- Opowiadanie: Koala75 - Pomyłka

Pomyłka

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

cezary_cezary, Finkla, Użytkownicy IV

Oceny

Pomyłka

Obudził mnie stuk dochodzący z łazienki. Spojrzałam na zegarek. Była sobota, godzina dokładnie szósta, za oknem jeszcze szaro. Ponieważ piętro wyżej od tygodnia przez całe dnie trwał remont, pomyślałam:

Chyba coś się stało, bo przecież zaczynali hałasować o ósmej. Wstanę i pójdę zobaczyć, co z moją łazienką, czy sufit jest cały.

Zanim się podniosłam, Ambroży, mój kot, wzięty miesiąc temu ze schroniska, który spał obok na poduszce, poderwał się, zeskoczył z łóżka i dotarł przed drzwi łazienkowe wcześniej. Siadł, ale widać było, że jeżeli by potrafił otworzyć drzwi, już byłby w środku. Otwarłam i gdyby nie kot w powstałym przejściu, zatrzasnęłabym z hukiem. Ujrzałam białego ducha, takiego jak na filmie z Kacprem. Zanurzał się w pralce, już dolną połową był w środku. Szeroko się uśmiechnął i powiedział:

– Wracam do firmy, dostarczyłem delikatną, ale jednak ciężką, przesyłkę zamówioną przez Ambrożego. Przepraszam za hałas, ale postarałabyś się o wygodniejszy portal.

Na pralce stała spora paczka. W szoku wykrztusiłam:

– I…ile się na…leży?

Duch nie odpowiedział, już był cały w portalu, to znaczy w pralce. Informację uzyskałam od kota:

– Nic cię to nie kosztuje. Poprosiłem ducha mamy, która straciła ósme życie pod kołami pijanego kierowcy forda i jest w kocim raju, gdzie ma wszystko, żeby mi przysłała kocimiętkę. Reaguję na ten aromat nietypowo, uspokaja mnie. Przedłużający się remont, zwłaszcza wiercenie, może nas wykończyć. Trzeba się ratować. Sprawiłabyś sobie takie wyciszające słuchawki.

 Słuchałam w jeszcze większym szoku. W końcu wydusiłam z siebie:

– Ty, ty mówisz? W schronisku mi o tym nie powiedzieli.

– Bo nie wiedzieli, tam milczałem. Nie chciałem, żeby oddali mnie naukowcom. Mam nadzieję, że mnie nie zdradzisz i nie będziesz opowiadać, że mówię. Możesz o tym napisać na NF, bo nikt ci nie uwierzy.

– Obiecuję!

– To będziemy sobie rozmawiać po twoich powrotach z pracy. A jeżeli mnie weźmiesz do swojej firmy, zostanę twoim tajnym agentem. Będziesz wiedzieć, o czym mówią, gdy nie słyszysz. I wytępię wszystkie myszy.

Nie lubię donosicieli, ale ostatnim mnie przekonał, bo budynek był stary i często dziewczyny wskakiwały na biurka, piszcząc na widok myszki, jakby chciała je zjeść, a ona szukała tylko okruchów z kanapek. To zaburzało rytm pracy i obniżało wydajność, więc akceptowałam sugestię.

Ustaliliśmy, że kocimiętka będzie stała w loggii i odstraszała komary, ale Ambroży będzie miał do niej stały dostęp, bo w końcu to jego gadżet. Zamówię zalecane przez kota słuchawki i remont u sąsiada nie będzie nam straszny.

Tak się nam wydawało, ale gdy jeszcze w łazience rozpakowałam paczkę, kot jęknął:

– To nie jest kocimiętka, to jakieś zielsko.

Zajrzałam do Internetu. Rzeczywiście to coś nawet nie przypominało zioła zamówionego u ducha mamy Ambrożego. Zanim kot dał znać mamie, z pralki wydostał się z trudem ten sam kurier z bardzo podobną i też rozpakowaną paczką.

– Bardzo was przepraszam. Pomyliłem się. Dostaliście psią trawkę, a pies Ambroży w sąsiednim bloku – kocimiętkę. Ludzie są dziwni, żeby tak samo nazywać psa i kota. Przyniosłem właściwą paczkę. To mój pierwszy dzień w tej robocie i taka wtopa. Proszę nie składać na mnie doniesienia. Pies mi już obiecał, że się nie poskarży.

Śmiałam się z moim Ambrożym jeszcze długo po ewakuacji pechowego ducha.

 

Na koniec pytanie:

„Kto z Was sprawdza przy kurierze zawartość przesyłki?”

Koniec

Komentarze

Ave, Koalo! 

