Książka diegetyczna (prawdziwy obiekt w świecie fantasy).
Rozprawka na temat tajemniczego zniknięcia starożytnej cywilizacji.
          
Książka diegetyczna (prawdziwy obiekt w świecie fantasy).
Rozprawka na temat tajemniczego zniknięcia starożytnej cywilizacji.
Bernardo Effi:
Rozprawa o Starożytnych
Przedsłowie
Będąc w pełni świadom implikacji i dezaprobaty tak zwanych kolegów z kręgów akademickich oraz możliwych innych skutków wygłaszania moich teorii postanowiłem, iż ‘’Rozprawa o Starożytnych’’ zostanie upubliczniona pod pseudonimem Bernardo Effi.
Jednakże ta cecha charakteru, pragnąca zapamiętania i uznania, kazała mi napisać w testamencie, iż po śmierci ma być ogłoszone wszem i wobec, kto jest prawdziwym twórcą tej pracy.*
Choć wygłoszone przeze mnie stanowisko, jakoby wcześniejsza cywilizacja była bardziej rozwinięta od naszej, w aktualnych czasach jest nie do zaakceptowania przez ogół społeczeństwa, wierzę, że wraz z postępem ogólnodostępnej wiedzy i jak to określiłem ‘’Re-wynajdywaniem’’ (Pojęcie zostanie rozwinięte w osobnym rozdziale), moja idea nie będzie jedynie śmieszną hipotezą, lecz szeroko akceptowanym faktem.
Pokładam jedynie nadzieję, by chichot losu nie sprawił, iż hasło ‘’wcześniejsza cywilizacja była bardziej rozwinięta od naszej’’ – Zostanie zaaprobowane dopiero po technologicznym prześcignięciu wyżej wspomnianej (W skrócie: Możemy stać się bardziej zaawansowani od nich, a gdy to nastąpi, prawidłową frazą będzie ‘’Poprzednia cywilizacja była bardziej rozwinięta od naszej w roku tysiąc pięćsetnym’’…)
Poświęciłem życie badaniom Starożytnych kultur i oto mój główny wniosek: Wielorakość kultur z czasów odległych jest niedopowiedzeniem. Istniało jedno imperium rozciągające się na cały glob, a dzisiejsze Esor’ante było jego główną aglomeracją, reszta świata była podzielona na jego prowincje.
Spór o przyznanie autorstwa trwa, do najbardziej prawdopodobnych twórców można zaliczyć:
Merdo Awę – Była pierwszą osobą, która przyznała się pośmiertnie do napisania ‘’Rozprawy o Starożytnych’’. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, iż zajmowała się dziedziną odmienną od historii wymarłych ludów, mianowicie jej głównym zainteresowaniem była alchemia. W tej dziedzinie nie miała sobie równych, natomiast jeżeli chodzi o historię przed Pierwszym Imperium, nikt by się po niej nie spodziewał takiej wiedzy w temacie (W czasach największej krytyki pracy żartowano, że to właśnie wyjaśnia bezsens opracowania). Przyznała się do pióra w momencie apogeum ostracyzmu wymierzonego w tę pracę, lekko nadszargując w tamtym momencie swój całokształt osiągnięć. Minęły lata nim zaczęto traktować to dzieło na poważnie.
Hektora Poffita z Ori – Wybitnego paleontologa, znanego z wielu odkryć ruin w Koronach Epi oraz pustyni Karwa. Istnieje legenda, iż to on w ostatniej woli przyznał się do autorstwa tejże pracy, jednak dowód pierwotnie był skrywany przez jego syna (znanego wynalazcę, Andera Poffita). Bojąc się zszargać reputację ojca rzekomo miał go ukryć. Po latach, gdy koncepcja zaczęła nabierać coraz to większej reputacji, kolejni potomkowie naukowca z dumą twierdzili, iż to ich dziadek był człowiekiem odpowiedzialnym za ten tytuł, jednak ostatecznego potwierdzenia nigdy nie odnaleziono.
