
Przez miesiąc po skremowaniu mojej nagle zmarłej „partnerki” robiłem co chciałem. Nie sprzątałem w mieszkaniu, jadłem na ogół w sieciach fast foodów, nie goliłem się, słuchałem muzyki, której nie lubiła. Pewnego dnia gotowałem makaron. Według przepisu dałem dużo wody, do wrzątku wsypałem muszelki, zmniejszyłem gaz, żeby gotowanie było ‘na wolnym ogniu’. Nagle z garnka rozległ się głos:
– Skoro już gotujesz, to przynajmniej zrobiłbyś coś porządnego!
Podniosłem pokrywkę i zajrzałem do środka. Z wody spoglądała twarz mojej byłej. Gęba była rozpoznawalna, chociaż trochę ją fale, gotującej się wody, marszczyły. Przykryłem garnek, ale spod pokrywki dobiegło:
– Nie myśl, że tak łatwo się mnie pozbędziesz!
Twarz pojawiała się w łazienkowym lustrze, na ekranie komputera, w smartfonie i strofowała mnie, jak za życia:
– Sprzątasz niedokładnie. To żadne sprzątanie. Wstyd wobec tych dziewczyn, co je sprowadzasz. Od muzyki, którą puszczasz, uszy bolą…
Chodziłem do psychiatry, egzorcysty i szamanów. Nie byli w stanie mi pomóc. Gdy usłyszałem od twarzy, że wkrótce spotkamy się po jej stronie, bo się żywię śmieciowym jedzeniem, coś we mnie pękło. Zacząłem kombinować, jak sobie zapewnić dostanie się do Nieba albo Piekła. Jej nie przyjęli do obu miejsc, gdyż natychmiast wskazywała, co powinno być ulepszone.
Nagle zniknęła.
– Czyżby została opiekunką innego „szczęściarza”?
Zniknęła? A może to bohater przeniósł się w zaświaty, i to dlatego zdaje mu się, że opiekunka zniknęła? Jeśli tak, to jest to niezbity dowód na to, że opiekunka nie istnieje bez Obserwatora!
TaTojoto, może jednak Siła Wyższa postanowiła “uszczęśliwić” kogoś, kto bardziej zasługiwał na taką opiekunkę. :)
Jeśli tak jest jak napisałeś, to znaczy, że Góra już całkowicie odeszła od rozumu.
Niekoniecznie, bo to może być rodzaj kary dla ‘szczęściarza’. ;)
Ha, ha, ha!
Poprawiłeś mi humor, Misiu, dzięki. :) Cale szczęście, że bohater prawidłowo gotował makaron (dodając odpowiednią ilość wody), a nie – jak Marysia w “Poszukiwany, poszukiwana”. :))
Klikać nie można, żal… :(
Pozdrawiam serdecznie. :)
Pecunia non olet
Widzę, Misiu, że ostatni zadajesz się z duchami. Tym razem był duch „twarzowy”. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Bruce, drabbli się nie wysyła do Biblioteki, ale mają swoją podstronę. :)
Reg, to nie ja. To była licencja prozaika. Jeszcze nie piszę autobiografii i oby do tego nie doszło. :)
Misiu, ale pisząc o duchach, dotykasz tematu duchów. :)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Reg, masz rację. Chyba nie mają nic przeciw temu, bo mnie nie straszą. ;)
Nietypowy przypadek nawiedzenia:)
Ale, że szaman nie pomógł to skandal…
Pozdrawiam.
Nie istnieje ani dobro, ani zło. Są tylko czyny i ich konsekwencje.
George, na taką opiekunkę, to tylko Siła Wyższa… ;(
Cześć, Koala75
Rzeczywiście, troskliwa, wszystko lepiej wiedząca niewiasta – skarb, lecz i widmo. O! Na jakże wielkie nieszczęście prześladująca pogrążonego w fetowaniu bohatera. Spoko drabble.
Pozdrawiam
Heskecie, bohaterowi zrobiło się spoko, gdy widmo znikło. :)
Oj, uparta baba, skoro nawet “póki śmierć nas nie rozłączy” jej nie wystarczyło…
Ciekawe, co sprawiło, że odpuściła. Tak na wszelki wypadek pytam, gdyby któryś znajomy miał podobny problem.
Babska logika rządzi!
O małżonce gęba?!
Czyli małżonka dba nawet z zaświatów. Pięknie!;)
"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke
A więc jednak lepiej być singlem. Pozdrawiam jako singiel. :)
Finklo&Łowuszko, to była partnerka, nie małżonka. Nie przysięgali “dopóki…”. Uparta, jak żywa. to fakt. Może znalazła bardziej posłusznego podopiecznego i dlatego znikła. :)
Maćku, czasem tak, czasem nie. Też pozdrawiam. :)
Nie przysięgali, a ona i tak nie popuściła. To chyba jeszcze gorzej? ;-)
Babska logika rządzi!
Finklo, jak napisałaś wcześniej: “Uparta baba”. :)