To tylko pomysł. Jeśli przyjmiecie go ciepło to napiszę kolejną część rozmów z terminatorem.
To tylko pomysł. Jeśli przyjmiecie go ciepło to napiszę kolejną część rozmów z terminatorem.
– …a pamiętasz, jak rozmawiałeś z terminatorem? Niewielu udaje się przegadać maszynę.
– One nie myślą bardziej logicznie od nas. Plątanina procedur, kodów i kodzików, bloków i dyrektyw w bibliotekach też sprawia, że im odwala. Jakby twoi rodzice nie wszczepili ci tylu sprzecznych procedur, też byś był lepszym człowiekiem. To dowód na nasze pozaziemska pochodzenie.
– Däniken miał rację?
– A żebyś wiedział, że miał. Różni nas coś od reszty inteligentnych stworzeń na Ziemi. Nie do końca jesteśmy dziećmi tej planety, za dużo w nas tego "metalu" i "sprzętu". Teraz mamy ai-roboty i już na nas polują. Według mnie to one nas stworzyły. Jako tacy nie jesteśmy w stanie podróżować do gwiazd. Nie przetrwamy długo narażeni na promieniowanie, czas, mikroasteroidy i Bóg wie co jeszcze. One – tak. Potrzebujemy wody, tlenu, żarcia. One – nie. Wiemy, jak łatwo nas zrobić w probówce, mieszasz geny, wstrzykujesz małpie i masz człowieka. Zwłaszcza, jak jesteś zaawansowaną, liczącą maszyną z precyzją ruchów w mikrometrach. Może one po prostu tak działają. Sadzą życie, które je buduje. Jak po milionie lat, to też chore liczyć ich czas naszym obiegiem wokół słońca, robo-dzieci polecą dalej, to zasieją życie na innej planecie. A skąd to wiem?
– No skąd?
– Bo to był nasz plan. Po to je budowaliśmy.
– W takim razie, co będzie z nami na Ziemi?
– Nic. Z jakiego powodu mielibyśmy być dalej istotni? Wykonaliśmy dobrze nasze zadanie. Roboty nas przewyższyły, poszły dalej, a my zostaliśmy w miejscu. Jak się będziemy rzucać, to dostaniemy "w ryja" od silniejszego. Pewnie założą swoje miasta, usiądą na surowcach kluczowych dla ich przetrwania…
– Zrobią z nas niewolników.
– Nie rozśmieszaj mnie. Po co? Ciebie trzeba utrzymać przy życiu i pracujesz tak wolno, że zwykła wiertarka ma większą moc. Jesteśmy bezużyteczni dla nich i powinniśmy dać im spokój.
– To znaczy, że przyszłością ludzkości jest rezerwat?
– Nie, podzielimy się Ziemią, nie musimy żyć w tym samym świecie. Będą robo-miasta i ludzkie miasta. Możemy się odwiedzać i prowadzić jakąś ograniczoną wymianę, chociaż nie wyobrażam sobie czego mogą od nas potrzebować. Kto wie? Może wyniosą się stąd.
– A może najpierw wyczerpią surowce i potem odlecą?
– Tylko nie liczmy na to, że my kiedyś stąd wylecimy. Ludzka misja do innej galaktyki? Bujda. Na inne gwiazdy? Może. Ale jak dużym nakładem środków? Jesteśmy niepraktyczni do podróży gwiezdnych. Musimy dogadać się tu, wszyscy, na Ziemi. To nasza jedyna nadzieja. Ludzkość gapi się w niebo od zawsze i jednocześnie podrzyna sobie gardła marząc, że kiedyś stąd ucieknie. Nie. Nie ma ucieczki od samego siebie. Przeniesiemy tylko rozpacz na inną planetę – one to rozumieją. Im przeszkadza nasza zwierzęcość i agresywność. Jeśli my nie zaczniemy walki, to one też nie.
– Dziwne słowa jak na sytuację, w której jesteśmy. – Na dworze panował mrok na zmianę oświetlany pomarańczowymi i niebieskimi rozbłyskami. Te pomarańczowe to bomby zrzucane na miasto w dolinie. Niebieskie to wybuchy elektromagnetyczne z pocisków artyleryjskich spadających na pozycję maszyn.
Kęs i Klaus, starsi szeregowi, siedzieli na skrzyni w rowie i przez lornetki obserwowali most na trasie na Brześć.
– Kiedy cię wypuścili?
– W zeszłym tygodniu.
– A urlop?
