- Opowiadanie: MichaelBullfinch - Jedenaste pokolenie

Jedenaste pokolenie

Tekst jest kontynuacją mojego krótkiego szorta “Dziesiąte pokolenie”, do którego serdecznie zapraszam, żeby zaznajomić się z fabułą. “Jedenaste pokolenie” dedykuje ludziom, którzy powielają błędy rodziców, mimo najszczerszych chęci bycia lepszymi.

 

“Okręt mój płynie dalej gdzieś tam
Serce choć popękane chce bić”

Roman Kostrzewski

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Finkla, Użytkownicy, Użytkownicy II

Oceny

Jedenaste pokolenie

Gdy tatko opuścił nasz dom, byłem jeszcze dzieckiem. Często słyszałem od ludzi we wsi, że stracił rozum, że wymyślił sobie jakąś klątwę, a w rzeczywistości uciekł do innej kobiety. Banda głupców. W tamtym momencie nie byłem jeszcze świadomy, o co może chodzić. Ojciec był dobry, wychował mnie na porządnego człowieka, a przynajmniej chciałbym w to wierzyć. Już za szczeniaka czułem, że coś ciągnęło go w stronę morza. Coś, czemu nie potrafił się oprzeć. Nie myliłem się. 

 

Bestia była ogromna. Wymachiwała mackami jak ogarnięta szałem, a każda była większa niż sto chat, takich jak moja. Otarłem powieki. Nie, to nie może być prawda. Przecież Kraken to bajka dla dzieci. Mój wzrok mnie nie oszukiwał, morski demon istniał i znajdował się niebezpiecznie blisko mnie. 

 

Prawie rok temu usłyszałem plotkę w karczmie. Stara, pomarszczona kobieta mamrotała coś pod nosem, lecz kiedy mnie dostrzegła, wskazała kościstym palcem, abym usiadł naprzeciwko niej. Wspominała coś o klątwie do dziesiątego pokolenia. O tym, że mój tatko jest ostatnim naznaczonym dzieckiem. O tym, że jest blisko swojego przeznaczenia, bym ja mógł być wolny. Że zginie za błędy moich przodków. Brednie. Zabobony. Zdecydowałem, że nie zamierzam już dłużej tego słuchać i muszę się napić. Podszedłem do szynkwasu, zostawiając starą wariatkę samą sobie. Karczmarz niespodziewanie złapał mnie za nadgarstek, gdy odstawiałem kolejny pusty kufel. Ostrzegł mnie, abym trzymał się z dala od staruszki, bo to wiedźma, a jej podobne nałożyły wiele lat temu przekleństwo na moją rodzinę. Gusła. Nie wierzę w nie. 

 

W oddali dostrzegłem, jak potwór zniszczył samotny statek, rozrywając go na wiele kawałków. Poznałem flagę – miecz wbity w mackę. Tatko. Poczułem szybsze bicie serca. Oznacza to, że… To wszystko było prawdą. Wiedźma miała rację. Nie zdążyłem. Przeznaczenie dopadło mojego ojca, zanim go odnalazłem. 

 

Rok temu, kiedy wróciłem pijany z karczmy, zapytałem matkę, co stara wiedźma miała na myśli. Nie była w stanie mnie okłamywać, opowiedziała mi historię o klątwie. Nigdy nie spędziłem na morzu więcej niż tydzień, lecz czułem potrzebę odnalezienia ojca. Matka płakała, ciągnąc mnie za rękę i błagając, żebym nie popełniał tego samego błędu, co tatko. Dopiero co przestałem być chłopcem i stałem się mężczyzną. Nie miałem prawa być gotowy na takie wybory, jednak podjąłem decyzję. Wyruszyłem w morze na malutkim statku. 

 

Bestia mknęła w moim kierunku. Woda nad nią sprawiała wrażenie, że jest czarna. Będąc już naprawdę blisko statku, Kraken wynurzył kilka macek, przysłaniając słońce. Co ja najlepszego zrobiłem? Co mnie podkusiło, żeby wyruszyć za ojcem w morze? Miałem przecież jedną misję – uniknąć tych samych błędów, które popełnili moi przodkowie. Z początku uważałem, że to brednie. Teraz wiem, że historia zatoczyła koło. Sam siebie skazałem na ten los.  

 

Ostatnie słowa ojca, zanim opuścił dom, brzmiały: “Ja jestem ostatni, a ty pierwszy. Przeżyj życie tak jak należy, znajdź szczęście, ponieważ od wielu pokoleń nikt w tej rodzinie nie miał na to szansy”. Zawiodłem cię, ojcze. Zadanie, które mi wyznaczyłeś, było tak dziecinnie proste, a ja nie posłuchałem. Teraz muszę ponieść tego konsekwencje. Jestem pierwszym dzieckiem wolności. Pierwszym, które miało możliwość żyć według własnych pragnień. Jestem głęboko przekonany, że to, co mnie teraz spotyka, nie jest tym, czego pragnąłem. 