Miltona Eratena – Jednego z uczniów Hektora. W towarzystwie naukowym oświadczał, iż ta praca wyprzedza swoje czasy, choć cytując go ‘’Nie ze wszystkim się zgadzał’’, nigdy nie wyraził się o niej negatywnie. Na początku swojej kariery zaprzeczał, iż napisał to dzieło (wciąż mogące sporządzić kłopotów), tak niebawem po śmierci swojego mistrza, nie dementował plotek, a wręcz dawał delikatne sygnały, jakoby to on był odpowiedzialny za jej napisanie. Nigdy natomiast nie przyznał się do niej oficjalnie.
I Re-Wynajdywanie
Nie jestem tu po to, by bronić patentów ludzi sprzed tysięcy lat. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na to, że dobrodziejstwa uznawane za dorobek naszej cywilizacji były już znane wcześniejszym ludom.
Zapewne karykaturalnie wyobrażasz sobie w tej chwili człowieka Starożytnego, który po ciężkiej batalii z wymarłymi już pancernymi chrząszczami, odkłada na bok dzidę i idzie do baru zamówić najgenialniejszy wytwór obecnej epoki – Whisky Emoult (Gdyby je zachował do dzisiejszych czasów, butelka miałaby swoją wartość, oczywiście z punktu widzenia archeologicznego).
Mówiąc o Re-wynajdywaniu nie mam na myśli kropka w kropkę spisywania myśli inżynieryjskich od ‘’kolegi z ławki’’, ani prymitywnych pierwszych kroków ludzkości w zawładnięciu siłami natury: Roślinami w rolnictwie, czy zwierzętami hodowlanymi (choć niewątpliwie wcześniejsi też to opanowali).
Mam na myśli działanie z premedytacją, zagrabianie technologii. Druk, jeden z kamieni milowych rozwoju, był znany już Starożytnym. Ich maszyny działały w taki sam sposób jak nasze, ich książki są do tego stopnia podobne do współczesnych, że gdyby postawić je obok siebie, na pierwszy rzut oka nie dałoby się ich odróżnić. Jedynie dziwne litery wewnątrz oraz oznaki działania czasu sugerowałyby, że coś jest nie tak.
Ich budowle i pozostawione artefakty nie tylko jednoznacznie wskazują na wiedzę w dziedzinach takich jak: Matematyka, Astronomia, Chemia, lecz także sugerują wyprzedzanie naszej wiedzy. W ruinach Saka Akazel miałem przyjemność obserwować mechanizmy władające energią pary i piorunów, odnalazłem materiały w dotyku gładsze od papieru, a twardsze od skał, widziałem wiele nieopisywalnych w kilku słowach osobliwości.
Jestem pewien, że jeżeli nie za mojego życia, to niebawem owe fenomeny staną się częścią naszego świata, a ich wynalezienie zostanie przypisane komuś, kto miał na tyle bezczelności, by poznać metody ich działania i przywłaszczył je sobie.
II. Ustrój Starożytny
Aktualnie uważa się, że około dwóch tysięcy lat temu ludzkość zaczęła raczkować, tworzyć pierwsze osady.
Przed wybudowaniem Esor’ante i kampanią Penarefarexa różny rodzaj humanoidów na całym Trój-kontynencie miał tworzyć prymitywne, nie wiedzące o sobie nawzajem społeczeństwa.
Jednak gdy odwiedzimy najstarsze ruiny owych ludów, odkryjemy niezbite podobieństwo architektoniczne. Nie tylko budowle jako takie są do siebie podobne, ale również przypominają profil Pustej Piramidy, pałacu Penarefarexa z Esor’ante, która według legend była pierwszą wybudowaną konstrukcją zwiastującą koniec rządów barbarzyńców.
W mojej opinii Pusta Piramida nie powstała za czasów Penarefarexa, lecz jest pierwszym kłamstwem naszej historii. Przytaczany Pierwszy Imperator bezsprzecznie był wybitnym dowódcą i władcą, jego krucjata zaprowadziła ład na wielu ziemiach, aczkolwiek ciężko uwierzyć, by w chaosie nieustannych walk mogło powstać coś tak monumentalnego i to jeszcze w samym centrum wojny.
