Short na zadany przez siebie temat. Często jest to zaledwie jedno słowo i potem z tego powstaje historia.
Short na zadany przez siebie temat. Często jest to zaledwie jedno słowo i potem z tego powstaje historia.
Na niebie świeciły gwiazdy. Admirał Rottgard kroczył wyprostowany i lustrował stojących w szeregu żołnierzy. Zbroje świeciły luminescencyjnie. Wszyscy wojownicy stali w tej samej pozie – zasłaniali tułów tarczą wykonaną z cienkiego, piekielnie wytrzymałego, magicznego materiału. Z prawej strony pionowo unosili długie, wąskie miecze, które przy wyprostowanym ramieniu dotykały ziemi, więc nadawały się tylko do walki z osiodłanego wierzchowca.
– Podstawą zwycięstwa jest zaangażowanie. – mówił admirał pewnym siebie głosem. Modulował ton ze względu na dobro słuchaczy. Nie było w nim poczucia wyższości.
– Zaangażowanie buduje się na wolnych wyborach – ciągnął Rottgard – Urodziliście się jako niewolnicy. Oswobodziliśmy was w zamian za służbę w królewskiej armii. Ceną jest ryzyko śmierci na polu walki. Wolność, którą wam daliśmy nie wyzwoli w was tego, czego potrzebuję. Żeby być pewnym zwycięstwa muszę wiedzieć, że chcecie nie tylko walczyć, ale, że jesteście gotowi prawdopodobnie zginąć za króla. Dobrze się zastanówcie! Zwołałem was po to, żeby dać wam szansę odejść.
Rottgard zrobił pauzę. Patrzył w oczy każdemu. Zauważył zakłopotanie i brak pewności siebie. Większość zbroi straciła nieco blasku.
– A więc? – spytał Rottgard gdy przemaszerował w ciszy dwa razy w tę i z powrotem.
Wiatr kołysał trawą. W oddali piętrzyły się koszary. Słychać było cykady i odgłosy hulanki innego oddziału. Dziś przypadał cotygodniowy dzień ulgi od dyscypliny.
Jednemu z wojowników blask zbroi zanikł całkowicie. Wystąpił z szeregu i powiedział.
– Całe życie marzyłem o wolności i rodzinie. Zdecydowałem się przyjąć ofertę króla, bo nie chciałem gnić jako dozgonny sługa, ale nie chcę umierać od miecza. Nie po to się urodziłem!
– Rozumiem – powiedział spokojnie admirał. – Dziękuję za szczerość. Możesz odejść. Nie odbierzemy ci ponownie swobody. Możesz teraz zrobić ze swoim życiem co chcesz. Czy jeszcze ktoś chce odejść? Nie musicie tłumaczyć swoich decyzji.
Połowa wojowników przestała świecić. Pancerze odbijały już tylko światło padające z nocnego, rozgwieżdżonego nieba. Odchodzili jeden po drugim. Jakiś wilk w pobliskim lesie zawył. Odpowiedziało mu całe stado.
Zostało dziesięciu wojowników. Luminescencja nie była już taka silna, mimo to bardziej już nie gasła. Stali wyprostowani. Ostatni z nich świecił najmocniej. Podczas gdy ci pierwsi odchodzili jego blask stawał się coraz intensywniejszy. Admirał stanął przed nim i spytał:
– Jak się nazywasz?
– Zmirg!
– Czemu się tak zapaliłeś, gdy inni rezygnowali?
– Nie wiem, panie admirale!
– Zastanów się chwilę!
– Naprawdę nie mam pojęcia.
– Powinieneś wiedzieć. Twoja wola walki może być dla mnie takim samym zagrożeniem jak brak motywacji tamtych co odeszli. Prawdopodobnie wiesz o sobie za mało. Przemyśl co powiedziałem. Na razie zostajesz w oddziale, ale będę miał na ciebie oko.
– Tak jest admirale!
Zbroja Zmirga lekko się przyćmiła, ale i tak żarzyła się najintensywniej. Admirał dał komendę spocznij. Dziewięciu pozostałych patrzyło na niego z zaciekawieniem, na co tamten raz po raz uśmiechał się nerwowo i głupkowato. Rottgard wraz z pozostałymi żołnierzami ruszyli w kierunku zabudowań. Zmirg podniósł głowę do góry i z rozdziawioną gębą chłonął granat nieba. Wilki zawyły w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów, więc podbiegł do pozostałych.