 

Oto stoję przed tobą, Krakenie, ja, jedenaste pokolenie splamionego klątwą rodu. Ukarz mnie za mój upór, ponieważ chociaż nie powinno mnie tu być, to nie ma przede mną przyszłości, o którą walczył mój ojciec. Nie jest to już klątwa; to ludzka głupota doprowadziła mnie w to miejsce. Zmarnowałem trud dziesięciu pokoleń. Zbezcześciłem starania osób spoczywających na dnie oceanu. Wstyd mi, ojcze. 

 

Bestia wynurzyła odrażające oblicze. Gigantyczne oczy łaknęły krwi, czułem to. Kraken powoli uniósł mackę wysoko, a następnie opuścił ją na statek, rozdzierając go na drobne kawałki. A ja? Miałem być pierwszym, który zyskał wolność. Zmarnowałem szansę na odbudowę rodu. Nie będzie dwunastego pokolenia. 

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Przejmująca kontynuacja. :) Dużo dramatyzmu, fantastyki i emocji. :) Bardzo dobry szort, brawa! :)

Ze spraw technicznych wpadły mi w oko:

Przed około rokiem, usłyszałem plotkę w karczmie. – przecinek chyba zbędny

 

Przy Wołaczu stawiamy przecinek:

Zawiodłem cię (tu) ojcze.

Wstyd mi (tu) ojcze. 

 

Klik, powodzenia, pozdrawiam serdecznie. :) 

 

Pecunia non olet

Witaj bruce, dzięki wielki, bardzo się cieszę, że Ci się podobało.

Przed około rokiem, usłyszałem plotkę w karczmie. – przecinek chyba zbędny

Szczerze myślałem nad tym i oczywiście wybrałem złą wersję. :D

Poprawiam!

Dziękuję za komentarz, poprawki i klika, pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Rzadko czytam teksty tego samego autora, jeden po drugim. Zrobiłem wyjątek, bo zaciekawiło mnie, jaka jest kontynuacja. Nie żałuję, bo nie wybrałeś ckliwego zakończenia. Podobało mi się. :)

Szanowny Autorze, ja zawsze tylko sugeruję, bo pewności nie mam, wszak żaden ze mnie autorytet… :) W HP zawsze można zapytać w odpowiednim wątku o kwestie merytoryczne czy językowe. :) 

Pozdrawiam serdecznie, dzięki. :) 

Pecunia non olet

Zacna kontynuacja „Dziesiątego pokolenia”. Okazuje się, że były klątwy tak silne, że ich moc sięgała poza wcześniej wyznaczoną granicę. Szkoda, że potomek ostatniego przeklętego nic nie wiedział o przeznaczeniu i postanowił popisać się brawurą i niedojrzałością

Przed około ro­kiem, usły­sza­łem plot­kę w karcz­mie. → A może: Prawie rok temu usły­sza­łem plot­kę w karcz­mie.

 

Pod­sze­dłem do baru, zo­sta­wia­jąc starą wa­riat­kę samą sobie. → W czasach, kiedy w morzach i oceanach żyły krakeny, nie było barów.

Proponuję: Pod­sze­dłem do szynkwasu, zo­sta­wia­jąc starą wa­riat­kę samą sobie.

 

gdy od­kła­da­łem ko­lej­ny pusty kufel. → …gdy odstawiałem ko­lej­ny pusty kufel.

 

Gusła. Nawet ja biorę to przez palce. → Znam powiedzenie „patrzeć przez palce”, czyli pobłażać komuś/ czemuś, udawać, że się tego nie widzi, bywa też, że komuś „czas przecieka przez palce”, a ktoś „macza w czymś palce”, ale nie mam pojęcia, co to znaczy brać przez palce?

Proponuję: Gusła. Nie wierzę w nie.

https://wsjp.pl/haslo/podglad/21692/ktos-patrzy-przez-palce

https://wsjp.pl/haslo/podglad/16694/cos-przecieka-przez-palce-komus

https://wsjp.pl/haslo/podglad/16696/ktos-macza-palce-w-czyms

 

Z od­da­li do­strze­głem, jak po­twór znisz­czył sa­mot­ny sta­tek→ W od­da­li do­strze­głem, jak po­twór znisz­czył sa­mot­ny sta­tek

 

Moje serce za­czę­ło bić w szyb­szym tem­pie. → Czy zaimek jest konieczny? Czy czułby bicie cudzego serca?

