- Opowiadanie: kalinowski100mk - Statek ,,Odyseusz''

Statek ,,Odyseusz''

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Statek ,,Odyseusz''

Notatka sporządzona przez Komisarza Stacji Nowa Ziemia 7 w dniu 20 października Anno Domini 2642 r. czasu Ziemskiego (roku 6 404 od stworzenia świata oraz roku 592 Panowania Imperatora), Waltera Ho Munga KKIW 801127KZ333A, zawierająca informację o statku kosmicznym Odyseusz.

 

11 stycznia 2640 r. czasu ziemskiego, radary Stacji Nowa Ziemia 7, wykryły niezidentyfikowany obiekt kosmiczny poruszający się/dryfujący w układzie CV 11-2B, znajdującym się w odległości pół roku świetlnego od stacji.

Nieudane próby nawiązania łączności zmusiły do wysłania sądy dalekiego zasięgu, która osiągnąwszy cel w dwa miesiące, po pół roku przekazała informacje o obiekcie. Dzięki przesłanym filmom i zdjęciom udało się ustalić bezsprzecznie, że mamy do czynienia z obiektem pochodzącym z Ziemi. Według danych pokładowego komputera, Statek Odyseusz został zbudowany na dwadzieścia trzy lata przed Wojną Trzydziestoletnią, a w dziewiczy rejs wyruszył w dwa lata później z załogą w liczbie piętnastu mężczyzn i tyleż samo kobiet. Zadaniem statku była podróż do najbliższego układu słonecznego, zebranie informacji oraz powrót. Konstrukcja została zaprojektowana i wykonana tak, by utrzymać przy życiu do stu osób jednocześnie (informacja niepewna – komputer podaje przedział od stu do dwustu, z naciskiem na pierwszą liczbę). Członkowie załogi mieli się rozmnażać i kolejne pokolenia miały przejmować prowadzenie statku, starsi natomiast poddawać się hibernacji by po powrocie na Ziemię móc spędzić resztę życia w domu. Ostatni kontakt z Odyseuszem został odnotowany na rok przed wybuchem wojny (komputer Stacji nie zawiera dalszych danych. Informacje należy porównać z danymi z Biblioteki Imperialnej na Ziemi).

7 lutego 2641 r. czasu ziemskiego wysłano załogową misję w celu zbadania okrętu. Po dotarciu przystąpiono do dalszych badań. Stwierdzono ogromne uszkodzenia, niedziałające silniki i bezwładny dryf w próżni kosmicznej. Zrządzeniu boskiemu lub łutowi szczęścia należy zawdzięczać przetrwanie maszyny i braku kolizji z asteroidami/meteorytami(jeśli miał jakieś tarcze to od dawna już nie działają) lub wpadnięcia na planetę albo gwiazdę. Wielkim szokiem były odczyty z sonarów, wykazujące obecność form żywych wewnątrz okrętu. Grubość pancerza oraz relatywnie niewielka siła naszych sonarów nie mogła dać całkowitego oglądu sytuacji. Próby ponownego kontaktu nie dały rezultatów. Kapitan wyprawy zdecydował o dokowaniu i wejściu na okręt.

Odnalezienie odpowiedniego miejsca i połączenie okrętów zajęło jeden dzień. Wnętrze statku, oświetlone wyłącznie awaryjnym oświetleniem (dzięki działającemu wciąż reaktorowi atomowemu) było w stanie agonalnym. Zdezelowane ściany, gdzieniegdzie nadpalone, z oderwanymi płatami blach, oraz ogromną ilością zwisających przewodów. Droga niepewna i niebezpieczna ze względu na stan chodników i ich uszkodzenia. Wiele miejsc przeżartych rdzą. Na mostku, po sforsowaniu grodzi, stwierdzono działanie komputera pokładowego który utrzymywał reaktor w rozruchu, dawał światło oraz atmosferę potrzebną do życia. Produkował również pokarm dostępny w specjalnych pomieszczeniach. Nie udało się ustalić przyczyn awarii statku i jego zamilknięcia. Udało się odczytać tylko informację wskazującą, że na skutek awarii dochodziło do dylatacji czasu (komputer nie wskazał z jakiej przyczyny) powodującej, że odczucie czasu, w stosunku do naszego, znacznie się wydłużyło. Prawdopodobnie na statku upłynęło nawet więcej lat niż na Ziemi.

