
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Nie jestem wolny. Ograniczają mnie cztery ściany, para butów, obrotowe krzesło. Zawsze gdy spoglądam w okno widzę to samo niebo pogrążone w cyklicznej monotonii. Studiuję, pracuję, biorę rentę. Różnie to bywa. Czasem w biedzie, parzę kilka razy jedną herbatę, lub w bogactwie zaznaję rozkoszy bliskości.
Mam marzenia, wielkie oceany barw, których nie jesteś w sanie rozróżnić. Czasem skromniej, lekko romantycznie widzę siebie pośrodku tłumu w okularach, z laurem na głowie, schowanym pod czarnym kapturem. Płynę wtedy i obdarowuje uśmiechem, tych którzy o niego nie proszą. W końcu wybucham rechotem, pełnym ironii i buty. Jestem aniołem, noszę w sercu cud. Ścinam głowy moimi skrzydłami i piję krew tryskającą z tętnic. Osiadam wtedy pośrodku i czekam na błagania. Udzielam komunii swego ciała niewiastom, które piją ze mnie boskość
I właśnie dlatego się oszukuję. Z każdym dniem, z każdym stopniem na klatce buduje swoje oblicza. Kreuję twarze, zmieniam charaktery. Każdy chce przynależeć do społeczności, więc i ja wyruszam by poznać podobnych sobie. Szukam miejsca, w którym poczuje się tak jak w swoich wizjach. Szukam głów, które przyjmą z pokorą oddzielenie od swych ciał oraz innych aniołów, którzy są piękni jak ja, z którymi będę śmiał się i tańcował, tańcował po wieki wieków na ciałach mych ofiar niedostatecznie godnych by z nami obcować.
W krainie, zwanej Vinterią nie ma zła. Nikt nie może uderzyć cię w twarz, ani napluć ci na buty, a wszystko dlatego, że jesteśmy aniołami. Mamy piękne twarze i skrzydła. Potrafimy ładnie mówić i decydować o świecie, który nie jest nas godny. Mimo wszystko o nim marzymy, skrycie, bo nikt nie śmie o tym wspominać. Dlatego między naszymi ważnymi debatami układamy pieśni. Urządzamy też czasem igrzyska i wynosimy się nawzajem na ołtarze.
Najpiękniejsze pieśni czcimy niczym największych bogów i celebrujemy ich ułożenie. Tańcujemy wtedy w kole przed ich stwórcami, oddając niskie pokłony.
Gdy muszę wrócić więc i patrzeć na to samo niebo tęsknie za tą niedoścignioną krainą. Swoje niepowodzenia umiem już ignorować i czekam na dzień, w którym zostanę wybrany. Czas zapełniam sobie więc osądami, organizacją i upiększaniem budowli naszego wspaniałego świata. Wiem, że on kiedyś mnie za to wynagrodzi, więc już teraz pogardzam innymi, wyśmiewam odmienność i szydzę z niepowodzeń. Bo kiedyś… kiedyś będzie inaczej.
Będę unosił się na skrzydłach i będę kochał wszystkich tych najmniejszych moich braci. Będę uśmiechał się spontanicznie i szeroko i obdarowywał swoim szczęściem. Kiedyś rozdam swoje pieśni i będę śpiewał je przy każdej okazji. I opuszczę społeczność Vinterii, bo odnajdę nową. Nie przyznam się już nigdy do niej i wymażę z pamięci wszystko co jej zawdzięczam.
I tylko czekam na ten czas. Czekam na coś co wynagrodzi mi te wszystkie zmarnowane dni i pokaże im wszystkim, że się mylili. I wiem, że to już nie długo, bo kiedyś na pewno będzie inaczej.
Intryguące jako wstęp do czegoś większego. Samodzielnie - przerost formy nad treścią. Napisane całkiem zgrabnie.
Wychwyciłam kilka błędów (masz 24h żeby poprawić):
niewiastą => niewiastom (w drugim akapicie)
kreuje => kreuję (w trzecim akapicie)
Zręcznie napisany tekst o niczym. Zgadzam się z Ranferiel, że jako wstęp do czegoś większego jeszcze mógłby się obronić. W obecnej postaci opowiadanie jest niestety słabe.
Pozdrawiam.
Tekst o niczym. Poza tym, pierwszy akapit nie pasuje zupełnie do reszty, a wygląda jak część opowiadania. I, już końcowa uwaga, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, więc chyba jest to słabe opowiadanie. Bo, może tylko w mojej opinii, jakiś przekaz (jakikolwiek!) opowiadanie powinno mieć. O czymś być.
Ależ to opowiadanie jest o czymś i ma coś do przekazania. Ponadto tekst jest całością, nie związaną w żaden sposbó z innym projektem. To, że nie rozumiecie to nie moja sprawa. Wcale mi nie chodziło o to by zostać poprawnie oderanym przez większość.
Kolejny autor, który twierdzi, że niezrozumienie jego utworu jest problemem czytelnika. Otóżn nie jest. Wrzucasz coś na portal, żeby ludzie czytali. Jeśli czytelnicy nie będą wiedzieć, o co Ci chodzi, to nie będą czytali. I to już jest Twój problem. Ja nie mam problemu. Przeczytałem jedno, nie przeczytam więcej - życie toczy się dalej, świat się kręci:)