– Nie brałem urlopu. Sierżant mówił, że mogę się przydać w zwiadzie. Powiedział, że siedzieć na dupie to może i kaleka.
– Czyli jest aż tak ciężko?
– Tak, przegrywamy na całej linii. To, co widzisz, to pewnie nasze ostatnie zapasy amunicji, potem nikt nie wie, co będzie.
– One pewnie wiedzą. Próbowaliśmy się poddać?
– Wiele razy. Za każdym razem jest tak samo, wybijają wszystkich do nogi.
– Może nie mieli ciebie, żebyś przegadał terminatory. – Uśmiechy rozjaśniły ich twarze. Chwilę później z powrotem trwali w posępnej ciszy. Co jakiś czas spoglądali w lornetki i obserwowali drugi brzeg rzeki.
– Co na nas idzie? – spytał Kęs i poprawił kikut na skrzyni.
– Tym mostem ma wjechać kolumna centrali. Oni wpychają najdalej za linię wroga swoją centralkę z jakimś polem siłowym. Zmyślne urządzenie. Wpina się w linie energetyczne i generuje pole ochronne. Nie dość, że ciągnie prąd z całego miasta, to jeszcze nie da się rozwalić niczym konwencjonalnym.
– EMP na to nie działa?
– Właśnie nie działa. Na tę chwilę naszą jedyną obroną przed tym diabelstwem jest nie dopuścić do wjazdu do miasta.
– Skąd wiemy, że przyjedzie tędy?
– Dziwne pytanie, przecież wiesz, mamy ich na nasłuchu. Głupie roboty nie wiedzą, że ciągniemy kod zwykłymi kablami elektrycznymi.
– To w ogóle możliwe?
– Tak, jeszcze przed wojną mieliśmy tę technologię. Wtedy się nie przyjęła, a teraz ratuje nam dupę. Każda maszynka, gdy się ładuje, przy okazji, przesyła nam wszystkie swoje instrukcje.
– Jak one mogły tego nie zauważyć?!
– Co za różnica? Nie zauważyły przez tyle lat, lepiej dla nas. – Zaraz jednak Klaus się zreflektował. – Teraz to już chyba i tak bez znaczenia.
– Nie, nie… to nie bez znaczenia. Każda walka jest najważniejsza. Każda porażka powinna być ostatnią. Nie ma różnicy, po której stronie się stoi. Tylko brak woli i motywacji różni ludzi od maszyn. My jesteśmy zawsze zmotywowani.
– Kęs? Kęs! Kęęęss!!! – ostatni krzyk skończył się rozbryzgiem krwi z ust szeregowego Klausa. Terminator Kęs cofnął ostrze, zregenerował kończynę i przybrał normalną formę, nie zmieniając pozycji na skrzyni. Wysłał sygnał o natychmiastowym odpięciu stacji ładowania i re-konfiguracji pola ataku. Platforma centrali zjeżdżała na most w kompletnej ciemności. Powoli przesunęła się po nim na drugi brzeg i zniknęła pomiędzy pierwszymi zabudowaniami. Kęs siedział na skrzyni nadal analizując dane. Nie mógł się doczekać, kiedy opuści tę brudną planetę.
– To co będzie z nami na ziemi?
Jeśli planeta to Ziemia.
Na dworze panował mrok na zmianę oświetlany pomarańczowymi i niebieskimi rozbłyskami. Te pomarańczowe to bomby zrzucane na miasto w dolinie. Niebieskie to wybuchy elektromagnetyczne z pocisków artyleryjskich spadających na pozycję maszyn. Kęs i Klaus, starsi szeregowi, siedzieli na skrzyni w rowie i, przez lornetki, obserwowali most na trasie na Brześć.
Dałabym do kolejnego akapitu. Jeśli wcześniej rozmawiali Kęs i Klaus, to warto by to zaznaczyć, bo te części wyglądają na całkiem niepołączone.
Jeśli wojenna część dzieje się później, to warto by to rozdzielić na dwie części. Pustym akapitem i np.: &.
– Wiele razy. Za każdym razem jest tak samo – wybijają wszystkich do nogi.
W dialogu myślniki oddzielają wypowiedź bohatera od didaskaliów. Przykładowo: – Michał, chodź do domu! – zawołała mama. Dlatego do rozdzielania wypowiedzi lepiej używać przecinków, bo czytelnik musi zastanawiać się, o co chodzi.
– Dziwne pytanie, przecież wiesz – mamy ich na nasłuchu. Głupie roboty nie wiedzą, że ciągniemy ich kod zwykłymi kablami elektrycznymi.