Dalsze oględziny wnętrza doprowadziły ekipę do komór kriogenicznych. Według pobieżnych oględzin komory mogły pomieścić nawet cztery tysiące osób. Nie udało się ustalić czy odkryto wszystkie komory do hibernacji. W części kapsuł znajdowali się zamrożeni ludzie. Bez większych trudności ustalono personalia pierwszego pokolenia, które wyruszyło w dziewiczy rejs. Również kolejne trzy następne pokolenia zostały zidentyfikowane. Problem zaczął się od czwartego. Zamrożono zaledwie trzy osoby. Kolejne zamrożone ciała wskazują na dalszy okres czasowy. Wynika z tego, że do awarii musiało dojść za życia czwartej generacji podróżników. Niestety, wszyscy zamrożeni nie żyli już od wieków. Zastosowany system anabiozy, ówczesne cudo techniki – jak się później okazało niezwykle zawodny i niebezpieczny, zawiódł i zabił uczestników wyprawy. Charakterystyczne jest też to, że do czwartej generacji wszyscy w kapsułach mieli identyczny wiek podczas hibernacji, od czwartego pokolenia następują daleko idące zmiany. Spotyka się osoby w wieku podeszłym jak i bardzo młodym, nastąpił również proces karłowacenia podróżników. Im dalej od czwartej generacji tym wzrost hibernowanych obniżał się. Według wstępnych oględzin w pewnym momencie zarzucono hibernowanie ludzi. Przyczyn nie ustalono.

Dalsze oględziny statku ujawniły makabryczne odkrycia. Znaleziono coś w rodzaju cmentarzyka pełnego ludzkich kości. Część nosiła ślady brutalnych walk oraz praktyk kanibalistycznych. Szyby wentylacyjne statku pełne były ludzkich szczątków. Ekspedycja natrafiła również na pomieszczenie będące areną niedawnego dramatu. Znaleziono sześć małych ciał – dwóch mężczyzn w wieku od trzydziestu do czterdziestu kilku lat, jednej kobiety mającej dwadzieścia, maksymalnie dwadzieścia kilka lat oraz trójki dzieci w przedziale wiekowym od dwóch do pięciu lat. Stan zwłok wskazywał, że śmierć nastąpiła w przedziale od czterech do dwunasty godzin, przed naszym przybyciem. Na ciałach były widoczne rany zadane tępymi narzędziami. Brakowało kończyn u dzieci i kobiety. Ekipa dokonała pomiarów zwłok oraz pobrano próbki do dalszych badań. Potwierdzono karłowatość aktualnych mieszkańców statku. Mężczyźni mieli zaledwie siedemdziesiąt dwa centymetry wzrostu, kobieta sześćdziesiąt.

Podczas oględzin miejsca i zwłok doszło do groźnego incydentu. Grupa ok. 10 tubylców zaatakowała starszego pilota drugiej rangi Pablo Ekvaresa, gdy ten zainteresowany odgłosami dochodzącymi z bocznego korytarza na chwilę oddalił się od członków ekspedycji. Nieoczekiwana napaść nie zakończyła się wyłącznie dzięki natychmiastowej reakcji pozostałych członków oddziału. Wzrost oraz przewaga w uzbrojeniu pozwolił na odniesienie zwycięstwa. Zabito sześciu napastników i ujęto jednego żywcem, reszta zniknęła w czeluściach okrętu. Na rozkaz kapitana nastąpiła pełna ewakuacji ekspedycji.

Nie udało się ustalić czy mieliśmy do czynienia z przypadkowym kontaktem, czy jednak z w pełni zaplanowanym działaniem. Nie można wykluczyć, że nasza ekipa od pewnego czasu była obserwowana i tubylcy tylko czekali na okazję, jak również, że cały kontakt był czysto przypadkowy.

