Ode mnie dla Was. Fragmeny opowiadania nad którymi pracuję od pewnego czasu. Przed Wami wersja skrócona.
Ode mnie dla Was. Fragmeny opowiadania nad którymi pracuję od pewnego czasu. Przed Wami wersja skrócona.
Wokoło roznosił się wspaniały aromat pieczonej kaczki. Rarytas w tych czasach. Lan podchodził niepewnie do otwartych drzwi kuchni. W myślach coś nie dawało mu spokoju… Tego miejsca już nie było. Nie mogło!
A jednak? Znajdował się w nim tu i teraz. Może wojna to tylko zły sen, z którego nareszcie się obudził? Zobaczył ją stojącą przy oknie.
– Senaar? Słońce moje! Dlaczego wstałaś tak wcześnie?
W tym samym momencie postać, która przed chwilą stała przed oknem odwróciła się w jego kierunku.
– Kiedy oni wreszcie przestaną Lan? Kiedy to szaleństwo dobiegnie końca? Gdzie jest nasza córka? – Wykrzyczała głosem pełnym przerażenia i paniki.
Lan nagle poczuł strach. Jego oczom ukazała się twarz pozbawiona życia, o niewyraźnych konturach. Patrzył w puste oczodoły śmierci.
Po chwili wszystko zaczęło robić się ciemne. Z oddali dobiegał jeszcze rozpaczliwy krzyk kobiety, którą znał. Którą kochał.
– Lan! Wracaj! Błagam! Nie zostawiają mnie samej! Gdzie jest Alice?! Lan!!! Jestem taka samotna…
***
Minęło trochę czasu, zanim zaczął odzyskiwać świadomość. Pierwszą rzeczą była absolutna niemoc. Ani wzrok, ani słuch, czy chociażby czucie w kończynach nie dawało o sobie znać. Pamiętał jak przez mgłę majaki, które przed chwilą wydawały się jeszcze takie realne.
Tęsknił za tamtym miejscem. Jednak twarz ukochanej…
Zimne dreszcze przeszyły całe jego ciało. Emocje kłębiły się wewnątrz. Strach, złość i kompletna dezorientacja.
Powoli wszystko zaczęło układać się w całość. Powaga sytuacji w jakiej się znajdował była niczym kubeł wrzącej słonej wody wylanej bezpośrednio na otwarte rany.
Zdawał sobie sprawę z tego, jak przerażająco nikłe szanse ma na przeżycie. Panika nasilała się. Czuł przeszywający ból. Pulsowanie wewnątrz czaszki nasilało się.
Ból nasilił się do tego stopnia, że Lan znów zaczynał tracić przytomność.
***
Jego świadomość wróciła nagle. Tym razem jednakże coś uległo drastycznej zmianie. Przerażającym było nie widzieć nic, będąc przytomnym i coraz bardziej świadomym powagi sytuacji jaka rozgrywała się dookoła.
Przeszywający ból nie pozwalał mu zapomnieć jak mocno oberwał.
*Tryb awaryjny aktywowany*
W jego nozdrza uderzył zapach palonej skóry, zmieszany ze specyficzną wonią palącej się elektroniki.
*
– Lewa gałka: aktywna.
– Prawa gałka: inicjalizacja nieudana.
– Kalibracja.
– Korekta ostrości.
– Automatyczny dobór filtrów.
– Prawa gałka: restart inicjalizacji
– Inicjalizacja aktywna: Reboot transferu wizji.
*
Po tej sekwencji mózg Lana zaczynał przeżywać prawdziwą agonię. Ilość nagłych bodźców była zbyt ogromna. Pierwszą reakcją było zasymulowanie zamknięcia jednej z powiek. Strach zawładnął Lanem ponownie.
Obie gałki oczne znajdowały się odseparowane od twarzy. Lewa leżała bezwiednie pod nogami jego ciała. Natomiast prawa odbierała obrazy pola bitwy z perspektywy znajdującej się poza kokpitem pilota. Obrazy, które dotarły do niego w ułamku sekund, nie pozostawiały żadnej nadziei.
Szczególnie wizja z prawego oka. Z kolosa sterowanego przez Lana zostały tylko kikuty nóg przewrócone na prawy bok. Obok leżał do połowy zasypany piaskiem korpus. Cała pokrywa kokpitu została rozerwana od gradu pocisków, a to co znajdowało się na miejscu operatora nie miało prawa żyć, a co dopiero mieć świadomość.
Twarzoczaszka wyglądała na jeden wielki skrzep krwi. Lewa ręka przypalała się zaplątana w palące się powoli obwody modułu sterującego.
– Ot masz zapach… Kaczki… – Pomyślał ironicznie.
Natomiast lewe skierowane na pole bitwy przedstawiało dwie sylwetki dwunożnych średniej klasy mechów typu apocalypse. Zbliżających się powoli niczym dwa czarne wilki chcące doszczętnie rozerwać swą ofiarę.
Lan czuł od dawna, że ten dzień w końcu nadejdzie. Czterdzieści lat służby w aktualnym ciele. Refleks już nie ten sam. Setki wygranych bitew – ego zaczęło brać górę. Rozsądek schodził już na dalszy plan. Teraz ma efekt… Mimo to nie tak wyobrażał sobie swój własny koniec.
***
Dwa cele. Skup się! Co robić. Jak to rozegrać…. Oba równie mocno pokiereszowane. Doszedłszy do siebie szybko przywołał komendę szybkiej analizy systemu.
