Moje hasło to “kolacja z kosmitą”
Podobno są trzy stopnie rozwoju cywilizacji wg skali Kardaszowa...
:D :D :D
Moje hasło to “kolacja z kosmitą”
Podobno są trzy stopnie rozwoju cywilizacji wg skali Kardaszowa...
:D :D :D
Patrzył na pokrojone pomidory, jakby to była mapa galaktyki Filarów Nieprawości. Z fascynacją i zachwytem. I niepewnością.
Ostentacyjnie nadziałem plasterek na widelec i włożyłem do ust.
Przeraził się.
– Co ty robisz?! – zaskrzeczało w translatorze, zamieniając jego piski i zgrzyty na ludzką mowę.
– Jem – odparłem cierpliwie.
Nie rozumiał.
– Wkładasz to do środka ciebie!
– Tak.
– Dlaczego?!
Zastanowiłem się.
– By uzyskać energię. Moje ciało zamieni to na składniki potrzebne do mojego funkcjonowania.
Gdyby miał szczękę, to by mu opadła, ale i tak domyśliłem się, że kapiące z niego kawałki granatowej, żelowatej skóry oznaczają mniej więcej to samo. Na tyle zdążyłem go poznać.
– Masz wewnątrz chemiczne laboratorium?
Zastanowiłem się.
– Właściwie to tak.
– Fascynujące.
Sięgnął macką do pomidora.
– To daje ci składniki… skąd to masz?
– Ze sklepu… no, rośnie w ziemi, a potem to zbieramy.
Wybiegł na zewnątrz, a ja za nim. Pochylił się głowoodnóżem nad ziemią i pacnął grudkę piasku.
– To?
– Nie, tego nie spożywamy, to piasek. Z tego robi się szkło. Butelki, szklanki, okna. – Wskazałem na szyby.
Jakbym rozmawiał z dziesięciolatkiem. Spojrzał zachwycony.
– Macie wszystko w zasięgu. Wyciągacie to z planety i używacie!
– To logiczne. Jesteśmy z tej planety. Nasza ewolucja odbyła się tutaj.
– Tutaj?
– Tutaj. Nie opuszczaliśmy tego miejsca.
– Co?! Nie ruszaliście się nigdzie? Jak to? A sąsiednie planety, układy?
– Jeszcze nie. Wszystko przed nami – uśmiechnąłem się nieco bezradnie.
Nie odezwał się tym razem. Patrzył na mnie.
– Przylecieliśmy za wcześnie.
– Nie no, skąd! Jesteśmy gotowi. Zawsze domyślaliśmy się, że gdzieś tam w kosmosie musi istnieć życie.
– Macie świadomość zbiorową?
– Co? Nie!
– Mówisz my.
– To tylko takie sformułowanie.
Patrzył. Gdyby nie to, że wczoraj wyciągnąłem go z błota za stodołą, nieprzytomnego, to pomyślałbym, że ma dziwny sposób patrzenia. Jakby nie spoglądał na mnie, tylko przeze mnie. Ale od wczoraj zdążyłem się przyzwyczaić.
– Za wcześnie – zazgrzytał ponownie.
– Dlaczego? – Nie rozumiałem.
– Nie jesteście nawet cywilizacją pierwszego stopnia, według waszych, zrozumiałych dla ciebie podziałów.
– Nie wiesz, do czego służy pomidor i jak funkcjonuję, ale znasz nasze poziomy rozwoju cywilizacji?
– Specjalizacja. Biolog i geolog spadli bliżej równika.
– A ty?
Macki zabłyszczały granatem.
– Technik niższego szczebla.
Teraz ja zamilkłem. Coś tu nie pasowało.
– Jak to się stało, że przylecieliście za wcześnie? – Podejrzliwość rosła we mnie wraz z paniką.
Gdy go wyciągałem z błocka, wydawał się taki bezbronny i śliczny. Teraz zmieniał się na moich oczach. Skóra stawała się błyszcząca, macki i głowoodnóża mnożyły się, a zgrzytanie stało się jeszcze bardziej zgrzytliwe.
– Nie wiem – przyznał niechętnie. – Nasza wspólna świadomość jest ograniczana do informacji, które są potrzebne w danej specjalizacji. Informacje techniczne są mi udostępniane bez ograniczeń. Natomiast inne dostarczane są w pakietach niezbędnego minimum. Dlatego nie mam wiedzy dotyczącej badań nad tą planetą. Muszę skontaktować się z panelem dowództwa wyprawy.