Na macierzystym okręcie poddano obiekt skrupulatnym badaniom. Okazało się, że obok skarlenia potomków pierwszych członków załogi, nastąpił również regres inteligencji. Nastąpił zanik mowy oraz zdolności poznawczych. Primus – imię które nadano obiektowi na statku, porozumiewał się warknięciami, szczekaniem oraz oderwanymi sylabami nie dającymi się złożyć w żadną logiczną całość. Potrafił posługiwać się najprostszymi narzędziami i rozpalać ogień. Próby nauczenia Primusa czegokolwiek spełzły na niczym.

Kapitan zdecydował o powrocie do Bazy, uznając słusznie, że jego rola została zakończona i dalsze badania może prowadzić tylko specjalnie wyposażona ekipa badawcza. Do Odyseusza przypięto specjalną boję, by nie stracić go z radarów. Powrót do Bazy nastąpił bez przygód. Załoga wzorowo wypełniła zadanie, a obiekt został przekazany do dalszych badań.

 

Postscriptum:

Dane z Centralnej Imperialnej Biblioteki z Chicago potwierdzają informacje o czasie budowy oraz startu okręgu Odyseusz, a także o ilości załogi mającej wynosić każdorazowo trzydziestu dorosłych i tyleż samo dzieci. Statek został zaprojektowany by utrzymać przy życiu 100 osób z możliwością podwojenia populacji w nagłym wypadku. Każda generacja miała poddawać się Anabiozie po ukończeniu 50 rok życia. Po powrocie cała populacja statku miała zostać wybudzona i dokończyć życie na rodzimej planecie. Celem wyprawy była Gwiazda Proxima Centauri odległa 4,2 lat świetlnych od Ziemi. Zadaniem wyprawy było podróż do ww. gwiazdy, zbadanie układu oraz powrót na Ziemię. Przewidziany czas wyprawy 250-290 lat.

Ostatni kontakt z Odyseuszem nie zarejestrował żadnych uwag członków załogi. Awaria musiała nastąpić w późniejszym terminie.

Koniec

Komentarze

Dalsze oględziny statku ujawniły makabryczne odkrycia.

 

Dla mnie ujawnianie odkryć brzmi dziwacznie. 

 

ok. 10

W tekście literackim zapisujemy pełny wyraz, a liczby słownie. 

 

Nieoczekiwana napaść nie zakończyła się wyłącznie dzięki natychmiastowej reakcji pozostałych członków oddziału.

Czym się nie zakończyła? Bo mi tego brakuje. 

 

Na rozkaz kapitana nastąpiła pełna ewakuacji[a] ekspedycji.

 

Każda generacja miała poddawać się Anabiozie po ukończeniu 50 rok życia. Po powrocie cała populacja statku miała zostać wybudzona i dokończyć życie na rodzimej planecie. Celem wyprawy była Gwiazda Proxima Centauri odległa 4,2 lat świetlnych od Ziemi. Zadaniem wyprawy było podróż do ww. gwiazdy, zbadanie układu oraz powrót na Ziemię. Przewidziany czas wyprawy 250-290 lat.

Tu znowu są skróty i cyfry. 

 

 

Chciało by się powiedzieć: No i co?

Zacząłeś opowieść, ale po zaintrygowaniu w zasadzie ją zakończyłeś. Nie dowiedziałam się co poszło nie tak, czemu zabijali się nawzajem i atakowali misję. Początek niezły, ale dla mnie to raczej wstęp do opowieści. 

 

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Tekst wygląda jak notatka (dobrze, takie było zamierzenie autora), czyta się jak notatka (gorzej, bo nie wywołuje emocji) i niestety zupełnie nie zostaje w pamięci – jak notatka, którą ktoś wpiął do segregatora, obok dziesiątek innych, a potem schował gdzieś głęboko.

 

Oczekiwałem jakiegoś zwrotu akcji, zaskoczenia, tymczasem jest po prostu opis.

Czyta się nieźle, nie odrzuca, ale również nie wciąga. Kolejne pokolenia uległy skarłowaceniu. I co z tego wynika? Nie jest wyjaśnione, dlaczego, a nawet jeśli miało to być zagadką, to nie poczułem chęci zgadywania.