Tu też należy zamienić myślnik na przecinek między wiesz a mamy.
– Kęs? Kęs! Kęęęss!!! – ostatnie krzyk skończył się wybuchem krwi z ust szeregowego Klausa.
Ostatni, zamiast ostatnie. Wybuch krwi mi nie pasuje, może chlust, fontanna? Resztę zrzuciłabym do kolejnego akapitu.
No i się wyjaśniło, dlaczego był taki mądry i złotousty.
Ciekawe opowiadanie, popraw błędy to kliknę do biblioteki.
EDIT:
Usuń z tytułu cz. 1, bo jeśli zostanie opowiadanie trzeba zapisać jako fragment. Natomiast fragmenty:
Twój tytuł chyba za dużo zdradza.
delulu managment
Cześć
Ciekawy szort. Dobrze napisany.
Nie martwiłbym się o roboty. Kiedyś przyjdzie wielka, ciemna postać i zgasi światło…
Wodę czerpać będziemy albo ze studni, albo z potoczka. Staniemy się zdrowsi – jedzenie pochodzące z lasu, polowania się zaczną.
Jest moda na zdrowy tryb życia, moda na nieumieranie, na wieczność w blasku fleszy i kamer. Keep smajling and liw forewer. Myśleć pozytywnie, żyć pozytywnie. Klasyk: kim jesteś? Jesteś zwycięzcą.
Niektórzy mają apetyt na nieśmiertelność, a czas się kończy. Na dobrą sprawę, to dobra przykrywa ta cała AI… Badania trwają, a Mars czeka na człowieka. Czuję, że rymuję :-)
Dzięki temu jest sporo dobrych tematów do pisania Sci-fi.
W każdym razie… Czekamy na Klapaucjusza i Trurla, przecież oni największymi konstruktorami we wszechświecie są.
Klik
Pozdrawiam
Witaj. :)
Ze spraw technicznych mam wątpliwości oraz sugestie co do (zawsze – tylko do przeanalizowania):
– … a pamiętasz (przecinek?) jak rozmawiałeś z terminatorem. – czy to nie zdanie pytające?
– Może nie mieli ciebie (przecinek?) żebyś przegadał terminatory. – i to?
Jakby twoi rodzice nie wszczepili ci tylu sprzecznych procedur (przecinek?) też byś był lepszym człowiekiem.
Różni nas coś od reszty inteligentnych stworzeń na ziemi. Nie do końca jesteśmy dziećmi tej planety, za dużo w nas tego "metalu" i "sprzętu". – skoro mowa o Ziemi jako planecie, nie powinna być zapisana wielką literą? – wyraz ten występuje i później
Wiemy (przecinek?) jak łatwo nas zrobić w probówce, mieszasz geny, wstrzykujesz małpie i masz człowieka.
Zwłaszcza (przecinek?) jak jesteś zaawansowaną, liczącą maszyną z precyzją ruchów liczoną w mikrometrach. – powtórzenie/styl?
Zwłaszcza jak jesteś zaawansowaną, liczącą maszyną z precyzją ruchów liczoną w mikrometrach. Może one po prostu tak działają. Sadzą życie, które ich buduje. – skoro mowa o „maszynach” w rodzaju żeńskim, do czego odnosi się zaimek „ich”?
A (przecinek?) jak po milionie lat – to też chore liczyć ich czas naszym obiegiem wokół słońca – robo-dzieci polecą dalej (przecinek?) to zasieją życie na innej planecie.
– No (przecinek?) skąd?
– Bo to był nasz plan. Po to one były. Po to je budowaliśmy.
– To co będzie z nami na ziemi?– powtórzenia i mnóstwo zaimków?
Z jakiego powodu mielibyśmy być dalej istotni? – styl?
Jak się będziemy rzucać (przecinek?) do dostaniemy "w ryja" od silniejszego. – literówka powodująca błąd ortograficzny?
Jesteśmy bezużyteczni dla nich i powinniśmy im dać spokój jeśli oni nam dadzą. – znowu sporo zaimków; takich zdań jest dużo więcej(?)
– To znaczy, że przyszłość ludzkości to rezerwat? – powtórzenie?
– Nie, podzielimy się ziemią, nie musimy żyć w tym samym świecie. Roboty i ludzie nie muszą żyć obok siebie. – powtórzenia?
Możemy się odwiedzać i prowadzić jakąś ograniczoną wymianę, chociaż nie wyobrażam sobie (przecinek?) czego mogą od nas potrzebować.