Przygasł. Jakby się wyłączył.
Wróciłem do moich pomidorów i skończyłem kolację, myśląc o fabryce chemicznej w moim wnętrzu i cenzurze świadomości zbiorowej.
Przypaćkał się z powrotem, gdy robiłem herbatę.
– Oni też nie wiedzą, dlaczego nie jesteście na poziomie pierwszym. Powinniście. Obliczyli dokładnie, wzięli pod uwagę czas potrzebny do przejścia przez krzywą czasową, wyszło, że poziom pierwszy będzie już za wami. Ale nie jest. Co się stało?
– Pojęcia nie mam! Wiesz, ja też nie otrzymuję wszystkich informacji. Pakiet minimum, jak to ująłeś.
– Nie korzystacie z energii planety w stopniu całkowitym…, ale macie fascynujący model działania… te procesy chemiczne…
– Hej, mówiłeś, znaczy zgrzytałeś, że jesteś technikiem.
Na mackach pojawił się turkus, co przyjąłem jako ludzką wersję rumieńca.
– Takie małe hobby na boku…
– Na boku? Przy świadomości zbiorowej?
– Oj, opanowałem już nieco tworzenie systemów lokalnych, pozasieciowych… czy mogę spróbować pomidora?
– Nie. Wszystko już zjadłem.
– Nie szkodzi.
I wtedy sięgnął najcieńszą macką do moich ust i zanim zdążyłem zaprotestować, złapał mnie za ramiona większymi odnóżami i wepchnął się do żołądka. Po chwili rzucił mnie na ziemię, trzymając w chwytnej końcówce lekko przetrawiony plasterek pomidora.
Przyglądał się mu zafascynowany.
– Noż, do jasnej… pierwszej nieosiągniętej! Nie można tak ingerować w moje ciało!
– Przeciwnie! Ingerujecie bez przerwy! Naprawiacie się i psujecie! Widziałem przed chwilą! Dostałem z panelu pakiet medium na temat waszej planety. Smakowite informacje.
Z obrzydzeniem patrzyłem, jak wkłada pomidora w otwór – miałem nadzieję, że gębowy.
Gdy nieco oprzytomniałem po niespodziewanej napaści, powróciła podejrzliwość – najlepszy przyjaciel niewiedzy.
– Dlaczego tu przybyliście?
– Twój pakiet minimum nie obejmuje takich informacji.
Aż mnie skręciło na taką bezczelność.
– Mój ziemski pakiet? Twoich informacji?! To była przenośnia!
– Oczywiście. Integrujemy się właśnie z waszym systemem informacyjnym. Strasznie chaotyczny. W związku z, wiesz jaką, sytuacją, nie możemy traktować was… poważnie.
Zwątpiłem w umiejętności translatora, w który zaopatrzył mnie przybysz. To nie może być prawda. Zrobią z nas rybki w akwarium?
To ja wyciągam go z szamba za stodołą, a on mi tu takie rzeczy!
– Wiesz, co nas zabija?
– Oczywiście. System wam się starzeje, przestaje się odnawiać i fabryka pada.
– Mniej więcej. Ale czasami…
– Tak, wiem. Zabijacie się nawzajem. Fascynujące. Samoregulacja populacji. Szkoda, że ta pierwsza nieosiągnięta. Dużo wam nie brakuje… jakieś trzydzieści procent… może trzysta lat…
– Nie o to mi chodziło. Czasami zabija nas nasze pożywienie.
– Co masz na myśli?
– Na przykład skórka z pomidora… albo z banana…
– Co? – Nie zrozumiał.
Postukał w translator.
– Albo kwas żołądkowy, który właśnie pochłonąłeś z pomidorem. To żrąca substancja i widzę, że dymi ci się z tyłka.
Nie miałem pojęcia, czy ma tyłek. Strzelałem. Ale to wystarczyło, żeby obrócił się do tyłu i przeniósł uwagę na jedną z macek.
Miałem tylko jedną chwilę, ale wystarczyła. Widły na szczęście stały blisko. Przyszpiliłem tyle odnóży do ziemi, ile zdołałem zebrać widłami. Nie miał chyba zbyt dużo końcówek nerwowych, bo nawet nie pisnął.
– A to do czego służy? – zapytał zdziwiony.