Pierwszy raz wszystkie te pierdoły nazywane wszczepami zaczęły dawać znać o swojej wartości.
-Może jakimś cudem tak jak i Ja coś tu jeszcze działa.
– Tak! – Wyrzutnia rakiet. Zostały cztery sztuki. System sprawny. Jednak przez uszkodzenia obwodów mam duże spadki mocy. System może paść w każdej chwili. Dwóch celów jednocześnie nie namierzę. Gdyby jeden ustawił się chociaż na chwilę prostopadle gdy podejdą wystarczająco blisko… A nawet jeżeli… Muszę wyczuć odległość na tyle, aby wybuch nie zabił mnie przed sekwencją namierzania drugiego mecha…
Nie będzie czasu na namierzanie obu. Jeden musi dostać pociskiem wystrzelonym manualnie. Czas między wystrzałem manualnym a inicjacją namierzania musi być minimalny. System może nie wytrzymać już po pierwszym odpaleniu. Szanse powodzenia takiego zabiegu są nikłe. Czas zdać się na intuicję. Zaufać własnemu doświadczeniu. Wszystko zależy od kilkunastu metrów. Czas operacyjny manewru to sekunda.
Lan ponownie zaczął tracić świadomość.
Ostatkami sił walczył żeby ponownie nie odpłynąć.
– Nie teraz.
– Dam…
– Dam radę…
– Dam k**wa radę!
Witaj. :)
Gratuluję tutejszego debiutu i to już tydzień po rejestracji. :)
Zachęcam do zapoznania się z Poradnikami w dziale Publicystyka, a tym: Drakainy – dla Nowicjuszy, językowymi, dialogowymi, myślowymi, ortograficznymi, interpunkcyjnymi itd. :)
W tym fragmencie na pewno trzeba dokładnie poprawić dialogi, ponieważ ich zapis jest nieprawidłowy. Podobnie jest z interpunkcją oraz zapisem myśli. Zdarzają się też powtórzenia, np.:
Tego miejsca już nie było. Nie mogło! A jednak? Był tutaj, teraz. Może wojna to był zły sen, z którego nareszcie się obudził?
Jego oczom ukazała się twarz pozbawiona życia. Kontury twarzy były niewyraźne.
Powagą sytuacji w jakiej się znajdował była niczym kubeł wrzącej słonej wody wylanej bezpośrednio na otwarte rany. Zdał sobie sprawę w jak przerażającej sytuacji się znajduje. – dodatkowo tu pierwsze zdanie ma niepoprawną składnię.
Całość opisanych wydarzeń ma dramatyczny przebieg, lecz na podstawie tak krótkiego tekstu trudno cokolwiek więcej napisać o fabule. :) Na razie wygląda to na krótki szkic dłuższej powieści.
Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)
Pecunia non olet
Moje uszanowanie! Powitać debiutanta!
Symfonia Stali
Piękny, szumny tytuł. Naprawdę dobry!
-Mmm–
Pierwsza pauza się nie zrobiła, a druga jest sklejona.
-Mmm– wokół roznosił się wspaniały aromat pieczonej kaczki.
Swoją drogą dziwnie to wypada. Może doprecyzuj, kto to mruczy, albo napisz “Wokoło” z dużej litery.
Po chwili wszystko zaczynało robić się ciemne.
Lepiej – “zaczęło”.
Minęło trochę czasu, zanim zaczął odzyskiwać świadomość.
Ekspertem nie jestem, i chyba nie jest to błąd, ale “nim” by tu chyba bardziej pasowało.
Jednak ani wzrok, ani słuch, czy chociażby czucie w kończynach nie dawało o sobie znać.
Nie bardzo rozumiem, co to zdanie znaczy:((
– Inicjalizacja aktywna -Reboot transferu wizji.
Tutaj nagle pauza wśród myślników. Do tego ostatnie zdanie chyba się przykleiło.
Owa “wersja skrócona” jest wersją naprawdę skróconą, i chyba nic ważnego na jej podstawie nie orzeknę. Ale ta pigułka nie była pigułką gorzką, pojawiły się motywy, które lubię, takie jak oniryzm, wojna i technologie militarne z przyszłości. Krajobraz pola bitwy nieźle kontrastuje z sielankowymi wizjami bohatera.
Bolą trochę jednak niezbyt rozbudowane zdania i duża skrótowość, sporo trzeba się domyślać. Gdy wypuścić już pełne opowiadanie, chętnie po nie sięgnę.
Pozdrawiam i wesołych świąt!
Kwestia wizji.
Dzięki wielkie za przeczytanie tekstu. Zgadza się. Tekst jest mocno okrojony. Całość trafiła do inkubacji na miesiąc. Po miesiącu tylko ta część wydawała mi się solidna. Reszta czeka na poprawki. Poza tym nie ma stricte długiego opowiadania. Raczej tworzę krótsze "przygody" w uniwersum które chcę wykreować (które również tu trafią). Dzięki za cenne uwagi. Mam dużą wyobraźnię i pełno pomysłów. Jednak warsztat stawiam od podstaw jak słusznie zostało to zauważone
I ja dziękuję, powodzenia, pozdrawiam świątecznie. :)
Pecunia non olet
Takie komentarze są na wagę złota. Wprowadziłem trochę poprawek. Całość powinna troszeczkę mniej kłuć w oczy . Jeszcze raz dziękuję.
Wesołych świąt 