." - ją, to znaczy kogo?
"Nie widzę tego co dzieje teraz, ani tego co poczyni się za kilka lat." - poczyni się? Moim zdaniem nie brzmi to najlepiej.
"...brutalnemu barbarzyńcy, który już dawno nie ma pośród nas" - raczej, którego nie ma pośród nas.
"...trzeba być jednak pieprzonym masochistom..." - czy masochistą?
"Możliwości przeżycia takiego zabiegu są zerowe, jednak doszło niejakiego spięcia" - tu chyba powinno być: "doszło do spięcia"?
"- Pilni z ciebie uczeń, nigdy w to nie wątpiłem..."
"Wybierając między śmiercią, a życiem razem z Muarom..." - tak samo jak z masochistą, powinno kończyć się na "ą".
Pozdrawiam.