 

Fajny tekst. Nie jestem fanem kotów, ale Ambroży da się lubić ;) I faktycznie, nie sprawdzam nic przy kurierach, bo się cwaniaki nauczyły zostawiać paczki w "tajnym" miejscu i tylko wysyłają smsy…

 

Klikam ;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Witaj. :)

Nigdy nie sprawdzam, bo nie zdążam – zazwyczaj kurier zostawia zniszczone, podarte i podziurawione paczki pod drzwiami i… już go nie ma. :)

Natomiast moja Babcia miała kotkę, która znakomicie dawała sobie radę z każdą klamką – wskakiwała i tak długo siedziała i mozolnie naciskała łapkami, aż ją opuściła i otwarła drzwi. ;) Wszędzie trzeba było przed nią zamykać na klucz, lecz w ciągu dnia zazwyczaj nikt o tym nie pamiętał. :) Dzięki za przywołanie wspomnienia. heart

Pozdrawiam, klikam za kolejny przezabawny tekst. :) 

Pecunia non olet

Witaj Koala75 yes

Jako fan i współwłaściciel dwóch kotów, pozdrawiam.

Fajny tekst. Przypomniał mi się mem w którym to padło pytanie – czy ty też mówisz “idę do sklepu za 15 minut wracam”… do kota?

Kurier, po wręczeniu paczki, dostaje hyper speed i zanim pomyślę o sprawdzeniu, jest już na innym osiedlu. 

Tomek O.

Hej, Misiu.

Nie lubię kotów. Może to przez to, że odkąd pamiętam prowadzę otwartą wojnę z kotem dziadków, najwidoczniej niezadowolonego z mojej obecności. Skubany wyszkolił się w sztuce wojny partyzanckiej lepiej niż Vietcong. No ale powiedzmy, że gadającego kota zaakceptuję. ;)

przesyłkę zamówioną przez Ambożego

Ambroży chyba nie dostał karmy i pożarł “r”. No cóż, lepsze “r” niż kanapa.

Pozdrawiam. :D

 

  1. S. A tu uchwyciłem Ambrożego, który usłyszał wszystkie te ploteczki i inne rozmowy koleżanek z pracy:

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

Z kocimiętką też trzeba ostrożnie:

 

 

 

Pecunia non olet

Cezarze, wolę psy, bo cenię swoją niepodległość. :)

Bruce, znałem kotkę, która lubiła leżeć w umywalce w łazience, gdy było gorąco. Na Ambrożego kocimiętka działa nietypowo. :)

Tomku, myślę, że koty nie zniżają się do rozmowy z ludźmi, ale rozumieją, co się do nich powie, tylko nie pokazują tego. :)

Gryzoku, jeżeli jesteś w stanie wojny z kotem Dziadka, musisz mieć stale szeroko otwarte oczy, jak ten kot z ilustracji. Ambrożemu r zjadł chochlik. Poprawiłem, dzięki. :)

 

P.S. Chyba kurierzy działają podobnie, niezależnie z jakiej są firmy. :(

 

No to kurier wtopił… 

To kiedy szorcik o zaniesieniu kotka do pracy? To może być niezła akcja…

Babska logika rządzi!

Finklo, obawiam się, że to byłoby samo realne życie bez fantastyki. :)

Koci szpieg nic by nie zmienił? Niemożliwe. A gdyby tak wlazł pod biurko prezesa i coś szepnął, udając sumienie czy jakieś istoty nadprzyrodzone? 

Babska logika rządzi!

Misiu, jestem wielbicielką wszystkich kotów i bardzo się cieszę, że, choć wolisz psy, napisałeś bardzo fajną historyjkę o kocie. :)

A co do pytania – nie korzystam z usług kurierów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, pamiętałem o Twojej sympatii dla kotów i trochę liczyłem, że ta miniaturka przynajmniej Tobie się spodoba. Z usług kurierów skorzystałem kilka razy i jak dotychczas, nie było problemów. :)

Jak zwykle fajny i miły shorcik. Już kolejny raz w twoich tekstach pojawia się gadający kot. Czytało się lekko i przyjemnie. Pisałem to już wcześniej, ale powtórzę – chciałbym umieć pisać shorty tak jak ty. Niestety nijak mi to nie wychodzi. Pozdrawiam.

Całkiem zabawne. Fajny pomysł na cykl. 

 

Pozdrawiam 

Adexsie, mnie sprawia trudność pisanie dłuższych tekstów. Z naturą lepiej nie walczyć. :)

Tomaszu, czyżbyś czytał moją “Kocicę”? Jeżeli masz pomysł na sequel tego szorta, wykorzystaj go. Zachęcam. :)

 

 

Jednym z ujmujących mnie elementów tego szorta jest imię kota. Ambroży. Nietypowe, niedzisiejsze, brzmiące na tyle poważnie, aby samego jego nosiciela poważnie, ale i ze sympatią traktować.

Finklo, nie darzę sympatią tajnych agentów/szpiegów, nawet działających w słusznej sprawie. ;)

Adamie, pies też miał na imię Ambroży. Może ludzie goszczący te zwierzaki też byli niedzisiejsi i stąd takie imiona. :)

Tomaszu, czyżbyś czytał moją “Kocicę”? Jeżeli masz pomysł na sequel tego szorta, wykorzystaj go. Zachęcam. :)

Przed chwilą przeczytałem i skomentowałem.

Jestem psiarzem, ale koty w literaturze wypadają znacznie lepiej moim zdaniem, zostawiam je tobie. 