Musiałem szybko działać i jeszcze szybciej myśleć.
– Jak to do czego? Po kolacji trzeba poprawić wentylację ciała, żeby nie gromadziły się gazy.
– Fascynujące! – wykrzyknął. – A jakie logiczne!
– Jesteśmy logicznymi istotami. – Moja głowa pracowała na pełnych obrotach. – I dlatego specjalnie pominęliśmy pierwszy poziom rozwoju i jesteśmy niemal na drugim! Pierwszy okazał się zbędny.
Przybysz znieruchomiał i przygasł, najwyraźniej łącząc się ze świadomością zbiorową. Widły trzymały go ładnie na miejscu. Skoczyłem szybko do Zenka i pożyczyłem drugie. Przyszpiliłem resztę macek.
Ocknął się.
– Dziękuję. Gazy się nie gromadzą.
– No, właśnie – odpowiedziałem, wracając do sączenia herbaty. Wystygła, niestety. – Zenek jedzie już z koparką. Poczekaj chwilę.
– Zenek? Czy to część procesów chemicznych? Sprawdziłem informacje. – Zmienił temat. – Nie da się ominąć etapu pierwszego i przejść do drugiego. Wciąż nie dorastacie nam do pięt. Przykro mi. Będziecie niższą rasą, ale zajmiemy się wami.
– O, dzięki za wyjaśnienie, to miło. – Dopiłem herbatę, myśląc, że translator szybko się uczy, bo używa już idiomów. – Zenek, kopiemy tutaj.
– Jesteście niezwykli. Trzeba będzie dokładnie zbadać te procesy trawienne, są takie egzotyczne. Moja macka, ta od pomidora, faktycznie paruje.
– Taa, widzę. Zenek, dajemy go tu.
– Ja pierdziu, Waluś! Co to jest?
– Przybysz z obcej galaktyki. Wczoraj go uratowałem, a dzisiaj trzeba się go pozbyć.
– Waluś, no co ty!? Przecież to ufo!
– Ufo, nie ufo, lepiej mu nie ufaj! Dla nich jesteśmy niższą rasą! Wiesz, co to znaczy?
– Że zapanuje ład i porządek?
– Nie! Powkładają nas do klatek i będą badać z każdej strony! Z każdej! Do dołu z nim!
– Dobra!
Wszystko niby poszło dobrze. Zenek miał pół litra w kieszeni, jak to on. Wylaliśmy na stwora, podpaliliśmy, a gdy ładnie wyparował, zakopaliśmy jakieś mizerne szczątki, które wyglądały niczym stopiony plastik. Zenek jeszcze dla pewności splunął na świeżą ziemię, coby zło nie wylazło.
– Czy to też proces trawienia? – zapytał głos w mojej głowie, a pode mną ugięły się nogi.
Strach ogarnął całe moje ciało.
– Oczywiście! – wyjąkałem. – Wszyscy ostatecznie kończymy w ziemi.
– Fascynujące! – wykrzyknął mi w głowie entuzjastycznie.
Pomyślałem, że trzeba było zapytać, czy śmierć jest dla nich pojęciem znajomym, ale było już za późno. Skoro mają zbiorową świadomość, to zapewne jednostkowe przenosiny do innego ciała to dla nich bułka z masłem. Albo z pomidorem.
No cóż, zrobiłem, co mogłem. Z obcym w głowie, niewiele już mi zostało opcji. Ludzkość będzie musiała sobie poradzić. Został przecież jeszcze biolog i geolog. Kiepsko.
– Czy możemy jeszcze raz spożyć kolację? – zapytał obcy w mojej głowie, a jego pozytywna energia zaczęła mi się udzielać.
W sumie, to czemu nie?
– Zenek, masz jeszcze jakieś półlitrówki? Zapraszam na kolację! Sprawdzimy, jak świadomość zbiorowa zniesie etanol w dużych dawkach.
– Waluś, co ty?! Właśnie go zakopaliśmy!
– Wlazł mi do głowy. Trzeba go jakoś osłabić, a my mamy odporność pokoleniową! Warto sprawdzić!
Wciąż sprawdzamy. Namówiliśmy też sąsiadów. Poświęcamy się nieustająco i robimy notatki. Obcemu chyba się podoba, bo siedzi cicho. Raz tylko szepnął, że biolog to idiota, bo rozmawia z delfinami. I zachichotał. Nazwałem go Mefisto. Tak jakoś. Jutro opowiem Gośce, kto siedzi w mojej głowie.
