
– Kelner! Przepraszam, ale coś tu się nie zgadza. Po nazwie widzę, że to menu z sąsiedniej restauracji.
– Dokładnie tak.
– Dlaczego? Proszę przynieść właściwe.
– Niestety koszty cały czas idą w górę i nie stać nas na własne menu. Pożyczyliśmy je, ale nie zdążyłem zamazać logo. Mam nadzieję, że to panu nie przeszkadza?
– Czyli wasza oferta jest identyczna?
– Tak, oprócz tego, co skreślone.
– To znaczy? Bo jak tak patrzę…
– O, tu. Jabłko. I szklanka wody. Te są nieskreślone.
– Nic więcej?
– To nasze danie dnia.
– A poza tym nic nie ma?
– Jak sama nazwa wskazuje.
– W takim razie poproszę… Co by tu wybrać? Nie mogę się zdecydować. Niech będzie jabłko.
– Plus szklanka wody.
– Nie, nie, wystarczy samo jabłko.
– Niestety podajemy tylko w zestawie.
– No dobrze.
– Czterdzieści złotych plus osiemdziesiąt.
– Zaraz… tutaj podano inne kwoty.
– To menu sprzed dziesięciu lat. Nie miałem czasu zaktualizować. Czy to panu nie przeszkadza?
– No cóż, drogo tutaj macie. Chyba jednak zrezygnuję.
– Teraz już pan nie może. Złożyłem zamówienie w kuchni. Przygotowują potrawy.
– Więcej nie zjawię się w tym lokalu!
– Proszę nas chociaż polecić znajomym. Ostatnio mamy mało klientów. Ledwo starcza na rachunki.
– Nie omieszkam.
Kelner zniknął na moment w kuchni, po czym wrócił z jabłkiem podanym na talerzyku i pustą szklanką.
– A gdzie woda?
– Przykro mi, ale odcięli nam w zeszłym tygodniu. Już mówiłem, że brakuje środków na niektóre rachunki.
– Czyli za to nie zapłacę?
– Niestety sama szklanka kosztuje osiemdziesiąt złotych, wodę generalnie podajemy gratis. A jako że jest w zestawie z jabłkiem nie możemy tego rodzielić.
– Jest to na swój sposób logiczne.
Wziąłem do ręki nóż, który ktoś nierozważnie zostawił na stoliku i spróbowałem przekroić jabłko na dwie równe części. Niestety w pewnym momencie ręka mi zadrżała i ciach, nie udało się. Wyszło krzywo. Cholera! Jako perfekcjonista nie mogłem tak tego zostawić. Przeważnie wykazuję się precyzją godną snajpera rozwalającego głowę przypadkowego przechodnia. W weekendy lubię zamoczyć kijek, więc akurat miałem przy sobie Zestaw (Nie)Dzielnego Wędkarza, z którego wyjąłem średniej wielkości glistę ludzką. Położyłem ją na połówce owocu.
– Kelner! W moim jabłku jest robak!
– Niemożliwe.
– A jednak. – Wskazałem na glistę.
– Rzeczywiście. To niedopuszczalne. Już podaję nowe. Akurat jabłek mamy pod dostatkiem.
Po dostarczeniu świeżego owocu, kelner przyglądał się przez moment moim działaniom, pewnie pragnąc dopilnować, żeby tym razem wszystko było w porządku, ale szybko go odprawiłem. Nie lubię, gdy ktoś mi patrzy na ręce, zwłaszcza gdy się masturbuję lub spożywam posiłki. Spróbowałem ponownie równo rozciąć jabłko i tym razem udało mi się osiągnąć perfekcję, niestety zbyt energicznie uderzyłem nożem i jedna z idealnie rozciętych połówek spadła na podłogę. Przyczepiło się do niej kilka włosów. Nie mogłem spożyć brudnego owocu, jeszcze dostałbym syfilisu. Od razu to zgłosiłem.
– Kelner! W moim jabłku jest włos. I to nawet nie jeden.
– Niemożliwe.
– Naprawdę. Oczywiście były w środku, zanim rozciąłem jabłko. To niedopuszczalne.
Potrząsnąłem głową.
– Niech pan spojrzy. Teraz jest ich więcej. Rozmnażają się. Proszę to zabrać.
Przyniesiono mi kolejną porcję. Tym razem nie mogłem się do niczego przyczepić. Owoc rozcięto na idealnie równe połówki. Niestety zdążyłem skonsumować tylko jedną z nich, gdyż w pewnym momencie do lokalu wleciała mucha i usiadła na moim talerzu. Na skrzydełkach miała logo znanej pizzerii. A jednak, legendarne muszki-reklamuszki istnieją nie tylko w bajkach, którymi straszy się niegrzeczne niemowlęta. Przegoniłem ją, lecz niesmak pozostał. A co jeśli naniosła syfilisu na talerz? Obrzydziła mi kompletnie resztę posiłku. Nie chciałem jednak zostawiać jednej połówki owocu, gdyż irytuje mnie nieparzystość, może z powodu tego, że jestem singlem, dlatego rozciąłem ją na ćwiartki. Znów wyszło nierówno, bo ręka mi zadrżała. Nie mogłem tego tak zostawić.
– Kelner! Na moim jabłku była mucha!
Bohater jest prawdziwym perfekcjonistą, wszak – nie mógł tego tak zostawić. Krótko, zwięźle, ciekawie, niepokojąco i jednocześnie żartobliwie. Cóż więcej chcieć.
Zobaczyłem literówkę: nie możemy tego rodzielić.
Pozdrawiam. Klik.
Aha, obejrzałem ponownie film Mucha, z 1986r. I co się okazuje? Nie wyrasta się z pewnych klimatów.
Sprawnie napisana scenka. Ale to tylko scenka. Bez fabuły, brak ekspozycji, nie wskazałeś stawki. Wprawka. Daj coś dłuższego.
Interesujące obserwacje. Nie można ich tak zostawić – bez komentarza.
Jest w tym coś smutno-zabawnego.
Babska logika rządzi!
Kibicuję klientowi, bo sam tak bym nie umiał, a należało się tym… :D
A ja mu nie do końca kibicuję. Ani knajpa nie gra fair, ani klient.
Babska logika rządzi!