- Opowiadanie: Archiantaro - Aquizon- Dysk I cz 1/2

Aquizon- Dysk I cz 1/2

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Aquizon- Dysk I cz 1/2

Dysk I

,,Jedyny pośród tych samych"

 

 

Przeszedł przez pierwszą rurę-nie było trudno.Trochę wody i środków odurzających– ale to nic. Teraz poziom wyżej.

Przeskoczył przez kolejne platformy-poślizgnął się, ale chwycił ogonem pal podtrzymujący platformę i balansem ciała wspiął się z powrotem.

Gdy całkowicie odzyskał równowagę, skupił się na najważniejszym– przejść poziomą drabinkę i chwycić kawałek sera-pysznej mozzarelli.

Szybko oblizał ślinkę, przełknął,nastroszył sierść i swymi pazurami, oraz ogonem pokonał tą przeszkodę– przy okazji wyglądając jak duża ilość ubrań kręcąca się w bębnie pralki.

Tylko jeden krok, wyciągnięcie kończyny i dosięgnął przysmak swej drugiej natury.Gdy jadł powoli, czekał tylko na odpowiedni moment, gdy jego ząb zatrzymał się na metalowym chipie.

Ruszył– trzy skoki wystarczyły aby przejść drabinkę i nie spaść w przepaść wraz z zawalającą się konstrukcją. Podmuch niestety wyrzucił go w powietrze, ale go to nie powstrzymało i przekierował tor lotu tak, aby ominąć każdą z platform.

Już widział tunel– zostało kilka kroków. Zabezpieczył antenę nad telewizorem, aby na niego nie spadła.

Kolejny krok i miał pewność że już się uda– błysk i wszystko się skończyło.

Każdy jego mięsień odmówił kontroli, ogon opierał się o ziemie. Umysł chciał uciekać-lecz drugi widzieć.

Na ekranie była ona– nie obchodziło go to, ale nie mógł nad tamtym zapanować, czuł co raz większe podniecenie.

Bęc, leżał plackiem pod łapką z poduszkowatego materiału.

-Mysiera!-krzyknął, ale reszta usłyszała tylko długie piIiIiIy.Dopiero po chwili na ekranie monitora ukazało się właściwe słowo.

-No cóż, znowu Ci się nie udało, wisisz mi jedną trzecią wypłaty-Rozległo się z głośników.

– Chyba tylko strzał w pycho ( pi, pi, pipipi, piiiiiii)– zdenerwował się. To już ósmy raz w tym kwartale tygodnia.

– Bądź honorowy, to Ci dam więcej sera, ha ha ha ha– tuż po tych słowach głośnik zamilkł.

Łapka się podniosła, on wstał na cztery łapy, rozciągnął mięśnie i ruszył ku drzwiom.

,, Jeśli za drzwiami usłyszę kolejny szczurzy docinek – to nie ręczę za siebie" – pomyślał. Uspokoił się , bo nie warto tracić energii na nerwy. Wszedł do tunelu i pojechał windą na swoją platformę. Uważał że nie jest mu potrzebna – w końcu miał półtora metra długości i metr wysokości. ,,Specjalne dopalacze he he " – przemknęła mu myśl.

 

Po tym co się stało, nie mogli zostawić go w takiej formie, jak wcześniej – lecz czasami nie czuł się z tym dobrze, z jego powodu.

Hiusz był jeszcze młody-miał dopiero rok. Typowy nastolatek – dziewczyny, ser i wypady do kubła na śmieci. ,, Cóż tego naprawdę nie cierpię" – czasem gdy zasypiał tracił kontrolę. Później budził się obżarty świństwami i leżał w kałuży zgniłych resztek pomidorów.

Od czasu gdy się połączyli. ,, Raczej gdy zostałem pasożytem" – próbował się dostosować. Niestety połączenie trzydziestolatka i nastolatka, było dosłownie bombą zamkniętą w szafie. Taką której nikt nie zauważy gdy wybuchnie.

 

Zadzwoniło, ciąg powietrza zatrzymał się, drzwi się otworzyły na kształt okręgu. Przez nie wszedł do kilkumetrowego tunelu.

Gdy tylko przekroczył próg, oleista ciecz została wylana na niego.

Nie przejmował się tym, ale Hiusz aż się zatrząsł. ,, Wciąż nie jest przyzwyczajony, eh ".

Później w ruch poszły szczotki i mini spryskiwacze, umieszczone w jednym paśmie, okręgu tworzącego tunel.

Już po chwili był cały z piany, ale zabawa dopiero się zaczynała.

Gdy Hiusz zakończył pielęgnowanie sierści, z sufitu polała się woda.

Była letnia. Gdy woda przestała go obmywać, zrobił szybko kilka kroków w przód i chwycił uchwyty. Było ich pięć– dwa przed nim, dwa po bokach i jeden na suficie. Ulokował w nich łapy a w ten na suficie ogon.

Poczuł fale ciepłego powietrza, które przeszły w wir i podniósł jego ciało.

Musiał trzymać się mocno.

Zawsze uważał ten moment przejścia przez tunel za najprzyjemniejszy , bo łączył trening i przyjemność.

Jednak po chwili wiatr ustał. Wprowadzili ograniczenia, z powodu wykorzystania zbyt dużej ilości energii, która napędzała ,,suszarki" .

Puścił się uchwytów i poszedł dalej – zachwycając się ciepłem wysuszonej sierści.