Witaj. ;)
Ha, ha, ha! Świetny pomysł i świetny humor. :) Zaskakujące wydarzenia. ;) Co/kto to się może kryć w zwykłym błocie? :)
Ze spraw technicznych zatrzymały mnie:
– Nie jesteście nawet cywilizacją pierwszego stopnia, wg waszych, zrozumiałych dla ciebie podziałów. – słownie?
Skoro mają zbiorową świadomość, to pewnie jednostkowe przenosiny do innego ciała to dla nich to bułka z masłem. – omyłkowe powtórzenie?
Powodzenia w Konkursie, klik, pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Hej, bruce, dziękuję za odwiedziny! Cieszę się, że się podobało! Super, że zauważyłaś “sprawy techniczne” – to najcenniejsze w komentarzach, że są od razu taką mini redakcją! Pędzę poprawić! I bardzo wdzięczna jestem za klika!
Hej, nie wiem jak pójdzie Ci w konkursie, ale wiem, że "Przypaćkał się", powinno dostać nagrodę specjalną:D. To określenie jest niesmaczne, dziwne, ochydne, a zarazem ciekawe, zabawne, słodkie i urocze:). Trochę jak Twoje opowiadanie :). Zdrowie "Mefisto" niech mu się zbiorowa świadomość dobrze bawi na ziemi:). Klik i pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Stworzyłaś bardzo ciekawego kosmitę: jednocześnie patrzy na nas z góry i naiwnie jak dziecko. Wymądrza się i zadaje pytania godne trzylatka… Fascynujące.
Trochę słabo, że odporny na etanol, to przecież nasza zwyczajowa broń.
Pozostaje jeszcze pytanie, co też delfiny powiedzą biologowi… ;-)
Babska logika rządzi!
Bardzo fajne opowiadanie. Czytało się lekko. Spora dawka humoru. Powodzenia w konkursie. Wykreowałaś kosmitę, który kojarzy mi się z pewnym działem anime. Jest dziwnie, ale o to chodziło. Zostawiam klika. Pozdrawiam.
I ja dziękuję, powodzenia, JolkaK, buziak. 
Pecunia non olet
Cześć, JolkaK
Sympatyczny szorcik. Dobrze, sprawnie napisany, zabawny. Nie mogę uwierzyć, że Waluś wylał swoje pół litra na kosmitę. Czy to był może samogon? A dlaczego wydaje mi się to mało prawdopodobne? Wszak każdy smakosz za burtę nie wylewa :-)
Podobało mi się. Klikam.
Pozdrawiam
Hej, Bardjaskier, no też mi się to słowo podoba! takie… nośne. :D Dziękuję za wizytę i klika! :)
Finkla, jak widać zbiorowa świadomość nie zawsze działa na korzyść jednostki i cenzura sprawia, że w pewnych sprawach kosmici to niedouki… :D A delfiny to zupełnie osobna historia. jak to już kiedyś ktoś napisał, to one zostaną przecież uratowane z ginącej planety przez kosmitów, a nie my…
Adexx. dzięki za odwiedziny i klika! Ciekawe co to za dział anime… hm…
Bruce, buziaki!
Fajne. Jakieś echa Wędrowycza w tym są, ale dalekie. Sam pomysł na krótką humoreskę przedni. Wykonanie poprawne. Do Biblioteki! Klik!
Już tylko spokój może nas uratować
Hesket, dzięki za wizytę i klika! Doceniam! Właśnie mi uzmysłowiłaś, że pomieszałam osoby. Idę poprawiać. Myślę, że Zenek wylał pół litra z wrażenia, że ma wykończyć kosmitę. Zawsze to działa na wyobraźnię! Poświęcił się, że się tak wyrażę, dla dobra ogółu.
Zaiste! Ognisty musiał to być trunek. Płomienie niczym z paszczy smoczej sięgały nieba :-)
Pozdrawiam ;-)
Bardzo zabawne. Przypomniał mi się Big Bang Kondratiuka.
Podobało mi się.
Pozdrawiam!
Fajna i zabawna historyjka – gratuluję pomysłu.
Podobnie jak AP mam skojarzenie z Big Bang
Skoro tekst jest już w bibliotece, klika nie wysyłam.