Cześć!
Słowo wyjściowe to, jak rozumiem, ,,żar”? Jeśli tak, to moim zdaniem zostało wykorzystane całkiem sensownie, choć może nieszczególnie odkrywczo.
Niestety przy bliższym przyjrzeniu się wyłażą niespójności w samym tekście. Dlaczego admirał dowodzi piechotą? Dlaczego najpierw mówi żołnierzom, że zostali wyzwoleni wzamian za wstąpienie do woja, a potem pozwala odejść prawie wszystkim? Po co w ogóle ich wyzwalać w takim razie? Jaki pożytek ze świecących zbroi? Czy jak żołnierze zobaczą, że zbroje towarzyszy gasną, to morale nie poleci na łeb, na szyję? Czy wróg nie zobaczy wtedy, że są słabi?
Jako wprawka do zabawy słowami OK, jako wprawka fabularna – nie za bardzo.
Admirał dał komendę spocznij. Dziewięciu pozostałych patrzyło na niego z zaciekawieniem, na co tamten raz po raz uśmiechał się nerwowo i głupkowato.
Admirał?
Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...
@SNDWLKWR tak to miała być wprawka, może nie tyle zabawa słowami, ale też pewien klimat. Bo jednak klimat fantasy tu się pojawia mimo nieścisłości. Nieścisłości pewnie dałoby się wyjaśnić, ale to za krótki tekst, żeby temu poświęcać uwagę. Np. z tekstu wynika ze znajdują się w obozie, przed wyprawą. Można przynajmniej tak założyć. Choć faktycznie wilki może pojawiły się niepotrzebnie, ale nie wiemy nic o świecie. Admirał pozbywa się żołnierzy bo chce mieć takich, którym może zaufać. Cos jak wojsko poborowe vs zawodowe.
Trochę straszna ta psychologia. Przypomniał mi się fragment jakiegoś serialu o Jezusie.
Szatan mówił mniej więcej coś takiego: “ Widzę, że wciąż kochasz ludzi. Popatrz na nich. Są niestali, zawistni, niewdzięczni i ciągle tylko pragną czegoś czego mieć nie mogą. A ty nadal ich kochasz”.
Edit:
PS. SNDWLKR
Admirał?
Może to były wojska obrony wybrzeżaXD
PPS. Dla mnie może być nawet Tergiduktor.
@Login1 No coś w ten deseń z tą… psychologią. Trochę o to mi chodziło. Choć do Gry o Tron jeszcze daleko ;)
Choć z tą psychologią to jest na odwrót: jesteśmy dobrzy tylko ktoś nas zle potraktował w dzieciństwie, albo urodziliśmy się psychopatyczni i nic nie możemy z tym zrobić ;)
Lepiej mieć żołnierzy własnych, honorowych i zmotywowanych obroną bliskiego im terytorium niż własnych, honorowych ale mniej zmotywowanych. I lepiej mieć chociaż tych mniej zmotywowanych niż najemnych. Ale jak Admirał będzie tak przebierał to zjedzą go wilki.
Choć z tą psychologią to jest na odwrót: jesteśmy dobrzy tylko ktoś nas zle potraktował w dzieciństwie, albo urodziliśmy się psychopatyczni i nic nie możemy z tym zrobić ;)
Admirał potraktował naszego twardziela dwojako. Albo jesteś desperat i szukasz śmierci (zawód miłosny tudzież inne problemy) albo jesteś jak najemnik ( szukasz tylko pieniędzy albo realizacji niskich instynktów).
@Login1 Tak, o to mi chodziło z grubsza. Jak zwykle interpretacja jest ciut bogatsza niż zamiar autora. Dzięki!
Hmmm. Brakuje mi fabuły. Jest przemowa dowódcy i niewiele poza tym. Tak, jakbyś pokazał gadkę motywacyjną trenera w szatni przed meczem, ale o samym meczu ani słowa. A jak było w walce, dlaczego tamtemu zbroja się świeciła? Nie wyjaśniasz.
zasłaniali tułów tarczą wykonaną z cienkiego, piekielnie wytrzymałego, magicznego materiału.
Nazwałabym jakoś ten materiał, bo wypowiedź nienaturalnie brzmi. Mówisz/myślisz, że ktoś jest w szlafroku z cienkiego, gładkiego materiału, czy że to jedwabny szlafrok?
Babska logika rządzi!