 

 

Koniec

Komentarze

Mam pytanie do autora: autor widział kiedyś szczura? Cztery nogi z nisko osadzonym tułowiem. Środek ciężkości takiego zwierzaczka jest położony mniej więcej w połowie długości ciała, bliżej brzucha niż grzbietu. Czyli prawie przy ziemi. Kiedy weźmiemy pod uwagę stosunek długości i szerokości do wysokości szczura okaże się, że nie ma możliwości, żeby szczur stracił równowagę. To jest fizycznie niemożliwe. Jeśli szczur spada - robi "plask" i biegnie dalej. Nie musi łapać równowagi. 
W dodatku - ogon szczura nie jest umięśniony. Ma ścięgna, dlatego jest ruchliwy, ale za organ chwytny nie ma możliwości posłużyć. Nawet, jeśli szczur zyska świadomość.

Jeśli chodzi o resztę - wypowiem się, jak już będzie całość. 

Rozumiem Twoje uwagi- sam studiuję kierunek biologiczny- ale w tym w fragmencie chodzi o brak porozumienia się dwóch świadomości- co może stwarzać problemy z kontrolą ciała.

Przynajmniej próbowałem taki efekt osiągnąć w tym odcinku tekstu.

Wydaje mi się że tekst ma jakąś inwazję niepotrzebnych myślników  na początku. Albo komp mi zupełnie siada i przecinki podskoczyły.

A co do szczura... Ciekawie zrobić go bohaterem opowiadania. Szczególnie dwa umysły w jednym szczurzym łebku. I będzie dobrze, jeśli w następnych częściach nie zdechnie. Kocham szczury ;)

Nigdzie tego nie zaznaczasz. Dopiero od mniej więcej połowy tekstu dowiadujemy się, że szczur ma dwie jaźnie. W dodatku jest zasygnalizowane, że starsza jaźń panuje nad ciałem, chyba, że akurat śpi. Więc problemu z koordynacją być nie powinno. Pozwól, poprę tę tezę cytatem: czasem gdy zasypiał tracił kontrolę. Ja - czytelnik - wnioskuję z tego, że na co dzień młodsza jaźń jest stłamszona.
Poza tym - cały wywód wyżej nie zmienia faktu, że i tak fizycznie niemożliwe jest, żeby szczur stracił równowagę. Nie jestem pewien, czy byłby w stanie przewrócić się na grzbiet nawet, gdyby sam tego chciał. Fizyka jest nieubłagana.

Pozdrawiam 

Masz rację exturio nie dograłem szczegółów ;) może zmienię bohatera na oposa :)

Jeśli chodzi o tą kontrolę to zacytuję tu kawałek : Każdy jego mięsień odmówił kontroli, ogon opierał się o ziemie. Umysł chciał uciekać-lecz drugi widzieć. Co pokazuje że nie zawsze ma on swobodną  kontrolę nad ciałem.

Urban tak masz rację na początku zrobiłem trochę za dużo myślników. ;)

To nie są myślniki, to są dywizy.
O spacjach też warto wiedzieć i pamiętać.
Widziałem szczura brzuchem do góry --- tarzał sie, jak robią to psy.

AdamKB - wyjaśniłeś moje wątpliwości dotyczące intencjonalnego wywrotu szczura. Ale nadal - równowagi przez upadek nie straci. Tego jestem pewien (widziałem kiedyś szczura polnego, który skoczył z prawie półtorametrowego (sic!) podestu. Spadł i uciekał dalej, jak gdyby nigdy nic) :)

Zgoda, równowagi nie tracą te cholery. Pokładałem się ze śmiechu, a potem zastanawiałem się, kto lepszy --- kot czy szczur --- w te klocki. Kolega miał białego szczura i też białego kota. Kolor oczywiście nieważny --- co te dwie cholery wyczyniały na dwóch obok siebie stojących fotelach oraz regale z książkami za fotelami (na styk), ludzkie słowo nie wypowie. Że kot nie zmieścił się na trzech centymetrach wolnej przestrzeni i poleciał z wrzaskiem na łeb, to jasne, ale żebyś widział tego drugiego, jak po sznurach rolety smyrgał na samą górę i hycał po półkach... Też na mordę poleciał w końcu kilka razy --- nigdy nie padł na bok ani na grzbiet... A kot plasknął bokiem...

ok exturio- Ciebie nie przegadam.

Adam to kiedy mam robić te spacje?

Wszędzie po każdym słowie i znaku interpunkcyjnym? Bo ja już tego naprawdę nie rozumiem- starałem się jak mogłem z tymi spacjami- a tu znowu klops :/

Gdzie? Między wyrazami --- bobezspacjiciężkosięczyta. Przed nawiasami otwierającymi i za nawiasami zamykającymi --- a gdy podeszła bliżej ta ślicznotka (a nie kłamię, nazywając ją ślicznotką), wszyscy tylko westchnęli z zachwytu. Po znakach interpunkcyjnych --- jak wyżej, nigdy przed nimi --- kropce, przecinku, średniku, dwukropku, wielokropku... i po myślniku, otwierającym wypowiedź, oraz przed myślnikiem, gdy wydziela wtrącenie.
--- Och, powiadam wam, to była ślicznotka jakich mało. Figura bogini, twarz anioła --- jedynie moja żona może pochwalić się podobnymi... --- że co? Ależ musiałem wtrącić kwestię o żonie, inaczej nie miałbym po co wracać do domu..
Widzisz te przerwy o wartości jednego znaku pisarskiego? To są spacje właśnie...

Przepraszam za wspinanie się - okazuje się, że są jednak gatunki szczura, które potrafią wykorzystać do tego ogon (szczur śniady). Mój błąd, kajam się przed autorem.

Czekam na drugą część.

Pozdrawiam 

Nowa Fantastyka