Językowo do sporego “czesania”

 

Nieudane próby nawiązania łączności zmusiły do wysłania sądy dalekiego zasięgu, która osiągnąwszy cel w dwa miesiące, po pół roku przekazała informacje o obiekcie.

Sondy, nie sądy. Całe zdanie nie brzmi dobrze. W dodatku nie jest wyjaśnione, dlaczego sonda może podróżować z prędkością nadświetlną (dwa miesiące), a nie może w ten sposób wysłać informacji.

 

Konstrukcja została zaprojektowana i wykonana tak, by utrzymać przy życiu do stu osób jednocześnie

Pierwsza część niezgrabnie brzmi. Jako synonim statku jest “konstrukcja”, co nie jest tożsame i kojarzy się czytelnikowi z kadłubem statku lub konstrukcją nośną. Zaprojektowana i wykonana to niepotrzebne powtórzenie, jedno wynika z drugiego.

 

starsi natomiast poddawać się hibernacji by po powrocie na Ziemię móc spędzić resztę życia w domu.

Brakuje przecinka po “hibernacji”, perspektywa spędzenia reszty życia w domu niekonieczne jest nęcąca dla wszystkich.

 

Po dotarciu przystąpiono do dalszych badań

A przed dotarciem jakieś były? Poza zidentyfikowaniem statku?

 

Zrządzeniu boskiemu lub łutowi szczęścia należy zawdzięczać przetrwanie maszyny i braku kolizji z asteroidami/meteorytami(jeśli miał jakieś tarcze to od dawna już nie działają) lub wpadnięcia na planetę albo gwiazdę.

Raporty i notatki rzadko odwołują się do Boga. Zdanie jest długie i ma problemy z gramatyką. Wtrącenie w nawiasie bardzo rozprasza przy czytaniu. Statek nie wpada na planetę jak do pubu, tylko raczej zostaje złapany w pole grawitacyjne i spada. Planety i gwiazdy mogą również zakrzywiać tor lotu.

 

Grubość pancerza oraz relatywnie niewielka siła naszych sonarów nie mogła dać całkowitego oglądu sytuacji.

Bardzo niezgrabne zdanie. Może “Pancerz statku był zbyt gruby, by za pomocą sonarów uzyskać dokładny obraz wnętrza”

 

Wnętrze statku, oświetlone wyłącznie awaryjnym oświetleniem (dzięki działającemu wciąż reaktorowi atomowemu) było w stanie agonalnym.

Znów wtrącenie w nawiasie, czy ma to symbolizować notatkę na marginesie? Stan agonalny używamy w określeniu do istot żywych.

 

dało się odczytać tylko informację wskazującą, że na skutek awarii dochodziło do dylatacji czasu (komputer nie wskazał z jakiej przyczyny) powodującej, że odczucie czasu, w stosunku do naszego, znacznie się wydłużyło.

Dochodziło wiele razy, czy raz doszło? Skoro statek się porusza, to czas wewnątrz w porównaniu z naszym zawsze płynie wolniej. Nie może płynąć szybciej. Poza tym “odczucie czasu” brzmi jak coś subiektywnego i związanego z człowiekiem, a nie cecha fizyczna statku. I odczucie nie może się wydłużyć. Może się wydawać, że czas biegnie szybciej.

Prawdopodobnie na statku upłynęło nawet więcej lat niż na Ziemi.

“Nawet” jest zbędne. Można zamienić na “sporo”.

 

Dalsze oględziny wnętrza doprowadziły ekipę do komór kriogenicznych

Oględziny tak wzięły za rękę i doprowadziły ekipę?

 

kolejne zamrożone ciała wskazują na dalszy okres czasowy

Tego zdania zupełnie nie rozumiem.

 

Dalsze oględziny statku ujawniły makabryczne odkrycia

Podczas dalszych oględzin statku dokonano makabrycznego odkrycia.

