
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
BONSAI
– Karły?
– Tak, wszędzie widzę karły, w autobusach, na przestanku, w sklepie, wszędzie!
•– Hm, Magdo, możesz dać mi jakiś konkretny przykład, kiedy widziałaś ostatnio karła?
•– Wczoraj w TVN, wie Pani, ten słynny prezenter w Faktach, on też jest karłem!
•– Hm, czy możesz opowiedzieć mi o tym co czujesz gdy widzisz taką osobę? Strach, czy może przerażenie?
•– Nie wiem, to takie trudne, chyba czuję…och…niepokój, tak, czuję niepokój….
Spojrzała na zegar, bardzo widoczny zegar, który nieubłaganie wskazywał na bliski koniec spotkania.
•– Pani doktor, proszę mi pomóc!
•– Magdo, zrobię wszystko co w mojej mocy ale dziś nasza godzina dobiegła końca, dokończymy to w przyszłym tygodniu, chciała bym wrócić jeszcze do twojego dzieciństwa, może tam znajdziemy odpowiedź.
•– Dziękuję Pani doktor, do widzenia.
Wychodząc zapłaciła za godzinę psychoterapii. Nie czuła się wcale lepiej, wiedziała, że na ulicy znowu Ich spotka.
Była już w domu, zwinięta w kłębek na kanapie, prawie bezpieczna w cieple otaczających ją przedmiotów oglądała wiadomości. Prezenter karzeł mówił o pożarze w fabryce gęsiej skórki, policja podejrzewała skrajnych ekologów – wegetarian. Zgasiła telewizor.
Tej nocy znowu śniły jej się karły.
Rano na przestanku, zmarznięta czekała na 134. Jak zwykle padał deszcz.
•– Ma pani ognia?
•– Nie palę.
•– To dobrze, bo ja też nie.
Spojrzała w końcu na niego, karzeł patrzył przyjaźnie prosto w jej zielone oczy.
•– Czy Pani wie, że w Białowieży żyje ponad 450 żubrów?
•– Żartuje Pan?
•– Nie, poważnie, całe stado, a rząd chce oddać trzy młode żubrzęta! Uwierzy Pani, chcą je wysłać do Holandii!
•– Piękny kraj…
•– Jadę tam, to znaczy do Białowieży z przyjaciółmi, demonstrować w ich obronie.
Nadjechał autobus, złożyła parasol i wsiadła do środka. Karzeł został na przestanku. Usłyszała jeszcze jego krzyk:
•– Zrobimy tam to samo co w fabryce gęsiej skórki, zobaczy Pani!
Łany zboża falowały na wietrze, karły śmiejąc się biegły w stronę przepaści, Magda wiedziała, że nie zdoła ich uratować. Stała bezsilna nad urwiskiem, krzyczała by je ostrzec ale one biegły i biegły, były coraz bliżej.
•– Nie!!
Obudziła się z krzykiem.
Zapach kawy, zawsze lubiła ten zapach. O piątej rano świat wydaje się taki inny, pomyślała patrząc na deszcz padający za oknem. Wstała, weszła do łazienki, zapaliła światło i spojrzała w lustro. Patrzyła jakby widziała siebie pierwszy raz, to przecież Ja! JA JESTEM KARLICĄ! Zrozumiałam to wreszcie, to takie proste. I jakby wielki kamień spadł jej z serca.
Poczuła zapomniany już dawno s p o k ó j .
W nocnym kupiła paczkę papierosów i butelkę Chivas Regal. Wróciła do domu, otworzyła okno, krople deszczu spadały na parapet, paliła i piła powoli whisky. O ósmej zadzwoniła do gabinetu:
•– Pani doktor? Rezygnuję z terapii.
•– Ależ Magdo! Dlaczego?
•– Do widzenia.
Do pracy nie zadzwoniła, po prostu tam nie poszła, nigdy tam już nie pójdę, pomyślała.
Cały czas się uśmiechała….
W spożywczym podeszła do kasy, w której siedziała starsza karlica, dawniej unikała jej i tego sklepu.
•– Jestem taka jak Pani – Powiedziała Magda – jak siostra…
•– 21,30 – Odpowiedziała kasjerka – Ma pani 1,30 drobnych? – Dodała po chwili.
We wtorek do miasta przyjechał cyrk, nieodparty impuls skłonił ją do kupna biletu. Siedziała w pierwszym rzędzie, spektakl ją nudził, zastanawiała się co właściwie tu robi. Gdy na scenę weszła grupa roześmianych karłów w kolorowych przebraniach zrozumiała wszystko. Z wypiekami na twarzy, w skupieniu patrzyła na ich przedstawienie, nie słyszała śmiechów i oklasków publiczności, nie czuła łez płynących po jej policzkach. Gdy zeszli ze sceny ona wstała i wyszła z namiotu. Deszcz padał na jej rozmarzoną twarz i zmywał z niej łzy.
Następnego dnia rano była już w cyrkowym obozie, szybko znalazła barak w którym mieszkała trupa karłów, z niepokojem zapukała do drzwi, te otwarły się w tym samym momencie.
•– Wejdź siostro, czekaliśmy na Ciebie, nazywam się Mariusz.
•– Jestem karlicą – Powiedziała Magda.
