
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Witajcie.
to co znajduje się niżej, potraktujcie proszę jako żarcik, bez pretensji do czegoś ambitneg. po prostu bawcie się dobrze:)
Prorok stał na wprost burzy. Uniesione w górę dłonie raz po raz smagane były biczami piorunów. Bóg gniewał się na swój lud, dlatego Prorok dostawał za to po paluchach.
– Boże nasz! – krzyczał Prorok w rozognione niebo – Przybywam, By prosić cię o zmiłowanie. Lud twój zgrzeszył względem Prawa Twego, ale i kara spotkała go za to sroga.
– Mają to, co im się należy! – Zadudniły niebiosa.
– Panie! Nie przeczę, że za jedzenie wafli po siedemnastej należy ukarać każdego. Nie przeczę też, żeś słusznie uczynił sprawiając, że lud nasz na twarzach wypisany ma rozkład jazdy kolei podmiejskiej a dzieci nasze słuchają popu, ale błagam – miej litość dla zagubionych…
Niebo zawyło wściekle. Prorok mówił, a wtem ziemia rozwarła swe trzewia. Z jej wnętrza z sykiem wystrzeliły w niebo obłoki siarki. Połowa góry zsunęła się w czeluść. Trzask pękających kamieni grzmiał do ostatnich sfer nieba. Gdy Prorok skończył, wszystko umilkło wraz z nim. Na czole jego miliardem gwiazd migotał pot.
– Co? – spytał Głos
– Nie rozumiem.
– Pytam „co", bo przez ten harmider nie słyszałem co do mnie mówiłeś. Mógłbyś powtórzyć?
Prorok powtórzył. Bóg ziewnął.
– Dobra… – Szepnął Głos, a przez ołowiane niebo przedarły się promienie nowego słońca i spoczęły na czole Proroka. – zrobimy tak: zejdziesz na dół i powiesz, tylko jakoś ładnie powiedz, wiesz, dużo trzysylabowych wyrazów, kwiecista składnia, bez wulgaryzmów – żeby wyszło na Boga… powiesz im tak: możemy zamienić rozkład jazdy na jakąś niewolę. To zawsze pomaga w modlitwie. Powiedz im, żeby użyli mydła…
– Boże…
– O co chodzi synu?
– A czy możemy zabić baranka i rozsmarować go na drzwiach naszych domostw nim użyjemy mydła?
– Synu… wszak to niehigieniczne.
– Ale efektowne. A jak już zabijemy i rozsmarujemy, to i mydło się przyda. Poza tym mydła może użyć każdy. A jak barankiem drzwi wysmarujemy, to lud jakąśtam estymę zyska… no i oczywiście chwała Najwyższemu.
– No nie wiem, nie przekonuje mnie to.
– Proszę – prosił Prorok – wybudujemy Ci jakąś fajną świątynię.
Niebiosa zamyśliły się.
– no… Papciu…
– A niech tak będzie.
Rozległ się grzmot. Prorok klasnął w dłonie. Pot dalej perlił się na jego czole. Głos ciągnął:
– Ponadto. Aby lud mój znał moją łaskę, dostaniesz ode mnie kopertę z banknotami. Pojedziesz do sklepu i każdemu z moich dzieci kupisz Tamagoochi.
– Boże! Niezbadane są Twoje wyroki i nie wiem, o czym mówisz!
– Tamagoochi, takie duperco, co to niby ma być elektronicznym zwierzątkiem. Karmi się to guziczkami, leczy i kładzie spać. A jak jest stare to zdycha. Chyba, że się zresetuje. Tylko pamiętaj, wystrzegaj się targowisk, bo tam wcisną ci tandetę.
– O Najwyższy…
– Nie, żadnych sprzeciwów! I nie próbuj mnie namówić na konsolę. Ponadto…
– Ponadto pewno nie dasz się namówić?
– Jeszcze słowo, a na czołach zamiast rozkładu jazdy będziecie mieć wypisany skład zupek chińskich w swahili.
– Już milczę.
– Ponadto, powiedz memu ludowi, że znudziła mnie już ta cała poetyka pieśni pochwalnych. Chcę coś nowego, lekkiego. Może być hip-hop, może być poezja śpiewana, byle nie smęcić otym, że ktoś napisał wiersz i się zakochał. Tego nie będę tolerować. Poza tym powiedz, żeby trwali w nadziei. Będzie niewola, ale będzie i mesjasz.
– Kto?
– Mesjasz. Taki hydraulik, tylko trochę lepszy. A imię jego będzie… Edek.
– O Panie! Czy nie uważasz, że imię jego wyzute troszkę z patosu jest?
– Nie widzę w tym imieniu nic zdrożnego. Moja szynszyla też ma na imię Edek.