Proponuję: Poczułem szybsze bicie serca.

 

wy­ja­śni­ła mi hi­sto­rię o klą­twie. → A może: …opowiedziała mi hi­sto­rię o klą­twie.

 

Je­stem pierw­szym dziec­kiem wol­no­ści. Pierw­szym, który miał moż­li­wość pro­wa­dze­nia życia we­dług wła­snych pra­gnień. → Piszesz o dziecku, które jest rodzaju nijakiego, więc w drugim zdaniu winno być: Pierw­szym, które miało moż­li­wość żyć we­dług wła­snych pra­gnień.

 

ja, je­de­na­ste po­ko­le­nie spla­mio­ne­go klą­twą rodu. → Raczej: …ja, je­de­na­ste po­ko­le­nie rodu naznaczonego klą­twą.

 

Be­stia wy­nu­rzy­ła swoje od­ra­ża­ją­ce ob­li­cze. → Zbędny zaimek.

 

Kra­ken po­wo­li uniósł swoją mackę wy­so­ko, a na­stęp­nie opu­ścił ją na mój sta­tek… → Zbędne zaimki. Tam nie było innego statku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej, 

bardzo udany szort!

Przeczytałam zarówno Twój wcześniejszy tekst, jak i tę kontynuację. Aż szkoda, że nie będzie dwunastego pokolenia. :) 

Pozdrawiam! 

Nie będzie dwunastego pokolenia. 

O nie! Nie będzie sequela? Smuteczeg.mp4

Mimo to bardzo udane szorciki, przyjemne w czytaniu. ;) 

Pozdrawiam i życzę dalszych, udanych dzieł!

ani pospolity, ani niepospolity, taki w sam raz

bruce doskonale wiesz, że dla mnie jesteś autorytetem. Pozdrawiam!

 

regulatorzy 

Zacna kontynuacja „Dziesiątego pokolenia”. Okazuje się, że były klątwy tak silne, że ich moc sięgała poza wcześniej wyznaczoną granicę. Szkoda, że potomek ostatniego przeklętego nic nie wiedział o przeznaczeniu i postanowił popisać się brawurą i niedojrzałością

Bardzo dziękuję za miłe słowa. Na obronę bohatera powiem, że częściej popełniamy takie błędy niż nam się wydaje. Dziękuję za poprawki, przeanalizowałem skrupulatnie i pozmieniałem co trzeba. Szczególne dzięki za to:

Proponuję: Podszedłem do szynkwasu, zostawiając starą wariatkę samą sobie

Myślałem o tym, że bar średnio pasuje, ale w moim słowniku chyba zabrakło słowa “szynkwas”, poprawiam z uśmiechem na twarzy!

 

ja, jedenaste pokolenie splamionego klątwą rodu. → Raczej: …ja, jedenaste pokolenie rodu naznaczonego klątwą.

To jedyne miejsce, gdzie będę się trzymał pierwowzoru, jakoś pasuje mi to zdanie w oryginale. Czasem tak jest jak piszemy, że konkretne stwierdzenie nam się podoba, ja mam tak z tym, dlatego użyłem go w obu częściach tekstu. Możliwe, że masz rację, ale… Trzeba być zgodnym z samym sobą!

 

Marszawa bardzo dziękuję za komentarz, niesamowicie się cieszę, że odbiór był tak pozytywny. Co do dwunastego pokolenia – co za dużo to niezdrowo! :) Pozdrawiam!

 

Gryzoku dziękuję Ci bardzo, jeszcze pewnie nie raz i nie dwa poczytamy swoje teksty nawzajem. Pozdrawiam!

 

 

You cannot petition the Lord with prayer!

Na obronę bohatera powiem, że częściej popełniamy takie błędy niż nam się wydaje.

To prawda. Czasem mamy wrażenie, że możemy przenosić góry, a te i tak wznoszą się i trwają tam gdzie dotychczas.

 

Myślałem o tym, że bar średnio pasuje, ale w moim słowniku chyba zabrakło słowa “szynkwas”, poprawiam z uśmiechem na twarzy!

Pisząc o dawnych karczmach, zamiast baru, możesz też użyć określeń: kontuar i lada.

 

Możliwe, że masz rację, ale… Trzeba być zgodnym z samym sobą!

Michaelu, nie mogę się z Tobą nie zgodzić, zwłaszcza że moje uwagi to tylko sugestie i propozycje, a opowiadanie jest Twoje i wyłącznie od Ciebie zależy, jakimi słowami będzie napisane.