Według mnie to Starożytni postawili Esor’ante, a Penarefarex przywłaszczył go sobie w micie założycielskim. Pierwszym dowodem na to jest już wymieniona zbieżność kompozycyjna tej budowli z innymi, dalece odległymi obiektami na innych kontynentach.
Podobieństwo jest na tyle duże, że gdy wraz z imperialnymi przyjaciółmi spoza kręgu badaczy wybrałem się na ekspedycję na wyspę Duovalonia, widząc pierwszy raz tamtejszy Ziggurat przecierali oczy w niedowierzaniu. ‘’Po cóż płatniarze mieliby wybudowywać kopię?’’ – Ignorancko pytali.
Drugi dowód to ostałe artefakty: Mapy i płaskorzeźby. Pozostawione przez ówczesnych ludzi dzieła sztuki z jednej strony, przedstawiają ziemię bez bariery lodowej, z drugiej ukazują niedostępne nam terytoria. Abstrahując od tego, czy faktycznie istnieją/istniały (w końcu te dodatkowe lądy mogły wziąć się z fantazji i legend), pokazuje to, że nasi poprzednicy doskonale byli zaznajomieni geograficznie.
Jak wytłumaczyć to, że obywatele prehistorycznej Wulkani wiedzieli o Archipelagu Południowym czy Półwyspie Krańca? (Nawet w czasie spisywania tegoż dokumentu ten rejon przez trudność zdobycia go, jest praktycznie ziemią niczyją). Musieli w jakimś stopniu koegzystować z innymi plemionami, a przypomnijmy: Czasy przed samym Penarefarexem są uważane za okres samych barbarzyńców.
Inną kwestią są drobne, ale zauważalne różnice w warunkach mieszkalnych niższych klas społecznych. O ile budynki najwyższej klasy są uniwersalne, sporządzone w tej samej estetyce (przewaga wirowych linii imitujących wijące się rośliny, asymetria, mozaiki), tak całe dzielnice warstw niższych do tego stopnia uległy rozpadowi, że ich zbadanie graniczyło z cudem.
Niemniej udało mi się odkopać fragmenty osad dawnej Wulkanii i porównać kompleksy z innymi ruinami. W górnych warstwach miast zawsze panował ten sam motyw, natomiast osiedla pospólstwa były nieporównywalne.
Gdy w rejonie Kontantyntu budowle mieszkalne były surowe, prostokątne, ograniczające dostęp promieni słonecznych, z lekkimi ozdobami i kolumnami, tak w Wulkanii królowały gładsze krawędzie, kolorowe malowidła nasycone symboliką. Na terytorium dzisiejszej Teskanii dekoracje z barwnych tkanin, proste rzeźby z drewna.
Zająłem się również interpretacją sztuki. Niebywale często pojawia się motyw wywyższenia Człowieka Zwyczajnego (homo mediocris) spomiędzy innych współ-humanoidów. Co ciekawe w tamtych czasach Człowiek Zwyczajny stanowił mniejszy odsetek populacji. Badając szczątki mniej zamożnych obywateli rzadko kiedy natrafiałem na szkielety tej rasy. To właśnie w obrębie sytuowanych przewyższał odsetek ludzi-ludzi.
W moim rozumowaniu w prehistorii gatunek człowieka zwyczajnego górował w hierarchii nad innymi. Zniewolił pokrewne sobie kategorie istot do tego stopnia, że te oddawały mu cześć.
III Nieidealna magia
Jedyną dziedziną w której nasza cywilizacja triumfuje nad tamtą jest zakres magiczny. Dzisiaj dysponujemy dużo bogatszym zasobem czarów i rodzajem zaklęć.
Z analiz prastarych zwojów i run wiemy, że Starożytni używali tylko jednej, z dzisiejszej perspektywy niemoralnej formy czarodziejstwa – Okultyzmu delormacyjnego, odmiany sztuki opartej na pozyskiwaniu energii z bólu innych. Obecnie za sprawą bóstw cieszymy się wszechstronnością czarów, kiedyś – Ta sfera była ograniczona.