 

Znaleziono sześć małych ciał – dwóch mężczyzn w wieku od trzydziestu do czterdziestu kilku lat, jednej kobiety mającej dwadzieścia, maksymalnie dwadzieścia kilka lat oraz trójki dzieci w przedziale wiekowym od dwóch do pięciu lat

Nie rozumiem, jak są w stanie tak dokładnie określić wiek, skoro ludzie są karłowaci i zapewne wyglądają zupełnie inaczej niż my.

 

Stan zwłok wskazywał, że śmierć nastąpiła w przedziale od czterech do dwunasty godzin, przed naszym przybyciem

Drugi przecinek zupełnie zmienia sens zdania.

 

Brakowało kończyn u dzieci i kobiety.

Jak w takim razie określono wzrost kobiety? Oraz jej wiek, na podstawie samego zmasakrowanego korpusu z głową?

 

Nieoczekiwana napaść nie zakończyła się wyłącznie dzięki natychmiastowej reakcji pozostałych członków oddziału.

Czegoś brakuje w tym zdaniu.

 

Wzrost oraz przewaga w uzbrojeniu pozwolił na odniesienie zwycięstwa

Po raz pierwszy dowiadujemy się, że członkowie ekspedycji “ratunkowej” byli uzbrojeni. Pozwoliły.

 

jak również, że cały kontakt był czysto przypadkowy.

 

Primus – imię które nadano obiektowi na statku, porozumiewał się warknięciami,

Imię się porozumiewało?

 

Potrafił posługiwać się najprostszymi narzędziami i rozpalać ogień. Próby nauczenia Primusa czegokolwiek spełzły na niczym.

Drugie zdanie przeczy pierwszemu. Rozumiem, że mogli odnieść fiasko w nauczeniu go gry w szachy, ale wszystkie naczelne można “czegoś” nauczyć. Jeśli rozpala ogień, to opanował wiele umiejętności.

 

W całym tekście występują problemy z interpunkcją. Jest też sporo powtórzeń.

 

Jaki jest morał tej opowieści? Przesłanie do czytelnika? Co ciekawego chciałeś nam powiedzieć?

Początek niezły, ale dla mnie to raczej wstęp do opowieści. 

Ambush, możemy sobie tylko ręce podać przy takich symultanicznych komentarzach :D

Fakt @marzanie, jak fantastyczne bliźnięta ;)

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Cześć, kalinowski100mk

Jeśli to notatka, wydaje mi się, że niekiedy zbytnio ją rozbudowujesz o oceny i opinie (mogłyby być lecz może oddzielone od tekstu), podczas gdy w innych miejscach odpuszczasz wyjaśnienia. Gdy przeczytałam, że rzecz się rozgrywa w przyszłości odleglej o ponad sześćset lat i dalej są radary, sondy i obecny sposób działania, zwątpiłam.

Temat/rozwinięcie pomysłu kanibalizmu, degeneracji jest ciekawy.

 

> zmusiły do wysłania sądy dalekiego zasięgu, – sondy?

> Zadaniem statku była podróż do najbliższego układu słonecznego, zebranie informacji oraz powrót. Konstrukcja została zaprojektowana i wykonana tak, by utrzymać przy życiu do stu osób jednocześnie (informacja niepewna – komputer podaje przedział od stu do dwustu, z naciskiem na pierwszą liczbę).

Kurcze, skąd ta setka – pomyślałam. Pamiętam, że kiedyś mówiło się o regule 50/500, czyli 50 osobników potrzebnych jest do uniknięcia chowu wsobnego, a 500, aby zapobiec dryfowi genetycznemu, teoria chyba z lat 80tych, którą poddano rewizji. Obecnie chyba minimum to 500 osobników dodatkowo zależne od kilku czynników, nie znam danych.

> Problem zaczął się od czwartego. Zamrożono zaledwie trzy osoby. Kolejne zamrożone ciała wskazują na dalszy okres czasowy. Wynika z tego, że do awarii musiało dojść za życia czwartej generacji podróżników

Nie powtarzaj kluczowych informacji, bo po co.