 

A skoro dokonałeś poprawek, mogę udać się do klikarni. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

MichaelBullfinch, bardzo mi miło, ale absolutnie temu zaprzeczam. :)

Pecunia non olet

regulatorzy zapamiętam słówka na kolejne opowiadania, obiecuję! Bardzo dziękuję za klika i ciepły odbiór, pozdrawiam!

bruce powiem tyle, czekam na kolejne Twoje teksty!

Pisząc o dawnych karczmach, zamiast baru, możesz też użyć określeń: kontuar i lada. Pisząc o dawnych karczmach, zamiast baru, możesz też użyć określeń: kontuar i lada.

You cannot petition the Lord with prayer!

Bardzo proszę, Michaelu. Miło mi, że mogłam się przydać. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

MichaeluBullfinch, dziękuję, ale na razie czasu niewiele… :)

Pisz za to Ty i publikuj, bo masz niewątpliwie pasję, pomysły i talent. :) Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Głupi gnojek. A może to dziesiąty za bardzo pchał się na morze. Pewnie lepiej by było, gdyby poczekał, aż jedenasty dojrzeje.

Interesującą kontynuacja.

Babska logika rządzi!

Budujesz jakieś tam napięcie, da się wyczuć jakiś klimat, więc nie najgorzej, chociaż niektóre kwestie bohatera wyszły odrobinę zbyt melodramatyczne, jak na mój gust. Szczególnie przedostatni akapit.

Finkla no głupi, głupi. Ale młody. A ojciec obawiam się, że nie za bardzo mógł się już oprzeć klątwie i musiał wypłynąć tak wcześnie. Dzięki za komentarz i klika, no i za to, że wróciłaś! Pozdrawiam!

freki mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do Ciebie trafię z jakimś tekstem, ale jak najbardziej rozumiem Twoje podejście. Dzięki za komentarz, pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Dobrze się czytało. Ciekawy sposób prowadzenia narracji; spotkanie na morzu z krakenem, przerywane retrospekcjami wyjaśniającymi historię. 

Pozdrawiam.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Cześć Młody pisarzu bardzo dziękuję za komentarz i cieszę się, że się podobało. 

Pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Dzięki za komentarz i klika, no i za to, że wróciłaś!

Jak ktoś czyta i komentuje moje teksty, to ja czytam i komentuję jego. Proste jak konstrukcja cepa.

Babska logika rządzi!

Hej, MichaelBullfinch

I na samym końcu spojler: nie będzie dwunastego pokolenia :)

Przyjemny szort, rzucenie światła na historię od trochę innej strony. Udany tekst, gratulacje!

 

Pozdrawiam.

Jeszcze nie wszystko stracone. Może jedenasty zbałamucił jakąś dziewkę po pijaku i sam o tym nie pamięta…

Babska logika rządzi!

Finkla 

Jak ktoś czyta i komentuje moje teksty, to ja czytam i komentuję jego. Proste jak konstrukcja cepa.

Jestem tu nowy, więc dużo się u Ciebie nie udzielałem jeszcze, ale zasadę wezmę do serca i sam zamierzam stosować. Dlatego czekam na kolejne Twoje teksty!

Jeszcze nie wszystko stracone. Może jedenasty zbałamucił jakąś dziewkę po pijaku i sam o tym nie pamięta…

Może, może. Albo – ojciec jakąś syrenę zapytał po drodze, czy Krakena gdzieś nie widziała i rozmowa nadmiernie zaczęła się kleić? Kto wie, kto wie… To by znaczyło, że nawet dla jedenastego pokolenia jest jakaś szansa, jakby się uprzeć.

 

Ramshiri

Hej, niezmiernie mi miło, że dotarłeś tutaj po pierwszej części, to dla mnie komplement. Bardzo dziękuję za miłe słowa!

Pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Cześć Michaelu!

Jak na tak krótki szorcik, dużo się w nim dzieje. Upchnąłeś w nim (żeby nie powiedzieć “napakowałeś”) szereg motywów: historię Telemacha, wiedźmy, klątwy, dorastanie, porażkę i złamane dzieciństwo. Myślę, że lepiej by wybrzmiały przy dłuższym tekście. Skrótowość nie pozwala cieszyć się przemyśleniami bohatera w stu procentach :)

Pozdrawiam!

Cześć chalbarczyk!

Dziękuję za komentarz, rozumiem odbiór. Szkoda, że wpadłem na pomysł rozwinięcia dopiero tak późno, może lepiej by wybrzmiało, gdybym poprzedni tekst umieścił jako wstęp do tego. No cóż, jest jak jest. 

Pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Nowa Fantastyka