Stawiam odważne założenie, że najokrutniejszym co zrodziło się z zapotrzebowania na energię była Pusta Piramida. Obecnie jej wnętrze służy do zakwaterowania setek Esor’anteńczyków nieświadomych pierwotnej roli tej fortecy, jednakże malowidła ukazujące magiczny orb, w centrum Wielkiej Piramidy, jak i pozostawione konstrukcje sugerują, iż to miejsce było kadzią dla niezliczonych istnień, z których pasożytowano energię magiczną (kumulują się w niematerialnej kuli).
IV Czemu i gdzie zniknęli?
Według oficjalnej historii, Penarefarex założył wielkie miasto Esor’ante na granicy trzech kontynentów, co zapoczątkowało bieg wydarzeń znany do dzisiaj. Wcześniejsze ludy były prymitywne, nieustannie skłócone i zwalczające się nawzajem.
Prawdą jest, że okres przed samym zapoczątkowaniem kronikarstwa był etapem barbarzyńskich wojen słabo rozwiniętych klanów. Nie było ogromnych aglomeracji liczących dziesiątki tysięcy mieszkańców. Twierdzę natomiast, że to był etap przejściowy – Między upadkiem jednej cywilizacji, a powstaniem drugiej.
Pytanie które się nasuwa, brzmi: – Skoro minione imperium dysponowało lepszymi technikaliami, to co było powodem jego zmierzchu?
Wysnułem kilka podejrzeń, jednak wszystkie traktuje jako domysły. Żadne nie przekonuje mnie bardziej niż pozostałe, lecz wszystkie warto rozważyć na równi.
Czynniki społeczne.
Skoro wiemy, że po upadku Starożytnych stanem domyślnym społeczeństw było nieustanne odpieranie barbarzyńców, możemy przypuszczać, że to właśnie najazd dzikusów przyczynił się do klęski cywilizacji.
Ciężko sobie wyobrazić, by imperium rozciągnięte de facto na cały świat nie dałoby sobie rady z problemem najazdów. Jednakowoż rozważmy parę kwestii:
– Czy najeźdźca musiał być słabszy od naszych przodków? Jedną z tajemnic pozostawionych przez Starożytnych są mapy innych kontynentów. Wróg mógł przybyć z nieznanego, a zwycięstwo nad nim mogło wiele kosztować: Utratę większości globu i rozbicie struktury politycznej Ba! Nasi domniemani oponenci mogli nie pochodzić z tego świata, przecież sami bogowie pochodzą z innego miejsca.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę scenariusz z czymś obcym, nasuwającym się pytaniem będzie ‘’Czy wróg powróci?’’.
– Czy nie było rozłamu u władzy? Z historii wynika, że zawsze znajdzie się ktoś niezaspokojony zajmowaną pozycją. Załóżmy, że kiedyś tak jak i dziś dochodziło do sprzeczek na gruncie politycznym. Odpowiednio silna jednostka mogła wstrząsnąć w posadach całym systemem.
– Czy upadek cywilizacji nie jest naturalnym procesem? Jako ludzkość byliśmy świadkiem już wielu powstań i klęsk królestw. Pomijając aspekt napaści, wiele państw upadło z powodu cichego rozpadu wartości. Im dłużej stoi przystań, tym więcej spróchniałych drzew; Korupcja, nadużywanie władzy, rosnąca niesprawiedliwość. Takie warunki prowadzą albo do rewolucji, albo w skrajnych przypadkach do całkowitego obalenia przywódców.
Czynniki Magiczne.
W tej części przyjrzymy się różnym magicznym wariantom, które mogły doprowadzić do wywrócenia się ówczesnego ładu.
– Przejście do innego wymiaru.
Obecnie jesteśmy pewni trzech płaszczyzn egzystencji.
Poza naszym światem, istnieje Półświat. Wyrwa rzeczywistości. Choć tam trafiamy po obumarciu ciała, to istnieją ludzie potrafiący wejść w trans i przemierzać tę płaszczyznę.