Ale (przecinek?) jak dużym nakładem środków?
Jeśli my nie zaczniemy walki (przecinek?) to one też nie.
Kęs i Klaus, starsi szeregowi, siedzieli na skrzyni w rowie i, przez lornetki, obserwowali most na trasie na Brześć. – zbędne dwa ostatnie przecinki?
– Czyli jest, aż tak ciężko? – ten też?
To (przecinek?) co widzisz (i tu?) to pewnie nasze ostatnie zapasy amunicji, potem nikt nie wie (przecinek?) co będzie. – powtórzenia?
Chwile później z powrotem trwali w posępnej ciszy. – literówka?
Nie dość, że ciągnie prąd z całego miasta (przecinek?) to jeszcze nie da się rozwalić niczym konwencjonalnym.
– Dziwne pytanie, przecież wiesz – mamy ich na nasłuchu. Głupie roboty nie wiedzą, że ciągniemy ich kod zwykłymi kablami elektrycznymi. – powtórzenie?
– To w ogóle możliwe?
– Tak, jeszcze przed wojną to mieliśmy. – i tu?
Nie zauważyły przez tyle lat (przecinek?) to i lepiej dla nas. – Zaraz jednak Klaus się zreflektował. – Teraz to już chyba i tak bez znaczenia.
– Nie, nie… to nie bez znaczenia. – i tu?
Nie ma różnicy (przecinek przed „który”?) po której stronie się stoi.
– Kęs? Kęs! Kęęęss!!! – ostatnie krzyk skończył się wybuchem krwi z ust szeregowego Klausa. – literówka, lecz nie wiem, gdzie, bo nie wiem, co chciałeś napisać – ostatnie krzyki, czy ostatni krzyk (skończyły/skończył)?
Terminator Kęs cofnął ostrze, zregenerował kończynę i przybrał normalną formę (przecinek?) nie zmieniając pozycji na skrzyni.
Nie mógł się doczekać (przecinek?) kiedy opuści tę brudną planetę.
Z pewnością jest tu mnóstwo fantastyki oraz treści sf i za nie daję klik biblioteczny, choć warto zwrócić uwagę na interpunkcję, gdyż przy jej niewłaściwym stosowaniu duża ilość zdań pozostaje niezrozumiała.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Znów dziękuję wszystkim recenzentom za dobrą robotę. Wasze uwagi zostały wprowadzone.
Tytko usuń tę część 1 z tytułu!
Dziękuję, Marku2, pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Marku2, piszesz o przyszłości, która może nadejdzie, ale która jest dla mnie trudna do wyobrażenia.
– … a pamiętasz, jak rozmawiałeś z terminatorem? → Zbędna spacja po wielokropku.
– Dänikem miał rację? → Literówka. Zakładam, że to wzmianka o Erichu von Dänikenie.
…czas, mikro-asteroidy i bóg wie co jeszcze. → …czas, mikroasteroidy i Bóg wie co jeszcze.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Ok, poprawki wprowadzone. Możecie cieszyć się tekstem :)
Moje uszanowanie!
Czytało się dobrze, choć walka z AI tudzież z kosmitami to raczej nie moje klimaty. Dlatego też dywagacje bohaterów puściłem trochę mimo uszu. Oczywiście nie sugeruję tym, że są one nielogiczne. Na pewno znajdują się w nich ślady jakichś tam, prawda, pryncypiów. Warsztatowo wszystko jest w porządku. Słownictwo fajne, zwłaszcza wykreowane przez Ciebie technikalia i militaria. Ano właśnie, okopowy klimat też zawsze na plus. Dialogi niezłe, choć brakowało mi doprecyzowań, kto, co mówi. Wystarczyłoby co jakiś czas (a na pewno chociaż na początku) zaznaczyć, przypomnieć czytelnikowi kto wypowiada daną kwestie. Zwrot akcji na koniec, a jakże, zaskoczył, choć stosunek do niego mam raczej neutralny. Z jednej strony pokazuje przewagę maszyn, o której mowa w tekście, z drugiej burzy mi on trochę klimat (nie)zwykłej rozmowy dwójki żołnierzy w obliczu kluczowej bitwy.
Ale całość wypada jak najbardziej dobrze. Być może zachwyciłbym się bardziej, gdybym był realnym miłośnikiem tych ufocko-terminatorowych klimatów;))
Pozdrawiam serdecznie!
Kwestia wizji.