Pozdrawiam
rr
AP, dzięki za odwiedziny! Cieszę się, że się podobało! Big Banga nie kojarzę, muszę poszukać i przeczytać/przypomnieć.
Robert Raks, dzięki! To samo skojarzenie musi coś oznaczać! To przeznaczenie! :)
Pozdrawiam przedświątecznie!
Hesket, ognista okowita może… trzeba zapytać Zenka.
Właśnie wygooglałam , że to film! :D
Świetne. Przydało by się więcej przygód w tym klimacie. Może nawet kontynuacja? ????

Wybiegł na zewnątrz a ja za nim.
→ Wybiegł na zewnątrz, a ja za nim.
Ale od wczoraj przyzwyczaiłem się.
Hm. Dosyć szybko.
→ Ale od wczoraj zdążyłem się przyzwyczaić.
Przypaćkał się z powrotem, gdy robiłem herbatę.
Haha, świetne!
– Oni też nie wiedzą, dlaczego nie jesteście na poziomie pierwszym. Powinniście. Obliczyli dokładnie, wzięli pod uwagę czas potrzebny do przejścia przez krzywą czasową, wyszło, że poziom pierwszy będzie już za wami. Ale nie jest. Co się stało?
Między innymi to:

:P
W związku z wiesz jaką sytuacją,
→ W związku z, wiesz jaką sytuacją,
– Wiesz co nas zabija?
→ – Wiesz, co nas zabija?
– Ufo, nie ufo, lepiej mu nie ufaj!

– Wszyscy
w końcukończymy w ziemi.
Aliteracja.
Ten szort jest wspa-nia-ły!
A zwrot “przypaćkać się” powinien zostać Młodzieżowym Słowem Roku :)
Bez sztuki można przeżyć, ale nie można żyć
Jolu!
Schemat “przybywa obca cywilizacja i mówi ludziom, że są na poziomie jaskiniowca” nie jest niczym nowym. Ale Ty to potrafisz ująć wszystko na nowo i po swojemu, a co więcej, zrobić to w świetnym stylu.
Pakiet minimum, jak to ująłeś.
Ja mam totalny pakiet minimum, ale miło wiedzieć, że to gatunkowe :)
Bardzo sympatyczne, rozbawiło.
Pozdrawiam!
A to się Gośka ucieszy! Chociaż może ukochany zyska dzięki wyższej świadomości.
Jak dla mnie doskonale, jest dziwność, humor i niepokój.
Troszkę szkoda mi kosmity, był uroczy. Mimo, że zaczynałam się go bać, to i
delulu managment
Nie wiem dlaczego, ciężko mi było z początku. Jak się w ogóle wykopuje galaretę z błota?
Im dalej, tym lepiej! Kosmita mnie zbytnio nie przerażał, a nawet trochę żal idioty, faktycznie. Końcówka miodzio!
Ufo, nie ufo, lepiej mu nie ufaj!
Dobre!
Rzecz na pewno nie ma miejsca w Wojsławicach?
Holly, jak super, że wpadłaś! Dziękuję za łapankę, idę zaraz poprawiać. nie wiem, skąd to się bierze, no… przede wszystkim, dobrze, że się podobało! Dzięki wielkie! Też mi się podoba to “przypaćkał”.
beeeecki, hej, no masz rację, schemat znany, ale jakoś pasował mi do kolacji z kosmitą. Dzięki za odwiedziny! :)
Ambush, no Gośka się ucieszy! Była takim lekkim ukłonem w stronę literackich wyżyn – Mefisto, Małgorzata, mistrz i te sprawy, ale chyba zbyt mały nacisk położyłam na to w końcówce. :) Cieszę się, że się podobało!
Czy czegoś tam nie dopisałaś?
Kurojatka, dzięki za odwiedziny i komentarz! No, mogło być ciężko, bo większość informacji odkrywa się w dialogach. Obcy nie do końca był w całości galaretą, ale może nie do końca dobrze to opisałam. Na przyszłość, będę bardziej uważać z przedstawianiem wyglądu. :)
W Wojsławicach, powiadasz? Może, może… kto ich tam wie, gdzie oni tego obcego spotkali…
Ten nasz dyplomata dobrze sobie poradził z przynoszącymi cywilizację. Więcej takich już nas odwiedzało i nieraz się zasiedzieli :)
Bardzo przyjemny shorcik.