 

Pzd srd :-)

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Siemka

 

Przeczytałem. Intrygujący tekst. Pasi do klimatów Aliens i podobnych o zagubionych w kosmosie, tajemniczych statkach. Styl raportu jest utrzymany przez cały tekst. Los załogi przypomina mi film sf “Pandorum”. Pasuje mi na niezły dodatek do jakiegoś podręcznika RPG w klimatach eksploracji kosmosu i horroru/sf. 

 

Nieudane próby nawiązania łączności zmusiły do wysłania sądy dalekiego zasięgu,

 

– Chyba raczej wysłano sondy a nie sądy dalekiego zasięgu :)

 

 

 

Nieudane próby nawiązania łączności zmusiły do wysłania sądy dalekiego zasięgu, która osiągnąwszy cel w dwa miesiące, po pół roku przekazała informacje o obiekcie.

 

– Czyli od bazy do “Odyseusza” jest pół roku świetlnego. Czyli światło poknuje tą odległość w pół roku. Sondy docierają tam w 2,5 mca czyli są ok 2x szybsze od światła. Fizycznie u nas to raczej niemożliwe dla obiektów materialnych ale w twórczości własnej to oczywiście inna sprawa. Jak autor powie, że są prędkości nadświetlne w jego uniwersum to są. Natomiast niezbyt rozumiem dlaczego sondy zwlekały 3.5 miesiąca z przekazaniem info do bazy. Jeśli są technologie co pozwalają fizyczne obiekty rozpędzać do ok 2x prędkości światła to chyba i wiadomości mogłyby być równie prędkie. Wówczas nawet licząc od wysłania sond z bazy do odebrania sygnały powinno upłynąć ok 5 mcy. Jeśli o to chodzi w tym przypadku to jest to dość niejasno opisane. 

 

 

 

Według danych pokładowego komputera, Statek Odyseusz został zbudowany na dwadzieścia trzy lata przed Wojną Trzydziestoletnią,

 

– Czemu “statek” z dużej? A nazwy statków raczej piszemy w cudzysłowiu. Np. “Bismarkck”, “Hood”, “Titanic”. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bismarck_(1939) Czyli jak dla mnie raczej powinno być: …komputera, statek “Odyseusz” został…

 

– I 23 l przed Wojną Trzydziestoletnią to wychodzi w 1595 :) Jeśli chodzi o tą wojnę: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_trzydziestoletnia Nazwa jest dość niefortunna bo właśnie już jedna taka wojna była w naszej historii więc jak czytelnik to zna to może mu się tak właśnie skojarzyć. Chociaż oczywiście we własnym uniwersum nazwa konfliktu może być dowolna. Tylko jako ciekawostkę to mówię. 

 

 

Zrządzeniu boskiemu lub łutowi szczęścia należy zawdzięczać przetrwanie maszyny i braku kolizji z asteroidami/meteorytami(jeśli miał jakieś tarcze to od dawna już nie działają) lub wpadnięcia na planetę albo gwiazdę.

 

– No nie bardzo :) “Odyseusz” został wysłany z US na Proxima Centauri. Jeśli w tym uniwersum jest ona położona tak jak u nas to jest to najbliższa US gwiazda. Statek nie mijał żadnej innej gwiazdy aby się na nią władować. Chyba, że liczyć samą Proxima Centauri. Z planetami to samo. Mógł się władować na jakąś planetę tylko w którymś z tych dwóch systemach gwieznych. I może znikomą szansę na jakąś “rogue planet” nie związaną grawitacyjnie z żadną gwiazdą. Ale jak nie zaliczył zderzenia z asteroidą jakie są miliony razy popularniejsze niż planety to i spotkanie z samotną planetą jest marginalne. Link: https://en.wikipedia.org/wiki/Rogue_planet Ogolnie tekst pisany jakby statek miał wracać z głębi galaktyki mijając po drodze wiele układów gwiezdnych a przecież poleciał tylko do najbliższej US gwiazdy. 

 

 

stwierdzono działanie komputera pokładowego który utrzymywał reaktor w rozruchu,

 

– W “rozruchu”? Rozruch to zamiennik do “start”, początek pracy np. silnika. Więc komputer cały czas startował ten reaktor? Raczej z kontekstu rozumiem, że próbował go podrzymać w stanie sprawności czyli “w ruchu”, “na chodzie” czy coś takiego. 

