- Opowiadanie: Andybor1 - Błąd Konstruktora

Błąd Konstruktora

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Błąd Konstruktora

 

Wielki Konstruktor pociągnął za ozdobny, gruby sznur znajdujący się w zasięgu jego prawej ręki, tuż obok rzeźbionego oparcia tronu. Dźwięk kryształowego dzwonu rozniósł się po tysiącu komnat ogromnego pałacu. Echo srebrzystych tonów, wzmocnione wielokrotnym odbiciem uleciało w czarną przestrzeń rozciągającą się za murami i zanikło w dali.

Starzec podparł znużoną głowę dłońmi i zastygł w bezruchu czekając na przyjście Konserwatora. Nie był już tak pełen energii jak dawniej. Upłynęło sporo niczym nieodmierzanego czasu od chwili, kiedy ukończył swe największe dzieło. Dawniej, zainteresowany funkcjonowaniem precyzyjnej machiny, do której budowy wykorzystał cały swój geniusz twórczy, bez przerwy coś udoskonalał, poprawiał, przerabiał misterne elementy, przemieszczał źródła energii. Te czasy już dawno minęły. Teraz to, co stworzył tak wielkim nakładem sił, poniewierało się bezużyteczne w jednej z ponurych komnat bez okien, kilkanaście poziomów poniżej sali tronowej.

Tylko Konserwator czasem tam zaglądał czuwając nad sprawnym działaniem urządzenia. Po takich oględzinach stawał przed obliczem Wielkiego Konstruktora zdając relację z dokonanych zabiegów konserwacyjnych i ewentualnych napraw. Ostatnio właśnie stwierdził dziwaczne zachwianie równowagi zachodzące w jednym z układów.

Za uchyloną bramą sali tronowej zadudniły pośpieszne kroki. Konserwator  wszedł do komnaty taszcząc pokaźnych rozmiarów, owinięty ciemną powłoką pakunek.

– Oto jestem, Mistrzu! – zawołał od progu pełnym młodzieńczego zapału głosem: – Jestem i przynoszę pomyślne wieści, znalazłem błąd. – To mówiąc zdjął osłonę z przyniesionego przedmiotu.

Skomplikowany zespół większych i mniejszych kul nie wznosił się i nie opadał. Jakby zawieszone na niewidzialnych niciach wszystkie kule wirowały i krążyły wokół jednej, największej z nich. Wzrok Wielkiego Konstruktora zatrzymał się na punkcie wskazanym przez przybyłego. Była to trzecia, licząc od centrum układu kula.

– Jesteś pewien ? – zapytał.

– Nie mam najmniejszych wątpliwości. Tylko w tym jednym miejscu mogły pojawiać się anomalie. W tej błękitnej kuli, albo gdzieś na jej powierzchni tkwi błąd stanowiący problem.

Wielki Konstruktor stał przez chwilę w milczeniu, po czym nadspodziewanie energicznym ruchem pchnął jeden w poruszających się w poprzek układu okruchów materii.

– Ja nie popełniam błędów. Odnieś to z powrotem na właściwe miejsce – rzekł dobitnie.

Pchnięty gwałtownym ruchem odłamek roziskrzył się nagle jaskrawym światłem, po czym uderzył w powierzchnię błękitnej kuli i zgasł.

„ … I nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna…”

 

 Myślenice, 11.01. 1989.

Koniec

Komentarze

Witam serdecznie. :)

Gratuluję publikacji obu tekstów debiutanckich i to już tak szybko po rejestracji. :)

Zapraszam do działu Publicystyka – są tam pomocne Poradniki, w tym: językowe, interpunkcyjne, o zapisie dialogów, myśli oraz – Drakainy – dla Nowicjuszy. :)

 

Tutaj na pewno trzeba poprawić interpunkcję, np.:

Wielki Konstruktor pociągnął za ozdobny, gruby sznur znajdujący się w zasięgu jego prawej ręki, tuż obok rzeźbionego oparcia tronu.

Echo srebrzystych tonów, wzmocnione wielokrotnym odbiciem uleciało w czarną przestrzeń rozciągającą się za murami i zanikło w dali.

 

Zdarza się zbyt wiele spacji, np.:

Konserwator (TU)  wszedł do komnaty taszcząc pokaźnych rozmiarów, owinięty ciemną powłoką pakunek.

 

Szort ciekawie wciąga czytelnika w fabułę, podaje mało informacji o bohaterach i okolicznościach, lecz – jak rozumiem – taki był zamiar – aby wyłuszczyć żartobliwe podkreślenie nieomylności Konstruktora, co dodatkowo ukazuje przekorny tytuł. :)

 

 “Myślenice, 11.01. 1989”.

Czy podana data i miejsce powstania tekstu na samym dole są dla niego istotne? 

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Cześć, Andybor1

 Szort sprawnie, dobrze napisany. Przypomniał mi się Klapaucjusz i Trurl. Pomysł z konstruktorem nie jest nowy, ale czytało się przyjemnie. 

Zaglądnąłem do wcześniejszego Twojego opowiadania, które wrzuciłeś. Pisałeś w komentarzu, że ukazało się w grudniowym numerze w latach osiemdziesiątych. Chętnie poszperam u siebie, bo mam Fantastyki z tamtych czasów. Może akurat trafię :-) 

Pozdrawiam

Miło się czytało. Poruszająca maksyma. Nie wiem dlaczego, w moim wyobrażeniu konstruktor siedział rozlany w jakimś tronie.

 

Znam osobiście kilku konstruktorów, każdy nieomylny. U nich na rysunkach zawsze wszystko się zgadza.

Bardzo dziękuję za przychylne słowa. Sporo lat upłynęło od napisania moich tekstów, stąd można obecnie uważać, że coś takiego już było. To jest powodem pozostawiania dat na zakończenie

Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie moich tekstów. W “Fantastyce” z grudnia 1984 drukowane było moje opowiadanie “Trzecia brama”. Później jeszcze ukazało się ono w węgierskim magazynie “Galaktika”  1986/5 pod tytułem “A harmadik kapu” w tłumaczeniu Istvana Nemere. W numerze “Fantastyki” ze stycznia 1988 drukowany był jeszcze short “Zemsta Hewadżry”. I to by było na tyle.

Pozdrawiam serdecznie

O, wow! Gratuluję tylu dawnych publikacji. Fajnie, że dzielisz się z nami tym, co do tej pory trzymałeś w szufladzie. :)

Twój szort bardzo mi się spodobał, choć wymyśliłeś dla Ziemi bardzo brutalny koniec.

Serdecznie pozdrawiam!

Nowa Fantastyka