W swoim życiu byłem świadkiem wielu zjawisk tejże natury, pomijając okoliczności o których nie mogę rozmawiać, uczestniczyłem w konwersacjach z duszami zmarłych przed setkami lat ludzi. Jednak nigdy nie słyszałem o odnalezieniu duszy Starożytnego – Czy dusza tak jak i ciało również jest nietrwała? A może ich duchowa forma znajduje się w jeszcze innym miejscu?
W końcu trzecim wymiarem, a zarazem najmniej przez nas eksploatowanym, jest płaszczyzna bóstw. To z niej mieli przyjść wyższe formy istnienia, by manipulować ludzkością. Tajemnicza przestrzeń, o której nie wiemy niczego. Czy to właśnie tam udali się nasi potomkowie? Czy Starożytni to dzisiejsi bogowie? A może istnieją jeszcze inne przestrzenie?
– Działanie bóstw.
Ogromną rolę w naszej historii odegrały bóstwa. Czy mapa polityczna wyglądałaby dzisiaj tak samo, gdyby nie Erihia i jest tsunami topiące łodzie Esamoreńczyków? Z całą pewnością nie.
Choć doniesienia o pierwszym Nezaruth’cie są prawdopodobnie wyolbrzymioną legendą, to wciąż jest to pierwsze doniesienie o pojawieniu się czegoś wyższego od nas samych.
Erihia pozbywając się wrogiego wojska, upieczętowała swój kult, Nezaruth chciał, by to jego plemię przejęło pierwsze królestwo, czyny Emene można tłumaczyć jego znudzeniem.
Bogowie mają swoje cele i dążą do ich realizacji, zatem można bezpiecznie założyć, że ich postępowanie nie różniło się w Starożytności.
Mogła też ich spotkać kara za moralne zepsucie.
– Klątwa, bądź inny, nieznany czar.
Nie dość, że okultyzm delormacyjny jest prymitywną formą czarodziejstwa, nieopłacalną z dzisiejszej perspektywy, to po dodaniu charakteru moralnego wychodzi na to, że tej dziedziny nie poznaliśmy w pełni. Nie jestem za zalegalizowaniem jej, natomiast zwracam uwagę, że możliwym jest, iż nie poznaliśmy jej pełni potencjału.
Być może to w niej ukryte są zaklęcia tak potężne, że są w stanie zachwiać całym imperium, doprowadzić do samounicestwienia, albo zawładnąć umysłami całej populacji (toteż jestem za jej prawnym statusem quo już z dwóch powodów)
Katastrofa naturalna.
W różnych miejscach na świecie ludzkość boryka się z przeróżnymi problemami (za przykład niech posłużą aktywne wulkany Wulkanii czy potopy Zalewanych Nabrzeż).
W rzeczy samej ciężko sobie wyobrazić świat pozbawiony klęsk, czemu więc nigdy nie myśleliśmy o przeszkodach, jakie napotkały ludy istniejące przed nami?
Wyobraźmy sobie kataklizm tak okropny, że pozbawia życia większość populacji, ogromna powódź, epidemia, trzęsienie ziemi, przyrost ożywieńców. Bardzo niesprzyjające incydenty.
V Podsumowanie
Temat Starożytnych może budzić kontrowersje, na powierzchni wiedzy dostępnej ogółu ci ludzie pozostawili jedynie budowle, niektóre zamknięte przez tysiące lat, z tajemnicami czekającymi na odkrycie.
Dla mnie, pasjonata i naukowca próbującego zdjąć zasłonę niewiadomej, są drogą do odkrycia prawdy o nas samych, a w najlepszym wypadku prawdy o wszechświecie.
Mimo wszystko nie jestem ślepy na niebezpieczeństwa. Wiedza bywa zgubna, jeśli odkryciem prawdy nieświadomie miałbym przyczynić się do kolejnego upadku i nieszczęść ludzkości, klnę się na bogów, niech staną mi na drodze i przeszkodzą w dociekaniu prawdy, mimo wszystko przekładam korzyści ufundowane przez życie w społeczeństwie nad zgubnym zaspokojeniem ciekawości.