 

 

 

Wielkim szokiem były odczyty z sonarów, wykazujące obecność form żywych wewnątrz okrętu. Grubość pancerza oraz relatywnie niewielka siła naszych sonarów nie mogła dać całkowitego oglądu sytuacji.

 

 

– Sonarów? No oczywiście jeśli uznasz, że tak się te urządzenia nazywają w Twoim uniwersum to spoko. Ale raczej w literaturze sf spoktykałem się ze “skanerami” niż sonarami. Statki czy myśliwce kosmiczne miały skanery to tak. 

 

 

 

Udało się odczytać tylko informację wskazującą, że na skutek awarii dochodziło do dylatacji czasu (komputer nie wskazał z jakiej przyczyny) powodującej, że odczucie czasu, w stosunku do naszego, znacznie się wydłużyło. Prawdopodobnie na statku upłynęło nawet więcej lat niż na Ziemi.

 

– U nas, dylatacja czasu działa odwrotnie. Przy prędkościach zbliżonych do 99% prędkości światła czas na tak rozpędzonym obiekcie wydaje się załodze taki sam jak zawsze. Ale w porównaniu do otoczenia to na statku wydaje się płynąć wolniej. Różnica się robi tym większa im statek zbliża się do prędkości światła. Subiektywnie więc to na statku byłoby mniej lat do upłynięcia niż np. na Ziemi. 

 

– Tylko to nijak się ma do zapisku, że podróż z US na Proxima miała trwać 250-300 l. Aby osiągnąć prędkosć potrzebną do osiągnięcia dylatacji czasu to statek powinien pokonać tą odległość podobną jak światło czyli ok 4-5 l. Bez tego nie ma mowy o wystąpieniu zjawiska dylatacji czasu. Jeśli wziąć za bazę czas planowanej podróży ok 250-300 l i odległość US do Proximy – 4,2 lś to można policzyć planowaną prędkość statku na ok 0,014 – 0,016% prędkości światła. To o wiele za mało aby liczyć na dylatację czasu. Chyba, że w historii dylatacja czasu oznacza/działa inaczej niż u nas. Ale jeśli tak to powinno być to zawarte w tekście.

 

 

 

Według pobieżnych oględzin komory mogły pomieścić nawet cztery tysiące osób.

 

– Ciut mi się to gryzie z zapiskiem, że statek był pomyślany na 100-200 osób. Zgaduję, że może chodzić o to, że aktywnych osób na raz mogło być 100-200 osób ale kapsuł było potrzebne na więcej. To jednak dobrze aby wynikało z tekstu. 

 

 

– Ogólnie tekst oceniam na plus. Niezły gotowiec do jakiejś sesji RPG z zagadkowym wrakiem kosmicznym i jakąś tajemnicą do odkrycia. Ma trochę niedoróbek logicznych ale trzyma klimat sf, grozy i tajemnicy a to uważam za plus :)

Poza kwestią dylatacji czasu – nic dodać do, nic ująć z powyższych komentarzy. A co do owej dylatacji… Odnoszę wrażenie, że wszyscyśmy się w tej kwestii zaplątali, z Autorem na czele, bo to przecież on podaje niespójne informacje. Wyłowił je, w zasadzie wszystkie, PipBoy, więc oszczędzę sobie i Autorowi ich powtarzania.

Jeśli trochę go przyciąć, tak żeby w pełni wyglądał jak zapis w dzienniku pokładowym, to byłby dobry wstęp do dalszej historii. Jako tekst samodzielny, owszem ciekawy, ale to tylko opis. Brakuje jakiejś kulminacji, celu, do którego zmierza ta opowieść, że o bohaterze (bohaterach ) nie wspomnę. 

Widać, że przyłożyłeś się do kwestii technicznych, co należy docenić. Drobne nieścisłości nie psują ogólnego wrażenia.

 

Witaj. :)

Szort wymaga jeszcze dokładnego, szczegółowego dopracowania i to nie tylko pod względem językowym, ale także fabularnym. 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka