W świecie, w którym brud wycierają banknoty
Człowiek rodzi się z rozumem, zdolnym do sztuki
Do przemyśleń i wzlotu ponad wszelkie miernoty
Lecz co by nie zrobił, rozdziobią go wrony i kruki
Czemu do życia mnie powołałeś, w którym nauczony piękna
Poznaję brzydotę pracy, która ciało moje potrzebuje na kawałki?
Mam pracę, gdzie ręka moja rusza się, a noga jej przeszkadza
I gdyby nade mną ktoś mógł, uciąłby nogę, by ręka szybciej pracowała
I powiedz mi, czy to nie jest właśnie jakaś kara?
Że człowiek czegoś pragnie, a dostaje coś zamiast?
Za grzechy dawnego życia, czy może wczorajszą obrazę?
Nikt nie powie co jest za co, lecz zostają pytania.
Siedzę i myślę, dlaczego coś jest, a czegoś nie ma
I czytam w książkach, że odpowiedzią są geny
Rodzice, szkoła, nauka, biologia
Zła wola, walka klas.
Po tym jak drzwi trzasnęły i ruszyłem w świat
Pod rządem przemocy, która nazywa się prawem
Widzę jak świat się znów zmienia
Że koszmar przestaje być moim schronieniem
Staje się życiem każdego z nas
Nie pierwszy raz.
Tematycznie fajnie, ponure refleksje nad współczesnością i ogólnie światem otaczającym podmiot liryczny. To lubię.
Pod względem budowy za to już nie tak dobrze.
W pierwszej strofie rymy, później znikają, by pojawić się na końcu w najbardziej banalnej „częstochowie” nas – raz.
Wersy absolutnie dowolnej długości też wyglądają tu dość dziwacznie.
Chyba że to współczesny wiersz nieregularny, lecz wciąż wydaje mi się, że to aż nazbyt duża nieregularność w strofach od drugiej do czwartej.
Nie jestem ekspertem od poezji, choć zdarzyło mi się coś lirycznego spłodzić na portalu.
To tylko luźne przemyślenia, być może chrzanię głupoty.
Pozdrawiam i powodzenia w dalszym wierszokleceniu, anonimowym i jawnym ;)
Storm, dzięki za lekturę. Masz rację. Na pierwszy wers był temat i forma, a na resztę został tylko temat. Uczciwie powiem, że postaram się dodać wersję w całości poprawną.
Dość ponura refleksja na temat naszego świata.