•– Wiem, pokaż nam co potrafisz…
Trzy tygodnie później nowy spektakl był przygotowany, zachwycał swą prostotą i subtelnym dowcipem, był zniewalający i śmiały, Magda miała być jego gwiazdą, trupa karłów miała podbić świat! Impresario podpisał kontrakt na występy w czterdziestu czterech krajach.
•– Dzień dobry.
•– Jaki dzień dobry? To jest psze Pani ZUS!
•– Tak, ja wiem, chciałam się ubezpieczyć i podpisać co trzeba, jadę w świat , proszę zniżkę dla karłów.
•– Wzrost?
•– 150 cm i jestem z tego dumna!
•– Psze Pani! To za dużo o 10 cm, karlizm definiujemy do 140 cm maksymalnie.
•– To…to niemożliwe!
•– Patrzy Pani, ustawa nr 12345, paragraf 666, proszę spojrzeć. Takie jest PRAWO.
Łzy zalały jej twarz. O Boże!
•– Proszę nie płakać, to jest ZUS.
Mariusz patrzył na nią ze smutkiem. Kochał Magdę ale nie mógłby związać się z kobietą, która nie jest karlicą, a ona trzymała w drżących rękach bezsprzeczny dowód swej „normalności" – zaświadczenie z Zus– u.
•– Przykro mi Magdo, nie możesz jechać z nami.
•– Proszę Cie!
•– Odejdź!
Odeszła, wiedziała, że tak trzeba.
Pewnego dnia łzy się wyczerpały, po prostu nie chciały już płynąć. Nie czuła nic, zapaliła ostatniego papierosa, powoli, bardzo powoli, delektowała się smakiem. Weszła do wanny pełnej gorącej, przyjemnej wody, leżała tak dłuższą chwilę nie myśląc o niczym, leniwie sięgnęła ręką po butelkę Chivas, później po siekierę leżącą na szafce z kosmetykami, te spadły na posadzkę tłukąc się. W powietrzu powstała dziwna mieszanina zapachów, która stłumiła zapach krwi płynącej z obciętych stóp.
Teraz jestem już na zawsze karlicą, pomyślała wyrzucając z wanny dwa znienawidzone kawałki ciała, przeklęte dziesięć centymetrów nieszczęścia, teraz już dla niej tak obcych. Zemdlała.
Cyrk przyjechał do miasta. Magda siedziała na inwalidzkim wózku w pierwszym rzędzie, patrzyła obojętnie na tresowane żubry uratowane przed rokiem z transportu do Holandii, nie bawiły ją wesoło skaczące małpy, ona czekała. W końcu na scenę wyszły One, Mariusz i inne karły w spektaklu, w którym ona miała być gwiazdą. Nieprzerwane oklaski i aplauz publiki trwały w nieskończoność, wypełniały namiot, umykały w deszczowe niebo.
Jej twarz powoli rozjaśniała się w uśmiechu, coraz bardziej i bardziej…
KONIEC
W ostatnim numerze NF jest recenzja książki Romualda Pawlaka pt. "Cabezano. Król karłów". Jakoś mi się skojarzyło... Koniec dygresji.
Poza tym, że fajnie piszesz, znów nie jestem w stanie powiedzieć nic miłego. Ale nie przejmuj się - ja mam prosty gust i jak nie ma porywającej akcji, oryginalnego świata albo konkretnej rozruby, to przeważnie marudzę ;) Teksty z przesłaniem trafiają do mnie tylko wtedy, gdy są naprawdę intrygujące (np. "Wyrok" by Shrek2).
Wracając do tesktu. Wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałam o co w nim chodziło. Ja odebrałam to tak: bohaterka ma ostrą schizofrenię, powinna się leczyć, ale tego nie robi i w rezultacie dochodzi do samookaleczenia. No i co z tego, pytam się? Nic.
A teraz bardzo Cię proszę: wykorzystaj swój talent i napisz coś, co będzie: a) wciągające, b) oryginalce, c) zabawne (niepotrzebne skreślić).
"Proszę nie płakać, to jest ZUS." - Świetne!
Opowiadanie mi się podobało, mimo, że jak zauważyła Ranferiel, jest o niczym. Ale ostro zeschizowane, tak jak główna bohaterka:)
Ciężko się to czyta. Pozostaje zgodzić się z Ranferiel.
policja podejrzewała skrajnych ekologów - ech... ciężkie te nasze ekoloże życie:D
Ponad 450 żubrów to trochę przesada. Ta liczba oscyluje raczej około 400 w części puszczy leżącej na terenie Polski. Ze zwierzętami hodowanymi w niewoli także ta liczba nie przewyższy poziomu 450 sztuk. Taka drobna uwaga merytoryczna.
1,30 drobnych - jakoś dziwnie brzmi, ale może to mój wymysł. Zostawiłbym raczej samo "1,30".
- Patrzy Pani, ustawa nr 12345, paragraf 666, proszę spojrzeć. - Miało być tak pięknie, a tu nagle widłami przez kark:D Mogę wiedzieć w jakim konkretnym celu pojawia się tu liczba Bestii? Bo to chyba nie przypadek? Samookaleczenie zaczyna mi zakrawać na opętanie. Drążąc głębiej - ZUS jaki jest każdy widzi, obiekt nienawiści, siedlisko zła, Pandemonium?
Dla mnie tekst jest na prawdę interesujący. Zwyczajnie mi się podobał.