- Opowiadanie: mstronicki - *Wycinek*

*Wycinek*

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

*Wycinek*

Witajcie,

 

Moi Drodzy, pracuję nad tekstem. I zdaję sobie sprawę, że oceniania wycinków nie jest łatwe. Po prostu zależy mi na tym, by poznać Wasze opinie chociażby co do warsztatu, usłyszeć, jak w Waszym mniemaniu się zapowiada. Naprawdę będę wdzięczny.

 

Dziękuję i życzę miłego dnia! ;)

 

– – – – –

 

MARTYROLOGIA

 

 

 

Ponury pił trzeci tydzień, wciśnięty w ten peerelowski fotelik, z czerwoną gębą i nabrzmiałym okiem. Był to wynik nocnych libacji ostatniego miesiąca.

– Kosiarzu! – zawyto od drzwi. Uchyliłem je więc, by odsłonić twarz gościa, i cholernie się zdziwiłem. Spojrzałem w lewo, w prawo, w górę, nic. I pewno zamknąłbym je znów, gdyby nie czyjś cichy skowyt. Spuściłem głowę, tuż pod moimi stopami merdał jakiś popielaty kundel. Od razu skojarzyłem go z opowieściami Ponurego, więc przepuszczony w drzwiach, mógł się swobodnie rozgościć. Wybrał kanapę, tuż obok swojego pana.

Pochyliłem się nad Kosiarzem i zapytałem, czy to oby na pewno ten czworonóg, którego tak często wspominał. A on pokiwał z głową i pociągnął spory łyk. – Bo widzisz – powiedział – tak naprawdę nie jest mój, ale mamy dobry kontakt.

Pozostała nam jeszcze nieco inna kwestia: skąd ta melancholia u Ponurego? Miał problem, rzuciła go dziewczyna, nie wiem, bał się o czegoś wyznać? Początkowo wyznawałem zasadę Szlag wie, mało naukową, lecz dość skuteczną.

Otóż ten jego smutek był spowodowany kwestią miłosną. Dla wielu uczucie to błahostka, bzdura, coś, czym nie warto się przejmować. Ale nie dla niego. Tym bardziej, że ryzykował nieco więcej niż, na przykład, ja, na co dzień używający loginu Przeciętny Śmiertelnik.

 

EROTYK PONUREGO

 

W pięćdziesiątym, o ile pamiętam, Ponury spodziewał się dziecka. Miał wtedy około trzydziestki (może odrobinę przesadziłem, to niewykluczone). Jego dziewczyna, niejaka Anna, urodzona parę ładnych lat później, mogła wiele stracić, jeżeli nie namówiłaby go na ślub. Kosiarz, co prawda, kochał ją nad życie i nie widział bólu w tym, by się z nią związać, lecz nie tak, jak mu nakazano – nominalnie.

– Wiesz, wyznaję zasadę, żeby nie działać wbrew własnym przekonaniom – opowiadał. – Ale nie miałem wyboru, w sprawę wmieszał się jej ojciec i dostałbym łomot, gdybym zrobił coś nie po jego myśli. A teraz sobie wyobraź, świeżo po elektryfikacji, pracujemy w polu, a tu przybiega umorusany szczeniak i krzyczy, że ktoś do mnie. No to pędzę ile sił, wpadam do sołtysa, podnoszę słuchawkę: – Pan Ponury? – wtedy nim nie byłem, stąd zaskoczenie. Zobaczyłbyś je, gdyby zachowała się jakaś pamiątka, taśma, zdjęcie, cokolwiek. Przytaknąłem. – Bo widzi pan, moja cora… zrobiłeś co zrobiłeś i przepraszam, że to powiem, ale jak ją zawiedziesz, to ci nogi z dupy powyrywam!

Musiałem się zgodzić.

– A co dalej? – dopytywałem. – Wspominałeś o zakazie.

– Zostając Ponurym musiałem przyrzec, że w czasie posługi nie znajdę innej kobiety. Bo kiedy już mnie zdetronizują, wrócę do swoich czasów. To znaczy nie wrócę, blefowali, ale wówczas w to wierzyłem. Te światłe idee, które otłuszczają serce, rozumiesz, bzdura – i gest obojętności z jego strony.

Koniec

Komentarze

- Kosiarzu! - zawyto od drzwi - wiesz, nie brzmi to zbyt gramatycznie. Można to, co napisałeś zastąpić na wiele sposobów np. od drzwi dobiegał hałas itp.
 I pewno zamknąłbym je znów, gdyby nie czyjś cichy skowyt. - słowo czyjś  jest zupełnie zbędne w tym zdaniu
Spuściłem głowę, tuż pod moimi stopami merdał jakiś popielaty kundel.
- pod stopami? stanąłeś na biednym stworzeniu?
Miał problem, rzuciła go dziewczyna, nie wiem, bał się o czegoś wyznać? - o? nie wiem co ta litera robi w tym zdaniu
W pięćdziesiątym, o ile pamiętam, Ponury spodziewał się dziecka - 1950, tak? w sumie to żaden błąd, ale chyba lepiej napisać pełną datę
Jego dziewczyna, niejaka Anna, urodzona parę ładnych lat później, mogła wiele stracić, jeżeli nie namówiłaby go na ślub.
Słowo niejaka w zdaniu powyżej jest niepotrzebne.
Twoje opowiadanie drogi Autorze nie spodobało mi się, niestety. Treść do czegoś tam zmierza, lecz nie do końca pojąłem w czym rzecz? Poza tym masa błędów w tak krótkim tekście, dodatkowo obniża walory lektury.
To moje subiektywne zdanie, może komuś sie spodoba. Pozdrawiam.

Mastiff

"Ponury pił trzeci tydzień, wciśnięty w ten peerelowski fotelik, z czerwoną gębą i nabrzmiałym okiem. "- z zdania wynika ze fotel miał czerwoną gębę i nabrzmiałe oko.
"Uchyliłem je więc, by odsłonić twarz gościa, i cholernie się zdziwiłem. "- to on zasłaniał tą twarz? Przed czym? Przed kamerą?
Hmm... mnie zaitrygowało. Taki fajny, gawendziarski styl. Czasami rażą błędy, ale mnie się podoba.

Słabe. Część błędów wypunktowali poprzednicy. Poza tym te zmiany narracji z trzeciej do pierwszej osoby są jakieś dziwne. Koniecznie tak musi być?

O co w tym chodzi? Niby zwykła historia o zwykłych ludziach, ale co chwilę pojawiają się elementy, które powodują wątpliwości. Imiona (tytuły?): Kosiarz i Ponury kojarzą mi się dość jednoznacznie (ze Śmiercią, naturalnie). I jeszcze to zdanie na koniec: "Zostając Ponurym musiałem przyrzec, że w czasie posługi nie znajdę innej kobiety. Bo kiedy już mnie zdetronizują, wrócę do swoich czasów". Nie ogarnęłam tematu...

Nowa Fantastyka