Prorok drżał cały. Od paru dni miał biegunkę, a niestosowne było przerywać Bogu.
– Chcę żeby był EDEK!!!
– Och wielki jesteś, który jesteś. Ja nazwałbym go bardziej tajemniczo, 44 albo Stevenson, ale to TY jesteś mądrością samą.
– Stevenson? Co to za imię. Chcesz, żeby mesjasz był Szwedem?
– Nie! Broń Boże, znaczy broń mnie Panie mój, z którym właśnie rozmawiam… to po prostu solidnie brzmi. Jak Ikea albo meserszmit.
– Cóż synu, daj mi dzień do namysłu i przyjdź jutro. ach. I jeszcze jedno. masz plamę na tunice.
Gdy Prorok spojrzał na szatę, Palec Boży zdzielił go w podbródek. Niebo zamknęło się, a echo powtarzało tylko niebiańskie „hi hi hi hi".
Masa literówek, niechlujne, widać, że pisałeś na szybko... ale NA BOGA zajebiste :D Mnie rozbawiło, czytało się świetnie. Szkoda, że nie dałeś tego na kosmikomikę, choć może jeszcze masz taką możliwość.
A z tym tamagoochi, mistrz haha, masz u mnie piąteczkę za pomysł. Popraw szybko błędy.
Było śmieszne choć nie podoba mi się, że ośmieszasz Księgę Wyjścia. Potraktujmy to jako żarcik tak jak powiedziałeś ;)
Dziękuję za uwagi Volthar. Po części wynikają one z mojej niechlujności owszem, po części z twardych spacji, które nie wyświetlają się po przeniesieniu z worda, a po części z mojej absolutnej niemocy w wyłapywaniu tego typu zjawisk. co zlapałem, to zlapałem...
A co do uwagi Areota - rozumiem Cię, nie każdy to lubi, ale uważam, że Biblia to nie jest księga nienaruszalna (szczególnie przyglądając się temu, co się z nią wyprawia). Można ją czytać dwojako - bawiąc się jej treścią, tak jak powyżej, albo całkowicie się jej poddając odbierając sobie tym samym prawo do jakiejkolwiek interpretacji po to, żęby to ona nas interprerowała a nie my ją. Ważne jest, żeby tych dwóch sposobów czytania nie mieszać. ten pierwszy otwiera możliwość mojemu opowiadaniu. ten drugi z moim opowiadaniem nie ma nic wspólnego.
A mi się nie podobało. I nie przez ośmieszanie religi, bo sam to nieraz robiłem, więc mnie to nie rusza. Po prostu tekst mnie nie rozbawił i tyle.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
:)
Aaa tam, dobre jest!
Troszku się zawiodłem. Gdybym nie czytał wcześniej "Twarzy", pewnie by mi się bardziej spodobało, ale czytałem i dlatego jest jak jest. Po prostu oczekiwałem więcej. Po cholerę dałeś tak dobry tekst jako pierwszy? :)
Gość może być ofiarą swego tekstu! Teraz wszystko będzie porównywane do "Twarzy", która okazała się hitem jak widzę. To jest nieco... inne, ale też dobre. I szkoda, że niedokończone jakieś takie. Dam 4
nie pozostaje mi nic innego jak rzucić pisanie na jakiś czas... przynajmniej dopóki się we mnie nie wzbierze na napisanie czegoś na poziomie ;)
na szczęście mam jeszcze szansę w fantastycznym kiczu...
To nie tak. Tekst jest na poziomie i to dobrym według mnie. Natomiast w odniesieniu do Twarzy jest po prostu gorszy :)
damn... niech tak będzie:)
Nie jest gorszy, bo jest inny! "Twarz" i "Prorok" to dwa, zupełnie różne opowiadania. Oba są zabawne, ale zwróćcie uwagę, że autor operuje w nich zupełnie innym rodzajem humoru. "Twarz" jest groteskowa i psychodeliczna - człowiek to czyta i myśli "WTF?! Co ten gość brał?" a jednocześnie trzęsie się ze śmiechu i przedawkowania nagromadzonego absurdu. "Prorok" to zręcznie napisana biblijno-popkulturowa parodia. Jest śmiesznie ale w konkretnych, nakreślonych przez autora ramach pewnej rzeczywistości. W "Twarzy" (i "Piórach) takich ram nie ma. Te opowiadania to prawdziwa orgia groteski i dziwnego, pokręconego humoru. "Prorok" jest bardziej "normalny", co nie znaczy, że gorszy. Rozbawił mnie bardziej, niż dwa pozostałe teksty, ale to pewnie kwestia gustu ;)
Ja się przychylam do tego, co napisał Fasoletti. Obrażanie religii mnie nie ruszyło, ale sam tekst - niestety - również nie.