Ja kiedyś napisałem opowiadanie o psie, moim zdaniem całkiem niezłe, jeśli chodzi o pomysł, bo wykonanie pewnie jest do dupy, to było lata temu. Ale teraz pomyślałem, że pomysł znów wykorzystam. 

 

Dzięki za inspirację zwierzęcą. 

 

 

Duch nie odpowiedział, już był cały w portalu, to znaczy w pralce. Informację uzyskałam od kota:

Smakowity cytat.

 

Poprosiłem ducha mamy, która straciła ósme życie pod kołami pijanego kierowcy forda i jest w kocim raju, gdzie ma wszystko, żeby mi przysłała kocimiętkę. Reaguję na ten aromat nietypowo, uspokaja mnie. Przedłużający się remont, zwłaszcza wiercenie, może nas wykończyć. Trzeba się ratować. Sprawiłabyś sobie takie wyciszające słuchawki.

Sprytny kocur, oby tylko nie wpadł w nałóg;))

 

A jeżeli mnie weźmiesz do swojej firmy, zostanę twoim tajnym agentem. Będziesz wiedzieć, o czym mówią, gdy nie słyszysz.

Boże, gdyby tylko moje tak umiały. Nasyłałbym je wszędzie. 

 

– Bardzo was przepraszam. Pomyliłem się. Dostaliście psią trawkę, a pies Ambroży w sąsiednim bloku – kocimiętkę. Ludzie są dziwni, żeby tak samo nazywać psa i kota. Przyniosłem właściwą paczkę. To mój pierwszy dzień w tej robocie i taka wtopa. Proszę nie składać na mnie doniesienia. Pies mi już obiecał, że się nie poskarży.

Śmiałam się z moim Ambrożym jeszcze długo po ewakuacji pechowego ducha.

 

 

Uwielbiam duchy i uwielbiam koty, toteż uwielbiłem również Twój szorcik.

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

Kwestia wizji.

Tomaszu, zwierzęta są lepsze od ludzi i w opowiadaniach wypadają korzystniej. :)

Robercie, może Ci się spodoba mój ‘psio-koci’ droubble “Wdzięczność” (bezczelna autoreklama), niestety bez duchów. :)

Oczywiście, że nigdy nie sprawdzam przesyłki, jaką przekazuje mi kurier. Ale to jest mniej istotne, niż pytanie, jakie mi się nasunęło po przeczytaniu szorta. I nie chodzi o to, dlaczego kot i pies noszą to samo imię. Ambroży. Ciekawe jak brzmią ich nazwiska… Kleks? Nurtuje mnie jednak coś innego. Dlaczego kurierem jest duch? I zamiast wchodzić przez drzwi, używa do tego celu pralki? I jak przez pralkę można wnieść materialną przesyłkę? Pytanie goni pytanie, zagadka, zagadkę…

 

Dobrze jest, Misiu. Masz talent do szortów. Jeśli piszesz szorty i Ci wychodzą, to się ich trzymaj. Ja tak robię. Z naturą, jak sam mówisz, nie ma co walczyć. :)

 

TaTojoto, kot i pies nie mają nazwisk. Kurierem Jest duch z kocio-psiego raju Widocznie musi przechodzić przez portal-pralkę, a nie przez drzwi. Paczki są pewnie magiczne i przez portal są transportowane w postaci zbioru cząsteczek, a po przejściu wracają do znanej nam postaci. Fantastyka na to pozwala. :)

Maćku, dopiero dzisiaj pojawił się Twój wpis. Gdy odpowiadałem TaTojocie jeszcze Twojego nie było, a wg godziny dodania powinien być widoczny. Jakaś fantastyczna właściwość NF. Dziękuję za Twoje poparcie dla mojego pisania szortów. :)

P.S. Dla ‘psiarzy’ mogę jeszcze polecić “Ratownika” – opowieść labradora Laba.

Rozmowy z kotem? Napisałbym że to pierwszy stopień obłędu, ale sam z nimi gadam :)

Dziękuję za wyjaśnienie. Wszystko jasne, ale teraz zastanawiam się nad czymś innym. I nie chodzi mi o Twój tekst, ale w ogóle o każdy inny. Czy opowiadanie powinno udzielać odpowiedzi dotyczących ekspozycji świata? A może pojechać po bandzie, zignorować fizykę alternatywnego uniwersum, nic nie tłumaczyć jak on działa, i skupić się tylko na przekazie?

 

Homarze, ja wprawdzie mam tylko takie doświadczenie, że do kota się mówi, a on rzadko okazuje, że słyszy, ale w fantastyce wszystko jest możliwe, nawet to, że kot mówi ludzkim językiem do człowieka. :) 

TaTojoto, myślę, że zawsze decyzja należy do autora, ale nie jestem znawcą. Ja skupiam się na tym, żeby nie było błędów logicznych, a fizykę traktuję jak magię i wiele zostawiam fantastycznej wyobraźni czytelników. Niech mają frajdę, że znaleźli swoje wytłumaczenie wątpliwości. Może być całkiem odmienne od mojego. :)

Dzięki za polecenie “Ratownika”, Misiu. Przeczytam na pewno. :) 

Maćku, nie stracisz dużo czasu, bo jest krótkie. :)

Nowa Fantastyka