- Opowiadanie: Lukista - Rama w strzępach

Rama w strzępach

O tym jak łamane są prawa którymi żyjemy

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Ambush

Oceny

Rama w strzępach

Największym przerażeniem dla człowieka nie są tortury, śmierć bliskich czy złowieszcza choroba. Nie. Tym, co wstrząsa nami najbardziej, jest zburzenie ramy, w której żyliśmy. Chwila, w której coś oczywistego, schematycznego – przestaje być prawdziwe. Gdy słońce nagle wschodzi na zachodzie. Gdy widzisz w korytarzu własnego mieszkania postać człowieka, który pojawia się tylko raz w życiu. Gdy rodzinna kolacja, o której pamiętasz wyraźnie, nigdy nie wydarzyła się dla nikogo poza tobą. To właśnie wtedy człowiek traci grunt pod nogami. Nie wie, gdzie jest góra, a gdzie dół. Zrozumiałem to wcześnie. Mój ojciec poza pracą – pracą rządową, dodam – miał nietypowe hobby. Zbierał unikalne artefakty, osobliwości, przedmioty z historią i… mocą. Dzięki stanowisku miał do nich dostęp, a nie ukrywał się zbytnio ze swoją pasją. Odkąd pamiętam, nasz dom był pełen dziwności. Przedmioty, które raz po raz burzyły moją ramę rzeczywistości. Pamiętam trzy takie momenty. Trzy pęknięcia. Pierwsze – Słoń Miałem wtedy trzynaście lat. Byłem chory, leżałem w domu, gdy ojciec wrócił z pracy z tajemniczą, szczelnie zapakowaną paczką. Nie chciał o niej mówić. Gdy nazajutrz wyszedł, a mama również gdzieś pojechała, znalazłem paczkę, położyłem na stole i rozpakowałem. W środku była figurka słonia z mosiądzu. Ciężka, z uniesioną trąbą – wyglądał szczęśliwie. Lecz coś było nie tak. Na oczach miał zawiązaną opaskę ze skóry. Ktoś zadał sobie trud, by go "oślepić". Zdjąłem opaskę i spojrzałem mu w oczy. Natychmiast sparaliżowało mnie. Nie mogłem się ruszyć. W głowie pojawił się dziwny dźwięk, jak zniekształcony szum morza. Salon zaczął się zmieniać – dywan znikał, a podłoga przemieniała się w pustynny piach. Wyrastały z niego małe palmy, kaktusy. Stół, na którym stał słoń, przemieniał się w blok złota. Figurka uśmiechała się coraz szerzej. Wtedy wszystko znikło. Ojciec wbiegł do domu, założył słoniowi opaskę i schował go. Był wściekły, ale kazał mi nie mówić nic matce. Stałem nieruchomo przez siedem i pół godziny. Byłem kompletnie wycieńczony. Piasek śnił mi się tygodniami. Drugie – Świeca Miałem dziewiętnaście lat. Zainteresowanie hobby ojca znacznie u mnie osłabło. Rodzice pojechali na tydzień za granicę, więc zostałem sam. Oczywiście, zorganizowałem imprezę – ja, kilku znajomych, trochę alkoholu. To były czasy, gdy okultyzm był modny, więc standardem było "wywoływanie duchów". Koleżanka, nazwijmy ją Emma, stwierdziła, że bez świeczki się nie da. Nie miałem żadnej – moi rodzice nie lubili świec. I wtedy ktoś przyszedł… ze świeczką. Różową, w szklanym pojemniku, jeszcze zapakowaną. Nie wiedziałem wtedy, że pochodziła z gabinetu ojca. Odpakowałem ją. Zapaliłem. I wtedy… poczułem nieodpartą potrzebę uprawiania seksu z Emmą. Ona – również. Zaczęliśmy na podłodze, przy wszystkich. Co dziwniejsze – nikt nie zareagował. Bo oni robili to samo. Między sobą. Bez słowa. Bez logiki. Płeć, tożsamość – nic nie miało znaczenia. Tylko czyste, pierwotne pożądanie. Krąg za kręgiem, wymiana za wymianą. Trwało to półtorej doby. Aż świeczka zgasła. Padliśmy wyczerpani, jakby ktoś wyssał z nas nie tylko siły, ale i sens. Trzecie – Drzewko To wydarzyło się dziś. Po śmierci ojca wróciłem do domu rodzinnego, by uporządkować jego rzeczy. Wśród papierów, zapisków, skrzyń i pudeł znalazłem małą, metalową skrzynkę. W niej – delikatne, dziwaczne drzewko i notatka. Według niej, dwa tysiące lat temu na tym właśnie drzewie powiesił się Judasz. Od tamtej chwili zaczęło się kurczyć i przemieniać w coś nienaturalnego – materię nieorganiczną. Mimo to wciąż rodziło liście. Małe, bursztynowe. Notatka głosiła, że spożycie liścia daje człowiekowi pełne zrozumienie dobra i zła. Spożyłem jeden. I teraz wiem. Dlatego to wszystko spisałem. By zostawić po sobie ślad. Historię trzech pęknięć ramy, które ukształtowały mój umysł i moją duszę.

Koniec

Komentarze

Cześć, Lukista.

Tekst prezentuje się, jako zwarty, jednolity blok. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale w niektórych momentach widziałbym akapit. To szort, dlatego nie jest to aż na tyle istotne. Czytało się dobrze. To byłby super szkielet do zbudowania na nim ciekawej, dłuższej historii. Bo tak naprawdę, nie wiadomo do końca o co chodzi. Czy to jedynie mroczne siły odpowiadają za psikusy związane z percepcją bohatera. Dopiero na końcu jest mowa o ciemnej stronie mocy :-) I teraz się czepnę: to siedem i pół godziny jest istotne w opowieści? Spotkałem się kiedyś w stosunku do swoich tekstów, że miary, długości, i podobnie czas podany dość dokładnie, może nie mieć uzasadnienia. Zastanawia mnie, dlaczego akurat siedem i pół godziny. Czy nie mogłoby to być równie dobrze, cztery godziny i piętnaście minut? 

Stwierdzenie, które zapoczątkowuje szort, jest odważne. Rozumiem, że bohater chce powiedzieć, iż utrata kontaktu z rzeczywistością jest gorsza od tortur i śmierci bliskich, tylko że w dalszej części nie odczuwa się przerażenia na tyle, żeby choć odrobinę skłonić się ku tej tezie. To subiektywne odczucia bohatera sprawiają, że tak uważa, ale wydaje mi się prawie niemożliwe przekonać odbiorcę, że tak jest. A może nie chodzi o przekonywanie. Proszę tego nie odbierać jako zarzut. Chcę tylko zasugerować, że to ryzykowne zagranie, ponieważ nawet wybitne oddziaływanie za pomocą świetnego warsztatu pisarskiego, często może nie wystarczyć. Czasami jedynie przeżyć coś, oznacza o byciu przekonanym, lub nie. 

W każdym razie, szort według mnie udany i mi się podobał. Pozdrawiam.

Cześć, Lukista,

 

Fajne i ciekawe opowiadanie/szort – podobało mi się.

Ja również widziałbym tu jakieś akapity.

 

W zdaniu „Stałem nieruchomo przez siedem i pół godziny” dodałbym „okazało się, że stałem…

 

Twoje opowiadanie przywołało u mnie wspomnienie niszowego serialu „Zagubiony pokój” w którym zbieracze, też kolekcjonowali tajemnicze artefakty z rzeczonego pokoju.

 

Pozdrawiam,

rr

Lukisto, niespełna cztery tysiące znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejma zmienić oznaczenie na SZORT.

Na tym portalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tekst przeczytany. Myślę, że warto byłoby podzielić go na akapity i sprawdzić poprawność językową.

Co do treści, jak dla mnie był w porządku. Nie zrobił na mnie dużego wrażenia, ale nie był też zły (to oczywiście tylko moja subiektywna opinia).

Pozdrawiam serdecznie.

Cześć!

Muszę się zgodzić całkowicie z Hesketem. Odnośnie akapitów, jednostek miary jak i odważnej tezy na początku opowiadania. Niemniej jednak czytało się dobrze, fajny pomysł, chociaż spodziewałem się mocniejszej końcówki. Może za sprawą tego stwierdzenia z początku. 

Scena ze świeczką mocna, groźniejsza niż mogłaby się wydawać. Pozdrawiam!

You cannot petition the Lord with prayer!

Akapity zrób koniecznie, bo to się okropnie czyta.

Zgadzam się z przedpiścami, że to fajny rdzeń do czegoś dużego. Bo wiemy, że człowiekowi złamała się rama, ale nie znamy konsekwencji tego stanu.

Natomiast co do treści, to mi się czytało dobrze. Powiedziałabym nawet, że szkoda iż to tylko szorcik, bo na prawdę mnie wciągnął.

"nie mam jak porównać samopoczucia bez bałaganu..." - Ananke

Pomysł ciekawy. Minusem zwarta ściana tekstu.

Pierwsze zdanie

Największym przerażeniem dla człowieka nie są tortury, śmierć bliskich czy złowieszcza choroba.

do przerobienia, bo przerażenie może wywołane/wzbudzone przez coś, a coś nie może być przerażeniem dla człowieka. Coś może być przerażające. Pozdrawiam. 

Ave, Lukisto!

 

Pod względem fabularnym tekst jest nawet ciekawy. Każde "pęknięcie ramy" wnosi coś nowego do historii i rozbudza apetyt na więcej. Szkoda tylko, że owo "więcej" nigdy nie nadchodzi. W konsekwencji szort sprawia wrażenie wstępu do właściwej historii, a nie samodzielnego opowiadania.

 

Tekst koniecznie powinien być podzielony na akapity, obecnie ciężko się go czyta.

 

W dobrym tonie jest także odpisywać na komentarze czytelników… ;)

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Hesket dzięki ci za spostrzeżenia, głownie w kwestii miar czasowych i niespełnionej tezy z początku tekstu. Było to pouczające za co jeszcze raz dzięki :) oraz za tak wyczerpującą opinie.

Robert Raks miło mi, że się podobało.

Adexx w kwestii akapitów i podziału tekstu, zrobiłem go jednakże podczas przekopiowywania na fantastykę zastałem widoczną wersję czego na początku nie zauważyłem. No co ważne nie był to celowy zabieg i wiem, że czyta się to niewygodnie.

MichaelBullfinch miło słyszeć :) Miałem obiekcje co do świeczki więc tym bardziej cieszy że się podobało. 

Ambush być może potraktuje to jako rdzeń czegoś większego w przyszłości także przyjemnie słyszeć że przyniosło to zadowolenie :)

Koala75  hmm słuszna uwaga.

cezary_cezary Dzięki za miłe słowa! Dzięki też za wspomnienie o odpowiedziach. Wstawiłem tu coś po raz pierwszy i obce mi są tutejsze zwyczaje także stokrotnie dzięki :)

Dzięki wszystkim za odzew. Był to pierwszy tekst który pokazałem komuś więcej niż rodzinie ciekaw byłem jak to wyjdzie bo wiadomo, rodzina kupi wszystko więc ciężko o obiektywizm. :)))

 

Nowa Fantastyka